Dziękuję za komentarze wszelakie i zapraszam na część kolejną! Tekst przed publiszem ogarniała AKARI .
***
IX
Dosyć
szybko znowu pogrążyli się w rutynie, jaka towarzyszyła im przed
ostatnim lisim atakiem. Nocne pobudki i picie kawy o ekstremalnych
godzinach ponownie wróciły do ich życia. Tak samo jak i Sasuke wrócił do
swojej sypialni, czy też po prostu: zaniechał nocnych wizyt w pokoju, w
którym przyszło gościć Uzumakiemu. Wróciły również, co było do
przewidzenia, senne wizje po których Naruto budził się gwałtownie,
wymęczony i rozchwiany emocjonalnie. Z głową bolącą od rechotu lisa i z
szalejącymi myślami, skupionymi na tym jak Sasuke dotykał go. Całował. Pieścił.
Dni
wypełniały im poszukiwania metody na złamanie pieczęci chroniącej dane,
które są zapisane na tablicach stworzonych przez przodków klanu Uchiha i
oczekiwaniach na informacje od Hokage na temat badań prowadzonych przez
Namikaze. Działali w kierunku ujarzmienia lisiego demona, jednak, ku
rozczarowaniu Uzumakiego, ich prace słabo posuwały się do przodu. Mimo
że podczas tych wielogodzinnych przesiadywań, ze strony Uchihy dało się
słyszeć od czasu do czasu tryumfalne pomruki.
W
trakcie jednego z popołudni wypełnionych poszukiwaniami, Sasuke
zarządził koniec wiele godzin wcześniej niż mieli to w zwyczaju.
— Dlaczego? — Naruto przez chwilę spoglądał na niego podejrzliwie zza studiowanego właśnie zwoju.
— Wychodzimy.
— Hę?
— Spotkanie ze znajomymi. — Uchiha wzruszył ramionami.
— Co: spotkanie ze znajomymi?
— Nie pamiętasz zaleceń Tsunade? — zapytał, wstając z klęczek. — Masz się nie izolować.
— Ja… przecież… wcale… — zaczął się buntować, niekoniecznie wiedząc właściwie przeciwko czemu w sumie się buntuje. — No ej, no!
— No co?
— I, że co, że niby my razem, teraz mamy… co właściwie?
— Wyjść. Do ludzi.
Na to Naruto nie miał odpowiedzi. No może oprócz jednej.
— Ale ja nie chcę! — stwierdził butnie.
— Jaka szkoda — Sasuke uśmiechnął się złośliwie — że właściwie nie masz w tej kwestii nic do gadania.
***
Naruto
dziwił się aktualnie dwóm rzeczom. Po pierwsze temu, że aż tak bardzo
sam nie miał najmniejszej ochoty wyściubiać nosa z rezydencji Uchihy.
Przez te wszystkie lawiracje związane z lisem, naprawdę odizolował się
od innych ludzi i jakoś nie było mu tęskno do zmiany tego stanu rzeczy. W
całym wariactwie jakie zagościło w jego życiu, nawet nie było czasu,
żeby myśleć o czymś tak przyziemnym jak spotkania z przyjaciółmi. Więc
teraz… Po prostu ciężko mu było do tego wrócić.
Drugą
rzeczą, której się dziwił, było to, że to właśnie Uchiha zarządził
wyjście. Tak, ten sam Uchiha, który przecież od ludzi stronił ZAWSZE i w
ogóle raczej mało kiedy można go było ujrzeć w towarzystwie
kogokolwiek.
Rozkaz. Rozkaz. Pieprzony rozkaz.
Naruto zmarszczył brwi, słysząc pod czaszką lisie marudzenie. Skroń zakuła go boleśnie.
— Hę? — mruknął nieco nieprzytomnie.
Rozkaz. Powtórzył Kyuubi, ze złośliwą uciechą słyszaną w głosie. No przecież nie chodzi o ciebie.
Uzumaki zacisnął wargi.
Czy
Dziewięcioogoniasty miał racje? Cóż… zapewne. I chociaż na co dzień
takie myśli Naruto starał trzymać od siebie jak najdalej, tak rzucone
znienacka słowa wyjątkowo trafnie wwiercały się w jego świadomość.
Jednak nie było mu dane długo nad tym rozmyślać.
— Gotowy? — Głos Sasuke rozbrzmiał z korytarza, skutecznie odwracając uwagę Uzumakiego od lisiego marudzenia.
— Yhm — mruknął. — Już!
***
Później
Naruto dziwił się jeszcze bardziej. Bo w barze było mnóstwo znajomych
twarzy i wszyscy właściwie zachowywali się nad wyraz normalnie. Nie
wiedział w sumie ile wiedzą na temat jego ostatnich… problemów. I czy w
ogóle cokolwiek wiedzą. W każdym razie, Uzumaki zdawał sobie sprawę z
tego, że nie miał z nimi kontaktu przez długi czas, więc spodziewał się,
że dzisiejsze wyjście będzie totalną klapą, że będzie drętwo i w ogóle,
że przez większość czasu będzie czuł się nie na miejscu.
A jednak było zupełnie odwrotnie.
Przywitał
ich serdeczny opierdziel ze strony Kiby, który zrugał Naruto za nagłe
zaginięcie z życia towarzyskiego Konohy. I potem jakoś tak wszystko…
poszło naturalnie. Bez wymuszonej uprzejmości, po prostu wszyscy
zachowywali się, jakby tych dni izolacji Uzumakiego w ogóle nie było.
To z jednej strony było naprawdę miłe. Jednak z drugiej…
Z drugiej jasno wynika, że równie dobrze by cię mogło nie być.
Potrząsnął
głową, starając się nie skupiać na prawionych przez lisa
złośliwościach. I w trakcie tego potrząsania zauważył, że ciemne oczy,
mimo tego, że Sasuke był zajęty rozmową, zerkają na niego czujnie.
Pilnuje cię, pilnuje.
— Och, zamknij się — burknął do siebie, chwilowo tracąc dobry humor.
— Co? — stęknął, siedzący obok niego Choji.
—
Nic, nic — uśmiechnął się do niego uspokajająco. Nie miał zamiaru dać
się stłamsić marudzeniu Kyuubiego. Nie dzisiaj. Tak więc reszta wieczoru
minęła w spokojnej, wesołej atmosferze, przy wspominkach starych
dobrych czasów, piwie i ogólnie dobrym humorze.
***
Najdziwniejszy
w tym całym spotkaniu okazał się być Sasuke. Taki… NORMALNY, wyjątkowo
uczłowieczony Sasuke, który nie aż tak bardzo stronił od ludzi, i który
pozwalał się wciągać w rozmowy, odpowiadając taktownie na zadawane
pytania i nawet od czasu do czasu pozwalający sobie na skrzywienie ust w
delikatnym uśmiechu. Och, no jasne, w dalszym ciągu był sobą, tyle, że
takim… bardziej ludzkim.
Właśnie tego wieczoru Naruto odkrył, że przegapił moment w którym przyjaciel odzyskał spokój.
Pamiętał,
że lata temu, kiedy ich drogi rozeszły się na długi, długi czas, Sasuke
był rozdarty. Pamiętał, jak pałał chęcią dokonania zemsty na bracie,
jak rozpamiętywał masakrę mającą miejsce w dzielnicy jego klanu.
Pamiętał jego nieustanne dążenia do zdobycia mocy, umożliwiającej
wyznaczenie sprawiedliwości osobie odpowiedzialnej za śmierć jego
rodziny.
Pamiętał ich walkę w Dolinie Końca.
Pamiętał
jego czarne oczy, zbyt poważne jak na tak młody wiek. Zbyt zmęczone tym
co zdołały już w życiu zobaczyć. Wypełnione jedynie gorącym pragnieniem
zemsty.
I pamiętał również
obojętność. Bo wtedy, w Dolinie Końca, dla Uchihy wszystko przestało
się liczyć, oprócz chęci pozyskania odpowiedniej siły. I walka z Naruto
była dla niego jednym z pierwszych kroków w tym kierunku.
Pamiętał,
że bolało. Właśnie ten obojętny wyraz twarzy, ten brak emocji i
deklaracje, że Sasuke właściwie ma gdzieś swoją własną przeszłość w
Wiosce Liścia, a tym samym wszystkich swoich znajomych. W tym Naruto,
który przecież przez kolejne lata ganiał za nim, nie dając sobie wmówić,
że nie uda mu się sprowadzić przyjaciela do wioski. Że sprawi, że ten
cholerny dureń przejrzy na oczy i wszystko będzie tak jak dawniej.
Pamiętał, że to wtedy świadomie sięgnął po moc Dziewięcioogoniastej
bestii, obnażając się tym samym przed nią ze wszystkich emocji. Tamtego
dnia było to czyste przygnębienie i smutek.
Pamiętał
również późniejsze spotkania, podczas których został wielokrotnie
zraniony, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. A potem, nagle, po wielu
latach, Sasuke po prostu wrócił. Najwyraźniej zdobywając cel jaki przed
sobą postawił i tym samym osiągając spokój, do którego aktualnie Naruto
było bardzo daleko. Wrócił, pokonawszy Orochimaru i właściwie to było
na tyle co wiedział Uzumaki. Bo zaraz też po jego powrocie zaczęły się
dziksze nagabywania lisa i odważniejsze próby przejęcia jego ciała.
Dlaczego? Dlaczego akurat wtedy dziewięcioogoniasta bestia zaczęła wykazywać większą aktywność?
Naruto nie wiedział. A lis odpowiadał mu jedynie zjadliwym śmiechem.
***
Kolejne
dni mijały. Do poszukiwań sposobu rozszyfrowania pieczęci i oczekiwań
na wieści od Hokage, dołączyły stosunkowo częste spotkania ze znajomymi.
Życie Naruto w pewnych aspektach stało się dosyć stabilne, mimo dzikich
nocnych wizji czy dziennego lisiego marudzenia. A ta odrobina
stabilności jak najbardziej mu odpowiadała, więc chwytał się jej
kurczowo, z niejakim optymizmem patrząc w przyszłość.
I
nawet mu się to optymistyczne nastawienie sprawdziło, bo nastał w końcu
poranek, podczas którego w progach uchihowego domu pojawił Konohamaru
ze stertą zwojów od Hokage. Tylko jakież było zdziwienie Naruto, gdy w
końcu zapoznał się z ich zawartością.
Sasuke
zastał Uzumakiego ślęczącego nad jednym z papierów w kuchni, z wystygłą
kawą podstawioną pod nos, zgarbionymi plecami i oczami wbitymi w
nakreślone na zwoju literki. Obowiązkami nad swoimi badaniami mężczyźni
podzielili się w taki sposób, że Uchiha kontynuował męczenie sposobu
odszyfrowania klanowych tablic, a Naruto wziął na siebie zaznajamianie
się z treścią notatek czwartego Hokage. I aktualnie mu się takie
rozwiązanie nie podobało, bo tak niekoniecznie łapał co czyta. Znaczy…
łapał. Chyba. Trochę.
Ale
jakoś ten czytany tekst nie za wiele mu rozjaśniał w głowie, a przecież
dzięki notatkom Czwartego miał się czegoś dowiedzieć o lisim demonie,
psia mać! A nie, że siedzi i czyta… czyta… no głupoty, no!
— Bez sensu — burknął do siebie, ledwo rejestrując fakt, że w kuchni nie znajdował się już sam.
—
Hm? — mruknięcie mężczyzny, aktualnie stojącego przy blacie i
nastawiającego wodę, wyrwało Uzumakiego z własnych rozmyślań. — Kawy?
— Poproszę. A bez sensu — dodał wskazując na leżącą przed nim dokumentację — są te świstki.
— Zapiski Czwartego? — Uchiha zerknął na niego, unosząc jedną z brwi. — Co niby z nimi jest nie tak?
—
Bo to nie są zapiski! — jęknął Naruto, podnosząc jeden z papierów i
machając nim z irytacją. — To jakieś… jakieś bajki durne, no!
— Bajki.
— TAK. CHROMOLONE BAJKI!
— Bajki czy może legendy?
— Nie sądzisz, że to jeden pies?
— W legendach ponoć zawsze tkwi ziarno prawdy. — Sasuke wzruszył ramionami. — Tylko trzeba umieć je odpowiednio odczytać.
— Sugerujesz, że nie umiem składać literek?
— Sugeruję, że patrzysz na to wszystko zbyt powierzchownie — odpowiedział poważnie. — Przeczytaj którąś.
Przez
sekundę czy dwie Naruto wpatrywał się w postać mężczyzny, który usiadł
właśnie na krześle naprzeciw niego, z wyraźną podejrzliwością. Zdusił
jednak chęć warknięcia czegoś głupiego w ramach odpowiedzi, westchnął
ciężko i z małego stosu wygrzebał zwój oznaczony pierwszym numerem.
Zaczął czytać.
***
Mędrzec
ze zmęczeniem i smutkiem patrzył na rosnące w świecie skupiska złych
emocji. Na lęk, na wstyd i gniew wśród pierwszych shinobi się szerzące,
które pchały ludzi ku czynom dalekim od chwalebnych. Które stawiały
brata naprzeciwko bratu, dzieci przeciwko rodzicom, które z przyjaciół
czyniły wrogów i przez które zrywano wszelakie więzi.
Widząc
więc, że pod natłokiem tych odczuć wojownicy i ich klany wybijają się
wzajemnie, poszukując mocy do własnego przetrwania, wziął Mędrzec i
zebrał negatywną energię w jedno skupisko, aby następnie podzielić ją na
części, które pod odpowiednie piecze trafić miały.
Trzech
strażników więc z lęku towarzyszącego ludziom powstało, lęku
objawiającego się niepokojem, napięciem i oczekiwaniem najgorszego.
Trzech kolejnych ze wstydu zlepiono. Z toksycznego uczucia własnej
ułomności, przeświadczenia o przegranej oraz bezwartościowości. Trzech
ostatnich strażników zrodziło się z gniewu. Z narastającej frustracji i
złości. Z wszechobecnej agresji.
Po trzech strażników z trzech emocji więc stworzył Mędrzec.
Każdy z jasnym zadaniem mu przyświecającym, aby nad swą częścią
negatywności panować i do uwolnienia jej nie dopuścić. I tak nastał
pokój wśród shinobi. Dzięki Mędrca interwencji, świat mógł na przód
przeć, wolnym będąc od negatywnych emocji. Więc nastały lata świetności i
wspaniałości o których po dzień dziś mówić z dumą możemy. Bo z klanów
niegdyś zaciekle ze sobą walczących, do dziś przetrwały wioski przez ich
przywódców budowane i zarządzane z rozwagą i mądrością.
***
— I tak mniej więcej wygląda też reszta. — Naruto przerwał czytanie tekstu. — Czyli bajki.
— Albo zapiski z pierwszych lat istnienia shinobi.
—
Ach, no tak. Bełkot o emocjach zapewne ma z tym wiele wspólnego.
Oczywiście. — Skrzywił się. Zupełnie to do niego nie przemawiało. —
Zwykłe banialuki.
—
Niekoniecznie. — Sasuke wstał, żeby zalać kawę gorącą wodą. — Nie
sądzisz, że dziewięciu strażników to najprawdopodobniej jinchuuriki?
— Ja nawe…
Głośny
rechot lisa spowodował nagły, ostry ból, sprawiający, że Naruto zamilkł
gwałtownie, jednocześnie przymykając oczy. Nie wiedział co też
spowodowało taką wesołość demona, ale chyba nawet nie chciał wiedzieć.
—
No. Może — mruknął w końcu, masując skroń, jednak dziki śmiech wcale
nie chciał ucichnąć, a ból zniknąć. — Ale nawet jeśli, to wiedza z tych
zapisków na niewiele nam się przyda, nie?
— Być może.
Naruto
uchylił powieki, żeby zerknąć na przyjaciela, kiedy do jego uszu dotarł
stuk stawianej na stole kawy. Przez sekundę miał wrażenie, że widzi w
jego oczach coś na kształt… troski? A może smutku?
Wzbudzasz litość?
Ciemne
spojrzenie przeniosło się zaraz na rozłożony na stole świstek. Wąskie
brwi zmarszczyły się wyraźnie, kiedy mężczyzna dojrzał na nim coś, co
najwyraźniej wzbudziło jego zainteresowanie.
— Tam w rogu — wskazał palcem na rozwinięty zwój. — Jest coś dopisane?
Naruto
podążył wzrokiem na wskazywane przez Uchihe miejsce. Faktycznie. Na
skraju papieru ktoś nabazgrał coś nieco niechlujnym, pochylonym pismem.
Zupełnie jakby były to rzucane na szybko myśli, zapisywane naprędce,
byleby ich nie zapomnieć. Nachylił się nad zwojem, jednocześnie mrużąc
oczy.
— Kiedy budzą się strażnicy? — odczytał z trudem krótką notatkę. — Pod wpływem silnych emocji. — Przerwał na chwilę, nie mogąc rozszyfrować kolejnych zdań. — Kiedy ...zgs… nie. Kiedy zyskują najwięcej? Gdy odradzają się z przeciwności.
Oderwał spojrzenie od tekstu i spojrzał z niezrozumieniem na Sasuke, który wyglądał na równie skonfundowanego co on sam.
— Załapałeś coś z tego? — zapytał mimo wszystko.
Uchiha pokręcił głową.
— No — westchnął Uzumaki. — To cudownie.
Kurwa.
***
No i pięknie <3, kolejna częśc fiksacji. Miałam fuksa. Wchodzę, paczam i jest!
OdpowiedzUsuńAczkolwiek, to była jak dla mnie ciut dziwna część, bo tak przyśpieszyłaś akcję, tzn opisałaś parenaście dni ogólnie i chyba nie jestem przyzywczajona. Tak czy siak płynnie mi się czytało, ale tak...inaczej :)
Tak czy owak, cieszę się z notki, bardzo mi się podoba. Wybitnie dobrze ujęte przemyślenia Naruto. Irytuje mnie Kuy, bo biednego Naruciaka dołuje, ale mimo wszystko i tak chciała bym go więcej :D. Kuy oczywiście...bo no...bo on wprowadza taki super klimacik tą swoją złośliwością i tajemniczością :D.
Czytając tę legendę i pozniej ten dopisek coś mi przyszło do głowy, tzn o co może chodzić, ale nie będę tutaj wyskakiwać z domysłami. Pożyjemy, zobaczymy :D
Dziękuję za umilenie mi końcówki dnia kolejnym rozdziałem <3. Liczę szybciutko na kolejną część, bo już się nie mogę doczekać, co będzie dalej.
Dużo weny i super pomysłów życzę :3. Pozdrawiam.
Cieszę się, że notka się podoba, mimo dzikich operacji czasowych x). I no, co z tej legendy wyniknie to chyba sama niekoniecznie jeszcze wiem xD. ZNACZY. NO JEST JAKIŚ PLAN XD. Ale moje plany jakoś nigdy nie są szczególnie mocno sprecyzowane x).
UsuńNoale. Dziękuję za komcia! A kolejna część jak zwykle nie wiem kiedy xD. Tym bardziej, że mam kwiecień pełen wrażeń, więcno. Zobaczymy x).
Pozdrawiam! :D
Fiksacja! O toś mi radość wielką sprawiła! :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zgadzam się z koleżanką wyżej, że taki inny ten rozdział, ale wcale bym nie powiedziała, że gorszy. Wręcz przeciwnie. Bajka... czy też legenda.. wyszła Ci znakomicie. Uwielbiam takie motywy w książkach i opowiadaniach. Tak, baśnie i przepowiednie, to to, co lubię ^^ Świetnie napisany jest ten fragment. Bardzo dopracowany. Ja też mam swoje podejrzenia co do treści tej bajki i tego, jaką ją interpretować, ale pożyjemy, zobaczymy xD
W ogóle dziękuję za fragment o Sasuke, ten, gdzie Naruto zauważa, że odzyskał spokój. Pięknie ujęte ^^ Sasek i te jego ciemne oczy pełne troski... Mogę się już rozpłynąć czy poczekać jeszcze trochę? :D
Ciągle mi są za krótkie te fiksacyjne rozdziały noo... Jak tam wena? Dopisuje? ^^ Dokarmiam mentalnie ^^ I czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział!
Alys
O. Radość, że bajka się podoba :D. I, że fragment o Saskłe tyż, zwłaszcza, że hej! ROBIŁAM DO NIEGO RISERCZ XDDDD. (Tak. Irdy ostatnio utonęły w anime, ale niekoniecznie cokolwiek z tego wynikło.) I ja wiem, że rozdziały fiksacji nie powalają długością, normalnie bym się zabrała za to jakoś inaczej, ALE TO MIAŁA BYĆ MINIATURKA XD. Nie wyszło xD. Wen nawet jest, ale czasowo się nie wyrabiam xDD.
UsuńDziękuję za komentarz!
Ale to jest nieco rozrośnięta miniaturka xD I nikt nie narzeka :P
UsuńRisercz się chwali, jakież poważne podejście do tematu ^^
To oby Ci wen nie uciekł, trzymam kciuki za dostatek czasu!
Alys
Wen trzymie, tylko rozjazdowy miesiąc jakoś nie sprzyja macaniu tekstów xD. Ale spoko loko, jak w końcu usiądę na tyłku i nie będę musiała uczyć się dzikich rzeczy to zapewne coś machnę ;).
UsuńDobra... Komentuje z komórki, więc z góry przepraszam jeśli wtryni się ta szuja co się autokorekta nazywa. Nienawidzę jej, choć czasem się przydaje... Ale, dobra ja nie o tym miałam xD Rozdział! Wspaniały, genialny, cudowny, extra,super,najlepszy, mega i... I jakoś skończyły mi się synonimy xD
OdpowiedzUsuńNaru się izoluje, a Sasek ciągnie do ludzi... Dwa razy czytałam by się upewnić, że nie mam omamów wzrokowych xD Z każdym kolejnym rozdziałem mam wrażenie, że to Naruto czuje coś do Sasuke, ale sam nie zdaje sobie z tego sprawy. A lis zdaje. I niecnie to wykorzystuje.
W ogóle to muszę sobie trochę pomarudzić, a jak na złość żadnego z moich znajomych nie ma na fb. Więc pomarudzę Tobie. Przepraszam xD No bo przychodzę sobie dzisiaj do szkoły, na 9 i wszystko jest super i w ogóle... Dopóki nie okazuje się, że po mojej pierwszej lekcji następną mam dopiero za 2,5h. A do domu mi się nie opłaca wracać, bo daleko. I tak sobie siedzę w szkole, czekając na kolejną, a za razem OSTATNIĄ lekcje, na której muszę być, bo będziemy omawiać książkę, z której jutro jest sprawdzian, a której ja nie czytałam z tegoż prostego powodu, że ja angielskiego to ni w ząb ni w nogę, a ona cała w tym przepięknym języku była. I tak sobie czekam i czekać będę jeszcze z dobrą godzinę, bo lekcja dopiero o 12:50 się zaczyna... A tak, by nie było, że coś się czasowo nie zgadza, to ja za granicą mieszkam. I u mnie jest 2h do tyłu. Na szczęście mam WiFi w szkole, więc umilam sobie ten czas, czytając właściwie od początku Fiksacje i wszystkie one-shoty po drodze. Nigdy mi się to nie znudzi.
Dobra, ja już nie marudze xD
Czekam na kolejny rozdział, a także każdą inną notke~
Pozdrawiam i weny życzę~
Nakurishi
x"DDD Powalający komć xD.
UsuńAleno, cieszę się, że rozdział się spodobał ;). I no, mam nadzieję wyjaśnić uczucia Naruto i zachowanie Kyu w kolejnych częściach x). WIĘC ZOBACZYM x).
Dziękuję za komentarz!
Hej,
OdpowiedzUsuńno sam Sasuke troch towarzyski się zrobił, i tak jinchuriki opisywał ten zwój...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja załapałam Naru
OdpowiedzUsuń