DOROBIŁAM SIĘ NOWEJ CZĘŚCI. W końcu :o. W sumie nawet nie wiem co napisać, po takim czasie xD.
To. OK. Lecimy z tym koksem :"D.
Betowała niezmordowanie AKARI ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥.
***
XVI
Przyjemnie
było smyrać palcami krótkie, niespodziewanie miękkie włoski porastające
kark drugiego mężczyzny. Przyjemnie było czuć jego bliskość, ciepło.
Jego zapach. Przyjemnie było zacisnąć powieki i delektować się
obecnością Sasuke wszystkimi innymi zmysłami. Przyjemnie było słyszeć
dudnienie własnego serca i ciche westchnięcie, zanim usta musnęły
nieśmiało kącik warg mężczyzny.
I jeszcze raz. I kolejny.
Przyjemnie
było złożyć krótki pocałunek niżej, na ostrej linii żuchwy. Przyjemnie
było nosem przejechać wzdłuż bladej szyi. Przyjemnie, przyjemnie,
przyjemnie…
… i dziwnie.
I może trochę niekomfortowo, bo Naruto niekoniecznie wiedział co robić
dalej. Zamarł, nieco zdezorientowany i zaśmiał się nerwowo, prosto w
gładką szyję, do której aktualnie przyciskał nos.
— Nie za bardzo wiem… — ponownie parsknął. — Nie…
Boże.
Tyle
razy śnił o tej chwili. Tyle raz marzył, żeby móc zrobić to, co w
sennych marach przychodziło z taką łatwością. A kiedy nareszcie nadszedł
moment w którym bez przeszkód mógł zawładnąć ustami Sasuke, nie miał
kompletnie wizji jak się zachować.
—
Głupek — usłyszał. Jednak nie zdążył się odszczeknąć, bo Sasuke przejął
inicjatywę, ujął jego twarz w dłonie i przycisnął swoje usta do jego.
***
Naruto
leżał i nieruchomym spojrzeniem wpatrywał się w sufit, podczas gdy
palce lewej ręki, bez udziału jego woli, delikatnie wodziły po wargach.
Wargach, które jeszcze nie tak dawno były całowane przez Sasuke.
To nie był delikatny, niewinny pocałunek. Zdecydowanie nie.
Za
to, mimo swojej niezdarności, pełen… pasji. Pożądania. Pełen
zniewalających doznań, pełen zapachu drugiego mężczyzny i ciepła jego
ciała. I w pewien sposób pełen tęsknoty, jakby nawet lekkiej desperacji,
bo przecież najwyraźniej obaj już od dawna czekali na takie zajście
między nimi i… i… i…
Naruto
uśmiechnął się głupkowato, wciąż jakby z pewnym niedowierzaniem
dotykając ust. Kto by się spodziewał, że Uchiha może być aż taki…
namiętny? Jasne, w sennych wizjach jakie dręczyły Uzumakiego, akurat
tego czynnika nie brakowało nigdy, jednak to zupełnie coś innego przeżyć
takie doznania we śnie, a w rzeczywistości. Kto by się spodziewał, że
Sasuke aż tak bardzo przed nim przy tym pocałunku się otworzy? Pozwoli
poczuć jego własne palące pragnienie kontaktu, jego tęsknotę za dotykiem
drugiego człowieka? Za właśnie JEGO dotykiem — Naruto Uzumakiego? Kto
by się spodziewał, że z pomrukiem aprobaty zareaguje na dłonie Naruto,
bezkarnie zaciskające się na jego biodrach, czy też gładzące plecy? Kto
by pomyślał, że…
— Nie śpisz.
Ciche
stwierdzenie, które niespodziewanie padło, wybiło go z rozmyślań.
Obrócił delikatnie głowę i w ciemności dostrzegł czarne ślepia,
wpatrujące się w niego.
Palce
lewej ręki wciąż muskały wargi. Za to prawej były splecione z palcami
Sasuke. Bo Uchiha znowu, bez słowa wyjaśnień, pojawił się w wejściu do
tymczasowej sypialni Uzumakiego, z futonem pod pachą i bez wytłumaczenia
położył się obok niego, zaborczo chwytając jego dłoń i właściwie zaraz
pogrążając się we śnie.
Bo
mógł. Bo przecież już żadne rozterki dotyczące tego, czy zrobi coś
czego nie powinien w stosunku do przyjaciela, nie mogły go męczyć.
— Aha — potwierdził.
W końcu, jak miał spać, kiedy głowę rozsadzało tysiące myśli, kiedy wspomnienie niedawnego pocałunku było wciąż tak żywe?
—
Śpij — zażądał Sasuke, mrugając z niejakim wysiłkiem. Leżąc na boku,
przysunął się bliżej, wciąż nie puszczając trzymanej dłoni. Aż znalazł
się w na tyle małej odległości, że oparł głowę o ramię drugiego
mężczyzny. — Jutro… będziemy rzeszsz… — mruknął niewyraźnie, znowu
zapadając w sen.
Naruto
uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem. Zaraz westchnął, w końcu czując
pod powiekami zmęczenie. W końcu dzisiejszego dnia miał aż nadto wrażeń.
Ciepła dłoń owijała
się wokół jego własnej. Czarne włosy delikatnie smyrały jego policzek.
Spokojny, równomierny oddech drugiego człowieka działał usypiająco i
dawał dziwne poczucie bezpieczeństwa.
Idealnie, pomyślał, zamykając oczy, żeby niedługo faktycznie pogrążyć się we śnie. Tak bardzo idealnie.
***
Kiedy
wstał, Sasuke już zdążył ulotnić się z pokoju i sądząc po odgłosach
szykował w kuchni śniadanie. Po szybkim ogarnięciu Uzumaki dołączył do
niego i po spożytym posiłku, udali się do świątyni Naka. Naruto z
ciekawością rozglądał się po jej ścianach. Och, jasne, bywał tu już,
jednak nigdy nie przyglądał się wnętrzu. Nie, żeby było jakoś
szczególnie interesujące: zwykłe drewniane ściany i podłogi, a w rogu
pomieszczenia zejście do podziemi i tam swoje kroki skierował Sasuke.
Część powierzchni wyłożona została kamiennymi, szarymi płytami. Na
jednej ze ścian były wymalowane dwa klanowe symbole rodu Uchiha,
pomiędzy nimi zawieszony zwój, a tuż pod nim położona duża kamienna
tablica z wyrytymi znakami.
To właśnie przed nią stanęli. Naruto przez chwilę wpatrywał się w ciąg szlaczków, który kompletnie nic mu nie mówił.
— Co teraz? — zapytał, a jego głos echem rozniósł się po sali.
—
Teraz. — Sasuke złożył dłonie w pieczęć. W jego oczach błysnęła
czerwień sharingana. Krwiste oczy z dwoma różnymi symbolami w kolorze
czerni czujnie wpatrywały się w pomnik. — Spróbuję złamać pieczęć.
Dzięki czemu będziesz mógł również zobaczyć zawarte tu dane.
— Tu? — Naruto zamrugał, wlepiając wzrok w płaską nawierzchnię.
—
Yhm — mruknął mężczyzna i zaraz jego dłonie zaczęły układać sekwencje
skomplikowanych znaków. I po chwili, gdy Uchiha zakończył technikę,
szyfr zaczął przekształcać się w smoliste symbole, które był w stanie
rozpoznać i odczytać.
—
Łał — wyrwało mu się, kiedy z fascynacją obserwował cały proces. Zaraz
jednak zmarszczył brwi, bo niektóre części kamiennej płyty wciąż
pozostawały puste. — Też widzisz dziury?
— Hm?
—
Luki w tekście — wyjaśnił, wskazując na fragment przestrzeni
niewypełnionej znakami, który znajdował się najbliżej Sasuke. Chyba
największy. — Tu.
— Nie
— zaprzeczył Uchiha, przez chwilę przypatrując się bez słowa wskazanej
nawierzchni. — Najwyraźniej nie wszystko da się obejść i tylko
posiadacze sharingana są w stanie przeczytać całość. Tu akurat —
wyjaśnił — są opisane właściwości kekkei genkai.
— Czyli coś, co już przestudiowałeś?
— Nie do końca.
—
Więc co? Znaczy, okej, ty się zajmiesz tą częścią, bo chyba jest
najważniejsza, nie? — stwierdził Naruto. Z racji tego, że nie był w
stanie przeczytać jednak tych istotnych fragmentów poczuł się nieco…
zbędny. — A co mam robić ja?
— Przejrzyj to, co jesteś w stanie zobaczyć. Może trafi się coś przydatnego.
— No dobra — mruknął, starając się nie brzmieć na naburmuszonego. — To do dzieła!
***
Mrużąc
oczy wpatrywał się w serie szlaczków znajdujących się tuż przed jego
nosem. Prawdę mówiąc słabo potrafił skupić na nich swoją uwagę, chociaż
starał się tego nie okazywać, bo pracujący obok Sasuke zapewne nie
przyjąłby tego z aprobatą. A Naruto się rozpraszał, bo to, że nie mógł
odczytać pewnych treści ze świątyni, uświadomiło mu pewne fakty o
których nieustannie myślał.
Zdał
sobię sprawę z tego, że w sumie jest bezradny. Znaczy, w kwestii lisa.
Bo wychodziło na to, że całą robotę z kontrolą demona odwalał Sasuke, a
Uzumaki w tej chwili nawet nie był w stanie mu pomóc w poszukiwaniu
przydatnych informacji, tylko czytał jakieś pierdoły o historii klanu
Uchiha. Nie… nie podobało mu się to. Nie podobało, że nic nie był w
stanie zdziałać w kierunku poskromienia lisiego demona. Zupełnie nic, bo
do kontroli biju potrzebny był ten nieszczęsny sharingan i nic innego
im nie mogło pomóc w okiełznaniu szalejącego pchlarza.
A co, jakby nagle zabrakło tej niezwykłej mocy oczu Sasuke?
Co, jeśli nagle też przestałaby ona działać na Kyuubiego?
Co jeśli… jeśli…
Potrząsnął
głową, próbując odgonić czarne myśli. Takie rozważania zdecydowanie nie
przysłużą się sprawie, więc z dyskretnym westchnieniem zabrał się za
dalsze studiowanie przydzielonego mu tekstu. I kiedy jego zniechęcenie
pogłębiło się na tyle, że zapragnął zarządzić przerwę, jego wzrok padł
na fragment opisu, który zawierał słowo dosyć dla niego niespodziewane.
Jego nazwisko.
Uzumaki.
Mito Uzumaki. Mito?
To… przeleciał szybko wzrokiem tekst… to była historia jednej z Jinchūriki lisiego demona! Może coś… może coś się tu znajdzie?
—
Hej, Sa… — zaczął, czując ekscytację z faktu, że być może znalazł coś
ciekawego. Zaraz jednak zamilkł, zdając sobie sprawę, że może przecież
niekoniecznie. Chyba lepiej najpierw było samemu się zaznajomić z tą
treścią.
— Hm?
—
Nie, nic — rzucił szybko, zerkając na Sasuke przelotnie. Posłał mu
uśmiech, zanim zaraz znowu odwrócił się do tekstu. — Rób swoje,
sprawdzałem tylko, czy nie śpisz.
— Pf.
***
Szeroko
rozwartymi oczyma Naruto po raz kolejny pochłaniał słowa pokrywające
ścianę. Nie był do końca pewien, czy dobrze rozumie ich treść, jednak…
jednak… jeżeli tak… to oznaczało, że było…
Podskoczył gwałtownie, kiedy czyjaś ręka wylądowała niespodziewanie na jego ramieniu.
— Boże! — sapnął. — Sasuke!
— Coś przydatnego?
— Um… — zająknął się, patrząc na niego przez chwilę. Zaraz znowu zerknął na tablicę. — Nie?
— Więc co cię tak wciągnęło?
—
Dzieje twojego rodu — palnął, samemu nie wiedząc dlaczego chciał zataić
przed Sasuke to, co niedawno wyczytał. Chociaż może jednak wiedział… —
Twoja rodzina była nieźle pokręcona, wiesz?
— Wiem — odpowiedział, krzywiąc nieco usta.
Okej.
To nie była najmądrzejsza rzecz, jaką Naruto mógł powiedzieć w tej
chwili. Właściwie, jaką mógł powiedzieć kiedykolwiek, jeżeli spojrzy się
na historię klanu, nawet tę stosunkowo niedawną.
— Cóż… no… nie do końca to miałem… — zaczął się tłumaczyć, jednak Sasuke przerwał mu rozbawionym prychnięciem i rzucił:
— Jesteś głodny? Czas na przerwę.
— W porządku! — rzucił z entuzjazmem. I zaraz ruszył za oddalającym się mężczyzną.
Było… było wyjście. Jeszcze jedno wyjście, jeżeli sharingan miałby zawieść.
Chociaż
nie do końca mu się ono podobało. I miał wrażenie, że Uchiha, czy
Tsunade również nie aprobowaliby takiego rozwiązania, nawet jeżeli
miałoby dojść do niego już w totalnej ostateczności.
***
Jakiś
czas później siedzieli obaj przy kuchennym stole, w ciszy siorbiąc
przygotowaną niedawno kawę. Naruto był pogrążony we własnych, dosyć…
nieciekawych myślach, dotyczących tego, co udało mu się wyczytać z
kamiennej ściany. Jedno, czego się dowiedział, a co po prostu
potwierdził, to to, że lis użyczał mu swojej chakry przy licznych
okazjach tylko z jednego konkretnego powodu: nie pasowała mu śmierć
swojego Jinchūriki. Sam demon, jasne, odrodziłby się, ale w jakim stanie
i po jakim czasie, tego nawet on sam nie mógł wiedzieć, więc było to
najwyraźniej w interesie Kuramy, aby utrzymywać Uzumakiego przy życiu i
znaleźć inną metodę na powrót do świata w swojej własnej formie.
Metodę znalazł. A i owszem. Metodę związaną z pragnieniami Uzumakiego.
Naruto
zachmurzył się, kiedy ta myśl wybiła się na pierwszy plan. Niby
potrafili stłumić lisie działania, niby jako-tako udawało się aktualnie
kontrolować tego ryżego popaprańca, ale… ale…
… no właśnie. Zawsze to cholerne “ale”.
I
dodatkowo: to co wyczytał… informacje, jakie udało mu się znaleźć…
ISTNIAŁ sposób, żeby przymknąć lisa. Istniał sposób, żeby to Naruto był w
stanie go, chociażby na jakiś czas, poskromić. Jednak…
Zamrugał,
wyrywając się gwałtownie z ponurych myśli. Oderwał spojrzenie od kubka,
w który najwyraźniej cały czas je wlepiał i, wyczuwając na sobie wzrok
Sasuke, podniósł na niego oczy.
— Gapisz się. Tak znacząco. — skwitował. W ramach odpowiedzi Sasuke wzruszył ramionami. — Więc?
— Hm?
— Znowu masz jakieś dzikie pytanie, czy co?
— Nie. Nie mam — zaprzeczył. — Po prostu… Stało się coś?
— E?
— Jesteś jakiś cichy— zmarszczył brwi.
— No wybacz, mi też zdarza się czasami myśleć — sapnął w udawanej złości. — Właśnie w ciszy.
— Doprawdy? — zapytał ze złośliwym uśmiechem. Zaraz jednak spoważniał. — Wiem, tylko…
—
Hej — przerwał mu. Jednocześnie wyciągnął jedną z dłoni, żeby zapleść
jej palce wokół ręki Sasuke i ścisnąć ją delikatnie. — Wszystko okej.
Naprawdę. — Uśmiechnął się. — Wracamy jeszcze do świątyni?
Miał
nadzieję, że naprawdę wszystko było i będzie “okej”. I to co znalazł w
czytanych fragmentach nigdy nie zostanie przez niego użyte.
***
Dwa
kolejne dni upłynęły na przyswajaniu nowych informacji (co nieco już go
nużyło) i ciekawszych rzeczach, jakimi były próby odnajdywania się w
ich nowej relacji. Z jednej strony nic się między nimi nie zmieniło, bo
Sasuke wciąż był typowym milczkiem, od czasu do czasu tylko nawiązującym
rozmowy i rzucającym złośliwościami. Jednak z drugiej… no druga strona
była zdecydowanie bardziej ekscytująca. A polegała na, być może dosyć
skrępowanych i czasami lekko niezdarnych pieszczotach, coraz śmielszych
dotykach i, to co Naruto lubił najbardziej: obezwładniających
pocałunkach.
Z każdym
dotykiem warg, z każdą chwilą, kiedy smukłe dłonie spoczywały na jego
ciele, z każdą chwilą, gdy był na tyle blisko, że czuł zapach Sasuke,
pragnął go mocniej. Bardziej. Przez co sam się sobie dziwił, że jest
czasami w stanie prowadzić z nim normalne konwersacje, tak jak
przykładowo przy odpieczętowaniu treści ukrytych w świątyni Naka. To
chyba była trochę kwestia tego, że jeszcze nie w pełni do niego
docierało, że są tak jakby…
… razem? Ze sobą.
Jak… para?
Wzdrygnął się, kiedy zimne dłonie obleczone zieloną, leczniczą chakrą dotknęły jego pleców.
— Siedź spokojnie — sapnęła Tsunade, nie przerywając badań.
— Przecież siedzę, noo — burknął. — Od dobrej godziny siedzę. Długo jeszcze?
— Chwila.
— Jasne — sapnął. — Trzydzieści minut temu też to mówiłaś.
Kobieta
nie odpowiedziała, najwyraźniej koncentrując się na badaniach. Naruto
musiał się u niej stawić (zresztą i tak wcześniej składali razem z
Sasuke raport z postępów w poszukiwaniach), bo chciała sprawdzić, czy,
po uciszeniu lisa sharinganem, wszystko w jego organizmie trybi tak jak
powinno. I czy przypadkiem demon nie wykazuje aktywności. I czy nie
czuje jakiś dziwnych bólów, zawrotów, czy cholera wie czego.
— Babciuuu — jęknął. — Wszystko okej przecież. Naprawdę…
— Lis się nie odzywał?
— Nie.
— Na pewno? Nie męczył w sn…
— Nie! Mówiłem już!
— A tabletki, które ci ostatnio dałam. Masz je jeszcze?
—
Hę? No. — Szczerze mówiąc, ten fakt zupełnie wyleciał mu z głowy.
Nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio którąś z nich brał. Chociaż… Okej. To
była noc, w której tak jakby próbował zmacać Sasuke bardziej.
— Nie łykaj ich.
— E?
—
Mówiłeś, że lis nie babrał w twoich snach, prawda? — Naruto
zaczerwienił się efektownie, przypominając sobie treść swoich wizji i
słowa demona o tym, że były one wynikiem tylko i wyłącznie jego
wyobraźni. — Skoro faktycznie, to nie sądzę, aby było dobrym pomysłem,
żeby je brać. Mogą mieć całkiem inny efekt niż powinny.
— Och. — Coś mu przyszło do głowy. — Mogły osłabić pieczęć?
— Co masz na myśli?
— Po ostatnim razie, kiedy je łykałem, lis przejął dyskretnie kontrole, co nie? — odpowiedział.
—
Hmm — mruknęła kobieta, w końcu odrywając ręce od jego pleców i
podchodząc do niego z drugiej strony. — Być może? Dlatego lepiej nie
zażywaj ich, w porządku? W każdym razie, wracając do samego lisa: czy w
ciągu…
Na szczęście kolejne pytanie zostało przerwane cichym pukaniem do drzwi i czyimś wejściem do pomieszczenia.
— Dzień dobry — przywitał się ktoś znajomym głosem. — Przyszłam trochę wcześniej. O. Naruto?
Uzumaki
miał wrażenie, że jego serce załopotało szybciej. Jakby… z przerażenia?
Jakby… jakby… sam nie wiedział, jak to określić. Przez sekundę czy dwie
siedział odrętwiały, zanim w końcu obrócił się w kierunku, z którego
padło pytanie.
— Sakura? — wykrztusił. I zamarł.
Wiesz... Z jednej strony mam ochotę Cię wyściskać - no bo hej! mamy nowy rozdział, pocałunek jednak był prawdziwy! - ale z drugiej to planuję jakieś dobre morderstwo na odległość. Przerywać w TAKIM momęcie?! Jesteś złem wcielonym, Irdine, złem wcielonym. Król piekieł to przy tobie puchaty szczeniaczek zakopany w równie puchatej pierzynie.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się, to coś co Naru tam wyczytał. Znając życie jest to potencjalnie niebezpieczne dla jego zdrowia/życia/uczuć. A patrząc na to, że ani Tsunade ani Sasuke by się to nie spodobało, mogę śmiało stwierdzić, że to bardzo Zły plan. Przez duże(Właściwie, jak mawiała moja nauczycielka polskiego, bardziej poprawne byłoby "wielkie", ale kto by się tam tym przejmował.) Z. Tak. Nie podoba mi się on nic, a nic. Chciałabym powiedzieć "oby faktycznie nie musieli z niego korzystać", jednak zwykle bywa tak, że plan im bardziej ryzykowny, podobający się przeważnie tylko jednej osobie - ma spore szanse na wcielenie go w życie. Jeśli kiedyś natknę się na opowiadanie, w którym "zły, totalnie ryzykowny i wgl okropny" plan nie zostanie zrealizowany, to wypiję szklankę tranu i zagryzę suszoną rybą (obu nienawidzę całym sercem).
Sasuke jest taki rozkoszny. Nigdy bym nie powiązała akurat jego z zapadaniem w sen w połowie wypowiadanego zdania xD Ale Uchiha też w końcu człowiek.
Jestem ciekawa co się stało Sakurze. Znaczy wiem co, ale nie wiem CO... Yyy... Jakie odniosła obrażenia? No. W końcu COŚ musiało się stać, skoro Naru tak zareagował...
Już nie mogę siędoczekać kolejnego rozdziału! Pisz, Irdine, pisz! Weny! :D
Jak morderstwo to poproszę szybko, najlepiej przed 14:00 xD. I hej, wcale nie jestem złem! Toć ja puchatość i różowość, chociaż ostatnio zarejestrowałam fakt, że robię się strasznym zołzełem, jak ktoś wymaga ode mnie czegoś, czego za cholerę nie mam prawa umieć xD. To fascynujące, że na studiach tak nie miałam xD. Ale połączenie suszonej ryby i tranu brzmi godnie xD. Nie degusyowałabym, więc może ja wcisnę ten plan, cobyś nie musiała się przeze mnie tak poświęcać xD. A co do Saske: odkrywam w sumie, że właśnie lubię, kiedy ma takie ludzkie odruchy, których nikt by się po panie perfekcyjnym nie spodziewał. Jak na przykład błyskawiczne zasypianie x). Może to mi do niego pasuje, bo jakoś sama nie opanowałam tej sztuki, więc to po prostu zazdrość, że pewnie taki Uchiha by to umiał xD.
UsuńPiszę! Opornie z czasem aktualnie u mnie (DORASTAM). ALE PISZĘ! Dziękuję za komentarz i wenę przygarniam!
Ah, dziękuję! Jesteś tak bardzo wyrozumiała! xD Chociaż i tak mam nadzieję, że ten plan to jednak nie będzie tak straszny jak w moich wyobrażeniarz.
UsuńNah, wiem o czym mówisz :/ Ja sama się muszę z pół godziny poprzewracać, by zasnąć. Głupi Uchiha. Temu to dobrze.
Cóż, czas raczej nigdy nie raczył się zatrzymać, a wtedy gdy go potrzebujemy, to wręcz przyśpiesza... Ale póki piszesz to mogę czekać i miesiącami (tylko nie przesadzajmy, okay? wszystko ma swój umiar :P).
Chociaż gdybyś zatrzymała sobie wszystkie zegarki w mieszkaniu, wyłączyła telefon, zasłoniła okna i zakleiła godzinę na komputerze... Ah, gdyby to było tak proste...
Widzisz jakie mam dobre serduszko? xDDD. A co do czasu, to dzisiaj sobie uświadomiłam, że w robie leci mi zdecydowanie za szybko, bo się z niczym nie wyrabiam xD. Szokłam trochę, bo w innych pracach jednak to działało zawsze w drugą stronę xD. Noale, jakiś miły czasowstrzymywacz byłby super xD. PISAŁABYM BARDZIEJ. xDDDD
UsuńFaktycznie niespotykane xD Ale jak masz dużo do zrobienia to i chyba w pracy czas szybciej ucieka.
UsuńCo do czasowstrzymywaczy (swoją drogą chwytliwa nazwa xD) to ludzie wolą wymyślać takie rzyczy jak sokowirówki, bomby biologiczne czy zegarki wodoodporne, niż wziąć (nigdy nwm jak napisać to głupie słowo, mimo że sprawdzałam to tysiące razy, dlatego jak jest źle to przepraszam xD) się za coś tak trudnego jak czas. Dlatego nam pozostaje tylko kupienie biletu do Ameryki i przekroczenie lini zmiany daty. Co zawsze jest jakimś rozwiązaniem. Gorzej tylko jak wracasz, bo nagle się okazuje, że gdzieś Ci przepadł jeden dzień xD
Wiecie co to jest jak czas leci za szybko i coraz szybciej? STAROŚĆ, moje drogie :D :D Znam to. Z autopsji xD
UsuńAlys
;____________;
Usuńniecię.
Nie mów starość! To źle brzmi. Lepsze jest słowo "dojrzewanie".
Usuń;_______________; WSZYSTKIE SĄ ZŁE.
UsuńO mój... Czy on ją zaatakuje?! Lisie, siedź cicho i daj im w końcu spokój! (Tak w ogóle to uwielbiam Kuramę, ale cii xd)
OdpowiedzUsuńTak długo! Irdine, tak długo Cię nie było, że... że przeczytałam poprzedni rozdział, żeby całkowicie ogarniać xd. Więc w sumie na złe mi to nie wyszło :D.
Uwielbiam Twoje prace, a "Na granicy fiksacji" to po prostu cud, miód, malinki, orzeszki i jednorożec na końcu tęczy. CUDO.
Będę czekać na następny rozdział nawet, jeśli miałby być dopiero za rok (ale mam nadzieję, że będzie szybciej :3).
Nie poganiam, tylko przesyłam mnóóóstwo czasu i weny, i w ogóle czego tylko chcesz!!!
~~~ Ojesu <3. JEDNOROŻEC. TAK <3 <3 <3. Najlepszy. Komplement. Evyr xDDD. <3 A co do kolejnej części: no też mam nadzieję, że niedługo się pojawi D: Naprawdę nie lubię mieć dłuższych przerw w tym fiku, ale czasami nie mam zbyt wielkiego wpływu na nie. Noaleno, dziękuję za komentarz! <3 Bierę i czas i wenę <3.
UsuńJa nie wiem, tak Ci tu, Irdu, powyższe dwie panie schlebiają, że może to ja powinnam być ta zła i Ci nawtykać? xD Nie. Nie mogę. Zjadłyby mnie wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńTakże tego. Od początku. Rozpływam się. No dosłownie. Pierwsze dwa akapity zrobiły ze mnie rozgotowaną kluskę! Przepraszam, ale jak czytam o Sasuke w akcji całuśniczej, nie mogę inaczej. Natycham się tym momentem! Natomiast podobnie jak Nakurishi uważam, że to na bank jest bardzo zły plan, żeby nic nie mówić ani Sasuke, ani Tsunade o tym, co Naruto wyczytał na tablicy. Oj to się raczej dobrze nie skończy. Naruto powinien się nauczyć, że tu to nie on jest od myślenia i planowania xD Tak poza tym aż się zastanowiłam w trakcie rozdziału, jak się teraz odnoszą do Naruto mieszkańcy wioski.. no, po tym wszystkim co odwalił, gdy Kyuubi przejmował kontrolę. A tu pah!! i pojawia się na horyzoncie Sakura. Mam cichutką nadzieję, że rozwiążą ich sytuację pokojowo. Liczę na dobre serce panny Haruno!
Nom. Osobiście liczę, że następny rozdział nie będzie za rok :D Weny, Irduuu...~ Trzymaj się :D
Alys
PS. Co Sasek miał na myśli, nie kończąc zdania: rzeszsz? Gryzie mnie to xD
A za cóż mi nawtykać? ;___; Łyhyhy. I, cześć rozgotowana klusko <3 (ostatnio osiągałam konsystencje kałuży pełnej miłości, jak czytałam komcie na forum, więc myślę, że to podobny stan xD.) Noaleno, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem (o tak, planowanie z tym fikiem tak bardzo dobrze mi idzie, że jeszcze żaden nie pyknął xDDD) to w kolejnej części wszystko się z Sakurą wyjaśni x). A co do "rzeszsz" HMM XD. Powiem Ci, że chyba już nie pamiętam xD. "Orzeszki"? xD Z bardzo słabym "O". Bierę wenę i za komcia mocno, mocno dziękuję! <3
UsuńNie wiem dlaczego, ale czytając o "kałużach pełnych miłości", w mojej głowie pojawił się obraz pączków nadziewanych marmoladą xD
UsuńAlys
Ooo... albo jak jakiś tytuł książki. Najlepiej polskiej autorki. Z romansem jako motywem przewodnim! I trochę dramy. I oczywiście happy-end. Kałuże pełne miłości... taaaak... xD
UsuńXDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńJa. Widząc "pączki nadziewane" z automatu mam w głowie pewnego mema xDDD. Złego mema xD. Jesu xDDDDDD. ALE NO (y) TUTUŁ GODNY. JAK KIEDYŚ NAPISZĘ KSIĄŻKĘ TO TAK JĄ NAZWĘ XDDDDDDDDDDDDDD.
Nie wiem, czy chcę wiedzieć, co to za mem xD Ale mnie się kojarzy to tylko z mini-komiksem z pączkami nadziewanymi miłością :D :D
UsuńAlys
xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńO i to mi się podoba! W końcu coś się dzieje. Tak serio to trochę obijasz się z tymi rozdziałami.
OdpowiedzUsuńPoleccie jakieś fajne sasunaru? Bo mam kilka zakładek i wszystkie albo czytałam, albo zawieszone czy opuszczone... :(
Forum sn? Sasunaru.pl Tak to z blogów słabo, mam tylko swoje magiczne zakładki na blogu, na których widać, że mało co się dzieje.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch pocałunek był prawdziwy, Naruto myśli intensywnie yo musi być dla Sasuke dziwny widok i są razem, bosko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia