środa, 3 sierpnia 2011

Rozdział II.IV

Dobry wieczór, tym razem! Tudzież noc :D
Otóż... Zmobilizowałam się ambitnie, ażeby zdążyć przed kolejnym wyjazdem (Woodstock wita! Niach, niach :D) i może niekoniecznie będzie dzisiaj ciekawie, ale zapewne dużo teorii zostanie przedstawionej ^ ^. Kwestię zwoju, jego dokładniejszej treści i sposobu odpieczętowania zostawiam na kolejne części ;) Aczkolwiek przyznam, że raczej dobre teorie snujecie na temat tego, co moja psychika ma do wyrażenia :D.

Deedwara: Niestety moje studia polegają na ślęczeniu przed kompem ==' Nóż, widelce, gdybym posiadała jakiś większy talent plastyczny, bym mogła tego uniknąć, ale cóż... Nie jest mi to dane i projekty wszelakie wykonuję przy pomocy komputerowej myszki. A to zajmuje za dużo czasu. Plus, że w sumie lubię ślęczeć przed kompem. Dzień długi w końcu! Do wieczora przed monitorem, a w ciemnościach na imprezy! :D Znaczy się ten... Nauka oczywiście! :D

Mechalice: Uroczy związek, naprawdę ^ ^. Powiem Ci, że właściwie postąpiłabym tak samo. Ach te zUe nałogi xD. Cóż, zawsze wyznawałam, że w związku bierze się full pakiet, bez możliwości wprowadzania modyfikacji. A przynajmniej bez obopólnej zgody ^ ^. I może dlatego słyszę teksty, że powinnam w końcu znaleźć faceta... (Jeżu drogi, dlaczego komuś miałabym tak życie niszczyć? xD)
A komentuj, nawet, jeżeli ledwo trafiasz w klawiaturę, przynajmniej jest większa szansa, ze nie znajdziesz mi błędów, przy których łapię się za głowę z epickim zawołanie: "Oł maj gasz, ja ja byłam w stanie walnąć aż takiego byka?! I ludzie to widzieli..." Nie no, żartuje. W końcu może się nieco podszkolę i nie będzie mi siara oddawać esejów z błędami na stronie tytułowej i zwalczę moje zaświadczone papierami dysortografie i inne pierdoły. A muszę się nieskromnie przyznać, że od kiedy publikuje swoje arcydzieła i ludzie mnie poprawiają, to przyuważyłam, że pomimo niezliczonej liczby literówek/błędów ort./braków przecinków/powtórzeń itp. widzę i tak znaczną poprawę w swojej pisowni!
A te dwa kilogramy z chęcią ci oddam. Może nawet więcej niż dwa... Kolejne wakacje i z diety nici xD A to wszystko przez te cholerne projekty, które przeciągają mi się na kolejny miesiąc! Wcinaj, wcinaj i se nie żałuj, skoro chcesz... Zwiększyć masę xD.
Moje dialogi dziękują za komplement i postarają się nie stracić nic ze swojej dowcipności i w ogóle, ale Irduś to stworzenie marudne/niedowartościowane/nietrzeźwe/introwertyczno-neurotyczne i dalej czuje się niedopieszczone ^ ^.
Ło jeżu, dobra już nie smęcę, bo zaraz moje odpowiedzi na komentarze będą dłuższe niż cała notka...

Daimon: Ja proszę wyjść z mojej głowy, bo pani przypuszczenia są za bliskie fabuły, którą mój móżdżek chce wprowadzić! xD Ja tu próbuję czytelnika zaskoczyć, ale widzę, że przy takich jak Ty to się za bardzo nie da! :D
I tak przy okazji: Uwielbiam Twoje opowiadanie. Już nawet zaczynałam komentarz pod nim pisać, ale oczywiście ja to ja, więc zaraz naszły mnie myśli w stylu "No weź daj spokój, co ty za głupoty piszesz, skoro to są bardziej twoje własne rozkminy, a nie opinia na temat tego, co czytasz!" I w efekcie spasowałam. Eh, ten głupi charakter...

Cóż... Dziękuję za wszystkie komentarze (chyba się uzależniłam) i zapraszam na kolejną (już IV!) cześć ^ ^. Aa i z powiadomieniami: Wybaczcie, musiałam chwilowo zmienić kompa i nie mam za bardzo czasu na instalację gadu-gadu i operacje z tym ścisło związane, więc jeżeli zajdzie taka potrzeba to upomnę się o zaglądnięcie na bloga w niedzielę ;D (To już ostatni raz taki numer, obiecuję!)

*** *** *** *** *** *** ***

- Saaasuke, no zrób coś!
- Yhm…
- Sasukeee, weeeeeź…
- Przymknij się w końcu, jestem zajęty.
- Ale…
- Och, no dobra, chodź tu marudo!
Z zadowolonym pomrukiem Naruto usadowił się między nogami czarnowłosego, pozwalając aby jego ręce spoczęły na jego ramionach. Przymknął z przyjemności oczy, kiedy dłonie Sasuke rozpoczęły powolny masaż. Spięte mięśnie zaczęły się powoli rozluźniać.
- Powinieneś zmienić profesję.
- Hm?
- Masażysta. Mówię ci, jesteś niesamowity.
- Taak? A wiesz, może masz rację.
- Ha, widzisz!
- Tyle kobiet i facetów, którzy sami pchają się, aby ich wymacać. Faktycznie…
Naruto milczał, a jego twarz przybrała wyraz szczerego oburzenia. On chyba nie mówił poważnie? Wcale nie o to mu chodziło!
- Głupek. – Szept Sasuke rozległ się tuż przy jego uchu, a jego ręce oplotły go w pasie. – Ale jak na razie do macania wystarczysz mi ty.
- Jeżeli to miał być komplement, to właściwie ci nie wyszedł.
- Mówisz?
Dłoń Uchihy chwyciła podbródek blondyna i nakierowała jego twarz tak, że spoglądali sobie prosto w oczy.
- Więc, jakby cię przekonać?
Naruto zacisnął gwałtownie powieki w oczekiwaniu na pocałunek. Który właściwie nie nadchodził. Usłyszał łagodny śmiech i po chwili poczuł usta Sasuke na swoim czole.
Zdziwiony otworzył oczy.
- Wiesz… - Czarnowłosy znowu szeptał. – Tak jest idealnie.
- Co?
- Ty, ja. Idealnie.
- Um…
- Choć tu, mój głupku…


Naruto zmarszczył brwi. Czuł się… Dziwnie obolały. I wybrakowany. Uniósł dłoń, aby przetrzeć oczy. A raczej spróbował ją unieść. Jęknął rozdzierająco i otworzył oczy, mrugając nimi zawzięcie.
- Gdzie… - zaczął skrzekliwym głosem, jednak nie zdołał dokończyć pytania.
- Masz. – Ktoś wcisnął mu pod usta szklankę z wodą, a czyjaś dłoń, przytrzymała go za kark, tak aby zdołał zaczerpnąć kilka łyków.
- Co się stało? – zapytał, pomimo, że jego głos wciąż brzmiał jak skrzypnięcie zardzewiałego zawiasu.
- Hm… Jakby ci to…
Uzumaki uniósł w końcu wzrok na swojego towarzysza.
- Kyu? Pojebczyło cię? Co ty tu robisz?! – wydarł się próbując usiąść, co chyba nie było najlepszym posunięciem, gdyż po chwili rozkaszlał się i opadł bezwładnie na poduszki.
Rudowłosy mężczyzna westchnął teatralnie i podkulił pod siebie jedną z nóg, które dotychczas swobodnie zwisały z taboretu na którym siedział.
- Też chciałbym to wiedzieć.
- Eee?
- Zrób mi tę przyjemność i idź spać, dobra? Sam dokładnie nie wiem, co się dzieję. A jak ten różowy potwór przyjdzie i zobaczy, że nie odpoczywasz, to mi się oberwie.
- Ale…
- Pogadamy, jak będziesz w stanie usiąść o własnych siłach. A teraz…
- A Sasuke?
- Co?
- Czy on…
- Ale z ciebie kretyn – w głosie Kyuubi’ego zabrzmiała irytacja. – Coś ci wyraźnie pieprzło w organizmie, tak, że właściwie o mało cię nie zabiło. Ledwo leżysz, próbując zachować przytomność i jedyne o czym jesteś w stanie myśleć, jest to, czy twój były kochaś rzeczywiście wszystkich wykiwał i zwiał?
- Kyu, to bo…
- To cię boli? A to, że ten szczeniak znowu zagrał na twoich uczuciach już jakoś nie?!
- Ja…
- A zamknij się.
W pomieszczeniu zaległa niezręczna cisza.
Naruto przełknął ciężko ślinę. On wcale… Nie chciał, żeby… Kurwa mać…
- Kyu…
- Czego? – odwarknął lis po dłuższej chwili namysłu.
- Prze… Przepraszam…
Rudzielec rzucił mu podejrzliwe spojrzenie, po czym odetchnął głęboko.
- Ten siwy… Kakashi, tak? –zaczął, bawiąc się pasemkami swoich włosów. – Miał racje. Uchiha zniknął.
- Och…
- Nie myśl o tym. Teraz mamy nieco poważniejszy problem. Musimy jakoś cię wykurować.

Naruto nie był zdatny do użytku przez jakieś dwa dni. W ciągu których to na przemian jadł i spał. Nie miał energii do wykonywania ambitniejszych czynności. Nie, żeby po owym czasie, nabrał jej specjalnie więcej, jednak stawało się to już nieco niepokojące. Zwłaszcza, że dziwny ból całego ciała wciąż go nie opuszczał.
Tak więc, bo dwóch dniach właściwie wyrwanych z życia, blondyn został zatargany przed oblicze Hokage, która nie wyglądała niewiele lepiej od Uzumakiego. Najwyraźniej miała ostatnio kilka nieprzespanych nocek.
- Co właściwie wiecie o chakrze? – zapytała, bez żadnych większych wstępów.
- No… Do tworzenia technik Ninjutsu się ją wykorzystuje, nie? – palnął Naruto, siadając na najbliższe krzesło. Miał dziwne wrażenie, że dłuższe stanie o własnych siłach nie wchodziło w grę.
- Ja jestem praktycznie zbudowany z samej chakry – dorzucił lis, w swoim mniemaniu, przydatnie.
Tsunade złapała się za głowę.
- Czego oni was uczą w tej akademii – mruknęła bardziej do siebie. Zmierzyła swoich gości, czyli Naruto i Kyuubi'ego, ponurym spojrzeniem i przeszła do wyjaśnień. – Jak dobrze oboje powinniście wiedzieć, charka powstaje na skutek połączenia dwóch rodzajów energii, w jaki wyposażony jest nasz organizm. Mianowicie: duchowej i fizycznej. Aby wykonać jakąkolwiek technikę shinobi musi doprowadzić do harmonii między duchem i ciałem. Dopiero wtedy możemy mówić o jakiejkolwiek produkcji chakry.
- No dobra. – Naruto potrząsnął głową, w nadziei, że to pomoże odzyskać mu ostrość widzenia. – Coś tam kiedyś Iruka marudził na ten temat. Ale na cholerę mi to teraz potrzebne? Przecież z czasem tworzenie chakry staje się tak naturalne, że właściwie robi się to automatycznie.
- Tego właśnie uczą ćwiczenia w akademii. Jako dzieciak, jest ci łatwiej przyswoić sobie tę umiejętność. Dlatego też bachory lądują w szkole już w tak młodym wieku.
- Jakaś ty urocza…
- W każdym razie – kontynuowała blondynka, nie reagując na przytyk. – Jest wielce prawdopodobne, że osobę dorosłą, a przynajmniej taka, która przeszła już przez okres dojrzewania…
- Hej, co to miało…
- Nie byłaby w stanie nauczyć się łączenia tych dwóch elementów.
- Dalej nie rozumiem…
- Byłaby to głównie wina organizmu, który samoistnie częściowo odrzucałby jedną z energii. Inaczej mówiąc, jedna z sił zawsze by dominowała, co spowodowałoby brak możliwości tworzenia chakry, a wręcz możliwe by było, że zostałaby ona kompletnie odrzucona.
- Chcesz powiedzieć, że dzieciakowi to się właśnie stało? Jego organizm odrzuca chakre? – zapytał lis, z cieniem powątpienia w głosie.
Przywódczyni wioski skinęła głową.
- To śmieszne! – warknął Naruto. Ta rozmowa wcale mu się nie podobała. – Niby jak to możliwe? Przecież ja używałem chary! Od gówniarza umiałem ją stworzyć, nie powiem, że nauka obyła się bez problemów, ale umiałem!
- Wiem! – sapnięcie Tsunade skutecznie go uciszyło. – Ale są jeszcze inne opcje. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że po prostu zaburzyłeś równowagę swoich energii.
- To niemożliwe!
- A jak wyjaśnisz to, że nie mogę wrócić do twojego ciała? – Cichy głos lisa wybił niebieskookiego z rytmu.
- To… Po prostu…
-Albo to, że ledwo chodzisz? O ile się orientuje organizm, tak jakby, uzależnia się od chakry. Używałeś jej, jak sam mówisz, od gówniarza, więc teraz twoje ciało nie potrafi się pogodzić z jej brakiem. I dlatego też boli cię niemalże każda cząsteczka ciała. W końcu siatka chakry oplata cały organizm.
- Skąd wiesz, że…
- Nie jestem głupi, Naruto. I pomimo, że w tej formie nie jestem w stanie czytać ci w myślach, to w marę łatwo potrafię odgadnąć co się dzieje w tym czymś, co nazywasz swoim mózgiem. I najwyraźniej nie dzieje się dobrze, skoro nikomu nie chciałeś się przyznać do tego, że ledwo wytrzymujesz z bólu.
- To prawda? – zapytała ostro Tsunade, wbijając w blondyna przeszywające spojrzenie.
Niebieskooki westchnął dyskretnie.
- Nie jest tak źle…
- Debil! Normalnie debil!
- Podejrzewam, że wystarczy nieco zredukować energię fizyczną, a powinno być lepiej – kontynuował lis. – Zdaje się, że to z siłą duchową masz problemy. Nic dziwnego, zawsze wiedziałem, że masz coś nie tak z psychom.
- Co? Ale dlaczego tak się stało! Nosz kuźwa…
- Twój kochaś…
- Co?
- Twoja reakcja, na ucieczkę twojego kochasia. To złamało twojego ducha.
- Co?! Nie prawda!
- Słuchaj, możesz się wypierać, ale twój organizm zareagował tak, a nie inaczej.
Naruto zagryzł wargi. Nie podobało mu się to. Nic, a nic.
- Ale – zaczął po chwili wahania. – To co teraz? Ja… Co, nie mogę używać chakry, tak?
- Poprawka: ty nie masz chakry. Ani krzty.
- Dobra, ale?
- Co, ale?
- No chyba można to jakoś naprawić? – warknął blondyn, zaciskając kurczowo dłonie. – No przecież nie będę zawsze taki…
- Jaki?
- Kalekowaty… - dokończył kulawo, wpatrując się we własne kolana.
- Naruto…
- I co ja niby mam teraz robić? Na dobrą sprawę jestem bezbronny i bezużyteczny! Jeżeli nie odzyskam chakry to równie dobrze mogę owinąć się w papier i wysłać do Akatsuki, aby tam mnie wykończyli, bo oni również pożytku ze mnie nie będą mieli żadnego!
Naruto podczas przemowy zerwał się z krzesła i nie było o najlepsze posunięcie. Świat na chwilę stał się nieco bardziej rozmazany, kończyny omówiły mu posłuszeństwa, a przed oczami pojawiły się dziwne, czarne kropki. Och, a gdyby nie błyskawiczna reakcja Kyuubi’ego, który przytrzymał go za ramiona, to doznałby bliskiego spotkania z podłogą.
Warknął do siebie, odtrącając ręce rudowłosego.
Nie chciał się tak czuć. Nie chciał być słaby.

Naruto padł na trawę, próbując złapać oddech. Już dawno się tak nie wymęczył.
- I?
- Miałeś racje – przyznał niechętnie. – Już mi lepiej.
- A jak z…
- Tak, tak, już nic mnie nie boli. Nie sądzisz, że to trochę śmieszne, że jeszcze niedawno ledwo trzymałem się na nogach, a żeby to zmienić pomogły mi twoje katorżnicze ćwiczenia? To tak jakby… Trochę nielogiczne, nie?
- A żeby w twoim przypadku logika działała poprawnie…
- Hej! Ja mówię poważnie!
- Ja też – sapną lis, siadając obok blondyna. – Mylisz pojęcia. Straciłeś chakre i przez to twój organizm nie domagał. Ale z drugiej strony posiadałeś za dużo energii fizycznej, co dodatkowo cię obciążało. Trzeba było jakoś pozbyć się tej siły.
- Jakie to cwane…
- To, że ty nie wpadłbyś na tak oczywiste rozwiązanie, nie znaczy, że wymagało ono specjalnego wysiłku myślowego.
- A zamknij się.
Na polu treningowym znowu zaległa cisza. Naruto pogrążył się we własnych myślach. Fakt, fizycznie czuł się lepiej. O wiele lepiej, bo teraz wstając nie miał wrażenia, że jego ciało jest zrobione z ołowiu. Ale psychicznie... Starał się w ogóle nie myśleć o wydarzeniach, które miały miejsce kilka dni wcześniej. Już i tak za bardzo przejął się tym wszystkim.
- Myślisz, że mi przejdzie? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Zależy, co masz na myśli.
- No... Ta chakrowa niedyspozycja.
Lis zastanowił się nad odpowiedzią.
- W teorii.
Naruto zamyślił się. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić, aby było inaczej.
- Masz jakiś pomysł?
- Hm...
Blondyn spojrzał na niego z nadzieją. Tsunade w tej kwestii dawała marne szansę. Jednak zawsze jakieś. Ale jeżeli Kyu wpadłby na jakieś rozwiązanie, to z chęcią by z niego skorzystał.
- Mam pewną teorię.
- Więc?- ponaglił go niebieskooki.
- Emocjonalna konfrontacja.Czy jak to tam nazwiesz...
- Hę?
Lis odetchnął głęboko.
- Widzisz - zaczął, utkwiwszy wzrok gdzieś w dalekiej przestrzeni. - Chakre straciłeś, zaraz po tym, jak ten jonin powiedział ci o Sasuke, co wstrząsnęło tobą na tyle, że zachwiałeś równowagę między swoimi energiami.
- To już wiemy.
- Więc, myślę, że trzeba by było podnieść nieco poziom twojej siły duchowej, a dobrym sposobem na to, byłoby,gdybyś zmierzył się ze swoim kochasiem.
Naruto zmarszczył brwi. Nie spodobało mu się to, co powiedział rudowłosy.
- Zmierzył?
- Nie chodzi mi o walkę, dzieciaku. Przynajmniej nie w tym sensie...
- Masz rację - powiedział Uzumaki, zrywając się na nogi. Jakoś nagle załapał, co lis miał na myśli. W jego oczach zagościł błysk determinacji. - Masz cholerną rację! Znajdę tego dziadowskiego drania i nawtykam mu za to odpierdzielanie dziwnych rzeczy! O nie, tak się bawić nie będziemy! Jestem Naruto Uzumaki i nie pozwolę frajerowi nabijać się w butelkę!

3 komentarze:

  1. No widzisz, jaka jestem paskudna ;) Nie zwracaj uwagi na moje domysły, bo ja nie mogę z nimi wytrzymać w głowie i je wylewam. Nie potwierdzaj ich po prostu, a ja będę sobie czekać na rozwój wydarzeń ;D Jak widzisz, też nie radzę sobie z komentarzami ;)
    I dziękuję za miłe słowo o moim tekście. Widzisz? Już komentarz jest ^^
    Teraz rozdział.
    Ależ się Uzumakiemu przestawiło, tak to jest tymi facetami, zbałamucą i porzucą ;) Ech. Ciekawa jestem terapii chakrowej i mimo moich domysłów, nadal mnie ciekawi, o co chodzi z Saskiem. Na domysłach nie da się żyć.
    Niestety niewiele jest tekstów w uniwersum Naruto i każdy tekst jest na wagę złota. Sama jakoś nie potrafiłabym nic w tym temacie wymyślić, ale z ogromną chęcią czytam. Niech więc wen Cię trzyma ku naszej radości.
    Zazdroszczę Woodstocku, ech. Pozostaje życzyć ładnej pogody i dobrej imprezy :D
    Ściskam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta ucieczka Sasuke spędza mi sen z powiek. Czemu nawiał?
    Nie wierzę, że nienawidzi Naruto. Niech Naru go szybko znajdzie i się dowie dla mnie wszystkiego^^
    A to tak wyszło z tą chakrą. Się narobił galimatias.
    Aczkolwiek ja jako człowiek o pozytywnym nastawieniu do świata, wierzę, że i z tym Naru sobie poradzi.
    Nie ma to tamto.
    Kyuu taki wyleźnięty z ciała też jest fajny. I jak spędził tyle lat w Uzumakim to i wie co temu błąka się po głowie i o czym nie mówi.
    Przynajmniej się wykuruje jako tako z jego pomocą. I jak Kyuu coś powie to już nie zostanie stłamszone...przez wnętrzności Naru?przez jego powłokę cielesną!o!
    Tak, niech Naru szuka Sasuke...znowu...i niech wybije mu z głowy ucieczki i zrywania i nienawiści.

    hahhaha nauka, oczywiście, że nauka xDDD
    Ślęczenie przed komputerem jak musowe to nie sprawia tyle radości...no czasem. Jak się ma nastrój popełniania czegokolwiek kreatywnego. Przynajmniej ja tak mam.
    Hmmm Woodstock zdaję się dziś...to życzenie dobrej zabawy jest troszkę spóźnione...no ale ....dobrej zabawy.
    I kosz weny w podarku^^
    Pozdrawiam xDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. A widziałam notkę wcześniej, chciałam Ci życzyć dobrej zabawy, ale miałam zapieprz przez cały tydzień i nie zdążyłam. :( Buuhuu! I tak - zapieprz, w wakacje, za darmochę kompletną (chociaż uzyskałam koszulkę i kalendarzyk ;p) i z dzieeećmi. Z całą toną męczących, drących się, płaczących dzieeeeci.
    W każdym razie, zawsze Ci mogę pożyczyć, żeby Ci miłe wspomnienia nie wyleciały z głowy jakoś prędko. :)

    Uroczy jak cholera. Aż mnie trzęsie, jak sobie pomyślę, co za kretyn to był i jak mocno musiało mnie sieknąć przez łeb, że w ogóle zaczęłam się z nim umawiać. Brrr...


    Znaczy, wiesz, brak faceta na stałe ma pewne zalety. xD""" Zamiast jednego masz, em, więcej różnych do wyboru. ^^" Możesz sobie dobierać na przykład względem koloru oczu do sukienki albo coś. ;p

    Njee, to nie tak - jak jestem wstawiona, to błędy zauważam, bo coś mi się obraz nie zgrywa (mecha - wzrokowiec-macacz), ale coś połączenie mózg-paluszki-"co powinno stać zamiast?" szwankuje. xD Oł, Ty masz dysortografię? o.O Nie powiedziałabym, seerio, walisz normalne błędy, jak normalna osoba nieposiadająca papierów. mecha też potrafi czasami walnąć byka, jak przestaje myśleć, ale ja częściej gramatycznie mylę wyrażenia i wytwarzam kompletnie bezsensowne nowe frazeologizmy.

    Chcę zwiększyć masę, no! :D Cycki też mi spadły jakoś dwie michy, ale mam nadzieję, że do końca wakacji dotyję jeszcze ze dwa kg i znowu będzie najsnie i pełnodekoltowo. :D

    Tak, teraz postaram się skupić i coś wysmarować na temat, bo by się przydało. Tak myślę.

    "- Głupek. – Szept Sasuke rozległ się tuż przy jego uchu, a jego ręce oplotły go w pasie. – Ale jak na razie do macania wystarczysz mi ty. "
    Sasuke niewątpliwe cierpi na to samo, co mój chłopak. Ja, głupia, kiedyś się łudziłam, że jak zacznie zdanie od "Śniłaś mi się dzisiaj", to powie mi coś naprawdę miłego, a wychodzi na to, że raczej tak nie bardzo. xD


    "O ile się orientuje organizm, tak jakby, uzależnia się od chakry. Używałeś jej, jak sam mówisz, od gówniarza, więc teraz twoje ciało nie potrafi się pogodzić z jej brakiem. "
    Kurde, taka czakra to jak narkotyki. xD

    Zleciał mi ten rozdział szybko. Zaczęłam czytać, wciągam się, kurde, a tutaj ciach! i koniec. Jak tak można!!
    I ten, jeeju, to mu narobiłaś z czakrą - jak się spotka z Sasuke, to mu może przejdzie i mu organizm przestanie fiksować. Życie mu utrudniasz. xD Och, a w pewnych aspektach to może nawet ułatwiasz - gdyby nie okoliczności, to raczej by się nie zdecydował stanąć twarzą w twarz z Saskiem. W sumie po takiej scence mało kto by chciał zobaczyć się z Sasuke, a jak już to na pewno nie w specjalnie pokojowych zamiarach, nie obejmujących strzału piąchą w cudnie blade Uchihowskie lico, którego nawet słońce nie ośmiela się tknąć. ;)

    I skoro narzekałaś, że nie wypisuję Ci błędów, to pszebardzo (chociaż, jak mówiłam, bardzo dużo tego nie ma i nie są wcale aż tak straszne). To nie są wszystkie, ale nie lubię wypisywać totalnych pierdół, bo czuje się nie jak komentator, a jak beta - no i jak to okropnie źle wygląda w komencie! Zresztą mam wtedy wrażenie, jakbym kogoś mocno ochrzaniała, a cóż - nie lubię i naprawdę nie ochrzaniam :).

    "- Choć tu, mój głupku…"
    Chodź, od 'chodzić', nie 'chociaż'.

    "..., która nie wyglądała niewiele lepiej od Uzumakiego. "
    'Nie wyglądała lepiej' lub 'wyglądała niewiele lepiej', niepotrzebne podwójne zaprzeczenie.

    "Jak dobrze oboje powinniście wiedzieć..."
    'Obaj', chyba że płeć Kyuubiego jest nieokreślona lub żeńska, chociaż osobiście myślę, że Lis jest akurat facetem ;)


    Em, tak, to ja bym kończyła. :)
    Całuski!
    (Jak ja nienawidzę blogspota! Trzęsie mnie, że próbuję zamieścić komenta po raz piąty, a ten mi nie wchodzi. Grrr... pieprzone błędy baz danych!!)

    OdpowiedzUsuń