niedziela, 10 stycznia 2016

Na granicy fiksacji

Btowała Akari, dziękować! :* 
A ja dziękuję za wszystkie komentarze jeszcze raz, i zapraszam na kolejną cześć. 

VII 

Naruto nie miał pojęcia ile czasu minęło odkąd trwał w desperackim uścisku, łzami bezsilności mocząc koszulkę Sasuke. I, paradoksalnie, z minuty na minutę, czuł się coraz gorzej, coraz bardziej docierało do niego, jak niewiele może zdziałać i jak bardzo lis może bawić się jego życiem, a on nie jest w stanie jakkolwiek mu się przeciwstawić.
Bo jak działać, kiedy nie ma się właściwie pojęcia z CZYM trzeba się zmierzyć? Jak zapobiegać lisiemu wpływowi, kiedy nie wie się w jaki sposób lis potrafi przejąć nad nim kontrolę i to najwyraźniej w dowolnej chwili? Czy jest sens walczyć, skoro nie widać żadnego realnego rozwiązania problemu?
Nie pamiętał, kiedy ostatni raz pozwolił sobie na wylanie tylu łez. Żałosnych łez bezsilności, których za cholerę nie potrafił powstrzymać. I w tej chwili nawet nie chciał ich powstrzymywać. Mimo że zamiast ulgi przynosiły kolejną porcję wstydu. Bo przecież obraz nędzy i rozpaczy jaki właśnie sobą prezentował, sprawiał, że Sasuke czuł do niego tylko litość. Bo niby jak inaczej Naruto miałby wytłumaczyć to, że Uchiha wciąż otacza go rękoma, jedną dłonią gładzi po plecach i, opierając brodę na jego ramieniu, szepcze jak mantrę słowa pocieszenia?
Naruto czuł się żałosny.
Żałosny, żałosny, tak bardzo żałosny i jednocześnie niemogący przerwać tego uścisku. Mimo że powinien. Bo to… bo… to było po prostu niewłaściwe. Ale z drugiej strony, gdyby Sasuke nie zachował się tak jak teraz, gdyby nie to, że cichym głosem starał się go uspokoić, to Naruto po prostu by uciekł. Zwiał jak najdalej od wioski, od ludzi, od tego wszystkiego. I podświadomie wiedział, że to nie byłoby najlepsze rozwiązanie, bo wydarzenia z dzisiejszej nocy wyraźnie mu pokazały, że nie jest w stanie dać sobie radę z tym wszystkim sam. A nie mógł pozwolić, żeby kiedykolwiek sytuacja się powtórzyła. Nie mógł dać się omamić lisowi, bo ten przecież wtedy wyrwie się na wolność i zniszczy wszystko, co było Naruto drogie.
I ta myśl sprawiła, że się uspokoił. Łzy przestały płynąć, ramiona trząść jak w febrze, a umysł zalał chłodny spokój, wypychający panikę na dalszy plan.
Nie podda się. Jeszcze nie teraz.
Nawet jeżeli miałoby to być ostatnie podniesienie się po lisim ataku. Jeszcze miał siłę, żeby się ogarnąć, żeby COŚ zdziałać. Żeby zapobiec najgorszemu. I przecież, tchnęła go nagła myśl, JEST pewne wyjście. Ostateczne, straszne, najgorsze, ale… skuteczne.
I jedyne. Jeżeli nie da rady. Jeżeli lis wygra.
— Jeżeli… jeśli… — Słowa ciężko przechodziły przez ściśnięte gardło. Odchrząknął. — Jeśli kiedykolwiek Kyuubi przejmie… — zamilkł na chwilę, kiedy Sasuke, być może nieco zaskoczony tym, że Uzumaki się odezwał, przestał go tulić, złapał za ramiona i odsunął od siebie tak, żeby móc swobodnie patrzeć w jego oczy. Odchrząknął ponownie, zanim kontynuował, wbijając spojrzenie w czarne tęczówki. — przejmie mnie. Moje ciało. Mój umysł. Ty musisz… ty…
Jeżeli przegram.
— Nie — sapnął Uchiha, mrużąc powieki, najwyraźniej domyślając się, czego będzie oczekiwał od niego przyjaciel. — Przestań.
— Dla dobra wszystkich. Wioski. Swojego. Powstrzymasz mnie. Ob…
— Przestań!
Jednak Naruto nie miał zamiaru przestawać. Bo chociaż wiedział, że z jednej strony okrutnie jest zwalać na niego taką odpowiedzialność, to z drugiej Sasuke był jedyną osobą w wiosce, która podołałaby tej misji. Która miałaby możliwość jej wypełnienia. Więc Naruto nie przestał. Wciąż hardo patrząc w te ciemne oczy kontynuował.
— Jeżeli to się wymknie. Jeżeli lis wygra ze mną ostatecznie…
Jeżeli nie będzie już nadziei…
— Nie.
— Zabij mnie wtedy. Proszę cię.
Błagam. Obiecaj. Błagam…
Więcej zaprzeczeń nie padło z ust przyjaciela. I tylko w ciemnych oczach, gdzieś w ich głębi dało się ujrzeć rozterkę. Pomiędzy obowiązkiem shinobi, a uczuciem do przyjaciela.
Więcej zaprzeczeń nie padło. Potwierdzeń również. Jednak zamknięcie powiek i ciężki oddech utwierdziły Naruto w przekonaniu, że Sasuke zrozumiał. I zaakceptował powierzoną mu misję. W każdym razie, mężczyzna nie odpowiedział, tylko po chwili znowu tulił go w ramionach. I tym razem Uzumaki nie wiedział, czy to gest wsparcia dla niego, czy też Uchiha w ten sposób poszukiwał sił na przyszłość również dla siebie.

***

Nocne wydarzenia uświadomiły im obu, że nie mają czasu na odpoczynek po ostatnim ataku demona. Że należy przeciwdziałać jak najszybciej i wymyślić coś, co faktycznie POMOŻE. Bo lis wykorzystuje każdą chwilę nieuwagi, każdą drobną oznakę, że ma szansę namieszać w życiu Naruto. I jeżeli coś się nie ruszy w kwestii to… to będzie po prostu źle. 
Nie wiedział ile czasu stali jeszcze w tym pokracznym uścisku. I w pewnej chwili po prostu oderwali się od siebie, jakby za obopólną zgodą i chęcią, żeby zaraz udać się do kuchni.
Na kawę.
To było nieco paradoksalne. Bo jeszcze przed chwilą Naruto oddawał się rozpaczy i panice, a teraz, jak gdyby nigdy nic, siedział na wysokim stołku naprzeciwko Sasuke i siorbał ciepły, gorzki napój, pozwalając krążyć myślom wokół nieistotnych tematów. Zupełnie, jakby tej nocy nic się nie wydarzyło. I ku jego uldze, Uchiha również nie powracał ani do tego, co się działo w nocy, ani do ich późniejszej rozmowy.
Jednak kiedy ostatni łyk kawy został zaczerpnięty, a jeszcze ciepły kubek odłożony na blat kuchennego stolika, należało zabrać się za ujarzmianie lisiego demona. Bo Naruto jeszcze się nie poddał. Jeszcze nie.
— Sharingan — mruknął, bębniąc w zamyśleniu palcami o stół.
— Hm? — Sasuke zerknął na niego znad swojego kubka, który również po chwili odstawił. 
— U babci w gabinecie. Mówiłeś o Sharinganie. Przy naszej pierwszej wizycie — sprecyzował. — Co miałeś na myśli?
Ciemne oczy wpatrywały się w niego z namysłem. 
— Biju da się kontrolować — odpowiedział po chwili. — Sharinganem. 
— Ale?
— Ale na dobrą sprawę nie wiemy jeszcze jak.
— Och? A mamy szansę się dowiedzieć?
— Oczywiście. Jak złamię pieczęć.
— Hę?
— Do tablic Świątyni Naka.
— Czekaj, co?
— Świątynia Naka — powtórzył Sasuke. — to miejsce, gdzie mój klan gromadził całą swoją wiedzę. W podziemiach powinny być ukryte również informacje o roli Sharingana przy kontrolowaniu Biju. Zaszyfrowane. Oczywiście — mruknął, najwyraźniej będąc oburzonym faktem, że jego ród tak skrupulatnie utajniał wszelką wiedzę jaką zdobył. Widząc grymas niezadowolenia na przystojnej twarzy Uchihy, Naruto nie mógł się nie uśmiechnąć.
— Cóż — podjął po chwili. — Wystarczy tylko złamać pieczęć, co nie? I… i mamy lisa w garści.
Sasuke spojrzał na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Na co Uzumaki wyszczerzył się jeszcze szerzej. W końcu nie poddał się. 
Jeszcze nie. 

***

Okazało się, że podczas gdy Naruto spędzał czas w domu Sasuke, próbując nie zwariować, to ten przesiadywał przy kamiennych tablicach znajdujących się w podziemiach Świątyni Naka, zawzięcie próbując złamać szyfrowanie, jakie zostało na nie nałożone. 
Teraz kontynuowali to zadanie wspólnie. 
Bo Uzumaki wręcz czuł lisie dyszenie na karku, zapowiadające kolejne próby przejęcia jego ciała i czuł w kościach, że czas wyjątkowo mu pod tym względem nie sprzyja. Dlatego zaraz po wypiciu kawy, pomimo zmęczenia jakie odczuwał, razem udali się do sanktuarium, przeszukując zwoje, tablicowe znaczki, mając nadzieję na odkrycie czegokolwiek co mogłoby im pomóc.
Dzień i wieczór zleciały szybko.
Nastała noc w której powrócił strach. Obawy, że lis znowu zacznie swoje gierki, że powtórzy się ta sama sytuacja z przejęciem jego ciała. I, że tym razem nie skończy się jedynie na łzach. Plus, ustalili wcześniej, że dzisiejszy dzień poświęcą na poszukiwania i jeżeli nic nie znajdą, co właśnie miało miejsce, to jutro z rana ponownie odwiedzą Tsunade. Co jakoś nie napawało optymizmem, bo… bo przecież babcia po usłyszeniu o ostatnich lisich akcjach może zawsze stwierdzić, że skoro sobie nie radzą z atakami demona, to lepiej będzie, jeżeli pozostanie w szpitalu. A tego Uzumaki nie chciał. 
Bo mimo tego, że sprawiał tylko problemy, że o mało się nie załamał po ostatnim ataku, to przy Sasuke… czuł się po prostu dobrze. Oczywiście w momentach, kiedy jego myśli nie były zaprzątnięte Kyuubim i ich pokracznej relacji, która z dnia na dzień stawała się coraz bardziej uciążliwa. 
Tak więc Naruto leżał na futonie, wbijał wzrok w ścianę, nie mogąc, a nawet nie chcąc, zasnąć, kiedy drzwi do pokoju rozsunęły się i stanął w nich Sasuke. Milczący, rozczochrany, przebrany w dresowe spodnie i luźną koszulkę, Sasuke. Który pod pachą dzierżył swój futon, poduszkę i okrycie.
Uzumaki tego nie skomentował. Być może dlatego, że po prostu na ten widok zabrakło mu słów. Nie skomentował również tego, że Uchiha bez wyjaśnień wszedł do pomieszczenia i rozłożył swoje posłanie tuż obok jego własnego. Że zaraz się położył i przez chwilę czarne oczy wpatrywały się w niego bez emocji. Że ciepła dłoń sięgnęła po rękę Naruto, dotychczas spoczywającą na jego brzuchu. Sasuke owinął swoje palce wokół jego i pociągnął w swoją stronę, kładąc zaraz ich splecione dłonie na oddzielającym ich skrawku podłogi.
Kiedy ciemne tęczówki zniknęły pod powiekami, Naruto wypuścił wolno powietrze, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że od wejścia Uchihy wstrzymywał oddech. Przez długie minuty wpatrywał się w twarz przyjaciela. Będącą tak blisko. Zaledwie kilkanaście centymetrów od niego. Wyrównany, spokojny oddech i lekkie rozchylenie ust dało Uzumakiemu znak, że Sasuke zasnął. Tuż przy nim. Bez najmniejszego skrępowania.
Ciepła dłoń wciąż trzymała jego własną.
Po niedługim czasie Naruto również pogrążył się w czujnym półśnie, nie dającym zbyt wielkiego odpoczynku. Jednak smukłe palce, które właśnie splotły się z jego własnymi znacznie ponosiły go na duchu.


***

9 komentarzy:

  1. Tak, tak, tak, tak! :) Strasznie mnie tym opowiadaniem uradowałaś :D. Jezu, jakie to jest aghrtff <3. Biedny ten Naruś, taki zagubiony, zrozpaczony, nie wie co zrobić, jak reagować, żal mi go. Też bym go przytuliła. Jak powiedział Sasu, żeby ten go zabił, kiedy lis przejmie nad nim kontrolę aż wstrzymałam oddech. Mam nadzieję, że Uchiha nawet w swojej głowie się na to nie zgodzi :D.
    Wgl mam nieodparte wrażenie, że Kyu nie chce nikogo skrzywdzic, tylko pokazać Naruto to, czego do siebie nie dopuszcza. Może się mylę, ale to się okaże.
    Cieszę się, że beta dała Ci pozwolenie na wstawienie tej części :D
    Zyczę dużo weny na przyszłość :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę x). Bo tak to nie wiem co bym za dzikie rzeczy próbowała do niej wepchnąć x). Noaleno, cieszę się, że część się podoba i dziękuję za życzenia i komentarz! :D

      Usuń
  2. Zajrzałam tu bez większej nadziei na coś nowego, a tu niespodzianka! I to jeszcze coś, na co tak czekam :D nawet nie wiesz jaką mi radość sprawiłaś. Aż wróciłam do poprzedniego rozdziału (no, w końcu dość dawno był, nie? musiałam się wdrożyć w klimat).
    Zgadzam się z Shazi, że może faktycznie Kyuubi wcale nie chce "zwariować" Naruciaka. Chociaż w sumie kto go tam wie..? Motyw złamania pieczęci zapowiada się wobec tego więcej niż zacnie.
    A teraz tradycji musi stać się zadość i... *eternal fangirl scream* Sasuuuuuke!!! :D Jak Ty go opisujesz to ja wariuję jak Naruto. Nic nie poradzę.
    Alys
    PS. Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie niedługo ^^ Idź za ciosem, Irdine!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joo, dawno x). Zdaję sobie z tego sprawę, że dawno. I nawet chciałabym jakoś tak robić, żeby takich przerw nie było, ale przy tym fiku wybitnie mi to nie idzie xD. Co do Kyu... no cóż, zobaczymy co przyszłość pokaże.
      TEŻ MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ ROZDZIAŁ POKAŻE NIEDŁUGO XD. Ale najpierw musi mnie na niego pacnąć [*]. Noaleno, dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  3. Matko... to jest genialne. Uwielbiam te akurat opowiadanie! I chyba dzisiaj jeszcze i.jutro przeczytam je na nowo... i znowu. I znowu... po prostu to jest najlepsze opowiadanie w moim klimacie jakie czytałam.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział Fiksacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, cieszę się bardzo! <3 Zwłaszcza, że ten fik jest dosyć problematyczny dla mnie, więc każda osoba, która go jednak lubi działa na mnie wyjątkowo pokrzepiająco x). Dziękuję za komentarz! :D

      Usuń
  4. Wpisz mnie na listę osób, ktorym podoba się ten fik. Bo jest świetny, naprawdę. Szkoda, że wrzucasz je w dużych odstępach, ale sama znam humorki weny :/
    Powodzenia w dalszej pracy i czekam na kolejne opowiadania! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpisane :"D. I, jej, cieszę się mocno <3. No i naprawdę wiem, że odstępy są duże, co może zniechęcać [*]. ALE TERAZ LECĘ DOPISAĆ ZE DWA AKAPITY, BO JEST MOC xD.
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  5. Hej,
    przepięknie, mam nadzieję, że Sasuke nie zgodził się z tą mysła, że trzeba zabić Naruto i tak bez skrępowania przyszedł i się położył, a może lis chce coś pokazać?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń