poniedziałek, 25 lutego 2013

Wołowinowych nieszczęść ciąg dalszy - NejiSasu


Nototen... Z racji tego, że jestem tak cholernie asertywna i pewien osobnik wykorzystuje to, że strasznie łatwo włączają mi się tak zwane "wyrzuty sumienia" powstało to, to :"D. Przepraszam, nie bić. I nie, wcale nie miałam wczoraj imprezy, która skończyła się o szóstej rano xD. Jak można się domyślić, jest to pewnego rodzaju kontynuacja opa "Wołowina i inne nieszczęścia". 

*** *** ***

Włołowinowych nieszczęść ciąg dalszy

"Ird, jak SasuNeji w bani? Masz już z połowę? :>"
                      – Mechalice, 10 grudnia 2012, godzina 18.42


               Kiedy Sasuke się obudził tylko jedna półprzytomna myśl kołatała mu w głowie.
               Niedobrze mi, jęknął wewnętrznie. Nie, żeby to oczywiste stwierdzenie faktu istniejącego jakoś mu pomogło w jego niedoli. Wręcz przeciwnie, chyba poczuł się nieco gorzej.
               Był świadomy tego, że najprawdopodobniej jeszcze nie wytrzeźwiał. I tego, że strasznie chce mu się pić, a jednocześnie, równie strasznie  nie chce mu się wstawać.
               Otworzył niepewnie oko. I zaraz je zamknął. Próba wstania to zdecydowanie był zły pomysł. Słoneczne promienie, które wpadały do pokoju przez niezasłonięte okno powodowały, że tępy ból, który kołatał się w jego głowie przybierał na sile. Jęknął, tym razem głośno, aczkolwiek zostało to nieco stłumione przez kocyk, który postanowił naciągnąć na głowę. Zdecydowanie, bardzo zły pomysł.  
               – Obudziłeś się? – Usłyszał.
               – Nie.
               Głębiej wcisnął się w łóżkowy materac, starając się zniknąć, czy coś w tym stylu. Raczej nie wyglądał w obecnym stanie zbyt reprezentacyjnie. Dlatego tym bardziej nie chciał, aby Neji, który to właśnie próbował najwyraźniej nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, go oglądał.
               – NIE – jęknął jeszcze głośniej, kiedy jego bariera z koca została bezpardonowo z niego ściągnięta.
               – Wstawaj. Już po południu.
               Ty nieczuły dupku.

***

               Sasuke z lekkim przerażeniem wpatrywał się w pobojowisko, jakie zostało na jego podwórku po wczorajszej imprezie. To miało być kulturalne spotkanie. Miało. Najwyraźniej nie było, skoro właśnie patrzył na coś, co wyglądało jak efekt małego kuchennego wybuchu. Nie przypominał sobie, żeby ktoś wywalił grilla, ale najwyraźniej tak musiało się stać, o czym świadczyła lekko poprzepalana roślinność. Najgorsze w tym wszystkim było to, że z każdego niemalże zakamarka zerkały na niego złowrogo kawałki wołowiny.
               Uchiha poczuł, jak wszystko podchodzi mu do gardła. Zdecydowanie nie był gotowy na konfrontacje wzrokową z ugrilowanym mięchem.
               Ręce Nejiego oplotły go w pasie. Z ulgą oparł się o drugiego mężczyznę. Nie miał za bardzo chęci, ani mocy, żeby stać całkowicie o własnych siłach. To mogło się zakończyć bliskim spotkaniem z nawierzchnią podłogi.
               – Jeżeli cię to pocieszy, Naruto wcale nie wygląda lepiej – powiedział Hyuuga, a jego głos brzmiał zdecydowanie nazbyt złośliwie.  
               Nie, to wcale go nie pocieszyło. A kiedy Naji przyciągnął go bliżej siebie, dał o sobie znać trunek, którym to w dniu wczorajszym tak ochoczo się raczył.
               – Może miskę? – Usłyszał jeszcze złośliwe pytanie, kiedy wyrwał się Nejiemu i pognał do łazienki.
               Świeże powietrze to zdecydowanie za mało, aby pomogło na takiego kaca.

***

               Pod prysznicem stał już od dobrych piętnastu minut i właściwie nie robił nic. W sensie, no stał. Pozwalając, aby letnie krople wody moczyły mu włosy i całe ciało, modląc się w duchu o to, aby poczuć się chociaż ociupinkę lepiej.
               Jednak prysznic nie dawał oczekiwanego ukojenia. Nic nie dawało oczekiwanego ukojenia. Chciał zwinąć się w kłębek i przespać kilka następnych dni. Wstać dopiero, kiedy upewni się, że męczący kac już minął, razem z nieznośnym poczuciem winy, że odwalił wczoraj jakiś dziwny numer. Nie przypominał sobie jednak, żeby zrobił coś wyjątkowo głupiego. I tak, próba uduszenia Naruto kawałkiem mięsa była zdecydowanie jednym z lepszych momentów wczorajszego wieczoru. Szkoda, że próba ta zakończyła się niepowodzeniem.
               Kiedy tak rozmyślał nad tym, czy przypadkiem nie urwał mu się film, ktoś wślizgnął się do łazienki. Ten ktoś uśmiechał się złośliwie. Ten ktoś podszedł cichaczem do toalety. I nacisnął spłuczkę. W czego efekcie woda pod prysznicem momentalnie stała się przeraźliwie zimna.
               Sasuke wrzasnął.
               Uśmiech na twarzy Nejiego poszerzył się. Miał wyjątkowy ubaw z dręczenia swojego chłopaka.
               A prysznic wcale nie jest skuteczną metodą na leczenie poimprezowych dolegliwości.  

***

               Neji nie był złym partnerem. Co do tego Sasuke nie miał żadnych wątpliwości. Jak przychodziło co do czego, to naprawdę był kochanym chłopakiem. Najwspanialszym, jakiego można było sobie wyobrazić. Ale w tym konkretnym momencie Uchiha miał szczerą ochotę go zabić.
               Jajecznica, która właśnie została mu podetknięta pod nos, wcale nie wywoływała chęci zjedzenia jej. Sasuke ledwo powstrzymywał się od odsunięcia od siebie talerza. Zapach podanej potrawy wywoływał w nim... Złe odruchy. Bardzo, bardzo złe.
               – Jedź, jedź – zachęcił go Neji. Sasuke wbił w niego wyraźnie wrogie spojrzenie. – Poczujesz się lepiej.
               Łatwo powiedzieć.
               Jednak Sasuke postanowił sobie i Nejiemu udowodnić, że jest w stanie zeżreć tę cholerą jajecznicę. Z determinacją w czarnych oczach Uchiha chwycił widelec i wbił go pewnie w jajecznicę. Nabrał nieco żółtej ciapki i wepchnął ją sobie do ust. Determinacja, jak szybko się pojawiła, tak szybko też zniknęła. Odłożył widelec. Osunął talerz. Wstał. Przełknął ciężko ślinę. I ruszył do pokoju z mocnym postanowieniem przeleżenia reszty dnia.
               W niektórych sytuacjach jedzenie wcale nie jest dobrą opcją.

***

               Sasuke leżał z mokrym ręcznikiem przyciśniętym do twarzy. Nie, żeby to coś pomagało. Nie, żeby cokolwiek mu dzisiaj pomagało. Czuł się źle. Bardzo, bardzo źle. I miał nadzieję, że cholerny Uzumaki czuje się gorzej niż on. Jak on śmiał go tak schlać?
               – Wyglądasz, jakbyś miał zaraz zejść.
               Sasuke prychnął. Naprawdę, nie ma to jak oznajmianie światu rzeczy oczywistych, które naprawdę w tym momencie nie podnosiły go na duchu.
               – Idź sobie – mruknął tylko, nawet nie podejmując żadnej próby podniesienia jakiejkolwiek części swojego ciała. Zdecydowanie to nie był dzień, do podejmowania jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
               Neji jednak sobie nie poszedł. Zamiast tego Uchiha poczuł, jak materac na którym leżał ugina się pod ciężarem drugiego mężczyzny.
               No idź sobie, ty nieczuły bukłaku, pomyślał smętnie Sasuke. To było naprawdę smutne, że Neji, zamiast mu współczuć jak kochający facet, bezczelnie się z niego nabijał i dokuczał mu. I nic z tego, że Uchiha właściwie sam był sobie winny, bo przecież nikt na siłę mu alkoholu do gęby nie wlewał. No oczywiście mógłby się kłócić, że jego libacja wyglądała jak wyglądała przez Hyuugę, z tej racji, że Neji urządzał sobie misje za granicami Konohy, zamiast należycie spędzić czas ze swoim chłopakiem. Nie, to nie miało znaczenia, że zlecenie otrzymał od Hokage i raczej średnio miał możliwość odmówienia.
               – To twoja wina – rzekł w końcu z wysiłkiem. Tak, musiał oznajmić to głośno. Niech sobie Neji nie myśli, że ujdzie mu na sucho doprowadzenie go do takiego stanu.
               – Hmm?
               Sasuke poczuł, że Neji się porusza. Nie wiedział co mężczyzna kombinuje i właściwie nie miał najmniejszej ochoty sprawdzać. Jednak był zmuszony unieść rękę aby uchylić rąbek ręcznika i łypnąć złym spojrzeniem na swojego faceta, kiedy poczuł, że jego ręce dobierają się do jego koszuli.
               – Co ty wyprawiasz? – zapytał, właściwie bardzo dobrze wiedząc, co takiego wyprawia Neji. Poczuł przyjemny ucisk w żołądku, kiedy Hyuuga uraczył jego brzuch drobnymi pocałunkami, podwijając coraz wyżej jego koszulkę.
               – Słyszałem, o bardzo dobrej metodzie na kaca – odpowiedział mu z uśmiechem, kiedy w końcu zawisł nad twarzą Sasuke. Cmoknął go w nos.
               – Tak? – zapytał Uchiha, starając się utrzymać poważny wyraz twarzy. Coś nie bardzo mu wychodziło.
               – Tak – potwierdził Neji. – Chcesz wypróbować?
               Sasuke w końcu stwierdził, że zerkanie spod ręcznika może zaraz stać się bardzo niewygodne, więc ściągnął z siebie mokry materiał i dorzucił go gdzieś w kąt. Następnie uniósł dłonie, aby wpleść je w długie, miękkie włosy Nejiego.
               – Zdecydowanie – mruknął, przyciągając twarz mężczyzny do swojej.
               Leczenie kaca ma nawet swoje pozytywne strony.  

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Słodkooo, mój komć po przeczytaniu nadal brzmi:

      "<3"

      Nie mogę chyba nic więcej powiedzieć, odebrało mi mowę trochę z zaskoczenia w sumie. No mogę powiedzieć chyba tylko, że niecierpliwie czekam na kolejne trzy fanficzki. <3

      Usuń
    2. (aha, zauważyłam, że nagłówek teraz pasuje. XDDDDD)

      Usuń
    3. Eee, zaskoczenia? xD

      Usuń
    4. Nie spodziewałam się, że napiszesz dzisiaj. XD

      Usuń
  2. A. Takie zaskoczenie xD Też się nie spodziewałam xD

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. NejiSasu brrrrrrr!
    2. Czy jeżeli będę wystarczająco konsekwentny w mojej upierdliwości dopraszania się SasuNaru lub Naru Sasu to też coś dla mnie napiszesz?
    3. Pozdrawiam, weny i czasu na nią życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no xD Przecież wstawiłam SasuNaru ostatnio xD. Maxiii moje grono dręczycieli i tak jest stanowczo za duże, nie dołączaj do niego xD

      Usuń
  4. Iii, Ty to potrafisz poprawić mi humor... Akurat jestem chora i muszę spędzić co najmniej trzy dni w łóżku, więc taka porcja zabawnego tekstu to coś w sam raz na moje skołatane nerwy (nienawidzę leżenia w łóżku). Dlatego muszę koniecznie jeszcze raz przeczytać całą Serię jedzeniową.
    P.s. Czy Naruto naprawdę czuje się po wołowinowej imprezie gorzej niż Sasuke? I czy możemy się o tym dowiedzieć?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało :)

      Hmm... To jest dobry materiał do tego, aby podręczyć mą córę Mechę, w końcu to jej działka pisanie o Naruto i Kakashim. Jednak obawiam się, że zanim zacznę ją męczyć o taki tekst to muszę napisać jeszcze trzy SasuNeji/NejiSasu (cholerna asertywność xD. Tak więęęć... Zobaczy się? :"D

      Usuń
  5. Witaj,
    och jakie to było cudne, Neji ma naprawdę cudowny sposób na leczenie kaca, czemu dopiero na samym końcu zastosował tą kurację? Sasuke by się tak bardzo nie męczył... Zgrilowana wołowina będzie go prześladować. Mam pytanie czy pojawi się jakieś dłuższe opowiadanie tutaj?
    Weny, dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież nie mógł nie skorzystać z okazji, aby nieco podręczyć Sasuke :"D

      Cieszę się, że się spodobało i dziękuję za komentarz. Czy będzie coś dłuższego? Hm... No nie wiem. Nie zdziwię się, ale na razie nic nie wskazuje na to, bym wpadła na jakiś pomysł ^ ^' Więc, czas pokaże :"D

      Usuń
  6. Ano... Wiec mysle, ze ten komentarz moze wyjsc mi nieco haotyczny (mam nadzieje, ze dobrze napisane xD). Zaczne od tego, ze ogolna tematyka i tresc rozdzialu delikatnie wpasowala sie w moja sytuacje...Nocka u przyjaciolki, imprezka domowa xD harlem shake...i 6:00 rano xD Sasuke ze swoim aktualnym wstretem do wolowiny wpasowal sie w moje ogolne obrzydzenie do miesa i produktow miesopodobnych... Mimo, ze SasuNeji... To nieistotne sumie >< wazne, ze jest! O! *cieszy mordke* I znowu mialam dziwny sen...zazne od tego, ze bylam Naruto, Orochimaru mnie scigal w celach blizej nieokreslonych ( >< God why!? Jashinie ratuj o.o) a Kabuto zmienil orientacje seksualna ( ktorej wlasciwie wciaz nie znam) oraz swoje techniki walki i zabijal...pocalunkiem...moje przyjaciolki, ktore byly facetami...xD a potem moj tata (cholera wie skad On sie tam wzial, dal mi pieniadze i wszyscy wesolutko grupka poszli na lody. Koniec ;P mam nadzieje, ze nie zanudzilam... A od ematu tak bardzo nie odeszlam... No...Narus byl i Orochimaru i wgl... Nie moge sie doczekac kolejnych notek <3 Teraz tradycyjnie modly wznosic, zeby komentarz sie wyslal i przeprosiny za wszelkie bledy - telefon >< 5:55 ... Milego dnia...pelnego weny, slonca ( pogoda sie poprawia...przynajmniej u mnie :p) i wgl... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aa... To jednak sie chaotycznie przez "ch" pisalo >< Wybacz! Siada mi ortografia o takich godzinach xD i juz po 6:00... XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, sen zajebiaszczy :"D Dziękuję bardzo za komentarz.

      Co do błędów: jestem ślepa ortograficznie, przecinkowo i w ogóle, więc, jakbyś nie napisała, że zrobiłaś błąd, to pewnie bym go nawet nie zauważyła xD

      Usuń
    2. Jam uczciwy czlek z natury jest, sie do bledu przyznac nie boje xD A co do przecinkow...to jednak samo zlo jest >< tu jednego zabraknie, tam jednego za duzo o.O A sny to ja mam takie od zawsze 8.8 ...Po pierwszym dniu w szkole snilo mi sie, ze po korytarzach mnie warzywa gonia-takie krwiozercze... Do dzis to pamietam T.T :D

      Usuń
    3. Warzywa? Mi się kiedyś gigantyczne żelazko śniło, które ganiało mnie po uliczkach wokół mojego domu T_____T Trauma, trauma. Może dlatego nie lubię prasować xD

      Usuń
    4. XD zelazko....tego jeszcze nie bylo... Pily mechaniczne, warzywa, weze, bronie ostre, tepe, dlugie, krotkie, wszelkie mozliwe postacie z anime, zombie sine i zielone, ale zelazka jeszcze nie mialam 0.o Pol biedy... Kiedy lezalam w szpitalu na oddziale to kolezanka z sali mi opowiadala jak jej sie przysnil Latajacy Potwor Spaghetti... A potem wyslala mi link, w ktorym okazalo sie, ze na swiecie istnieje grupa ludzi wiezaca w tego oto osobnika i nazywaja siebie Pastafarianami.... Czy jakos tak ><'' Dolacze potem
      link i bedzie jasne O! xD

      Usuń
    5. Pastafarianizm! :"D No przecie, że znam. Osobiście lajkam, gdyż sama poczuwam się do bycia pastą pomidorową :"D

      Usuń
    6. Yay^^ wciaz za malo ludzi jest swiadomych doskonalosci pasty *°* trza isc w swiat i osobnikow obu plci doksztalcac. Jeszcze w miedzyczasie Avenged Sevenfold rozpowszechniac ( od czapy xD ). Ciekawe jakby smakowalo spaghetti z makaronem ryzowym...xD

      Usuń