niedziela, 14 lutego 2016

Na granicy fiksacji

Mało walentynkowo, alecotam x). 
Betowała AKARI :"D.
Dziękuję za komentarze i zapraszam! 

VIII

Mimo obaw jakie czuł na myśl o wizycie u Hokage, Naruto nie przeciwstawiał się, kiedy po porannej kawie, Uchiha zarządził wyjście do siedziby Tsunade. Sprawa po prostu stawała się za poważna, zbyt przytłaczająca, żeby móc zignorować kolejny lisi atak i udawać, że wszystko jest w porządku. Zresztą, jakoś nie sądził, żeby Sasuke mu odpuścił. A on sam był za bardzo zmęczony na jakiekolwiek protesty, więc rano bez słowa dreptał za Uchihą, który swe kroki kierował do przywódczyni wioski.
Coś się zmieniło. Myślał, wpatrując się we własne stopy, kiedy wędrowali główną ulicą Konohy. Coś musiało się zmienić, bo sam Naruto czuł się jakoś inaczej. Och, nie chodziło o niewyspanie i zmęczenie, ani tym bardziej o emocje, jakie towarzyszyły mu w trakcie rozmyślań o lisie i ciulowości własnego żywota.
To coś dotyczyło jego samego. I Sasuke.
Myśl o domniemanej zmianie dopadła go w nocy. Kiedy ciepła dłoń wciąż spoczywała na jego własnej, chociaż już nie ściskała tak zaborczo jak wcześniej. Patrząc na postać śpiącego przyjaciela czuł się… jakoś tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Dlatego też niekoniecznie potrafił nazwać to słowami.
To nie było zwykłe podniecanie się jego wyglądem, och nie. Na pewno. To nie były również te dzikie, lubieżne uczucia, jakimi mężczyznę obdarzył lis. To nie było nawet jakieś szczeniackie zauroczenie się, bo… no nie. Nie o to chodziło.
I im dłużej Naruto myślał, tym bardziej czuł się sfrustrowany i zagubiony, bo za cholerę nie mógł rozgryźć, dlaczego, psia mać, było INACZEJ.
Po prostu. 
Coś się zmieniło. W nim.
W każdym razie, doszedł do tego wniosku podczas dzisiejszej nocy. Podczas gdy Sasuke był tak blisko, bardzo, bardzo blisko. I ciepła skóra jego dłoni dotykała ręki Naruto. Tak… jakoś naturalnie. Nieskrępowanie. Uchiha po prostu przy nim był, znowu wybawiając od mroku i strachu przed snem.
Po prostu był. Wspierając samą milczącą obecnością, ale jednak swoją postawą dając mu siłę do dalszej walki. I Naruto, mimo że wciąż nie wiedział z czego wynika postępowanie mężczyzny — troska? ciekawość? — był wdzięczny. Cholernie wdzięczny.
Więc może to dziwne uczucie, które uciskało go w piersi to było właśnie to? Wdzięczność?
Złośliwy rechot lisa rozległ się nagle i sprawił ostry ból w skroni, przez co Naruto zachwiał się nieznacznie, automatycznie mrużąc oczy i przyciskając dłoń do głowy. Jednak nieprzyjemne uczucie zaraz minęło, więc odetchnął i rozwarł powieki. Zaraz sapnął zaskoczony, zatrzymując się gwałtownie, bo tuż przed nim wyrósł Uchiha, który najraźniej zauważył jego dziwne zachowanie. Czarne oczy wpatrywały się w niego podejrzliwie z zaledwie kilku centymetrów odległości.
— Co? — mruknął, usilnie starając się nie zaczerwienić.
— Wszystko w porządku? — zapytał Sasuke, a to dziwne uczucie, jakie Naruto w sobie odkrył znowu dało o sobie znać.
— Tak — odpowiedział zdecydowanym tonem.
— To potknięci…
— Wszystko okej — uciął i ruszył dalej, wymijając Uchihe.
Cichy lisi śmiech znowu rozległ się w jego głowie.

***

Pomalowany paznokieć zastukał o blat. Tsunade najwyraźniej trawiła usłyszaną dopiero co historię ostatniego lisiego ataku. Zaraz jednak wyprostowała się w fotelu i opierając łokcie o biurko, podparła twarz na splecionych dłoniach, wbijając jednocześnie orzechowe tęczówki prosto w Naruto.
— Coś mi tu nie gra — stwierdziła w końcu.
— Hę?
— Czy te ataki były takie same?
— Takie same?
— Porównując ten z tym mającym miejsce przed twoim przeniesieniem się do Sasuke.
— Um… — Naruto zamyślił się. Właściwie, jakby się tak głębiej zastanowić… to już dawno lis nie dawał mu się we znaki w taki sposób, jak przed okresem mieszkania u Uchihy. Tamte nękania były bolesne. Uzumaki zazwyczaj skręcał się z bólu, będąc w pełni świadomym co takiego wyprawiał lis. I mogąc jeszcze jakoś zareagować, czyli w sumie nawżerać się przygotowanych wcześniej ampułek. Po ostatnim, najbardziej groźnym ataku jaki nastąpił… podobnych już nie było.
Gdy zamieszkał u Sasuke zaczęły za to nawiedzać go senne, erotyczne wizje. Ale jak nie patrzeć, tylko w chwilach warczenia na lisa i gdy ten mu odpowiadał zjadliwym śmiechem dokuczał mu ból. A przy ostatnim ataku… Cóż, ten zdecydowanie był najdziwniejszym. Bezbolesnym. Bo przecież do pewnego etapu Naruto był święcie przekonany, że to sen, a jego krokami kieruje on sam, a nie żądza demona.
To było zastanawiające. Bo, jasne, po tym ataku, którego światkiem był Sasuke, Kyuubi potrzebował dużo czasu, żeby zregenerować siły. Naruto był tego świadom, mając na względzie wszystkie wcześniejsze jego próby przełamania pieczęci. Więc to wyjaśniało, czemu przez dłuży czas miał spokój i był tylko nawiedzany dziwnymi snami. Ale zupełnie nie tłumaczyło, dlaczego ostatni atak był inny. Bezbolesny. I w ogóle jakiś… no dziwny.
— Więc? — ponagliła go przywódczyni wioski.
— Nie — odparł i zaraz podzielił się swoimi przemyśleniami.
Tsunade nie odrywała od niego spojrzenia w trakcie jego opowieści.
— I sądzisz — podjęła po tym, jak skończył mówić — że z czego to wynika?
— Nie mam najmniejszego pojęcia — przyznał. — Ale…
— Hm?
— Myślę, że takie ataki się powtórzą.
Się nie mylisz, kochaniutki.
Skrzywił się, kiedy marudny głos rozległ się w jego głowie. Postarał się go zignorować i nie pokazać po sobie kolejnego ukłucia bólu, jaki nastąpił po odezwaniu się demona. Lis najwyraźniej miał radochę z dręczenia go w tej chwili, bo znowu zaśmiał się złośliwie.
Zwariujesz, zwariujesz…
Tsunade tymczasem westchnęła i oparła się wygodniej w fotelu. Polakierowany paznokieć znowu zastukał o blat biurka.
— Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę zatrzymać cię w szpitalu — powiedziała w końcu, sprawiając, że Naruto spiął się momentalnie.
— Na badania? Przecież…
— Żeby mieć cię na oku — sprostowała. — Jednak…
— Przecież to bez sensu by było! — przerwał jej, chociaż niekoniecznie wiedział czy ma rację z tą bezsensownością. W końcu, może będąc pod baczną obserwacją Hokage, ta miałaby większą możliwość wykombinowania czegoś, co pomoże na dłuższą metę, ale…
...ale to by się wiązało z tym, że będzie zamknięty w czterech ścianach szpitalnego budynku i zostanie na długie godziny sam na sam z lisem. Bez… Bez… Bez Sasuke.
Wzdrygnął się gdy, jak na zawołanie, dłoń Uchihy, który dotychczas podpierał się o ścianę, a teraz podszedł do niego, wylądowała niespodziewanie na jego ramieniu, ściskając je delikatnie.
Wsparcie?
— Szanowna wybaczy, ale…
— Sza — warknęła przywódczyni wioski, jednak w jej głosie i spojrzeniu nie było widać złości. Bardziej… rozbawienie? — Jeszcze raz mi któryś przerwie, to naprawdę się zdenerwuję! — Zaraz zwróciła się ponownie do Naruto. — Chciałabym mieć cię na oku, ale nie sądzę, żeby odseparowanie cię od Uchihy przyniosło jakieś dobre skutki. Na pewno lepiej poradzicie sobie z atakami razem, niż gdybyśmy musieli walczyć z nimi w szpitalu. Zwłaszcza, że odcięcie lisa od Uchihy może skutkować jego niezadowoleniem, skoro faktycznie, jak to kiedyś określiłeś „ma na niego chrapkę”. Zresztą ufam, że relacjonujecie mi wszystkie ważne szczegóły, hmm?
— Oczywiście — odpowiedział jej Sasuke. Naruto tylko niemrawo pokiwał głową.
— Więc cudownie, na razie nie mam powodów, żeby rozdzielić waszą uroczą parkę. Chyba — kontynuowała szybko, widząc, że chcą jej przerwać jękami protestu za określenie jakiego użyła — że coś się w tej kwestii zmieni. Yamato założy na ciebie pieczęć informującą o aktywności demona, żebyśmy w razie co mogli interweniować na czas. I to by było na tyle. Myślę, że i tak nic nie zdziałamy, póki nie zdobędziemy więcej informacji. Ach. I co do informacji. Jak postępy z sharinganem?
— Wiemy, że w jakiś sposób działa na demona — Uchiha zaczął tłumaczyć. — I, z tych zapisów, które udało się rozszyfrować, jasno wynika, że DA się kontrolować biju. Właśnie przy pomocy sharingana.
— Ale na dobrą sprawę wciąż nie wiecie jak — bardziej stwierdziła, niż zapytała.
— Pracujemy nad tym.
— Yhm… — Kobieta nie wyglądała na szczególnie zdziwioną. — Może w zapiskach Czwartego znalazłyby się jakieś przydatne dane.
— Czwartego?
— Swojego czasu badał lisiego demona. W końcu potrzebował informacji, żeby stworzyć nałożoną na Naruto pieczęć. Cóż… — zastanowiła się przez chwilę. — Zlecę grupie badawczej rozszyfrowanie i przygotowanie ostatnich zapisków. Może coś się z tego urodzi. Wy oczywiście kontynuujcie swoje poszukiwania. I oczekuję raportów z postępów.
— To wszystko? — zapytał Naruto z powątpiewaniem. Jakoś nie chciało mu się wierzyć, że Tsunade aż tak idzie im na rękę.
— A chciałbyś coś jeszcze? — Uniosła brew, patrząc na niego wymownie. — Radzicie sobie. Jakoś. I ufam, że poradzicie sobie sami nawet z najgorszym lisim szałem lepiej, niż gdyby miałby się zająć tym ktoś inny.
— Poradzimy — poparł Sasuke.
— No widzisz? — Uśmiechnęła się krzywo. — Uchiha cię dopilnuje. A w razie gdyby pojawiły się nowe problemy, to wiecie, że jestem do waszej dyspozycji.
— Czyli, że teraz, że co? — zapytał nieskładnie Naruto.
— Czyli, że teraz robicie to, co robiliście dotychczas. Plus, radziłabym nieco wyściubiać nosa z tego waszego zamknięcia. W końcu najlepszą terapią na lisie ataki będzie normalne życie. Nie ma sensu się izolować, Naruto. Przecież jesteś wśród przyjaciół, czyż nie?

***

Kiedy wszystko się tak pogmatwało? Myślał Naruto podczas kolejnej nocy.
Ciepła dłoń przyjaciela znowu owijała się wokół jego własnej. Tak jak wieczór wcześniej, Sasuke bez słowa położył się tuż przy nim, zapadając zaraz w dosyć czujny sen. A czujny, bo gdy Uzumaki próbował się chociażby ruszyć, to powieki rozchylały się, ukazując czarne tęczówki, wbijające się w niego z wyraźną przyganą.
To, swoją drogą, było nieco rozbrajające.
W każdym razie, Naruto ZNOWU miał drobne problemy z pogrążeniem się we śnie, Sasuke za to ZNOWU postanowił wprawić go w konsternację swoim zachowaniem, a lis na to wszystko rechotał złośliwie, sprawiając, że tępy ból raz po raz przeszywał skroń Uzumakiego.
Westchnął cicho, przez sekundę czy dwie wpatrując się w ich złączone dłonie, zastanawiając się, co też to całe zachowanie Uchihy ma niby znaczyć. I nie doszedł do żadnych konkretnych wniosków, oprócz tego, który towarzyszył mu rano w drodze do gabinetu Hokage.
Coś się zmieniło. W nim.
Tylko co? Zapytał sam siebie, przenosząc spojrzenie na twarz przyjaciela. Rozluźnioną, spokojną. Taką… inną niż za dnia.
Ciemne włosy w nieładzie rozsypały się na poduszce. Wąskie usta były lekko uchylone. Nozdrza drgały lekko przy każdym spokojnym oddechu. Lis mruczał zadowolony z tego widoku, a Naruto przez chwilę miał szaleńczą ochotę się do niego przyłączyć w tym zachwycie, jednak w porę zbeształ się w myślach.
— Boże — burknął do siebie w złości, zamykając oczy. Kiedy je otworzył sapnął lekko zaskoczony, bo czarne tęczówki wpatrywały się w niego z naganą.
— Przepraszam — powiedział, zanim Sasuke zdążył się odezwać. — Nie chciałem cię obudzić. 
Spojrzenie wyraźnie złagodniało. 
— W porządku. — Cichy głos był lekko zaspany. — Śpij.
— Yhm — mruknął w odpowiedzi.
Po jakimś czasie faktycznie zasnął.

***

11 komentarzy:

  1. Delikatnie ujęte relacje - to lubię! Brakuje mi jednak szalejącego Kuramy. Tak, zdecydowanie chciałabym przeczytać o zwijającym się z bólu Naruto i przerażonym Sasuke - tak melodramatycznie to wygląda..
    Mi jak zawsze się rozdział podoba. Kocham Fiksację. To. Jest, zajebiste!
    Pozdrawiam, wierna fanka twoich opowiadań Ecleette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah xD. Wszystko w swoim czasie! Cieszę się, że rozdział się podobał ;). I dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Czy ktoś narzeka, że dodałaś Fiksację..? No proszę Cię! :D Ja się cieszę i to bardzo bardzo! Cóż mi po walentynkowym fluffie, kiedy mogę przeczytać coś takiego xD
    Uwaga, dzienna porcja fangirlizmu: S-S-Sasuke-kun!! <3 Taki cudny.
    Niesamowicie mnie rozczula, jak Naruto zwraca uwagę na te ich złączone dłonie, na ciepłą skórę Saska, na to nowe, dziwne uczucie, coś, czego jeszcze nie potrafi zidentyfikować, nazwać tej zmiany nim samym.
    Także tego... Irduuu, tak popłyń na fali weny i od razu napisz coś dalej. Prooooszę. Nie każ nam czekać!
    Alys

    PS. Koleżanka wyżej chce dramatu. A ja coś czuję, że niedługo coś się wydarzy ^^ i nie będzie wcale kolorowo. O!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się cieszysz xD. Ale płynięcie na fali weny trochę mnie rzuciło na innego fika x"D. Chociaż nie powiem, ostatnio zostałam zaserduszkowana dzięki temu fikowi, WIĘC MOC JEST.

      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
    2. Ale takiego fika, którego tu mam nadzieję wrzucisz, tak? :D
      A więc niech moc dalej będzie z Tobą xD
      Alys

      Usuń
    3. Hmmmm... no nie wiem x). Ostatnio publisze mi nie po drodze xD. Noale, zobaczymy ;).

      <3 <3

      Usuń
  3. O tak! To to na co czekałam :3. Ale, też trochę brakowało mi tutaj Kyu. Ja chyba lubię czytać o męczarniach biednego Naruciaka :D
    Ale słodki jest ten Sasu z trzymaniem za rączkę *.* Ale wciąż brakuje mi rozpierdzielu... coś ze mna chyba ostatnio nie tak ;D
    Tak czy owak, rozdział jak zwykle z reszą cudny. Dużo weny życzę i liczę na szybką kontynuację, pozdrawiam ;3 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, wenę przygarniam, bo zawsze się przyda i no, też liczę na to, że kolejna część pójdzie mi sprawniej x).

      Usuń
  4. To ten. WRESZCIE przeczytałam to opowiadanie i mogę coś na jego temat powiedzieć. Szczerze? Osobiście uważam, że jest to jedno z lepszych opowiadań, jakie kiedykolwiek napisałaś, o ile nie najlepsze w ogóle. Bo choć lubię Twoje miniatury, to nie są one niczym więcej niż czymś na zabicie czasu i umilenie wieczoru, natomiast ten tekst jest zupełnie inny. Zaciekawił mnie. Wciągnął. Sprowokował do przemyśleń. Zastanawiam się, oczywiście, jak to wszystko się potoczy — normalnie wystartowałabym tu z jakimś milionem spekulacji, ale tym razem naprawdę NIE WIEM. Jest tyle opcji, że ciężko byłoby mi się na coś zdecydować nawet gdybym chciała i poczekam jednak na Twoją wersję. Bardziej zastanawiam się, dlaczego dzieje się to, co się dzieje. Które z opisanych wydarzeń wydarzyły się naprawdę i czy do końca Naruto będzie potrafił odróżniać rzeczywistość od wytworów (nie)swojej wyobraźni? Dlaczego w ogóle Kurama ma takiego bzika na punkcie Sasuke? To jego (lisa) własna fiksacja, czy może tylko demoniczne, zwierzęce spotęgowanie pragnień Naruto, które od początku tam były, nawet jeśli sam nie był tego do końca świadomy? Zabrakło mi też trochę… wyjaśnień? Początku. Od razu wrzuciłaś czytelnika w wir akcji i w sumie szkoda, że nie dowiedziałam się na przykład, jakie były stosunki między głównymi bohaterami przed tym wszystkim albo jak w ogóle zaczęło się to całe szaleństwo z lisem. Ale może to i dobrze, bo dzięki temu opowiadanie ma niepowtarzalny klimat, który w innych okolicznościach mógłby nigdy nie powstać. I w ogóle czuj się pochwalona za kreację Kyuubiego — dawno nie czytałam go takiego szalonego i, cóż, demonicznego. Mogłabym tak jeszcze długo, ale nie jestem pewna, czy chciałabyś czytać moje wewnętrzne wynurzenia, więc… Napiszę tak: naprawdę mi się podobało, w ten umrę-jeśli-nie-dowiem-się-co-dalej sposób, dawno nie czytałam czegoś takiego w kanonie i mam ogromną nadzieję, że dokończysz to opowiadanie. Będę czekać z niecierpliwością. Pozdrawiam i weny!

    I wybacz tego anonima, ale dopiero dojrzałam do tego, żeby w końcu siąść i przeczytać fiksację i teraz byłby trochę wstyd i hańba, gdybym się do tego przyznała, a strasznie chciałam jednak dać znak, że mi się podobało, więc odgrzebałam bloga i postanowiłam tu pozostawić ślad. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnień brak, bo ten fik miał właściwie wyglądać całkiem inaczej xD. Jednak, nocóż, jeszcze się nie kończy, więc myślę, że to i owo się w fiku wyjaśniającego pojawi, bo się coś cholerstwo spasło i najwyraźniej zamierza paść się dalej x). Tak, czuję się pochwalona za Kyuubiego i bardzo się cieszę, że jego kreacja Ci się podoba. TEŻ MAM NADZIEJĘ, ŻE SKOŃCZĘ TEGO FIKA xD chociażby z tego względu, że naprawdę nie lubię fików nie kończyć.
      I już tam, wstyd i hańba, proszę już mi się tu przyznawać, kto to kryje się pod "anonimem"! :D Za zostawienie śladu bardzo, bardzo dziękuję <3.

      Usuń
  5. Hej,
    mam wrazenie, że Tsunade tak jakby coś podejrzewała, czym są te ataki lisa, a Sasuke coś czuje do Naruto, i jakby zareagował na zwijającego się z bólu Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń