Wybaczcie, jestem po sporej dawce alkoholu, a więc będą błędy, będzie nielogicznie, będzie krótko, no ale w końcu, po chyba dwóch miesiącach marnych prób, BĘDZIE ROZDZIAŁ! xD
A więc, za wszelkie niedogodności wynikające z mojego obecnego stanu przepraszam i zapraszam na nową cześć ^ ^.
I oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze <3 (duzio! :)
*** *** *** *** *** *** ***
- Nanabi! Nanabi, cholero, gdzie jesteś!
Natuto ponownie zagłębił się w swojej podświadomości. No...
Znaczy się w czym, co do niedawna uważał za swoją podświadomość, a co okazało
się lęgowiskiem zgrai demonów. Czy jakoś tak. W każdym razie, było to nieco
skomplikowane.
- NANABI! No żesz...
Przebiegł przez kilka korytarzy, bezskutecznie nawołując
siedmioogoniastą. W końcu przystanął, nieco zrezygnowany.
- Jak to jest, że jak nie chcę, to zawsze się jakiś demon
napatoczy... - mruknął do siebie, z wyraźną rezygnacją rozglądając się po
skalistych ścianach. Kurde! Nie miał czasu na podziwianie architektury
otoczenia, a jakoś Nanabi nie była łaskawa się odezwać! Jak zawsze wszystko
przeciwko niemu...
- Przekąseczka...
- Gdzie? - zapytał głupio. - CO?!
Uchylił się intuicyjnie i tuż nad jego głową przeleciała
jakaś postać.
Cóż... Chyba jednak jeden z demonów postanowił wysłuchać
jego marudzenia i się napatoczył.
- Zwariowałeś ciulu?! - wrzasnął, obserwując czujnie, jak istota,
teraz skryta w mroku, spoglądała na niego jak na... No tak, przekąseczkę. - Ja
ci tu pomoc niosę, a ty na mnie z pazurami?!
- Przekąseczka
służąca pomocą? Fascynujące...
- NIE JESTEM PRZEKĄSKĄ!
- Apetycznie
pachniesz.
Naruto zbaraniał. Ale nie na długo.
Postać wysunęła się z cienia. Wyglądała jak Kyu... Tylko
kolor włosów i oczu się nie zgadzał, gdyż miał jasny, piaskowy odcień. Jednak
Uzumaki nie miał za dużo czasu na przyglądanie się. Po sekundzie demon rzucił
się na niego z wyraźną chęcią znokautowania.
Blondyn ponownie wykonał unik, jednocześnie składając dłonie
w pieczęć i przywołując kilka klonów.
I oberwał cios w plecy.
Boleśnie obił się o skalną ścianę, a w międzyczasie klony
zniknęły z cichymi pyknięciami.
Starając się nie myśleć o bólu, obrócił się gwałtownie,
równocześnie kierując cios pięścią na przeciwnika. Cios, który z łatwością
został zablokowany.
Naruto rozdziawił usta, bezradnie wpatrując się we własną
dłoń, która właśnie w tym momencie znajdowała się w stalowym uścisku bestii.
Wyprowadził kolejny cios.
Który również został zablokowany, w ten sam sposób.
- Eee... - Niebieskooki stwierdził, że jego położenie
jest... Do dupy. Uniósł wzrok na demona, na którego obliczu pojawił się
złowrogi uśmiech.
- Giniesz,
przekąseczko.
Naruto odruchowo przymknął oczy, oczekując na cios.
A czas oczekiwania, jakoś dziwnie się przeciągał.
Niepewnie uchylił powieki.
Hm... Nawet nie zauważył, kiedy jego ręce ponownie były
wolne od stalowego ucisku.
A przed nim Nanabi właśnie próbowała obić facjatę jego
oprawcy. Nie, to nie brzmiało wcale żałośnie...
Boże drogi, baba ratuje mu tyłek...
- Uciekaj stąd.
- Co?!
- Uciekaj. Shukaku wam nie pomoże.
Spokojny głos Siedmioogoniastej wyraźnie kontrastował z
widokiem, który rozpościerał się przed Uzumakim. Widokiem, nad którym Uzumaki
nie miał czasu się zastanawiać, bo został wykopany ze swojej podświadomości.
Naruto zamrugał.
- I?
Z wyraźnym oczekiwaniem wpatrywały się w niego czerwone
oczyska Kyu.
- Eee?
Naruto zamrugał ponownie. Jednak uciążliwe mroczki nie chciały zniknąć sprzed oczu. Potrząsnął gwałtownie głową, lekko się zataczając.
Jednak kiedy Kyuubi próbował pomóc utrzymać mu równowagę, stanowczo odtrącił
jego ręce.
Okej... To co się właściwie działo?
- Co żeś zdziałał
głupi bachorze, bo jakoś efektów nie widzę.
- Nie wiem - warknął w odpowiedzi. Wbił złe spojrzenie w
postać jednoogoniastej bestii, którą aktualnie unieruchomiła jedna z pieczęci
Tsunade. Ha. Ale co da unieruchomienie, skoro Shukaku wytworzył barierę, przez
którą nie dało się go zranić.
- Jak to nie wiesz?
- No, KURWA, wyobraź sobie, że nie wiem - wysyczał wściekle.
To było strasznie frustrujące. Naprawdę nie miał pojęcia, co się teraz wyrabia
między siedmioogoniastą bestią, a piaskowym potworem. I średnio miał jak się
dowiedzieć, bo coś najwyraźniej blokowało jego dostęp do świątyni ogoniastych
bestii. Ha, a jeszcze w międzyczasie musiał się pilnować, żeby
dziwięcioogoniasty nie dowiedział się niczego o Nanabi. - Gdzie Sasuke?
- Pewnie asystuje
Tsunade przy utrzymaniu pieczęci. - Lis wzruszył ramionami. Poczym rzucił
Uzumakiemu podejrzliwe spojrzenie. - Co
się stało? - zapytał, mrużąc oczy.
- A gdzie twój siostrzeniec?
- Roznosi w pył armie
Madary. Pytam jeszcze raz: co się stało?
- Nic.
- Dzieciaku...
- Nie mamy cza... - Naruto sapnął, gdy dłoń
dziewięcioogoniastego zacisnęła się na jego kamizelce od munduru Jonina.
- Nie podoba mi się
to, że coś usilnie starasz się ukryć.
Naruto ponownie odtrącił ręce demona, wbijając zły wzrok w
swoje stopy.
Nożesz cholera jasna. Co miał powiedzieć, skoro wiedział
niedużo, a informacje, które posiadał musiał ukryć przed Kyu na wyraźne
życzenie siedmioogoniastej.
- Shukaku nam nie pomoże - wyrzucił z siebie.
- To nie jest
odpowiedź na pytania, które mam ochotę ci zadać.
- Nawet nie wiesz, jakże mi przykro - powiedział bez cienia
entuzjazmu w głosie. - Choć, pomożemy...
Uchylił się, ledwo unikając ciosu. Jednak zrobił to tak
niezgrabnie, że stracił równowagę i wylądował na tyłku. Spojrzał na Kyuubi'ego
jak na debila.
- Odbiło ci? - zapytał z wyraźną irytacją.
- Nie - warknął
demon. Jego twarz nagle znalazła się strasznie blisko twarzy Uzumakiego. - Za to tobie najwyraźniej tak. Zapytam raz i
oczekuję normalnej odpowiedzi. Co się dzieje?
"Hm... Zastanówmy się... To co do niedawna uważaliśmy
za moją podświadomość, jest jakimś cholernym świętym miejscem, gdzie pasożytuje
zgraja cholernie pokręconych demonów, z czego jeden miał wyraźną chrapkę
skręcić mi szyję, a drugi, który właściwie uratował mi tyłek, z jakiś dziwnych
powodów nie chce zdradzać przed tobą swojej egzystencji. Satysfakcjonujące
informacje?"
- Co? Frustruje, że nie możesz czytać mi w myślach? -
zapytał z mściwą satysfakcją, tylko po to, aby odwrócić uwagę demona od tematu.
- Ty...
- Nic się nie dzieje - powiedział z wyraźną irytacją. - A
nawet jeśli, to nie sądzisz, że to mało odpowiedni czas roztrząsać twoje dziwaczne
podejrzenia?
- Nie, jeżeli te moje
"dziwaczne podejrzenia" nie pozwalają ci się odpowiednio skupić!
Słuchaj, durny bachorze, nie będę ratował twojej dupy, jeżeli Madara cię
dorwie. Nie mam najmniejszej ochoty...
- A KTO CI KAŻE TY WYLENIAŁY SZCZURZE?!
Głośny ryk Shukaku, który towarzyszył ich kłótni, urwał się
gwałtownie.
Kyu i Naruto odwrócili się ku demonowi, który zamarł. I
następnie zginął w chmurze piachu.
- Co się dzieje? - zapytał z konsternacją blondyn, po czym
jego twarz rozjaśnił głupkowaty uśmiech. - Pokonała go!
- Co?
- No chodźże wredny pasożycie. Zobaczymy co się tam stało.
Udało się. Uciekł od dalszej rozmowy. Miał tylko nadzieje,
że demon później się nie doczepi i nie będzie oczekiwał odpowiedzi na swoje
pytania.
- Co jest? - zapytał, gdy po chwili znaleźli się koło zasapanej
Tsunade.
- Po jednoogoniastym - odparła kobieta, gdy w końcu udało jej się zaczerpnąć
kilka głębszych oddechów. - Nie żyje. Została po nim tylko kupka piasku.
- Jak?
- Nie wiem. - Kobieta pokręciła bezradnie głową. - Wziął się
rozsypał w proch. Nie mam pojęcia dlaczego.
- To chyba dobrze, nie? - zapytał Uzumaki. Przełknął głośno
ślinę. Nie, nie było dobrze. Wcale nie ciał, aby którykolwiek z ogoniastych
musiał ginąć. Jednak najwyraźniej Shukaku był za bardzo zaślepiony, aby posłuchać
racjonalnych argumentów i wolał dać się unicestwić niż pomóc ludziom. - Jeden
problem z głowy mniej.
- Zabił go demon
- stwierdził Kyuubi, z niejakim zainteresowanie obserwując pozostałość po
Shukaku.
- Demon, nie demon - sapnął blondyn. - Już po nim. Nic nie
poradzimy.
- Demon? - podjęła temat Hokage. - Ale Gobi....
- To nie mogła być
Gobi.
- Więc... Kto?
Naruto wręcz czuł, jak ślepia Kyu wypalają mu dziurę w
plecach. Przezornie wlepił spojrzenie w piasek, który, jak twierdziła Tsunade,
stanowił pozostałość po jednoogoniastej bestii.
- Bachorze...
- A czy to ważne? - zapytał, z cieniem desperacji w głosie.
No kurde, no.
- Jeżeli coś wiesz...
- Nie no, babciu, nie powiesz mi, że jesteś po stronie tego
rudego buraka!
- Po jakiej stronie? - Tsunade również spoglądała na niego z
wyraźną irytacją. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że zachowujesz się idiotycznie?
Niby co za wielką tajemnice musisz dochować? Nie rozśmieszaj mnie. Sam jesteś
cholernie wścibskim bachorem, wiec czego się gorączkujesz? A ja nawet bym się
tematem nie zainteresowała, gdybyś usilnie nie starał się wykręcić od
odpowiedzi Kyuubi'ego. Zastanawia mnie tylko, dlaczego na cholerę
coś ukrywać?
- Bo to nie wasza zakichana sprawa.
- Zabito mi brata.
Chciałbym wiedzieć, komu mogę za to podziękować - powiedział lis
przesłodzonym głosem.
Naruto uniósł wzrok, wbijając w rudowłosą postać zszokowane
spojrzenie.
- Brata? - rozdziawił z wrażenia usta. - To.. To był twój
brat?
- Ależ owszem. -
Demon nie zmienił tonu. - Chyba mam
prawo wiedzieć, kto tak okrutnie potraktował moją rodzinę.
- Ja... - Uzumaki ponownie przełknął ślinę. Okej, to nieco
komplikowało sytuację. Chyba. - Ja nie mogę powiedzieć. Przynajmniej na razie. -
przyznał po chwili wahania. Miał nadzieję, że uda mu się pogadać z Nanabi i
przekonać ją do tego, aby pozwoliła mu uchylić rąbka tajemnicy. Z tego co
widział, tolerancja Kyu, co do jego nagłej małomówności, była na wyczerpaniu.
- Nie możesz -
powtórzył Lis.
- Kyu...
- Jasne. Rozumiem.
- Tak?
- Ależ oczywiście
- potwierdził demon. - Dlatego też mam
nadzieję, że ty również zrozumiesz, że masz sobie radzić sam.
I wyparował w kłębowisku czerwonej mgiełki.
Naruto zamrugał. Otworzył usta, aby coś powiedzieć. I zaraz
je zamknął.
- Ty... - zaczął niepewnie. - Widziałaś to?
- Chodzi ci o to, że tak rozwścieczyłeś Bijuu, że postanowił
zlać na twoje i przy okazji swoje bezpieczeństwo, że zostawił cię samego w
bitwie? Ależ owszem, nie umknęło to mojej uwadze.
- Hej!
- Co hej, no co hej? Nie dziwię mu się. Kyuubi nie ma przed
tobą tajemnic. Wyszło na to, że mu nie ufasz. A sam dobrze wiesz, że zaufanie jest
bardzo istotną kwestią dla shinobi.
- Kyuubi nie jest shinobi.
- Formalnie nie. Jednak traktuje cię na równi. Jak partnera
w walce. Skaszaniłeś, mówiąc krótko, próbując chronić jakąś dziwaczną
tajemnice. - Tsunade pokręciła głową. - Ciesz się, że to już właściwie koniec
walki. Gdybyście odwalili takie przedstawienie na początku to...
- UWAŻAJ!
Naruto obrócił się gwałtownie.
Jego oczy rozszerzyły się w szoku.
Usta otworzyły w niemym krzyku.
Drobne czerwone kropelki obryzgały jego twarz.
Czyjeś ciało wpadło w jego ramiona.
Opadł na kolana, z rosnącym przerażeniem wpatrując się w
nieprzytomną postać.
- Sa...
W uszach słyszał tylko szum własnej krwi i jakby coraz
wolniejsze dudnienie własnego serca.
- Sasuke...
Nareszcie, cieszę się nieziemsko! I na dodatek takiw zakończenie... Biedny Sasuke... Błagam niw torturuj nas i szybko wstaw kontynuację! Pozdrawiami Wena życzę
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się cieszysz, ale ja tu ogólnie na blogu za małą radochę widzę xD Chyba was wszystkich muszę nieco dłużej torturować xD
UsuńJakby rozdzialiki były częściej, to byś miała nieustającą radochę, a tak to się wszyscyśmy przyzwyczaili do braku nowinek i chyba nadal niektórzy czekają na nowość, nieświadomi, że ta się pojawiła. Częściej trza. :P
OdpowiedzUsuńJeżu, postaram się coś wymodzić mądrego, ale jestem po pierwsze cała posiniaczona, nadal wkurzona mocno o sędziowanie (ha, tutaj nawet na dwóch frontach; ^%##$#!! komisjo z Federcalcio!), troszku skacowana i zaraz będę umierać z powodu upału, bo już się znalazłam na miejscu wakacjowania, więc trza mi się wywakacjować. W sumie to bardzo cieszę się, że mi tutaj działa Internet, a i mam do czego podłączyć komputer. Jeej, te uzależnienia. : D
Przekąseczka zostawiła mnie speechless. Miałam zacząć od czegoś innego, ale jednak ta przekąseczka mnie Ómarła i nie wiem, jak to będzie z komentarzem, bo chyba stanie w nim wielka kiepskość teraz. XDD
Och, i to elokwentne "Eeee" Naruto. : D
Za to końcówka zostawiła mnie zdziwioną. Sasek tak ni stąd, ni zowąd tam się wziął i pojawił, konając. Ten koleś zawsze musi mieć wielkie wejście, czyż nie? :P Drama Queen, jak jasny szlag. XD
Chcę nowy rozdział już! Szybko, szybko, szybko!...
Całuski,
mecha
Ty mnie tu nie wykorzystuj mojego dobrego serca, które systematycznie ma wyrzuty sumienia! xD Notki by były częściej, o, byłyby! Gdybym tylko wiedziała co mam w nich dalej pisać xD No! xD
UsuńCzyli, że meczyk nie poszedł? xD xD xD
Jeżeli chodzi o sam wynik, to jednak wygrałyśmy, o włos, ale jednak. Nawet ze mną jako bramkarką, ale tyle kar dwuminutowych to ty w zyciu nie widziałaś. ;o Nawet dwa cholerne rzuty karne podyktowano przeciwko mojej drużynie (jeden obroniłam, totalnie na farcie, lol).
UsuńMoja Ty zdolniacho :D Już tam na farcie, ukryty dar się odezwał, ot co! :D
UsuńCholercia, umieranizm mi się włączył...