Nic nowego ni mam niestety, ale okazuje się, że jeszcze co nieco mogę wygrzebać z forum, czego jeszcze nie wrzuciłam na bloga x). Więc: Z OKAZJI DNIA DZIECKA, czyli najlepszego dnia ever, OFIAROWUJĘ WAM TEGO OTO FIKA X). I ostrzegam, że pisany dawno i właściwie nieszczególnie za nim przepadam, noaleno xD. Prezent jest? JEST. WIĘC LICZY SIĘ! Tytuł: The only way...
Długość: jakieś 5,4k słów
Gatunek: humor, AU, lekki romans
Beta: wytrwale Akari :'3. Uwagi: Ogólnie, to tekst jaki miałam napisać dla Pico
za ff o oświadczynach. Ponoć. Ja tam nie pamiętam, byłam po połowie
piwa owocowego, więc to nie powinno się liczyć x). Noale, no. Pico zażyczyła sobie fika o dosyć... eee... no... jasnych wymaganiach. Pico ponosi odpowiedzialność za jego napisanie. Ogólnie to Pico też napisała fragment (duuuży fragment), do którego wcisnęłam swoje trzy grosze, więc to taki współfik w sumie. Pico mówiła kiedyś na SB, że momentami jest śmiesznie i lepiej nie jeść i nie pić. Nie wiem co mogę zwalić jeszcze na Pico, ale jak coś to... noo... Pico jest odpowiedzialna za poniższy tekst, BO TAK.
The only way...
Naruto
zerkał dyskretnie na wejście do sklepu. Och, już za chwilę, za
sekundę... Czas dłużył się nieubłaganie, jak zwykle podczas oczekiwań.
Ale, ale zaraz... o!
— Cześć, Sasuke! — Pomachał radośnie w kierunku mężczyzny, który właśnie przekroczył drzwi.
—
Yhm — odmruknął Uchiha, wykonując dłonią coś, co dla przeciętnego
obserwatora oznaczałoby pewnie „odwal się”. Jednak Uzumaki znał go na
tyle, żeby wiedzieć, że to było takie jego „dzień dobry”. Z uśmiechem
obserwował jak Sasuke mija jego stanowisko za ladą, zmierzając w
kierunku pokoju socjalnego pracowników. I gdy tylko mężczyzna zniknął za
parawanem, Naruto wyraźnie zmarkotniał.
Ewidentnie
na niego leciał. Znaczy, Naruto na Sasuke. Czy działało to w drugą
stronę, Uzumaki nie miał najmniejszego pojęcia. I jakoś — mimo ogólnej
odwagi jakiej pokłady w sobie posiadał — coś wyraźnie hamowało go przed
tym, żeby przekonać się, czy może jednak Uchiha również miałby ochotę
na... hm... spotkanie w celu lepszego poznania się. Nie no, dobra,
nazwijmy to odpowiednimi słowami: na randkę. Albo chociaż na szybki
numerek. Albo może nie taki szybki. Dłuższy numerek. Kilka numerków.
Boże.
Wariował przez niego. Naprawdę. Od kiedy tylko Sasuke przyjął posadę
ochroniarza w tym okropnym sklepie, to Naruto po prostu ześwirował na
punkcie mężczyzny. Nic dziwnego: wysoki, dobrze zbudowana sylwetka — na
co wskazywał widoczny nawet w koszulkach lekki zarys mięśni — ciemne
włosy i równie ciemne oczy, w których zazwyczaj widoczna była jedynie
obojętność. Uchiha perfekcyjnie wpisywał się w jego „typ idealny”. I
pewnie nie tylko jego, co mógł śmiało stwierdzić, widząc niektóre
spojrzenia klientek sklepu. I klientów właściwie.
W
każdym razie, gdyby spotkał go w innych okolicznościach, to Naruto już
dawno otwarcie by do niego zarywał. Bardzo, bardzo otwarcie. I za nic
nie pozwoliłby na to, żeby takie ciacho odmówiło mu czegokolwiek.
Tylko, no... Tak jakby sceneria była nieco nieodpowiednia dla takich
zalotów. Znaczy, może i odpowiednia, jakby się tak głębiej nad tym
tematem zastanowić. Nawet ZBYT odpowiednia. I może właśnie to hamowało
Uzumakiego.
Na pewno też
nie chodziło o to, że znajdują się w swoim miejscu pracy i powinni zająć
się zasłużeniem na swój zarobek. Serio. Chociaż jakby ktoś zapytał, czy
chodzi o to, że znajdują się w takim, a nie innym sklepie, to tak.
Właśnie tu mógł tkwić problem...
...Bo obaj pracowali w sexshopie.
***
Ideał. Cudowny, cudowny ideał. Perfekcyjny. Po prostu... ah, chodząca pokusa.
Naruto
westchnął z rozmarzeniem, wpółleżąc na blacie lady za którą stał. Miał
doskonały widok na Sasuke stojącego do niego tyłem. I z dwóch powodów
Uzumaki był naprawdę rad, że Uchiha przyjął akurat taką pozycję. Po
pierwsze, mężczyzna aktualnie wyglądał za otwarte drzwi, więc siłą
rzeczy nie mógł widzieć, że Naruto mu się przygląda. Drugim powodem było
to, że Sasuke miał równie kuszący „tył” co „przód”. Więc Uzumaki
radośnie korzystał z tego, że bezczelnie może się w ten tył wgapiać.
Westchnął ponownie. Och, co by dał, żeby móc klepnąć te kształtne pośl...
— Serio?
—
Hm? — zapytał nieco nieprzytomnie, nieświadomie ignorując machającą
przed oczami rękę. Jednak zielonych oczu ciskających gromy i twarzy
wyrażającej lekkie zniesmaczenie, okalanej różowymi włosami, nie był już
w stanie tak olać. Zwłaszcza, że widok przyjaciółki, która pojawiła się
nagle w zasięgu jego wzroku był dosyć niespodziewany. Tak więc nic
dziwnego, że wrzasnął z przestrachem i odsunął się od niej gwałtownie.
— Zwariowałaś? — jęknął, kiedy tylko rozeznał się w sytuacji. — Chcesz, żebym zawału dostał?
—
Ja zwariowałam? — zapytała, prostując się, bo żeby zwrócić na siebie
uwagę Uzumakiego, nachyliła się nad ladą. Przymknęła oczy i pomasowała
dłonią czoło. — A ty wiesz, że znowu wlepiałeś maślane spojrzenie w
tyłek naszego ochroniarza i odstraszałeś tym klientów?
—
Wcale nie... — próbował zaprzeczyć. Jednak widząc spojrzenie
przyjaciółki zrezygnował. — No dobra. Może i wlepiałem. Co z tego?
— To z tego, że to zaczyna być niepokojące — stwierdziła, zakładając ręce na ramiona.
—
Niepokojące było, jak zalecałaś się do Saia — odparował natychmiastowo
Naruto. Nie do końca rozumiał, co przyjaciółka widziała w tym...
specyficznym facecie, ale najwyraźniej musiało to być coś szczególnego,
bo już byli ze sobą dwa lata.
— JA przynajmniej miałam na tyle odwagi, żeby się do niego zalecać — odgryzła się. — A ty... no...
— Spójrz na to, że ty Saia wyrwałaś na uczelni.
—
Spójrz na to, że ty Sasuke możesz spróbować wyrwać w pracy — prychnęła.
— Nawet jak cię oleje, to mam nadzieje, że przynajmniej nieco się
ogarniesz i przestaniesz śnić o nim na jawie.
— W pracy? — zapytał sceptycznie.
— A co ci się niby nie podoba? — Sakura wzruszyła ramionami. — Praca jak każda inna.
— Praca w sexshopie nie jest „jak każda inna” — stwierdził grobowym głosem.
— Niby dlaczego nie? Co ci takiego przeszkadza w zwykłym zaproszeniu go na wyjście?
—
To, że pytanie „umówimy się”, gdy stoi się w otoczeniu gumowych
penisów, wyjątkowo zboczonej bielizny i filmów o tematyce bardziej niż
nieprzyzwoitej, brzmi po prostu źle. A nawet fatalnie źle — kontynuował
tym samym tonem. — Bardzo fatalnie źle.
— To zmień pracę i wtedy go zaproś — sarknęła, obracając się na pięcie, żeby zaraz zniknąć między sklepowymi półkami.
Naruto
z ledwością powstrzymał się od prychnięcia. Jasne. Sakura dobrze
wiedziała, dlaczego Uzumaki jeszcze się nie zwolnił z sexshopu. Ona
siedziała tu — pracując z Naruto zamiennie na kasie czy też przy
rozkładaniu towaru na półkach — z tego samego powodu. Po prostu nigdzie
indziej nie chcieli ich przyjąć. Znaczy dobra: chcieli nawet. Ale za
taką marną stawkę godzinną, że to było poniżej godności nawet biednego
studenta. A praca w sexshopie, mimo tego, że nieco... hm... źle
odbierana przez niektórych ludzi, to jednak była dobrze płatna.
Tak
więc nie miał jak zmienić pracy. Smutne, ale prawdziwe. W ramach
pocieszenia postanowił powrócić do swoich obserwacji. Jednak Sasuke już
nie stał przy drzwiach. Naruto wychylił się zza lady i zaraz zmarkotniał
wyraźnie, nie mogąc go nigdzie dojrzeć. No kurde, no! On tylko chciał
jeszcze chwile popatrzeć na ten kształtny tyłe...
— Szukasz czegoś? — Wzdrygnął się, słysząc niski, niezwykle seksowny głos.
Och, tak, mów do mnie jeszcze.
Z
uśmiechem na ustach spojrzał na Sasuke, który teraz opierał się
swobodnie o jedną ze sklepowych półek. Och, ta czysta perfekcja
spoglądała na niego z uwagą. Tylko na niego!
—
Nie — odpowiedział, starając się nie pokazać po sobie, że jego serce
właśnie próbuje mu wyskoczyć z klatki piersiowej. — Niczego.
— Na pewno?
Bardzo, bardzo przyjemny. Pomyślał o jego głosie, powstrzymując się od westchnięcia. Taki, taki...
— Tak. — Wyszczerzył zęby w jego kierunku. — Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
— To dobrze.
… po prostu taki należący do niego. Głos idealny, głos perfekcyjny, głos kuszący i...
Och, cholera, poszedł sobie. Z lekkim zawodem Naruto obserwował, jak
Sasuke idzie alejką wypełnioną różnego rodzaju afrodyzjakami i skręca w
kolejną. Przynajmniej jeszcze przez kilka sekund mógł sobie popatrzeć na
jego pośladki.
Cudowne pośladki.
***
Wciągnąć
do przymierzalni i zmacać. Przyszpilić do ściany, ustami zaatakować
usta, zanurzyć dłoń w ciemnych włosach, a następnie sięgnąć ręką do...
—
Dwadzieścia jeden trzydzieści — mruknął, zerkając na wyświetlacz kasy.
Młoda dziewczyna podała mu pieniądze, rumieniąc się przy tym.
Najwyraźniej zakupy w sexshopie powodowały u niej pewien dyskomfort. Ha.
A co miał powiedzieć taki Naruto, który pracował tu na co dzień?
— Hmm... A może jakieś owocowe?
— A są prążkowane?
— Prążkowano-owocowe?
No
właśnie. Takie rozmowy między klientami były codziennością. Uzumaki
zerknął spod byka na młodą parę, która gmerała przy pobliskiej półce z
prezerwatywami. O ile na początku pogawędki tego typu wydawały się być
dosyć zabawne, tak później po prostu irytowały. Ale to jeszcze dało się
znieść. Tak, to nie było najgorsze. Najgorsze było...
—
O, pan tu pracuje? — Najgorsze było, kiedy klienci prosili go o rady. A
skąd on miał do cholery wiedzieć, co takiego zadowala daną osobę w
łóżku?! — Czy mógłby pan nam pomóc?
Wiedział
co by zadowoliło JEGO. Czy też raczej KTO. Ale jakoś nie sądził, że
akurat o takie informacje prosi go ta niezdecydowana para. No litości,
czy wybór odpowiednich gumek naprawdę był taki problematyczny, że
musieli chceć od niego jakiejś rady?
—
Eee... — zaczął, jednocześnie próbując wymyślić sprytną wymówkę, która
pozwoliłaby mu wykręcić się od współudziału w zakupach pary. — Właściwie
to ten...
— Zajmiemy tylko sekundkę — zapewniła kobieta, patrząc na niego z wyraźnym oczekiwaniem. — No najwyżej dwie.
—
Nie wątpię, jednak... eee — zająknął się. Cholera, nie wywinie się. Nie
ma opcji. Będzie musiał znowu odbyć żenującą rozmowę na temat
prezerwatyw, bo ludziom nie chce się czytać stojących tuż obok półki
ulotek! — Jednak...
I
wtedy nadeszło wybawienie. Wybawienie miało uprzejmy uśmiech na swym
obliczu. Wybawienie pewnym krokiem podeszło do prezerwatyw i chwyciło
jedno z opakowań, żeby następnie wcisnąć je w ręce stojącego tuż przy
kobiecie mężczyzny. Wybawienie powiedziało tym swoim cudownie niskim
głosem:
— Te polecam. —
Następnie wybawienie puściło Naruto oczko i ponownie zniknęło za
półkami. Pod Uzumakim niemalże ugięły się nogi.
—
Mógłbyś wziąć przykład i też tak wyglądać — parsknęła kobieta do
mężczyzny, który jej towarzyszył, wskazując brodą na kierunek w którym
udał się Sasuke. Następnie wyrwała mu trzymane opakowanie i w kolejnych
słowach zwróciła się do sprzedawcy. — Poprosimy.
Naruto
dosyć machinalnie wbijał cenę produktu na kasę. Bardzo starał się nie
pokazać po sobie, że... że właściwie co? Miał ochotę piszczeć jak mała
dziewczynka, bo Sasuke właśnie uratował go przed klientami? I puścił mu
oczko. OCZKO. To był chyba najbardziej intymny gest jaki spotkał go ze
strony mężczyzny do tej pory.
—
Zapakować? — zapytał z radosnym uśmiechem przylepionym do twarzy,
wskazując na pudełeczko trzymane przez klientkę. W tej chwili nawet
praca w sexshopie była cudowna.
***
W
zasadzie jego radość na tamtej chwili się zakończyła, ponieważ minęło
kilka dni, a jego stosunki z Sasuke wciąż wyglądały jak wcześniej. Czyli
no... Nie wyglądały wcale.
Jedynym
ciekawszym momentem ostatnich dni, była wymiana spalonej żarówki.
Szczególnie, że ochotniczo na wymieniającego zgłosił się sam Sasuke, a
sufit znajdował się na tyle wysoko, że stojąc na drabinie, Uchiha wciąż
musiał się nieźle wyciągać, by dosięgnąć lampy.
Naruto
błyskawicznie przybrał najlepszą pozycję do obserwacji i... gapił się.
Bo tego już nie można było nazwać patrzeniem. Gapił się na silnie
ramiona i sprawne dłonie, które przez niedługą chwilę mocowały się z
upartym kloszem lampy. Gapił się na widoczną część pleców, która
ujawniła się podczas tej czynności, kiedy to koszula Sasuke podciągnęła
się nieco do góry, gdy ten sięgał do żarówki. Przez chwilę nawet gapił
się na linię bokserek, wyraźnie odcinającą się tuż nad jeansami. Jednak
zaraz jego spojrzenie prześlizgnęło się tam, gdzie zdecydowanie często
lądowało ostatnimi czasy. Czyli na tyłek Uchihy. Mimo że zakryty
spodniami to i tak taki... och, wspaniały. Cudowny, kształtny i w ogóle
idealny do zmacania. Co by Naruto dał, żeby móc, nawet tylko przez
chwilę, bezkarnie potrzymać rękę na tej konkretnej części uchihowego
ciała?
Teraz jednak tylko
pochłaniał to wszystko niemal wygłodniałym wzrokiem i dziwił się, że
Sasuke tego nie wyczuł. Oczywiście cały seans musiała zepsuć Sakura,
zdzielając go gazetą w głowę i każąc wracać do pracy. Naruto naprawdę
nie chciał wiedzieć, co to za gazeta była konkretnie. Znając sklepowy
repertuar... No cóż.
I tak
mijały szare dni. Naruto był tak sfrustrowany całą sytuacją i brakiem
jakichkolwiek postępów z Sasuke, że gdy przychodził do pracy czuł się
jakby miał depresję. Nie, żeby sam wiedział, na czym mają polegać
„postępy z Sasuke”. Po prostu mogłoby się wydarzyć „coś”. Cokolwiek.
Uzumaki
wtoczył się do sklepu i ze zdziwieniem odnotował, że znajduje się w
nim wyjątkowo wielu klientów, a stojąca przy kasie Sakura ma ręce pełne
roboty. Chciał się szybko przemknąć na zaplecze w celu zostawienia
plecaka, by zaraz pomóc dziewczynie, ale ta go złapała w ostatniej
chwili.
— Dobrze, że już
jesteś! — zawołała, jednocześnie kasując towary. — Przy tylnym wejściu
czeka Kiba z dostawą. Odbierz ją proszę, bo nie mogę się stąd ruszyć.
Nie
mając większego wyboru, poczłapał na podwórko na tyłach sklepu, gdzie
stał wysoki mężczyzna ubrany w pomarańczowy uniform. Jak się okazało,
Kiba zdążył już wnieść na zaplecze część dostawy.
—
Hej Naruto! — krzyknął, gdy go zobaczył. — Podpisz mi wreszcie te
papierzyska i zabieraj pudła. Mam jeszcze sporo dostaw na dzisiaj, a już
łapię opóźnienie.
Uzumaki szybko wziął podkładkę z fakturami i zaczął je podpisywać. W międzyczasie Kiba wyciągnął resztę przesyłki z ciężarówki.
—
Słyszałem, że macie tutaj ciekawy towar — rzucił, wskazując na pudła. —
Coś, co mogłoby ci się spodobać — dodał, uśmiechając się przy tym dosyć
sugestywnie.
— Inuzuka,
ty weź się lepiej zajmij swoim życiem seksualnym, co? — Naruto wcisnął
mu podkładkę w ręce, ale również wyszczerzył się w jego kierunku. Jakoś z
Kibą nigdy nie potrafił długo utrzymać powagi. — Ta twoja Hinatka to
może być taka cicha woda i zaraz będziesz potrzebował naszego
asortymentu.
— Nie — zaprzeczył Inuzuka i wypiął dumnie pierś. — Ja zawsze staje na wysokości zadania!
— No to dobrze, ale jakby co, to mamy takie specjalne środki... — nie dokończył, bo właśnie dostał bolesnego kuksańca w żebra.
—
Żebyś sam tych swoich środków magicznych zaraz nie potrzebował —
parsknął mężczyzna. — No dobra. Ja muszę spadać, bo mi szef urwie głowę
przy samym tyłku, jak się nie wyrobię ze wszystkim — rzucił, oddalając
się już w stronę ciężarówki. — Trzebaa się kiedyś zdzwonić na piwo! Na
razie!
***
Nadszedł
wieczór i w sklepie został tylko on i Sasuke. Klienci jeszcze
sporadycznie się pojawiali, ale głównie po to by kupić na szybko
prezerwatywy. Według zasad, Naruto powinien teraz wziąć się za
wykładanie towaru, który dzisiaj przyszedł. Kilka godzin wcześniej szef
przysłał mu maila, że nowe produkty ma umieścić na dziale "seks analny".
Już wiedział o co chodziło Kibie z tym, że to coś, co może mu się
spodobać. Wścibski idiota, pomyślał, kręcąc głową, kiedy z
trudem przytaszczył, a raczej przeciągnął jedno z pudeł do
odpowiedniego regału. A raczej starał się przeciągnąć, bo Sasuke, widząc
jego dosyć nieporadne próby, zbliżył się i pomógł mu je przenieść.
To
było... romantyczne. O tak! Bo przecież taka bezinteresowna pomoc jak
najbardziej zalicza się do romantycznych rzeczy! Serce Uzumakiego
łopotało radośnie w klatce piersiowej, podczas gdy obaj taszczyli
ciężkie pudło. Przez głowę przemknęły mu tysiące myśli, wszystkie w
stylu „cudowny, cudowny”, „chcę mieć z nim dzieci”,
„mam-zły-widok-na-tyłek-ale-ten-widok-też-mi-się-podoba”. Jednak, kiedy w
końcu umieścili towar na podłodze, wydusił z siebie jedynie krótkie:
—
Dzięki. — Nie za bardzo wiedział jak rozwinąć wypowiedź. Tak szczerze
mówiąc, kiedy Sasuke znajdował się za blisko, to miał drobne problemy z
artykułowaniem dłuższych zdań. Dlatego też, żeby nie palnąć nic
głupiego, po prostu zabrał się za otworzenie kartonu i wypakowanie
towaru.
— Nie ma sprawy — opowiedział Uchiha i po chwili wahania zapytał:
— Trochę mi się nudzi. Może ci pomogę?
Serce
Naruto znowu podskoczyło radośnie. O. O... Więcej czasu sam na sam z
Sasuke. Tylko z Sasuke. I z jego seksownym tyłkiem. O...
—
Jasne! — Pokiwał gwałtownie głową. — Przynajmniej szybciej pójdzie. —
Miał nadzieję, że jego głos wcale nie brzmiał tak wysoko jak mu się
wydawało.
Przez następne
kilka minut w ciszy wykładali nieduże pudełka na półki, ale Naruto nie
bardzo zwracał uwagę co to jest, zajęty gorączkowym szukaniem tematu do
rozpoczęcia rozmowy. A tymczasem jego mózg najwyraźniej postanowił udać
się na wakacje, bo nic logicznego nie chciało mu wpaść do głowy. Ku jego
wielkiemu zdziwieniu to znów Sasuke pierwszy się odezwał.
— Wiesz, zanim zacząłem tu pracować nawet przez myśl mi nie przeszło,
co się sprzedaje w takim sklepie. Jakoś nigdy nie miałem potrzeby
zaglądania do sexshopu. Chociaż muszę przyznać, że niektóre produkty
robią na mnie wrażenie. — Uśmiechnął się nieznacznie.
Naruto
był pewien, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Ten uśmiech... O boże,
ten uśmiech był przecudowny, przewspaniały i przepiękny! Sasuke mu
pomagał, zagadywał go i jeszcze UŚMIECHAŁ SIĘ. Czy to się działo
naprawdę?! Starał się zachować neutralną minę. Gdyby tylko mężczyzna
wiedział co się dzieje w jego głowie...
—
Nie martw się — powiedział w końcu, jako tako normalnym głosem. Nawet
udało mu się uruchomić w końcu funkcję sklecania zdań. — Ja do tej pory
nie mam pojęcia czym są i do czego służą niektóre rzeczy. — Spojrzał na
trzymane w dłoni pudełko w którym znajdował się jakiś czarny przedmiot o
fantazyjnym kształcie. — O, na przykład to. Biorąc pod uwagę na jakim
dziale to kładziemy, to domyślam się gdzie się to wsadza, ale chyba wolę
nie myśleć do czego dokładnie służy...
—
"Czarny silnikowy masażer prostaty" — przeczytał swoim seksowym głosem
Sasuke, na co Naruto natychmiast się zaczerwienił. No dobra... To nie
był wymarzony temat do rozmów. Jednak Uchiha nie przerwał zagłębiania
się w tekst. — "Masaż prostaty może być nie tylko ciekawym urozmaiceniem
życia erotycznego, ale ma on również uzasadnienie medyczne." Hmm... To
całkiem ciekawe. "Niezwykle istotnym elementem mającym wpływ na właściwe
funkcjonowanie gruczołu krokowego jest masaż prostaty, który..."
Naruto
z każdym słowem czuł, że robi się coraz bardziej czerwony, szczególnie,
że wyobraźnia bardzo szybko podsunęła mu kilka wyjątkowo kreatywnych
wizji. Ze wszystkich możliwych rzeczy na świecie, dlaczego musiało
trafić na cholerny masażer?!
—
"Dzięki temu stymulatorowi Twoje stosunki będą dłuższe, a orgazm o
wiele silniejszy." — Sasuke wreszcie skończył czytać informacje na
opakowaniu. — Wiesz co, Naruto? To co tu piszą jest całkiem sensowne.
Chyba sobie taki sprawię. — Uzumaki, który dotychczas starał się
zamaskować swoją coraz czerwieńszą twarz poprzez wgapianie się w otwarty
karton, poderwał głowę, nie wierząc w to co właśnie usłyszał. Czy
obiekt jego marzeń właśnie postanowił sobie kupić... masażer...
prostaty?
Sasuke spojrzał mu w oczy, uśmiechając się zadziornie, po czym odwrócił się w stronę lady.
— Zostawię jeden przy kasie. Jak już go wprowadzisz do systemu, to nabij na mój rachunek, ok?
Naruto machinalnie kiwnął głową, jednocześnie czując, że jego żuchwa niebezpiecznie zbliża się do podłogi.
***
Kolejnego
dnia, kiedy to Naruto stał już przy kasie i bezczynnie się w nią
wgapiał, wciąż trwał w lekkim szoku. A w jego głowie zakwitła jedna
myśl: on się ze mnie nabijał.
Serio.
Musiało tak być.
Nie było innej opcji.
Bo,
no... No kurde, nie rozmawia się z obcym facetem o masażerach prostaty
na poważnie! Nawet, jeżeli to współpracownik. Nawet, jeżeli ma to
miejsce w sexshopie! No po prostu nie. Sasuke musiał się z niego
nabijać. Tylko dlaczego? No przecież Naruto mu nic nie zrobił...
… poza bezczelnym wgapianiem się w jego tyłek...
Nawet ze sobą za wiele nie rozmawiali. Więc niby kiedy miałby mu się czymś narazić?
… a to wgapianie się w sumie miało miejsce dosyć często...
Więc
w mniemaniu Naruto, Sasuke naprawdę nie miał powodu, żeby się na nim
mścić, wkręcając go w dosyć niekomfortową rozmowę. Chyba że po prostu
mężczyzna miał takie skrzywione poczucie humoru i lubił wkręcać innych
ludzi w dziwne tematy.
… notorycznie wręcz...
Och,
właściwie, nawet jeżeli tak było, to dało się mu to wybaczyć. W końcu,
osoba z TAK kształtnym tyłkiem ma prawo... ma prawo...
—
O cholera. — Naruto prawie zachłysnął się powietrzem, kiedy nagle
dotarło do niego jego odkrycie. Sasuke WIEDZIAŁ. Sasuke wiedział, że
jego pośladki były niemalże przy każdej okazji obiektem obserwacji
Uzumakiego! To była jedyna rzecz za jaką mógłby się mścić!
— Cześć. — Zaaferowany swoim odkryciem nie zauważył nawet, że ktoś przed nim stanął. — Hej, wszystko w porządku?
Naruto zamrugał nieco zdziwiony. O. Sasuke. Ten Sasuke. Ten, który WIE.
Z ledwością powstrzymał się od wyjątkowo niemęskiego kwiknięcia.
—
Cześć — odpowiedział w końcu, przez zaciśnięte gardło. I zrobił coś, co
było jedynym słusznym wyjściem z sytuacji. Obrócił się na pięcie i
sztywnym krokiem pomaszerował do pokoju socjalnego.
***
To
nie tak, że zwiał, żeby się ukryć. Wcale się przed nim nie chował. Po
prostu... Po prostu lubił siedzieć w pokoju socjalnym! Naprawdę! Był
taki... um... zagracony. I z niezrozumiałych powodów zalatywało w nim
kocim żarciem.
— Możesz mi powiedzieć, co ty właściwie wyprawiasz? — Wyraźnie rozdrażniony głos wyrwał go z rozmyślań.
— Em? — zająknął się, spoglądając na Sakurę, która go zagadała. I która właśnie wbijała w niego mordercze spojrzenie.
—
Jesteś w pracy, jakbyś nie zauważył — zaznaczyła wyraźnie dziewczyna,
wciąż patrząc na niego z naganą. — Ja rozumiem, że dzisiaj nie ma za
wielu klientów, ale jakby szef przyczaił, że mimo wszystko nie siedzisz
przy kasie, to by ci się nieźle oberwało.
— Ale... eee... — Nie za bardzo chciał wychodzić. Bo tam był Sasuke. WIEDZĄCY Sasuke. — Um...
—
Jak nie chcesz siedzieć na kasie to możemy się zamienić — stwierdziła w
końcu. — Trzeba zrobić porządek w biblioteczce. Musiałam pogonić
stamtąd dzieciarnie, ale i tak zdążyli nieźle pomieszać...
***
Biblioteczka
była największym działem w sklepie. Znajdowały się tu wszelakie
materiały filmowe, czasopisma, książki i dziwne gry planszowe. I
faktycznie, najczęściej buszowały tu dzieciaki, szukające kreatywnych
prezentów dla znajomych. Znaczy, dzieciaki — licealiści. I właśnie dwie
takie szperały w planszówkach. Naruto usilnie starał się ignorować ich
gderanie, kiedy do jego uszu dotarły słowa „seksowne pośladki”.
Zerknął
na nie dyskretnie. Na licealistki, znaczy się. Aktualnie na żadne
„seksowne pośladki” nie miał widoku. Obie wpatrywały się w dalszą
alejkę, mając przy tym dosyć głupkowate miny. Ta wyższa — blondynka,
właśnie zagryzała dolną wargę i najwyraźniej próbowała wyglądać
ponętnie. Co, jak zauważył złośliwie Naruto, kompletnie jej nie
wychodziło.
— Cholernie dobra dupa — powiedziała, nieco nazbyt głośno.
Naruto
powędrował spojrzeniem za ich wzrokiem. I zamarł. Na końcu alejki stał
ochroniarz, który rozmawiał właśnie z Sakurą. A ta licealistka mówiła o
Sasuke. Konkretnie o jego pośladkach! Jak... co... przecież... Przecież
tyłek Uchihy był jego obiektem westchnień!
— O tak — westchnęła z rozmarzeniem. — Bardzo dobra. Zamierzam klepnąć ten tyłek!
—
CO. — Naruto dopiero po chwili odkrył, że powiedział to na głos.
Dziewczyny spojrzały na niego z wyraźnym niezrozumieniem. — Eee... —
zająknął się. Chwycił pierwszą rzecz, jaka wpadła mu w ręce i spojrzał
na nią z roztargnieniem. Jak się okazało, trzymał właśnie nowy numer
jakiegoś pornucha. — Wyszedł właśnie — stwierdził w końcu, patrząc na
okładkę, na której ruda kobieta wdzięczyła się do czytelnika pokazując
więcej ciała, niż zasłaniając. — Świeży nakład. Polecam! — Pomachał do
dziewczyn gazetą, którą natychmiast odłożył i szybkim krokiem
zdezerterował.
O nie. Nie
mógł pozwolić na to, by jakaś smarkata bździągwa sprzedała klapsa
uchihowym pośladkom! Zwłaszcza, że to było jego marzenie!
***
Łatwiej
postanowić, niż wykonać. Przynajmniej do takiego wniosku doszedł
Naruto, kiedy czaił się między regałami. Miał dobry punkt obserwacyjny. Z
jednej strony wciąż widział uparte licealistki wlepiające maślane
spojrzenie w ochroniarza, a z drugiej Sasuke, który albo nie widział
tych dziewczyn, albo też usilnie je ignorował.
Tylko... No dobra. Co teraz?
Jako,
że Naruto należał raczej do osób, które najpierw działały, a później
dopiero myślały o tym, czy tak w ogóle wypada, to w kolejnej chwili już
maszerował dziarskim krokiem w kierunku mężczyzny.
— Sasuke — powiedział dosyć poważnym tonem, dziwiąc się, że jest w stanie takowy z siebie wykrzesać w obecności mężczyzny.
—
O? — Czarne oczy spojrzały na niego. O boże jakie on miał piękne oczy!
Naruto zapomniał, co miał mu powiedzieć. Właściwie, to aktualnie
zapomniał nawet gdzie się znajduje. I, że te cholerne licealistki w tym
momencie obserwują pewnie nie tylko Sasuke, ale też jego. — Naruto. —
Uśmiechnął się delikatnie. UŚMIECHNĄŁ SIĘ. Naruto chyba właśnie
znajdował się w raju. — Właściwie to miałem dziwne wrażenie, że mnie
unikasz.
Uzumaki, wciąż
przebywając w krainie niespełnionych fantazji, pokiwał ze zrozumieniem
głową. Dopiero po chwili dotarły do niego słowa mężczyzny.
—
Unikam? Nieee — zaprzeczył niepewnie. Wcale nie unikał. Tylko... No
tylko chował się w pokoju socjalnym. To przecież normalne. Każdy od
czasu do czasu chowa się w pokoju socjalnym! — Ja, um... — Och, gdyby
Sasuke był chociaż troszeczkę mniej seksowny, to Uzumaki nie miałby
problemu z przeprowadzaniem z nim rozmów. — Właściwie no...
— To dobrze, że nie unikasz. — Uchiha uśmiechnął się jeszcze szerzej. O.Mój.Boże. Naruto ostatkami silnej woli powstrzymał się od westchnięcia. — To coś chciałeś?
Chciał...
chciał... chciał coś? Zmarszczył z niezrozumieniem brwi. On? On jedynie
chciał móc wpatrywać się w ten cudowny uśmiech długimi godzinami i nie
myśleć o niczym innym niż to, że to czarne spojrzenie należy
wyłącznie...
Chichot
sprowadził go na ziemie. Zwłaszcza, że chichot ten nie należał ani do
niego, ani do Sasuke. Tylko do którejś z tych upierdliwych licealistek!
—
Tak! — rzucił twardym tonem, przybierając gniewny wyraz twarzy. — Te
dwie — kiwnął dyskretnie głową, dając znać, że chodzi mu o klientki —
się na ciebie czają. Na twój tyłek się czają, konkretnie mówiąc.
— Hmmm? — Sasuke zerknął na dziewczyny. — Cóż... Nie mój typ. Zdecydowanie. Jeżeli wiesz, co mam na myśli.
Naruto nie wiedział.
— Cóż więc... no... — Dlaczego te cholerne myśli nie chciały układać się w logiczne zdania?! — Um... Uważaj.
Uchiha
przyglądał się mu przez chwilę z uwagą. Zaraz spojrzenie przeniósł na
dziewczyny, które w tej chwili nawet się nie kryły z tym, że się na
niego gapią. I ponownie zerknął na Naruto. Na jego twarzy wykwitł dosyć
tajemniczy wyraz.
— Właściwie, to mam pomysł na zniechęcenie ich.
Opuszki
palców Sasuke były nieco szorstkie. Ale ich dotyk niezwykle przyjemny.
O. O... No.. Naruto nie spodziewał się, że mężczyzna go dotknie. Dlatego
też nie za bardzo wiedział jak zareagować, więc robił to, co ostatnimi
czasy wychodziło mu najlepiej. Po prostu się gapił. Gapił się prosto w
ciemne oczy, podczas gdy palce Uchihy przez chwilę gładziły skórę na
policzku, żeby zaraz chwycić go za podbródek.
Naruto wstrzymał oddech.
Sasuke się przybliżył.
Naruto zacisnął gwałtownie powieki.
I... i...
Och.
Sasuke
pocałował go. Delikatnie musnął wargami jego własne, sprawiając, że
serce Naruto drgnęło gwałtownie, a przez ciało przebiegł dreszczyk
ekscytacji. Właściwie, to nie był to prawdziwy taki prawdziwy pocałunek z
dużą ilością języka i śliny, jednak wywołał w Uzumakim przyjemne
uczucie ciężkości w podbrzuszu.
Kiedy
wyczuł, że Sasuke się odsunął, rozchylił niepewnie powieki. A później
dłonie. Dopiero zdał sobie sprawę z tego, że kurczowo zaciska palce u
rąk, które bezczynnie zwisały po jego bokach. Otworzył usta, chcąc coś
powiedzieć, tylko, że znowu za bardzo nie wiedział co.
—
No cholera, zawsze jak już zawieszę na kimś oko, to okazuje się, że
jest gejem. — Niezadowolone prychnięcie, które dobiegło zza jego pleców,
sprowadziło Naruto na ziemię. Dziewczyny wyminęły ich, zmierzając do
wyjścia ze sklepu. — Co jest z tym światem nie tak?
Przez chwilę Uzumaki podążał za nimi wzrokiem. Zaraz jednak wbił go w swoje własne stopy.
— Cieszę się, że mogłem pomóc — wymamrotał i wrócił do biblioteczki. Praca. Tak. Musiał posegregować gazety. No.
***
...get rid of a temptation...
***
To było straszne. To było złe. To było po prostu przerażające.
Bo
o ile wcześniej Naruto po prostu wariował, bo wariował, wyobrażając
sobie dziwne rzeczy, tak teraz wariował... No właściwie wciąż
wyobrażając sobie dziwne rzeczy, jednak z tą różnicą, że teraz wiedział
jak smakują usta Sasuke. I ta wiedza, chociaż z jednej strony dodawała
mu skrzydeł, tak też z drugiej była cholernym utrapieniem. A to z tego
powodu, że chciał to przeżyć przynajmniej jeszcze raz. I to tak z
użyciem większej ilości śliny. Plus języka.
Westchnął
ciężko, przytłoczony kolejną wizją rzucenia się na ochroniarza. Sama
świadomość tego, że mężczyzna znajduje się gdzieś w tym samym budynku,
sprawiała, że czuł nieodpartą pokusę do... no... cholerna wyobraźnia!
—
Wyglądasz jak kupka nieszczęścia — stwierdziła stojąca za kasą Sakura.
Naruto zerknął na nią przelotnie, zanim kontynuował wykładanie
prezerwatyw. — Albo jakbyś czegoś chciał, ale z jakiegoś bzdurnego
powodu nie mógł tego mieć.
—
Facet, na którego lecę już od dosyć dawna, wie, że się gapię
systematycznie na jego tyłek — powiedział grobowym głosem. — I chyba mu
się to nie podoba. Znaczy, że się gapię. Bo nabija się ze mnie i to
bardzo. Nie odpowiada mi taka sytuacja, więc z łaski swojej, nie dołuj
mnie bardziej, okej?
— Nabija? — Sakura zignorowała wyraźnie część jego wypowiedzi. — Jak to, nabija?
— Tobie się po prostu nudzi, bo mamy dzisiaj wyjątkowo mały ruch, czy pytasz jako przyjaciółka? Ponoć moja najlepsza?
— Jedyna, uściślając. — Haruno wyszczerzyła się radośnie w jego stronę. — I oczywiście, że się po prostu nudzę, więc?
Naruto
przewrócił oczami. Cudownie było mieć wsparcie wśród innych ludzi. Mimo
wszystko jednak, odłożył trzymaną właśnie paczkę i powrócił spojrzeniem
do Sakury.
— Czytał mi
etykietę z masażera prostaty — powiedział głosem wypranym z wielkich
emocji. — Och, oczywiście, że możesz się śmiać. Nie przeszkadzaj sobie —
dorzucił, widząc jej minę. Jednak kobieta opanowała się. —
Romantycznie, nie? Pomagał mi wykładać towar i czytał o tym, że gadżet
analny to super sprawa i każdy powinien taki mieć. Wiesz co zrobił na
końcu?
Sakura pokręcił głową.
— Kazał jeden odłożyć dla siebie.
Wtedy wybuchnęła śmiechem.
—
No dobra — wykrztusiła z siebie, kiedy tylko zdołała złapać oddech. —
Ale po czym wnosisz, że wie, że się gapisz na jego cztery litery?
— A za co innego miałby się mścić? — zapytał z wyraźnym politowaniem.
— Daj spokój, to, że czytał ci dziwne rzeczy, nie znaczy jeszcze, że się mści.
—
Pocałował mnie — sapnął Uzumaki, marszcząc brwi. — I zrobił to tylko po
to, żeby wybić mnie z równowagi i w ogóle, żeby dać mi nauczkę.
Sakura wpatrywała się w niego przez chwilę w kompletnej ciszy. Na jej twarzy wykwitł wyraz zupełnego niezrozumienia.
—
Facet twoich marzeń cię całuje, a ty stwierdzasz, że robi to tylko po
to, żeby dać ci nauczkę? — wykrztusiła w końcu z siebie.
—
No tak. — Wzruszył ramionami. Jednak, coby dowieść bardziej swojej
racji, przedstawił przyjaciółce całą sytuację, w jakiej brali udział on,
Sasuke i te głupie licealistki.
—
Uchiha cię pocałował, a ty myślisz, że zrobił to, bo się z ciebie
nabija? — powtórzyła tym samym niedowierzającym tonem, kiedy Naruto
skończył swoją opowieść.
— No...
— Powiem ci to pierwszy raz w życiu: nie myśl już więcej. Błagam.
***
Po
rozmowie z Sakurą odkrył, że jeszcze bardziej nie wie co myśleć. On
wciąż uparcie twierdził, że Uchiha po prostu się mścił w wyjątkowo
pokrętny sposób, ona zaś, że chyba jest nienormalny skoro tak sądzi i i
powinien wziąć się w garść.
Ha,
tylko jak tu się wziąć w garść, kiedy obiekt westchnień, jego własna
seksowna pokusa, jego ideał najwspanialszy, właśnie odstawiał —
oczywiście tylko w jego wyobraźni — namiętną scenę, używając do tego
tych przeklętych przebieralni, znajdujących się na tyłach sklepu. Naruto
zmierzył je ponurym spojrzeniem. Był właśnie w dziale, gdzie można
gdzie można było zaopatrzyć się we wszelkiego rodzaju seksowne
przebrania. A on musiał posegregować rzeczy z wieszaków.
Ogólnie
rzecz biorąc, to Sakura stwierdziła, że Naruto powinien po prostu
porozmawiać z Sasuke. Nawet zapytać go o ten cholerny masażer, skoro tak
go męczyła ta historia i wyjaśnić sprawy między nimi, bo ona już nie
może patrzeć na wiecznie wzdychającego Uzumakiego i ma tego dość, a
jeżeli on sam nie ruszy tyłka, to ona wkroczy do akcji!
Naruto
nie chciał, żeby wkraczała. Serio. Dlatego też solennie obiecał jej, że
jak tylko nadarzy się okazja, to zamieni z Sasuke słówko. Szkoda tylko,
że nie przewidział, że okazja nadarzy się właśnie...
… właśnie teraz.
— Hej.
Naruto
zamarł, trzymając w rękach wieszak z męskimi stringami w kształcie
słonika. W przypływie trzeźwego myślenia odłożył go, a dopiero po tej
czynności obrócił się w kierunku Uchihy.
— Hej — odpowiedział, przyglądając się mu z wahaniem. Ha. Miał zamienić z nim słówko! Tylko ciekawe jakie...
Kiedy
tak wpatrywali się w siebie w milczeniu, do Naruto dotarło, że Sasuke
również wyglądał na lekko niepewnego. To dziwne w sumie, bo sam zagadał,
a teraz najwyraźniej nie za bardzo wiedział co powiedzieć.
—
Wiesz — zaczął jednak w końcu Uchiha, uśmiechając się przy tym lekko. —
Nigdy nie byłem za dobry w rozmowach. Zwłaszcza z niektórymi ludźmi.
—
Ja też — powiedział Naruto, kiwając przy tym głową. Właściwie to miał
problem z jedną, konkretną osobą. I to ona właśnie patrzyła na niego
tymi swoimi cudnymi, czarnymi ślepiami. Wtedy do Uzumakiego dotarło, że
może nie ma sensu za dużo rozmawiać i że obiecane słówko już właściwie z
siebie wydukał. Przyszedł czas działać. Zwłaszcza, że kuźwa, w końcu
trzeba było zakończyć te cholerne podchody i Naruto po prostu musiał
jakoś określić ich stosunki. — Zawsze wolałem czyny od słów.
A
to, że owe „stosunki” Uzumaki widział w jednych, konkretnych barwach,
spowodowało, że zaraz sapnął pod nosem i nie czekając na reakcję
drugiego mężczyzny, wepchnął go do jednej z przymierzalni, jednocześnie
atakując jego usta swoimi.
W końcu.
***
Sasuke
smakował... miętą. Miętą i czymś jeszcze, czego Naruto nie był w stanie
aktualnie określić, ale co powodowało, że wręcz kręciło mu się w
głowie. A może chodziło bardziej o to, że po chwilowej dezorientacji, w
której Uzumaki przycisnął swoje wargi do tych Uchihy, Sasuke jakby...
eee...
No cóż, w pierwszej
sekundzie — kiedy jeszcze drzwiczki przymierzalni nie do końca się za
nimi zamknęły — Naruto pomyślał, że w najlepszym wypadku mężczyzna
odepchnie go albo trzaśnie po twarzy. A w najgorszym... No, nawet nie
chciał tego roztrząsać. Jednak Sasuke, zaraz po tym jak został
wepchnięty do małej przestrzeni, a Uzumaki się od niego oderwał...
Uśmiechnął się.
Naruto nie
miał za dużo czasu wpatrywać się w ten cudowny, idealny wręcz wyraz
twarzy. Bo zaraz Uchiha nachylił się nad nim i sam zainicjował
pocałunek. Uzumaki jęknął wewnętrznie, zaciskając kurczowo oczy, czując
jak język Sasuke nawilża jego wargi. Jak wkrada się w usta, aby bez
większych skrupułów badać ich wnętrze. Mruknął, wplatając palce w ciemne
kosmyki, aby przyciągnąć twarz mężczyzny do pogłębienia pocałunku.
To
było zdecydowanie lepsze niż wszelkie wymysły jego wyobraźni. O tak!
Czuć lekko szorstkie wargi na swoich. Czuć zapach Sasuke i jego smak!
Jego dłonie na plecach oraz bijące od mężczyzny ciepło.
— Właściwie — powiedział Sasuke, gdy się w końcu od niego oderwał, aby zaczerpnąć powietrza — to chciałem cię zaprosić na kawę.
Naruto
parsknął prosto w jego usta. Wciąż trwali w lekkim uścisku, bo Uchiha
jakoś nie śpieszył się z zabraniem rąk z jego pleców, a on też jakoś nie
miał ochoty wyplątywać palców z czarnych włosów.
— Nie mogłeś tego zrobić przed tym, jak uraczyłeś mnie opisem masażera prostaty?
Sasuke nieco spochmurniał.
— Spanikowałem.
— Co?
— Nie wiedziałem jak zagadać.
— Rada na przyszłość: masażer prostaty to nie jest dobry przedmiot do rozmów, jeżeli chcesz kogoś wyrwać.
— Czy ja wiem? Patrząc na to, w jakiej sytuacji się właśnie znajdujemy?
Uzumaki ponownie parsknął śmiechem.
— No skoro tak stawiasz sprawę...
Okazuje
się, że czasami poddanie się pewnym pokusom jest nawet skuteczniejsze,
niż używanie słów. Tak. Zdecydowanie skuteczniejsze.
***
… is to yield to it.*
***
*Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej.
Oscar Wilde — Portret Doriana Graya
W odniesieniu do naszej poprzedniej wymiany zdań, zazwyczaj czytuję SasuNaru falami. Ostatnio była fala odwyku (studia, wieczny brak czasu, rozpoczęcie nauki nowego języka - chiński, bo po co wybierać coś bardziej powszechnego xD) i z tego powodu nie pojawiałam się po tej stronie Internetu. Zazwyczaj jest tak, że do SasuNaru zaglądam na świętach, feriach, wakacjach albo przed sesją xD i wtedy coś tam sobie wybiorę do poczytania. Twoje teksty lubię, więc chętnie zaglądam, a to, że nie skomentowałam oznacza, że jeszcze nie miałam okazji zobaczyć (chociaż przyznaję, że zdarza mi się przeczytać i nic nie napisać od siebie, ale mam tendencję do wracania do dobrych tekstów i wtedy zazwyczaj już coś tam piszę) :)
OdpowiedzUsuńNie odebrałam to jako przytyk. Tłumaczę się, gdybyś chciała wiedzieć jak wygląda sytuacja. :D
Powracając do tego tekstu, oczywiście mam falę SasuNaru, ponieważ zostało spełnione jedno kryterium czasowe - sesja is coming.
Mam wrażenie, że cały tekst to oda do uchihowskich pośladków, ale z chęcią dołączę do klubu zachwycania się tą częścią ciała Uchihy. :D I ogólnie każdą częścią jego ciała. Postać Sasuke idealnie wpisuje się w mój typ faceta. Brunet, ciemne oczy, jasna karnacja, ładny tyłek. Pomyślałabym tylko o zmianie fryzury, bo kanoniczny Sasuke wyglądałby trochę dziwnie w realnym świecie. xD
Ale z tekstu wynika, że zmysłu dobierania właściwych słów do odpowiednich sytuacji, to młody uchihowski bóg nie ma. Chociaż pośrednio można powiedzieć, że Naruto został wyrwany na masażer prostaty.
"Chyba sobie taki sprawię." xD
Czytając Twoje teksty, zawsze podziwiam tę lekkość, z jaką potrafisz wprowadzić dobry humor. Przez cały czas podczas czytania, uśmiechałam się pod nosem. Oprócz kultu uchihowskiego tyłka, podobały mi się rozkminy Naruto i jego interpretacja zachowań przystojnego ochroniarza. xD Przystojnym ochroniarzem bym nie pogardziła. Ja to codziennie mijam w metrze tylko takich pulchnych, łysych gości w mundurach. :/
Świetna miniaturka. Dobry humor. Odpowiednio poprowadzona historia.
Dużo weny na następne takie teksty. :)
Ach, z tym czytaniem falami to pJona, bo w sumie też tak mam x). A czas przedsesyjny zawsze był najlepsiejszy do takich rzeczy xD. Noaleno, cieszę się, że lubisz moje teksty! Bardzo, bardzo :"D.
Usuń"Mam wrażenie, że cały tekst to oda do uchihowskich pośladków, ale z chęcią dołączę do klubu zachwycania się tą częścią ciała Uchihy." Haha xDDD. Jo xD. Jak nic, wyszedł mi fik opiewający uchihowe wdzięki xD. A podsumowanie "wyrwanie na masażer prostaty" idealne x). Kto wie, może każdy powinien dać się chociaż raz w życiu na takowy wyrwać xDDDD. Aleno, miło mi, że tak pozytywnie odbierasz moje pisarskie zapędy :') (tak, wiem, powtarzam się x"DDD) (to przez to, że serio mi miło xDDDD). Dziękuję za komentarz! Wenę oczywiście przygarniam mocno, bo się zawsze przyda x).
Luf!
Whoa!! Witamy w klubie Zachwycania się Każdą Częścią Ciała Uchihy!! Nie ma składek członkowskich, a jedynym elementem w statucie i obowiązkiem członka (właściwie członkini, więc bez skojarzeń!) jest bezapelacyjny zachwyt nad Uchihą :D
UsuńAlys
O JEŻU! PO TYLU OSTRZEŻENIACH I UWAGACH, MYŚLAŁAM, ŻE TO BĘDZIE...SAMA NIE WIEM JAKIE. ALE NA PEWNO NIE TAK ZAJEBISTE I ZABAWNE ;D. SEXSHOP!! UMARŁAM, SERIO <3. Ten tekst jest świetny, Naruto traktuje tutaj tyłek Sasu jak swoje bóstwo wręcz. I nie dziwię mu się, że w sumie dziwnie mu było by podrywać go w takim miejscu :D. Sasuke, nie jego tyłek. Wgl skąąąd tyle wiesz o sexshopach, cooo? Czy to ta Pico taka doinformowana :D? Szczerze, pierwszy raz w życiu czytałam o masażerach prostaty (jakoś mało mi to potrzebne do życia było), nawet nie wiedziałam, że takie coś istnieje :D, aż sobie wygooglałam z ciekawości (tak, wiem, niedobrze ze mną). Umarłam ze śmiechu przy tym opku ;). Poprawiłaś mi nim dzień i bardzo się cieszę, że go wstawiłaś. Moim zdaniem jest bardzo dobry, tryska humorem i lekkością. Super się czyta, taki odstresowywacz.
OdpowiedzUsuńŻyczę multum weny, dużo czasu i pozdrawiam serdecznie, buziaki ;*
Też umarłam na początku, bo SEXSHOP akurat był nie moim wymysłem xD. Znaczy. No, dostałam taką wytyczną i powstało to to xD. Chociaż sama niekoniecznie wiem DLACZEGO w ogóle się podjęłam, aleno xD. O tych zacnych sklepach akuratnie musiałam robić risercze wtedy, TERAZ NABYŁAM DOŚWIADCZENIA W BYWANIU W TAKICH MIEJSCACH XDDDDD, bo organizacja wieczoru panieńskiego jednak mobilizuje do takich rzeczy xDDDD. Ale jeżeli chodzi o rozkminy masażerowe, to akuratnie Picełowy fragment xD. Ja bym na to nie wpadła xD.
UsuńDziękuję za komentarz, cieszę się, że fik się spodobał :'D. Bierę wenę i również pozdrawiam!
<3
A teraz czas na mój komentarz. Coś mi długo zeszło tym razem, nie? A to dlatego, że w Zakopanem, gdzie mnie wywiało w ostatnich dniach, nie ma internetu. Ja nie wiem, jak ludzie tam żyją xD Ale wróciłam. Nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuńNie mogłam uwierzyć w ten sexshop :D No po prostu nie! Z początku nie sądziłam, że może wyjść z tego coś dobrego. Ale.. jak się rozkręciło, jak się pochwały i peany na cześć uchihowych czterech liter pojawiły... przez cały czas czytałam z takim bananem na ustach xD Zajadając się ciastkami, co chwilę parskałam śmiechem. Właściwie nie wiem czemu, ale naj najbardziej rozbawił mnie epitet: wiedzący Uchiha :D Nie mogę, śmiałam się z tego i nie mogłam przestać. Brzmi jakby Sasuke należał do starożytnego rodu obdarzonego jakimś darem jasnowidzenia czy coś w ten deseń xD No nic, popłynęłam w swoich rozważaniach.
Tak jak koleżanka u góry stwierdzam, że Sasuke to taki mój typ. Cholera, żebyśmy się o niego czasem nie pobiły xD
Weny życzę ^^
Alys
Też nie mogłam uwierzyć, jak mi walnięto w twarz wytycznymi xD. Tym bardziej nie mogłam uwierzyć, że się podjęłam xD. I że napisałam. Cieszę się, że tekst rozbawił, bo właściwie taki był jego cel x). I dziękuję za komentarz! <3
UsuńA ja za tym fikiem wręcz PRZEPADAM! Hmpf! GRUU!
OdpowiedzUsuń~Gołomp
Na mnie z tym gruchnieńciem? XD SKORO PRZEPADASZ TO UDOWODNIJ XD.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno tak pięknie, Naruto wciąż gapiący się w Uchihe, a dokładniej to w jego tyłek, no i sam Sasuke nie wiedział jak zagadać... i tak manager wyrwany na masażer...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia