środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział II.XVI

Taram ta ram tra ram tratatatam. I... Oto przed państwem nowy rozdział! :D
Wybaczcie, jestem po sporej dawce alkoholu, a więc będą błędy, będzie nielogicznie, będzie krótko, no ale w końcu, po chyba dwóch miesiącach marnych prób, BĘDZIE ROZDZIAŁ! xD
A więc, za wszelkie niedogodności wynikające z mojego obecnego stanu przepraszam i zapraszam na nową cześć ^ ^.
I oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze <3 (duzio! :)


***   ***   ***   ***   ***   ***   ***


- Nanabi! Nanabi, cholero, gdzie jesteś!
Natuto ponownie zagłębił się w swojej podświadomości. No... Znaczy się w czym, co do niedawna uważał za swoją podświadomość, a co okazało się lęgowiskiem zgrai demonów. Czy jakoś tak. W każdym razie, było to nieco skomplikowane.
- NANABI! No żesz...
Przebiegł przez kilka korytarzy, bezskutecznie nawołując siedmioogoniastą. W końcu przystanął, nieco zrezygnowany.
- Jak to jest, że jak nie chcę, to zawsze się jakiś demon napatoczy... - mruknął do siebie, z wyraźną rezygnacją rozglądając się po skalistych ścianach. Kurde! Nie miał czasu na podziwianie architektury otoczenia, a jakoś Nanabi nie była łaskawa się odezwać! Jak zawsze wszystko przeciwko niemu...
- Przekąseczka...
- Gdzie? - zapytał głupio. - CO?!
Uchylił się intuicyjnie i tuż nad jego głową przeleciała jakaś postać.
Cóż... Chyba jednak jeden z demonów postanowił wysłuchać jego marudzenia i się napatoczył.
- Zwariowałeś ciulu?! - wrzasnął, obserwując czujnie, jak istota, teraz skryta w mroku, spoglądała na niego jak na... No tak, przekąseczkę. - Ja ci tu pomoc niosę, a ty na mnie z pazurami?!
- Przekąseczka służąca pomocą? Fascynujące...
- NIE JESTEM PRZEKĄSKĄ!
- Apetycznie pachniesz.
Naruto zbaraniał. Ale nie na długo.
Postać wysunęła się z cienia. Wyglądała jak Kyu... Tylko kolor włosów i oczu się nie zgadzał, gdyż miał jasny, piaskowy odcień. Jednak Uzumaki nie miał za dużo czasu na przyglądanie się. Po sekundzie demon rzucił się na niego z wyraźną chęcią znokautowania.
Blondyn ponownie wykonał unik, jednocześnie składając dłonie w pieczęć i przywołując kilka klonów.
I oberwał cios w plecy.
Boleśnie obił się o skalną ścianę, a w międzyczasie klony zniknęły z cichymi pyknięciami.
Starając się nie myśleć o bólu, obrócił się gwałtownie, równocześnie kierując cios pięścią na przeciwnika. Cios, który z łatwością został zablokowany.
Naruto rozdziawił usta, bezradnie wpatrując się we własną dłoń, która właśnie w tym momencie znajdowała się w stalowym uścisku bestii.
Wyprowadził kolejny cios.
Który również został zablokowany, w ten sam sposób.
- Eee... - Niebieskooki stwierdził, że jego położenie jest... Do dupy. Uniósł wzrok na demona, na którego obliczu pojawił się złowrogi uśmiech.
- Giniesz, przekąseczko.
Naruto odruchowo przymknął oczy, oczekując na cios.
A czas oczekiwania, jakoś dziwnie się przeciągał.
Niepewnie uchylił powieki.
Hm... Nawet nie zauważył, kiedy jego ręce ponownie były wolne od stalowego ucisku.
A przed nim Nanabi właśnie próbowała obić facjatę jego oprawcy. Nie, to nie brzmiało wcale żałośnie...
Boże drogi, baba ratuje mu tyłek...
- Uciekaj stąd. 
- Co?!
- Uciekaj. Shukaku wam nie pomoże.
Spokojny głos Siedmioogoniastej wyraźnie kontrastował z widokiem, który rozpościerał się przed Uzumakim. Widokiem, nad którym Uzumaki nie miał czasu się zastanawiać, bo został wykopany ze swojej podświadomości.
Naruto zamrugał.
- I?
Z wyraźnym oczekiwaniem wpatrywały się w niego czerwone oczyska Kyu.
- Eee?
Naruto zamrugał ponownie. Jednak uciążliwe mroczki nie chciały zniknąć sprzed oczu. Potrząsnął gwałtownie głową, lekko się zataczając. Jednak kiedy Kyuubi próbował pomóc utrzymać mu równowagę, stanowczo odtrącił jego ręce.
Okej... To co się właściwie działo?
- Co żeś zdziałał głupi bachorze, bo jakoś efektów nie widzę.
- Nie wiem - warknął w odpowiedzi. Wbił złe spojrzenie w postać jednoogoniastej bestii, którą aktualnie unieruchomiła jedna z pieczęci Tsunade. Ha. Ale co da unieruchomienie, skoro Shukaku wytworzył barierę, przez którą nie dało się go zranić.
- Jak to nie wiesz?
- No, KURWA, wyobraź sobie, że nie wiem - wysyczał wściekle. To było strasznie frustrujące. Naprawdę nie miał pojęcia, co się teraz wyrabia między siedmioogoniastą bestią, a piaskowym potworem. I średnio miał jak się dowiedzieć, bo coś najwyraźniej blokowało jego dostęp do świątyni ogoniastych bestii. Ha, a jeszcze w międzyczasie musiał się pilnować, żeby dziwięcioogoniasty nie dowiedział się niczego o Nanabi. - Gdzie Sasuke?
- Pewnie asystuje Tsunade przy utrzymaniu pieczęci. - Lis wzruszył ramionami. Poczym rzucił Uzumakiemu podejrzliwe spojrzenie. - Co się stało? - zapytał, mrużąc oczy.
- A gdzie twój siostrzeniec?
- Roznosi w pył armie Madary. Pytam jeszcze raz: co się stało?
- Nic.
- Dzieciaku...
- Nie mamy cza... - Naruto sapnął, gdy dłoń dziewięcioogoniastego zacisnęła się na jego kamizelce od munduru Jonina.
- Nie podoba mi się to, że coś usilnie starasz się ukryć.
Naruto ponownie odtrącił ręce demona, wbijając zły wzrok w swoje stopy.
Nożesz cholera jasna. Co miał powiedzieć, skoro wiedział niedużo, a informacje, które posiadał musiał ukryć przed Kyu na wyraźne życzenie siedmioogoniastej.
- Shukaku nam nie pomoże - wyrzucił z siebie.  
- To nie jest odpowiedź na pytania, które mam ochotę ci zadać.
- Nawet nie wiesz, jakże mi przykro - powiedział bez cienia entuzjazmu w głosie. - Choć, pomożemy...
Uchylił się, ledwo unikając ciosu. Jednak zrobił to tak niezgrabnie, że stracił równowagę i wylądował na tyłku. Spojrzał na Kyuubi'ego jak na debila.
- Odbiło ci? - zapytał z wyraźną irytacją.
- Nie - warknął demon. Jego twarz nagle znalazła się strasznie blisko twarzy Uzumakiego. - Za to tobie najwyraźniej tak. Zapytam raz i oczekuję normalnej odpowiedzi. Co się dzieje?
"Hm... Zastanówmy się... To co do niedawna uważaliśmy za moją podświadomość, jest jakimś cholernym świętym miejscem, gdzie pasożytuje zgraja cholernie pokręconych demonów, z czego jeden miał wyraźną chrapkę skręcić mi szyję, a drugi, który właściwie uratował mi tyłek, z jakiś dziwnych powodów nie chce zdradzać przed tobą swojej egzystencji. Satysfakcjonujące informacje?"
- Co? Frustruje, że nie możesz czytać mi w myślach? - zapytał z mściwą satysfakcją, tylko po to, aby odwrócić uwagę demona od tematu.
- Ty...
- Nic się nie dzieje - powiedział z wyraźną irytacją. - A nawet jeśli, to nie sądzisz, że to mało odpowiedni czas roztrząsać twoje dziwaczne podejrzenia?
- Nie, jeżeli te moje "dziwaczne podejrzenia" nie pozwalają ci się odpowiednio skupić! Słuchaj, durny bachorze, nie będę ratował twojej dupy, jeżeli Madara cię dorwie. Nie mam najmniejszej ochoty...
- A KTO CI KAŻE TY WYLENIAŁY SZCZURZE?!
Głośny ryk Shukaku, który towarzyszył ich kłótni, urwał się gwałtownie.
Kyu i Naruto odwrócili się ku demonowi, który zamarł. I następnie zginął w chmurze piachu.
- Co się dzieje? - zapytał z konsternacją blondyn, po czym jego twarz rozjaśnił głupkowaty uśmiech. - Pokonała go!
- Co?
- No chodźże wredny pasożycie. Zobaczymy co się tam stało.  
Udało się. Uciekł od dalszej rozmowy. Miał tylko nadzieje, że demon później się nie doczepi i nie będzie oczekiwał odpowiedzi na swoje pytania.
- Co jest? - zapytał, gdy po chwili znaleźli się koło zasapanej Tsunade.
- Po jednoogoniastym - odparła kobieta, gdy w końcu udało jej się zaczerpnąć kilka głębszych oddechów. - Nie żyje. Została po nim tylko kupka piasku.
- Jak?
- Nie wiem. - Kobieta pokręciła bezradnie głową. - Wziął się rozsypał w proch. Nie mam pojęcia dlaczego.
- To chyba dobrze, nie? - zapytał Uzumaki. Przełknął głośno ślinę. Nie, nie było dobrze. Wcale nie ciał, aby którykolwiek z ogoniastych musiał ginąć. Jednak najwyraźniej Shukaku był za bardzo zaślepiony, aby posłuchać racjonalnych argumentów i wolał dać się unicestwić niż pomóc ludziom. - Jeden problem z głowy mniej.
- Zabił go demon - stwierdził Kyuubi, z niejakim zainteresowanie obserwując pozostałość po Shukaku.
- Demon, nie demon - sapnął blondyn. - Już po nim. Nic nie poradzimy.
- Demon? - podjęła temat Hokage. - Ale Gobi....
- To nie mogła być Gobi.
- Więc... Kto?
Naruto wręcz czuł, jak ślepia Kyu wypalają mu dziurę w plecach. Przezornie wlepił spojrzenie w piasek, który, jak twierdziła Tsunade, stanowił pozostałość po jednoogoniastej bestii.
- Bachorze...
- A czy to ważne? - zapytał, z cieniem desperacji w głosie. No kurde, no.
- Jeżeli coś wiesz...
- Nie no, babciu, nie powiesz mi, że jesteś po stronie tego rudego buraka!
- Po jakiej stronie? - Tsunade również spoglądała na niego z wyraźną irytacją. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że zachowujesz się idiotycznie? Niby co za wielką tajemnice musisz dochować? Nie rozśmieszaj mnie. Sam jesteś cholernie wścibskim bachorem, wiec czego się gorączkujesz? A ja nawet bym się tematem nie zainteresowała, gdybyś usilnie nie starał się wykręcić od odpowiedzi Kyuubi'ego. Zastanawia mnie tylko, dlaczego na cholerę coś ukrywać?
- Bo to nie wasza zakichana sprawa.
- Zabito mi brata. Chciałbym wiedzieć, komu mogę za to podziękować - powiedział lis przesłodzonym głosem.
Naruto uniósł wzrok, wbijając w rudowłosą postać zszokowane spojrzenie.
- Brata? - rozdziawił z wrażenia usta. - To.. To był twój brat?
- Ależ owszem. - Demon nie zmienił tonu. - Chyba mam prawo wiedzieć, kto tak okrutnie potraktował moją rodzinę.
- Ja... - Uzumaki ponownie przełknął ślinę. Okej, to nieco komplikowało sytuację. Chyba. - Ja nie mogę powiedzieć. Przynajmniej na razie. - przyznał po chwili wahania. Miał nadzieję, że uda mu się pogadać z Nanabi i przekonać ją do tego, aby pozwoliła mu uchylić rąbka tajemnicy. Z tego co widział, tolerancja Kyu, co do jego nagłej małomówności, była na wyczerpaniu.
- Nie możesz - powtórzył Lis.
- Kyu...
- Jasne. Rozumiem.
- Tak?
- Ależ oczywiście - potwierdził demon. - Dlatego też mam nadzieję, że ty również zrozumiesz, że masz sobie radzić sam.
I wyparował w kłębowisku czerwonej mgiełki.
Naruto zamrugał. Otworzył usta, aby coś powiedzieć. I zaraz je zamknął.
- Ty... - zaczął niepewnie. - Widziałaś to?
- Chodzi ci o to, że tak rozwścieczyłeś Bijuu, że postanowił zlać na twoje i przy okazji swoje bezpieczeństwo, że zostawił cię samego w bitwie? Ależ owszem, nie umknęło to mojej uwadze.
- Hej!
- Co hej, no co hej? Nie dziwię mu się. Kyuubi nie ma przed tobą tajemnic. Wyszło na to, że mu nie ufasz. A sam dobrze wiesz, że zaufanie jest bardzo istotną kwestią dla shinobi.
- Kyuubi nie jest shinobi.
- Formalnie nie. Jednak traktuje cię na równi. Jak partnera w walce. Skaszaniłeś, mówiąc krótko, próbując chronić jakąś dziwaczną tajemnice. - Tsunade pokręciła głową. - Ciesz się, że to już właściwie koniec walki. Gdybyście odwalili takie przedstawienie na początku to...
- UWAŻAJ!
Naruto obrócił się gwałtownie.
Jego oczy rozszerzyły się w szoku.
Usta otworzyły w niemym krzyku.
Drobne czerwone kropelki obryzgały jego twarz.
Czyjeś ciało wpadło w jego ramiona.
Opadł na kolana, z rosnącym przerażeniem wpatrując się w nieprzytomną postać.
- Sa...
W uszach słyszał tylko szum własnej krwi i jakby coraz wolniejsze dudnienie własnego serca.
- Sasuke...


6 komentarzy:

  1. Nareszcie, cieszę się nieziemsko! I na dodatek takiw zakończenie... Biedny Sasuke... Błagam niw torturuj nas i szybko wstaw kontynuację! Pozdrawiami Wena życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się cieszysz, ale ja tu ogólnie na blogu za małą radochę widzę xD Chyba was wszystkich muszę nieco dłużej torturować xD

      Usuń
  2. Jakby rozdzialiki były częściej, to byś miała nieustającą radochę, a tak to się wszyscyśmy przyzwyczaili do braku nowinek i chyba nadal niektórzy czekają na nowość, nieświadomi, że ta się pojawiła. Częściej trza. :P

    Jeżu, postaram się coś wymodzić mądrego, ale jestem po pierwsze cała posiniaczona, nadal wkurzona mocno o sędziowanie (ha, tutaj nawet na dwóch frontach; ^%##$#!! komisjo z Federcalcio!), troszku skacowana i zaraz będę umierać z powodu upału, bo już się znalazłam na miejscu wakacjowania, więc trza mi się wywakacjować. W sumie to bardzo cieszę się, że mi tutaj działa Internet, a i mam do czego podłączyć komputer. Jeej, te uzależnienia. : D

    Przekąseczka zostawiła mnie speechless. Miałam zacząć od czegoś innego, ale jednak ta przekąseczka mnie Ómarła i nie wiem, jak to będzie z komentarzem, bo chyba stanie w nim wielka kiepskość teraz. XDD
    Och, i to elokwentne "Eeee" Naruto. : D

    Za to końcówka zostawiła mnie zdziwioną. Sasek tak ni stąd, ni zowąd tam się wziął i pojawił, konając. Ten koleś zawsze musi mieć wielkie wejście, czyż nie? :P Drama Queen, jak jasny szlag. XD
    Chcę nowy rozdział już! Szybko, szybko, szybko!...

    Całuski,
    mecha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mnie tu nie wykorzystuj mojego dobrego serca, które systematycznie ma wyrzuty sumienia! xD Notki by były częściej, o, byłyby! Gdybym tylko wiedziała co mam w nich dalej pisać xD No! xD

      Czyli, że meczyk nie poszedł? xD xD xD

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o sam wynik, to jednak wygrałyśmy, o włos, ale jednak. Nawet ze mną jako bramkarką, ale tyle kar dwuminutowych to ty w zyciu nie widziałaś. ;o Nawet dwa cholerne rzuty karne podyktowano przeciwko mojej drużynie (jeden obroniłam, totalnie na farcie, lol).

      Usuń
    3. Moja Ty zdolniacho :D Już tam na farcie, ukryty dar się odezwał, ot co! :D

      Cholercia, umieranizm mi się włączył...

      Usuń