niedziela, 14 czerwca 2015

Na granicy fiksacji

Kolejna część! Dziękuję za komcie wszelakie i zapraszam :"3. 
Betowała Akari :*.

***

IV

Wylądował w mieszkaniu Sasuke, został ulokowany w jednym z licznych pokoi uchihowej rezydencji i … i… i nie wiedział. Nie wiedział co myśleć o zachowaniu przyjaciela, o jego propozycji, czy też żądaniu jakie wystosunkował do Tsunade. Och no, zdecydowanie było to żądanie, bo ton, jakiego użył Uchiha do przedstawienia swoich argumentów, świadczył wyraźnie o tym, że nie przyjmie żadnej innej odpowiedzi, niż potwierdzenia planu przygarnięcia Naruto pod swój dach. Swoją drogą chyba i tak było to najlepszym i najbezpieczniejszym wyjściem z sytuacji.
Naruto nie miał pojęcia, co takiego dzieje się w ciemnej łepetynie, jakie to myśli krążą, kłębią się pod nienagannie zaczesanymi kłakami. I nie był pewien czy chce wiedzieć, bo tak mógł się łudzić, że to zwykła przyjacielska chęć niesienia pomocy. Zwykła troska o jego zdrowie, o to, żeby demon nie wymknął się spod kontroli i żeby wszystko jako tako było dobrze. Mimo że uszczypliwy głos w jego głowie, który nieprzyjemnie przypominał złośliwości prawione przez Kyuubi'ego, szeptał, że to nie w stylu Uchihy. Że niemożliwym jest, żeby ten konkretny mężczyzna martwił się akurat o niego — Naruto Uzumakiego.
Ten głos, o zgrozo, miał pełne poparcie lisa. I Naruto siedział aktualnie na ganku, przylegającym do domu Sasuke, rozdarty między własnymi myślami, a podsycającym jego niepewność demonem i naprawdę nie wiedział, co sądzić o wydarzeniach mających miejsce w ostatnim czasie. Począwszy od systematycznych ataków demona na jego i tak rozchwianą psychikę, po atencję Uchihy, którą zyskał dzięki incydentom, jakie rozegrały się w jego kawalerce. I które to Naruto wciąż naprawdę miał szczerą ochotę wypchnąć ze swej pamięci.
Potrząsnął głową, nie chcąc rozpamiętywać tego, co się stało zaledwie kilka godzin temu. Na to było zdecydowanie za wcześnie i Naruto nie był pewien, czy w ogóle kiedykolwiek przyjdzie czas, aby bez krępacji mógł do tych wydarzeń wrócić i przeanalizować na spokojnie całe to popaprane zachowanie zarówno lisa, jak i Sasuke. Zmarszczył brwi, tchnięty nagłą myślą, że w sumie nie ma pojęcia, dlaczego w ogóle Uchiha znalazł się w jego małym mieszkaniu. Bo niby… po co?
— Nie śpisz. — Cichy głos Sasuke rozległ się za jego plecami. Och, to niezawodne wyczucie chwili. Naruto wzdrygnął się mimowolnie, jednak nie obrócił w jego kierunku.
Minęło zaledwie kilka godzin od ich pobytu w gabinecie Hokage. Kilka godzin, w trakcie których nie wymienili między sobą ani słowa. Uzumaki, zagubiony we własnych myślach, nawet nie wiedziałby co powiedzieć. Wciąż grać zwyczajowego idiotę, bagatelizując całą sprawę z lisem, czy wypytać, wybadać Sasuke i motywy jego postępowania? Bał się tej drugiej opcji. Naprawdę szczerze się bał, bo chociaż wiedział, że to normalna ciekawość i natura badacza kierowały Sasuke, to jednak, dopóki tego nie usłyszał, mógł łudzić się, że nie. Że to… no… zwykła troska.
A w jakiś pochrzaniony sposób pragnął tej jego troski. Opiekuńczości. Atencji.
Jego dotyku. Jego ciała.
— Nie śpię. — Przytaknął zdaniu, które właściwie nie było pytaniem, tylko luźnym stwierdzeniem. Tylko po to, by zagłuszyć mruczenie lisa. Tylko po to, by go nie słuchać chociaż jeszcze przez chwilę.
Kubek ciepłej herbaty wylądował tuż obok niego na drewnianych deskach. Zaraz Sasuke również klapnął na ganku. Miał na sobie stare, wyszarzałe spodnie od dresu i granatową koszulkę z emblematem klanu na piersi. Całości dopełniały włosy spięte byle jak klamrą na czubku głowy. Och, no i w dłoniach trzymał drugi, identyczny kubek z parującym napojem.
Wyglądał tak… ludzko. Inaczej. Zdecydowanie inaczej niż na co dzień, podczas gdy nosił nienagannie zadbany strój i ułożoną fryzurę. Tak więc Naruto po prostu gapił się na tego, zupełnie innego Sasuke, zastanawiając się czemu właściwie Uchiha do niego dołączył. I czemu postanowił się mu pokazać w tym nieidealnym wydaniu?
— Dla ciebie — powiedział mężczyzna, niedbałym machnięciem wskazując na napój, który postawił przed chwilą na drewnianych dechach.
Naruto bez słowa chwycił przygotowany dla niego kubek.
I tak siedzieli długie minuty w niczym niezmąconej ciszy. I wpatrywali się obaj w bezchmurne, rozgwieżdżone niebo. Najwyraźniej Sasuke też jeszcze nie chciał poruszać tematu lisa i wcześniejszych wydarzeń. Może po prostu dawał Naruto czas na oswojenie się z tym wszystkim? Z tym, że Uchiha wie o świrującym demonie, a także z nowym środowiskiem, do którego został przyciągnięty bez wyrażenia jakiejkolwiek zgody?
Chociaż właściwie sprzeciwu też nie wyraził.
Och, ale nic dziwnego, bo przecież wciąż był niemiłosiernie wymęczony lisim atakiem i naprawdę słabo kontaktował ze światem. Siedząc u Tsunade marzył wręcz o tym, żeby wrócić do swojego domu i zasnąć. Po prostu zasnąć i nie być dręczonym ani sennymi koszmarami, ani dziwnymi myślami, jakie towarzyszyły mu przecież od dłuższego czasu. Jednak kiedy z jego planów nic nie wyszło i trafił do mieszkania Sasuke… to nie mógł zmrużyć oka. Przez dobre kilkadziesiąt minut przewracał się z boku na bok na przygotowanym przez Uchihe futonie i za cholerę nie był w stanie pogrążyć się w błogim śnie. Sam niekoniecznie znał tego powód.
Teraz siedział, wciąż wymęczony i obolały, jednak w lepszym stanie psychicznym niż w gabinecie Hokage i zastanawiał się, czy dzisiejszej nocy dane będzie mu zasnąć chociaż na chwilę. Może jak się jeszcze trochę wymęczy. Może jak już w końcu opadną wszystkie emocje. Na chociaż kilkanaście minut słodkiego odpoczynku, którego nie zaznał od dłuższego czasu.
Cisza między nimi nie była krępująca. Paradoksalnie do tego wszystkiego co się stało. Właściwie Uzumaki myślał, że zostanie zasypany niewygodnymi pytaniami, na które z pewnością nie potrafiłby znaleźć sensownych odpowiedzi. Dlatego też ta cisza była dobra. Była kojąca. Bo nawet lisi demon postanowił sobie dać jeszcze na wstrzymanie i nie szeptać ponurych złośliwości. Tak więc siorbali swoje herbaty, siedząc na zimnych deskach i wpatrując się w gwiazdy.
Zamrugał zawzięcie, próbując odgonić trzymające go zmęczenie, jednocześnie tłumiąc ziewnięcie. Co nie umknęło uwadze Sasuke, który zaraz przeniósł spojrzenie z nieba na swojego kompana z drużyny. Przez jeszcze kilka sekund milczał, zanim wypowiedział cichym, wypranym z emocji głosem:
— Boisz się?
Naruto również oderwał wzrok od gwiazd i spojrzał na niego spod przymrużonych powiek. I tylko to, że na twarzy Uchihy widniała czysta, niezmącona złośliwością powaga, spowodowało, że nie wybuchnął zwyczajowymi okrzykiem, że przecież jest Uzumakim. Że przecież niczego się nie boi.
— Zasnąć — sprecyzował Sasuke, widząc najwyraźniej w oczach Naruto pewnego rodzaju zagubienie.
Nie odpowiedział. Nie wiedział co odpowiedzieć. Bo z jednej strony może faktycznie tak było. Może miał drobne podejrzenia, że w śnie mogą dziać się rzeczy niestworzone, że do głosu dojdzie jego podświadomość i będzie zmuszony widzieć znowu szaleństwo lisa i przyglądać się temu bezsilnie, bez możliwości zrobienia czegokolwiek. Że znowu da się opętać, nawet jeżeli tym razem byłby to tylko senny koszmar.
— Może — przyznał w końcu.
— Jak coś — zaczął Sasuke, znowu spojrzeniem wracając do rozgwieżdżonego nieba — to tu jestem.
Naruto poszedł w jego ślady, nie odzywając się przez dwie czy trzy sekundy, w trakcie to których musiał przetrawić sobie jego wypowiedź.
Wsparcie?
Wypił resztę, chłodnej już, herbaty, zanim powiedział krótkie, ale wdzięczne:
— Dzięki.
Tak. Te słowa, nawet jeżeli nie do końca wiedział co miały oznaczać, znacznie poprawiły jego samopoczucie.


***


Mimo złych przeczuć, tę noc — kiedy to w końcu zeszli z tarasu i udali się do swoich pokoi — przespał nawet spokojnie. Och, bo dzięki słowom Sasuke udało mu się w miarę szybko pogrążyć w przyjemnej, pozbawionej snu drzemce, dającej upragniony odpoczynek. Jednak była to jedna z ostatnich tego typu, jakie dane mu było mieć w najbliższym czasie.


***


Czuł gorący oddech na karku, czuł mokre usta przysysające się do skóry. Czuł dłoń zaciskającą się na jego biodrze i drugą, która nachalnie zasłaniała mu oczy, nie pozwalając jednocześnie na wykonanie jakiegokolwiek ruchu.
Czuł… podniecenie.
— Kto… — Wciągnął gwałtownie powietrze, kiedy zęby wgryzły się niedelikatnie w jego szyję. Kiedy język pośpiesznie przejechał po gładkiej skórze.
Ręka z biodra przeniosła się na przód jego spodni, zaciskając się na penisie. Pocierając go przez materiał, pobudzając. Z trudem stłumił jęknięcie, podczas gdy pieszczota była wciąż kontynuowana, intensywniej, mocniej.
Czuł gorąco. Żar. Duchotę. Lepkość powietrza.
Myśli w głowie szalały, rozdarte między narastającą żądzą, a niepewnością i zażenowaniem własnym zachowaniem. Chciał to przerwać, chciał zrobić cokolwiek, ale… ale… Zwinny język wślizgnął się za ucho, wywołując w Naruto niekontrolowany dreszcz. O tak, tak, tak…
— Dobrze? — Cichy, pełen satysfakcji głos sprawił, że Uzumaki zamarł. To przecież… to był głos… to…
— Sasuke?!
Wyrwał się ze snu, podrywając do siadu i łapiąc gwałtownie powietrze. Och, kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa...
Złośliwy rechot rozległ się w jego głowie. Zacisnął zęby, próbując ignorować pchlarza, jednak śmiech nie cichnął przez jeszcze dobry moment. Po prostu cudownie, wspaniale naprawdę.
— Przestań — warknął, podciągając kolana, żeby schować w nich twarz, jednocześnie wplatając palce w blond kosmyki. Lis zaśmiał się jeszcze głośniej, złośliwiej. A Naruto zrobiło się niedobrze od tego paskudnego dźwięku. — Przestań, kurwa…
Demon zareagował jeszcze głośniejszym rechotem.
A Uzumaki nie rozumiał, nie chciał zrozumieć, co też tak rozbawiło tego popaprańca, że najwyraźniej nie mógł w tej chwili pohamować swojego śmiechu.
Ty.
— Co? — warknął niewyraźnie, podnosząc głowę tylko po to, żeby zirytowane spojrzenie wbić w roztaczającą się przed nim ciemność.
Lis nie odpowiedział.
Może to i lepiej, zawyrokował Naruto, gramoląc się z posłania. Tej nocy już nie będzie dane mu pospać. Zerknął za okno i z ciężkim westchnieniem stwierdził, że do poranka musiało zostać jeszcze kilka dobrych godzin. Że też lisowi zebrało się na podsyłanie jakiś porno wizji…
Złośliwy rechot rozległ się w jego głosie ponownie. Postanowił go jednak zignorować i udać się do kuchni, aby zaparzyć sobie kawy. Wlewając wodę do czajnika, który zaraz to ustawił na kuchence, wrócił myślami do swojego snu. Zdecydowanie nie pozwalał on mu się skupić na ignorowaniu tych dziwnych rzeczy, które zaczynał czuć do Sasuke. Zaczerwienił się gwałtownie, wspominając to, co czuł śniąc o mężczyźnie.
I naprawdę, w tej chwili sam nie wiedział, czy w jego odczuciu Uchiha faktycznie jest cholernie seksowny i miałby ochotę z nim pobaraszkować, czy to tylko i wyłącznie wpływ tego zbzikowanego rudzielca, który najwyraźniej bawił się jego kosztem, dla odmiany znęcając się nad nim bardziej psychicznie, niż sprawiając fizyczny ból. O tak, zdecydowanie Uzumaki podciągał to pod znęcanie się. Bo przecież to był Sasuke! Jego przyjaciel, jego kompan z drużyny, a nie jego…
Kochanek?
Sapnął z poirytowaniem. Nawet, kurwa, we własnej głowie — ani odrobiny prywatności.
Od ostatniego ataku, który miał miejsce dokładnie trzy dni temu, lis nie wykazywał chęci do ponownej próby przejęcia jego ciała. Uzumaki zwalał to na to, że pchlarz wciąż nie zebrał odpowiedniej mocy. Właściwie, mogło się wydawać, że to przez to, iż Kyuubi był zadowolony z tego, co udało mu się uzyskać w ostatnim czasie, a mianowicie bycie w pobliżu Sasuke. I to niemalże dwadzieścia cztery godziny na dobę. O tak. Naruto mógł wyczuć wyraźne lisie zadowolenie wynikające z uwagi mężczyzny. Popapraniec.
Chociaż… Zawiesił się nad wsypywaniem do wyciągniętego kubka granulek kawy. Chociaż, tak szczerze mówiąc, jemu też to odpowiadało. Przyjemnie było z kimś mieszkać. Przyjemnie było od tego kogoś dostać niespodziewanie kubek herbaty albo nieznośnie gorzkiej kawy. Przyjemnie było nawet zgarnąć opierdziel za niepozmywane naczynia. Przyjemnie było mieć świadomość, że można otworzyć do kogoś gębę, nawet jeżeli ten ktoś odpowie tylko poirytowanym prychnięciem, ale jednak, sama świadomość takiej możliwości... naprawdę była przyjemna.
Czyli wychodziło na to, że powoli stawał się równie popaprany co lis. Zajebiście.
Ptasi trel rozległ się za oknem, co paradoksalnie wprawiło Naruto w jeszcze gorszy nastrój. Niedługo zacznie się kolejny dzień. Kolejny dzień, w którym będzie dobijała go niepewność, czy to już, czy to zaraz lis ponowi atak.
Chociaż z drugiej strony, będzie to też kolejny dzień, w którym z Sasuke zasiądą do wspólnego śniadania. Dokładnie tak samo jak działo się to wczoraj. I przedwczoraj. I trzy dni temu.
A Naruto mógł śmiało stwierdzić, że podoba mu się taka rutyna.
Westchnął ciężko, przytłoczony własnymi myślami. Może to jednak źle, że w domu Uchihy czuł się aż tak komfortowo? Bo co będzie, gdy już wszystko się uspokoi i po prostu zostanie wykopany za drzwi z poleceniem wyniesienia się znowu do tej swojej cholernej, małej kawalerki?
A cóż pozwala ci sądzić, że kiedykolwiek się to uspokoi? 
Zacisnął usta w wąską kreskę. Nie odpowiedział.

12 komentarzy:

  1. Genialne. Tylko czekałam na ten rozdział!
    Po prostu takie dłuuugie awwwwwww *.*
    Pozdrawiam i weny!
    Ecleette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :"D. Dziękuję za komentarz, wenę przygarniam i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ooooch, nowy rozdział! Nie spodziewałam się, że zostanie dodany tak względnie szybko, ale to cudowna niespodzianka! :D Mam nadzieję, że na następny będziemy musieli czekać jeszcze krócej ^^ bo zżera mnie ciekawość, co wyniknie z tego wspólnego mieszknia razem z Sasuke (czemu podczas każdego jego opisu dostaję palpitacji..?!) i z tych podszeptów i snów zsyłanych przez Kyubiego ^^
    Tyle feelsów, biedny Naruto!
    Życzę Ci dużo weny, Irduś. I kasy na małe % co nieco od czasu do czasu :D
    Alys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no, się spięłam wyjątkowo x). Może kolejny też się uda w miarę szybko ogarnąć, bo nieco źle mi z tym, że jeszcze tego opa nie skończyłam x"DD. Hajs się przyda bardzo! Jestem teraz wyjątkowo biednym człowiekiem niestety i jakoś się aktualnie nie zanosi na zmianę tego stanu rzeczy x"DDD. Dziękuję za komentarz! Bardzo, bardzo :3.

      Usuń
  3. Coraz ciekawiej aż mnie kręci dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  4. trafiłam na Twojego bloga już jakiś czas temu. Przeczytałam wszystko.
    Świetny styl, zajebiste pomysły i dreszczyk emocji. Nie mogę doczekac się następnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ow :"D. Dziękować! <3

      Usuń
    2. Ird, czy Ty nie śpisz w ogóle..? Dodajesz odpowiedź o 4:28?! :D Jak Ty to robisz??

      Planujesz w najbliższej przyszłości jakiś rozdzialik, mniejszy lub większy? ^^

      Alys

      Usuń
    3. x"DDD
      Nie no, na blogu akurat mam źle pacniętą godzinę x"DDD. Więc właściwie odpowiedzi pisałam o 15 chyba x"DDD.

      I tak, siedzę właśnie nad kolejną częścią, więc niedługo powinna się pojawić :"D.

      Usuń
    4. Ha! x"D NAPRAWIŁAM!

      Usuń
  5. Hej,
    Kyuubi bardzo się cieszy, że są tak blisko Sasuke, i ta wizja och….
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń