poniedziałek, 30 marca 2015

Na granicy fiksacji

Ojej xD. Aktualizacja po 7 miesiącach nie brzmi dobrze xD. Cóż... 
Dziękuję bardzo za komentarze i zapraszam na III część "Na granicy fiksacji" x). Może z kolejną ogarnę się szybciej xD. I w ogóle ten fragment jest chyba spokojniejszy niż poprzednie. I być może coś nieco rozjaśnia to magiczne opo xD. 
Akareł jeszcze raz dziękuję za betację <3

***

III 

Jęknął, przywierając mocniej do ściany, odrywając spojrzenie od Uchihy i nerwowo rozglądając się na boki. Jakby w poszukiwaniu jakiejkolwiek drogi ucieczki, która umożliwiłaby mu nie tylko zniknięcie z pola widzenia Sasuke, ale i pozwoliła zapomnieć o wydarzeniach sprzed chwili. 
Oh, nie. Nie, nie, nie. To nie miało miejsca. Tego nie było, to się nie wydarzyło. Po prostu NIE. 
Starał się odseparować od dosyć mglistych wspomnień wydarzeń sprzed kilku chwil. To było poniżające i straszne. Łaszenie się do Sasuke, nawet jeżeli to właściwie nie on — Uzumaki — kierował wtedy własnym ciałem, zdecydowanie nie należało do rzeczy, które Naruto chciałby pamiętać. Lis zniknął w swoim więzieniu, tracąc tymczasowo zainteresowanie tym co się działo poza jego klatką. I Naruto w tej chwili naprawdę, ale to naprawdę, żałował, że nie może wziąć z niego przykładu i również zaszyć się w jakieś norze, gdzieś, gdzie błyszczący sharingan nie będzie mierzył go surowym spojrzeniem. 
— Możesz mi wyjaśnić — spokojny głos Sasuke zmącił ciszę, jaka między nimi zaległa. Naruto zadrżał, patrząc wszędzie byle nie na przyjaciela. Chciał zniknąć. Bardzo, bardzo chciał teraz zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, znaleźć w jakimkolwiek innym miejscu na świecie i udawać, że te żenujące lisie amory w ogóle się nie wydarzyły. — Co się przed chwilą stało? 
— Em… — stęknął, zerkając na mężczyznę przelotnie, zanim spojrzenie znowu wbił gdzieś w okolicę swoich własnych stóp. Nie czuł się za dobrze. Mgiełka otępienia wciąż otaczała jego umysł, nie powalając myśleć i zachowywać się w pełni racjonalnie. — Tak jakby… znaczy… — znowu rzucił mu szybkie spojrzenie, rejestrując fakt, że Uchiha marszczy groźnie brwi. — … znaczy… właściwie — mruknął. — Właściwie to nie bardzo. 
— Aha. 
Okej. To „aha” zabrzmiało nieco złowieszczo. 

*** 

Pomalowane paznokcie stukały rytmicznie o blat masywnego biurka. Naruto wpatrywał się w nie, wciąż będąc otępiałym po ostatnim ataku demona i wyprowadzonym z równowagi przez zachowanie Sasuke. 
Bo Uchiha cały czas mu towarzyszył. Bo Uchiha, bez słowa, wytargał go do Hokage. Bo Uchiha wciąż czekał w gabinecie na jakiekolwiek wyjaśnienia. Z pozoru obojętny, trwał przy nim, rzucając co chwilę uważne spojrzenie. A gdy dotarli do Hokage stanął tuż za krzesłem, na którym zasiadł Naruto i najwyraźniej nie miał zamiaru opuszczać pomieszczenia, dopóki… co? Nie uzyska wyjaśnień? Nie upewni się, że wszystko jest okej?
Troska?
Ciekawość. Zdecydował, nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że Sasuke przejąłby się nim w jakimkolwiek stopniu, gdyby nie był wiedziony zwykłym zainteresowaniem. Bo przecież szalejący, wyraźnie usiłujący wyrwać się na wolność dziewięcioogoniasty demon mógł być tematem wartym zajęcia się nim dłuższą chwilę. Zwłaszcza jeżeli ten sam demon wykazywał niezdrową fascynację sharinganem i jego posiadaczem. 
Cholerna, zboczona bestia. 
Złośliwy śmiech rozległ się gdzieś z tyłu jego głowy. 
Sam Naruto czuł się… lekko wstawiony. Wymęczony ostatnim atakiem ledwo kojarzył gdzie się znajduje. Wspomnienia wymykały mu się, rozmazując przeszłość. Jednak wiedział, że gdy wypocznie, gdy tylko odzyska w pełni siły, to wydarzenia wrócą do niego ze zdwojoną siłą. Tak samo jak usilne marudzenie Kyuubi'ego. Tylko niech demon zregeneruje moc po dzisiejszym numerze. Tylko zgromadzi nieco więcej chakry, żeby znowu przepchać ją za kraty swojego więzienia i ponownie spróbować przejąć kontrolę nad Uzumakim. 
— Brałeś tabletki? — Pytanie zadane ostrym tonem nieco go obudziło. Przeniósł spojrzenie z pomalowanych paznokci na twarz przywódczyni wioski. Twarz poważną i surową. 
— Brałem — odpowiedział niewyraźnie. — Nie pomagały. Znaczy, pomagały — zamotał się. — Na początku. Później tak jakby zwiększyłem dawkę. I wciąż pomagały. Tylko musiałem brać ich… nieco więcej. — Taktownie przemilczał liczbę spożywanych proszków. 
— Więcej? — W kobiecym głosie zabrzmiało wyraźne niezadowolenie. 
— Cóż… 
— I nie skonsultowałeś tego ze mną
Och.
— No cóż… — powtórzył się. — Nie? 
Przed kazaniem kobiety uratowały go ciche słowa Sasuke. 
— Jakie tabletki? 
— Do otumaniania lisa — odpowiedziała mu Hokage, widząc, że Naruto się do tego nie kwapi. — Pieczęć Czwartego staje się niestabilna, właściwie nic dziwnego po tylu latach. W każdym razie musieliśmy zrobić coś, żeby zminimalizować ryzyko, że bestia przełamie zabezpieczenia. Fakt faktem tabletki miały być rozwiązaniem tymczasowym, jednak nie sądziłam, że demon stłumi ich działanie tak szybko. Potrzebujemy czasu. 
— Rozumiem, że wcześniej pieczęć była na tyle silna, że nie było problemów ze świrującym lisem? 
Naruto spiął się momentalnie, kiedy zrozumiał sens tego, co powiedział właśnie Sasuke. Och nie. Złe pytanie. Bardzo, bardzo złe pytanie. 
Uchiha milczał zdecydowanie za długo, nawet jak na siebie. I teraz, kiedy się odezwał, zapewne miał już w głowie ułożone wszystkie wydarzenia i własne teorie dotyczące lisich prób przejęcia kontroli nad ciałem Naruto. I Uzumaki zaczął naprawdę się obawiać myśli, które pojawiły się w tej ciemnej łepetynie. 
Uchiha był inteligenty, nie można temu zaprzeczyć. I właśnie dlatego Naruto był niemalże pewien, że mężczyzna już wie. Że domyślił się intencji demona, które to Uzumaki skrzętnie ukrywał nawet przed przywódczynią wioski. Bo to było po prostu żenujące. 
— Właściwie nie. Nie o to chodzi — Hokage zmarszczyła brwi, opierając się wygodniej o fotel.— Mógł zacząć próby przełamania jutsu już lata temu. Ze znanych tylko sobie powodów tego nie robił. Na nasze szczęście oczywiście. 
— Znanych tylko sobie? — Sasuke powtórzył z namysłem. I Naruto czuł, ach, po prostu czuł jak jego spojrzenie wywierca mu dziurę w plecach. — Naprawdę? — Słowo aż ociekało kpiną. 
— O czymś nie wiem? — W głosie Tsunade zabrzmiała ostra nuta. 
Uzumaki nagle poczuł wyraźne zainteresowanie swoimi własnymi rękoma. Rękoma, które były nieco rozmazane. Zabawny widok. Zamrugał, próbując wyostrzyć obraz, jednak na niewiele się to zdało. 
— Naruto. 
— Hmm? — Oderwał spojrzenie od swoich dłoni i przeniósł je na Hokage. Ach. No tak. Złe pytanie. Bardzo złe. Trzeba by było na nie odpowiedzieć. — Więc no… tak jakby… lis się trochę… eee… zauroczył? Nie za bardzo wiem jak to nazwać. Napalił? 
— Co? 
— To, że Kyuubi ma na mnie chrapkę — odpowiedział Sasuke dosyć neutralnym tonem. 
— No właśnie — przyznał Naruto, przymykając jednocześnie oczy. 
Naprawdę, naprawdę by wolał, żeby ta informacja pozostała tylko między nim a Kyuubim. 
Złośliwy lisi śmiech ponownie rozległ się w jego głowie, a Uzumakiemu po prostu zrobiło się niedobrze. Był zmęczony. Wykończony zarówno tym ostatnim — najbardziej dosadnym jak do tej pory — atakiem, jak i całą tą akcją z cholernym demonem. Ile jeszcze będzie to trwać? 
Rechot dziewięcioogoniastego stał się jeszcze głośniejszy, na co Naruto skrzywił się wyraźnie.
Zwariuję. 
Zwariujesz. Przyznał lis zadowolony. Zwariujesz i wszystko się skończy
— Cudownie — warknął na głos i kiedy rozchylił powieki ujrzał wbite w siebie orzechowe tęczówki. — Możemy przełożyć pogadankę na później? Naprawdę jestem styrany. Chciałbym się zdrzemnąć, zanim ten rudy pchlarz znowu zajmie się w ramach rozrywki rozpierniczaniem pieczęci. Ciekawe hobby, nie powiem, ale zbyt męczące jak dla mnie. Zwłaszcza, że bydlak już zaczyna marudzić. 
Tsunade wpatrywała się w niego bez słowa, zaciskając usta w cienką kreskę. Pomalowane paznokcie ponownie zastukały o blat. 
— Więc? — ponaglił ją. 
— Przygotujemy ci salę. 
— Salę? — zapytał bez zrozumienia. — Jak to: salę? 
— W szpitalu. Przecież nie możemy dopuścić, żeby sytuacja z dzisiaj się powtórzyła. Zresztą, skoro tamte ampułki przestały dawać jakiekolwiek rezultaty, trzeba opracować nowe. I przynajmniej do czasu, aż ich nie stworzymy, będziesz pod obserwacją. 
Naruto wpatrywał się w nią tępo. Nie do końca docierała do niego informacja, którą właśnie usłyszał. To wszystko… przecież to było… 
— Bez sensu — cichy głos wypowiedział na głos myśl Uzumakiego.
— Dokładnie. — Naruto czym prędzej mu przytaknął. — Naćpanie lisa nic tu nie da. Zaraz znowu przyzwyczai się do dawki i będzie neutralizował działanie leku. 
— Doprawdy? — burknięcie Tsunadę wyrażało niezadowolenie. — Jak macie jakieś lepsze propozycje to słucham. Naprawdę jestem otwarta na wszelkie sugestie. 
— Sharingan. 
Naruto obejrzał się na Sasuke. 
Sasuke wykrzywił wargi w lekkim uśmiechu, kiedy ich spojrzenia się spotkały. 
Niedobrze.

6 komentarzy:

  1. Cudne to :D szkoda że taki krótki no ale no ale .... kocham cie za te opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Irduś, słońce, przyznam, że weszłam tu bez większego przekonania tudzież nadziei, raczej z przyzwyczajenia, że zaglądam... a tu nagle: jest! :D Co za absolutnie miła niespodzianka! I też dodana 29 dnia miesiąca. To Twoja ulubiona liczba czy jak? ;)
    W każdym razie muszę Ci powiedzieć, że ja już nadrabiam Naruciaka i nie jestem taka ciemna w te klocki, jak było zaraz na poczatku, gdy jakiś rok temu chyba natrafiłam na Twojego bloga. Taaak. jestem gdzieś tam w shippudenie w bliżej nieokreślonym miejscu, ale przynajmniej wiem, co i jak, kto z kim, dlaczego i co oznaczają niektóre nazwy, których znaczenia wcześniej tylko się domyślałam z kontekstu :D No i teraz już na amen mogę się zachwycać Sasuke :D (ach, wiedziałam, że tak będzie), a wszystkie jego kwestie w tym rozdziale słyszę jego głosem :D oj kurcze, wszystkich słyszę ich głosami i to jest mega.
    Nie mogę się doczekać użycia sharingana i prooooszę Cię bardzo, nie każ nam czekać następnych kilka miesięcy na dalszy ciąg!
    Jeszcze raz muszę Ci pogratulować zajebistych tekstów i ripost (może akurat w tym rozdziale nie było ich aż tyle, ale wiesz, o co mi chodzi) i czekam na więcej.
    Tymczasem wesołych świąt Ci życzę i dużo weny i czasu na pisanie :)
    Alys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah xD. Nawet nie przyczaiłam tego 29 xD. No i naprawdę nie chciałabym znowu mieć takiej przerwy między rozdziałami, ale nie mogę nic obiecać, bo to opo jest ciężkie dosyć dla mnie x). I cieszę się, że moje teksty przypadły Ci do gustu. Dziękuję za komentarz (je, je, komcie są ekstra <3) i również życzę wesołych świąt ;).

      Usuń
  3. Witam,
    świetne, Sasuke dopiero się dowiedział o tabletkach, które miały za zadanie tłumić lisa, o lis och jaki on napalony ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń