sobota, 28 listopada 2015

Nic gorszego - SasuNaru

Odkopywanie fików ciąg dalszy. ODKOPAŁAM FLUFFA. Tak. Uwaga na nisko latającą puchatość. 

Tytuł: Nic gorszego 
Długość: niecałe 1,5k słów
Gatunek: fluff 
Beta: Akari<3 Lofju lof, lof, lof! <3 Dziękuję bardzo <3
Ostrzeżenia: przekleństwo, albo dwa, FLUFF! Trza ostrzegać przed fluffem x). 
Uwagi: W zamierzeniu jest to fik, jaki życzyła sobie Pico w temacie "napisz dla mnie". Noale wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że chociaż w pewnym stopniu spełnia wymogi. 




Jednej rzeczy Naruto w swoim życiu był pewien. Znaczy, może by i tych „pewnych-rzeczy” znalazło się więcej, ale w tej chwili myślał tylko i wyłącznie o tej konkretnej. W każdym razie, Uzumaki wiedział, że jest jedna rzecz, której szczerze nie lubił. I nigdy nie polubi. I w ogóle, jego krótkie życie naprawdę by się bez niej obyło. Nie było nic, naprawdę NIC, gorszego od tej rzeczy. 
Mianowicie chodziło o pożegnania. Bo, serio, jaką mógł mieć pewność, że dane pożegnanie nie będzie ostatnim? Że kiedykolwiek jeszcze zobaczy osobę, z którą się właśnie żegna? Nawet jeżeli owa osoba mieszka zaledwie kilka przecznic dalej, to przecież, nie mógł być pewien, że jeszcze kiedykolwiek się zobaczą! Każde z pożegnań przecież mogło być ostatnim i to... i to wcale nie napawało optymizmem. 
Och, no jasne. Zdawał sobie sprawę, że nie da rady usunąć całkowicie tego elementu ze swojego życia. Ale gdyby ktoś zapytał go o zdanie, to chciałby chociaż ograniczyć „pożegnania” do minimum. Zwłaszcza te, które dotyczyły Sasuke. 

*** 

— Nie idź — jęknął Naruto, dreptając w miejscu, z wyraźnym oczekiwaniem wpatrując się w Uchihe, który właśnie ubierał buty. Mężczyzna parsknął, rozbawiony jego marudzeniem. Zawiązał sznurówki i podniósł się z kucek do pozycji stojącej. 
Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz przed kawalerką Uzumakiego. 
— Muszę, łosiu — powiedział, opierając dłonie na biodrach. — Przecież wiesz, że mam jutro spotkanie... 
— Olać spotkanie — mruknął Uzumaki, czym prędzej podchodząc do swojego faceta i ciasno wtulając się w jego ciało. — Olać wszystkie spotkania — sapnął, wciskając nos w jego szyję. 
— Wiesz, bezrobocie jednak nie jest dla mnie zbyt kuszącą perspektywą, więc chyba nie mogę „olać” wszystkiego. — Sasuke objął go w pasie, przyciągając uległego mężczyznę jeszcze bliżej siebie. Zaraz jednak zmarszczył brwi. — Czy ty mnie właśnie polizałeś? 
— Yhm — potwierdził mruknięciem i zaraz na powrót przyłożył usta do skóry mężczyzny, składając na niej delikatny pocałunek. Następny... I kolejny... 
Z gardła Sasuke wyrwało się ciche westchnienie. 
— Naruto... — zaczął Uchiha, dosyć surowym tonem, jednak szybko spasował z dalszej wypowiedzi, bo drugi mężczyzna kontynuował raczenie go drobnymi pocałunkami. Najpierw od ucha, wzdłuż linii żuchwy, aż w końcu sięgnął do ust, przyciskając swoje wargi do jego na krótką chwilę. 
— No weź — szepnął Naruto, spod półprzymkniętych powiek patrząc na niego tak jakoś sugestywnie. — Nie idź... — mruknął, zanim pocałował go ponownie. Chwycił jego dolną wargę swoimi własnymi, skubiąc ją delikatnie.
Całowali się leniwie, podczas gdy ręce Uzumakiego wkradły się pod koszulę Sasuke, łaskocząc opuszkami palców skórę drugiego mężczyzny. Zaraz jednak Naruto zacisnął ręce na jego talii i pociągnął mężczyznę w stronę mieszkania. 
— Naruto... — Uchiha oderwał się od niego i spróbował odnieść się do jego zdrowego rozsądku. — Muszę... 
— Jeszcze tylko chwilę? — mruknął Naruto, z wargami tuż przy jego ustach, wciąż mężnie kierując ich do swojego pokoju. — Jedną małą chwileczkę? — ponownie go pocałował. 
Sasuke westchnął, wbijając nieco zrezygnowane spojrzenie w sufit. 
— No dobra — skapitulował po chwili. — Dwadzieścia-trzydzieści minut mnie chyba nie zbawi. 
— Ha! — Uzumaki uśmiechnął się z wyraźną satysfakcją. 

*** 

Dwadzieścia-trzydzieści minut jakimś magicznym sposobem zamieniło się w czterdzieści. Nawet lekko ponad, gdyby ktoś chciał być bardziej szczegółowy. Co nie zmienia faktu, że pewien czas minął i Sasuke ponownie sznurował buty w korytarzu, a Naruto patrzył na niego ze zbolałą miną. 
— Jest późno — stwierdził odkrywczo, nie odrywając spojrzenia od palców Uchihy, które właśnie majstrowały przy jednym z butów. 
— I czyja to wina? 
— Konstrukcji świata? — odparł, nie zmieniając wyrazu twarzy. — Mógłbyś zostać. U mnie. 
— Naruto... 
— Ale serio — przerwał mu gwałtownie. — Jest późno. Będę wiesz, martwił się, czy coś. Że łazisz sam po mieście o tej godzinie. 
— Napiszę ci smsa, jak już dotrę do domu — powiedział Sasuke, kończąc wiązać buty. Wyprostował się i zaraz stanął koło Naruto. 
— A jak nie dotrzesz? 
— To podejrzewam, że nie napiszę. 
— Ha. Ha — burknął wyraźnie niezadowolony. — Nieśmieszne. 
— Nie marudź — parsknął Sasuke, nachylając się nad nim i składając na jego ustach lekki pocałunek. — Dobra, serio idę. — Obrócił się, z zamiarem opuszczenia kawalerki Naruto. Jednak daleko nie zaszedł, bo ręka Uzumakiego zaciskająca się na jego płaszczu dosyć skutecznie uniemożliwiła mu wykonanie kolejnych kroków w stronę wyjścia. — Co? 
— Jeszcze jeden? — mruknął, wciąż tym samym, niezadowolonym tonem, patrząc na Uchihe z wyraźnym oczekiwaniem. 
— Hę? 
— Pocałunek! — sapnął, na co Sasuke zaśmiał się. No co za bubek... 
— Pocałunek: co? — kontynuował droczenie się, nie robiąc sobie nic z coraz bardziej naburmuszonej miny Uzumakiego. 
— No... daj mi. 
— Sam sobie weź. 
Naruto warknął pod nosem. Ale skoro Uchiha tak stawiał sprawę, to właściwie, dlaczego nie? Tak więc, w kolejnej sekundzie przyszpilał swojego faceta do ściany i zachłannie całował jego wargi. Sasuke, początkowo będąc nieco zaskoczonym obrotem spraw, zaraz odwzajemnił gorący pocałunek. 
— Naruto — sapnął, gdy tylko ten oderwał się od niego, aby zaczerpnąć oddechu. — Ja... muszę...
— Tylko jeden! — obiecał Uzumaki, znowu łącząc ich usta. Językiem smakował tych ciepłych warg, delikatnie objeżdżając ich kontur. — Jeden — powtórzył, ponownie pogłębiając pocałunek. Aby chociaż jeszcze przez chwilę być tak blisko Sasuke, aby jeszcze te kilka sekund czuć jego zapach, jego dotyk. 
— Och, kurwa — sapnął Uchiha, gdy Naruto po raz kolejny się od niego oderwał. I chyba nawet tym razem miał zamiar naprawdę dać mu spokój i pozwolić wyjść z mieszkania, bo nawet uczynił pół kroku do tyłu. Jednak nie było mu dane odsunąć się od mężczyzny na jakąś znaczącą odległość. — Chrzanić to — warknął bardziej do siebie niż do Uzumakiego i zaraz obrócił ich tak, że aktualnie Naruto był wgniatany w ścianę. 
Zanim gorące usta zaatakowały jego własne, Uzumaki pomyślał z satysfakcją, że właśnie wyjście Sasuke jeszcze raz opóźni się o dobre kilkanaście minut. Zwłaszcza, że po raz kolejny wylądowali w jego sypialni. 

*** 

Będąc na granicy jawy i snu, Naruto poczuł, jak ciepłe usta składają lekki pocałunek na jego czole. Mruknął z zadowoleniem, kiedy poczuł je ponownie na policzku. I zaraz znowu, na drugim. Zmarszczył nos, kiedy również on nie został oszczędzony przed całusem. 
— Muszę iść. — Dotarł do niego głos Sasuke. Otworzył gwałtownie oczy. — Serio. 
— Yhm — mruknął, mrugając zawzięcie. — Y-y... 
Uchiha parsknął, powtórnie się nad nim nachylając. Tym razem pocałował go w kącik ust. Raz. I znowu. 
— Wstawaj. Zamkniesz drzwi. 
— Yhmmm — mruknął po raz kolejny. Pogramolił się nieco w łóżku, tak, żeby móc wyciągnąć ręce, chwycić Sasuke za ciemne kosmyki włosów, przyciągnąć jego twarz do swojej i pocałować go. 
— Naruto, naprawdę — Uchiha ponownie starał się zdobyć na surowy ton. — I tak będę jutro umierał w pracy z niewyspania. 
Uzumaki zmarszczył brwi. Ale faktycznie, wyplątał dłonie z włosów mężczyzny i pozwolił im swobodnie odpaść na materac. 
— Ode mnie masz bliżej — stwierdził zaraz. 
— Co? 
— Ode mnie masz bliżej — powtórzył. — Do swojej pracy. 
— No tak. I co? Nie mam tu swoich rzeczy na zmianę. 
— Miałbyś jakbyś ze mną mieszkał. 
— Hę? 
— Jakbyś ze mną mieszkał, to miałbyś tu swoje rzeczy. I nie musiałbym kombinować, jak cię zatrzymać u siebie — powiedział, wpatrując się w sufit. — To jest nawet męczące. Bo wiesz, teraz wyjdziesz i znowu zaginiesz na cholera wie ile dni w tym swoim biurze i w morzu papierów. Jakbyśmy mieszkali razem, to przynajmniej miałbym pewność, że jutro też cię zobaczę. Nawet jeżeli przyjdziesz styrany i po prostu pójdziesz spać. 
— Czy ty... hm... coś mi proponujesz? — zapytał Sasuke, nachylając się nad nim. Przysłonił mu sufit, tak więc siłą rzeczy Naruto aktualnie wgapiał się w jego ciemne tęczówki. 
— To zależy — stwierdził. 
— Od czego? 
— Od tego, czy się zgadzasz. Wtedy tak, proponuję. Jak się nie zgadasz, to nie było tematu. Zero propozycji. Null. — Zamilkł na chwilę. — Chociaż osobiście bym wolał, żebyś się zgodził. Wiesz, to nieco ograniczy ilość pożegnań w naszym wykonaniu. Wspominałem ci kiedyś, że nie cierpię pożegnań? Bardzo. 
— Mógłbym się zgodzić — powiedział Sasuke, a w jego głosie dało się słyszeć nutkę rozbawienia. — Jakbym usłyszał propozycję. 
— Mógłbyś, ale nie musisz? — Naruto zerknął na niego podejrzliwie. — Wiesz, to nie fair. Takie „mógłbym” daje ci zdecydowanie za duże pole do manewru. 
— A fair jest przystawać na coś, co nie zostało zaproponowane?
— No. A nie? 
— Nie. 
— Dobra. — Uzumaki przewrócił oczami. — Niech ci będzie, Uchiha. Moja strata. Zamieszkasz ze mną? — zapytał w końcu. — Tu? Razem? Będzie... fajnie? 
— Będzie fajnie, mówisz? — Uśmiech goszczący na twarzy Sasuke poszerzył się. 
— Bardzo, bardzo fajnie — zapewnił. 
— O. No skoro tak... — Uchiha pochylił się znowu nad nim. Ich usta znów dzieliły zaledwie milimetry. — To chyba przystanę na tę twoją propozycję. Ale mam warunek. 
— Jaki? — zapytał, wpatrując się w górujące nad nim ciemne oczy. 
— Musi być naprawdę bardzo fajnie. 
Naruto uśmiechnął się, zanim przesunął się w stronę mężczyzny w końcu łącząc ich usta w krótkim pocałunku. 
— O to się nie martw — mruknął prosto w jego wargi. — Będzie

*** 

Naruto naprawdę uważał, że nie ma nic gorszego od pożegnań. Jednak... na szczęście udało mu się nieco ograniczyć te najbardziej nielubiane, bo od kiedy Sasuke się do niego wprowadził, to ich liczba znacznie spadła. Tylko teraz od czasu do czasu Uchiha spóźniał się do biura, bo jakoś opornie szło mu odklejanie od siebie Uzumakiego z samego rana. Chociaż, tak szczerze mówiąc, żadnemu z nich to jakoś nie przeszkadzało. 
I zgodnie z zapowiedzią Naruto: wspólne mieszkanie było bardzo, ale to bardzo, fajne.

7 komentarzy:

  1. Przyjemnie się czyta, takie to słodkie trochę ; )
    Alee, ja wciąż czekam na kontynuację "Na granicy fiksacji". Mam nadzieję, że cos dodasz, jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :D
    Dużo weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu fluff! x)
      O. I cieszy mnie wiadomość, że ktoś oczekuję kontynuacji :"D. Oczywiście KIEDYŚ BĘDZIE, ale jeszcze nie wiem kiedy x). Bo coś opornie mi idzie. No.
      Dziękuję za komentarz! :"D

      Usuń
  2. Urocze. Nic więcej nie powiem. To było urocze *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. To rozczuliło moje serducho :D odrobina takiego fluffu raz na jakiś czas robi człowiekowi dobrze xD Przez przypadek zrobiłaś mi prezent urodzinowy ^^ Arigatou gozaimasu!
    Alys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. :"D No widzisz jakam zdolna xD. Wszystkiego najlepszego więc! :D

      Usuń
  4. Hej,
    przepięknie, te próby zatrzymania Sasuke, w końcu zamieszkali razem, a liczba pożegnań się zmniejszyła...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń