poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział II.XVII


Dobry wieczór! :) Długo zajęło, ale cóż... Zwalmy na to, że miałam w końcu porządne wakacje, bez komputera ;) Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i zapraszam na część kolejną, o ile wzrok mnie nie myli, już siedemnastą! :D

***   ***   ***   ***   ***   ***   ***

- Ojojoooj, popsiułem ci chłopaćka?
Słowa wypowiedziane z dziecięcym naigrywaniem się, wolno obijały się po głowie Naruto. Nie rozumiał, co się stało. Nie chciał zrozumieć.
Ktoś... Krzyczał. Inny ktoś znalazł się tuż przy nim, wyrwał mu z ramion nieprzytomne ciało.
Nie zważając za nic, zamknął na chwilę oczy.
I zobaczył to. To jak Sasuke, własnym ciałem zasłania go przed śmiertelnym ciosem Madary.
"Ty idioto..."
- Czy... - zaczął łamiącym się głosem, gwałtownie rozwierając powieki.
Sakura rzuciła mu przelotne spojrzenie i ponownie nachyliła się nad Uchihą, przykładając do jego klatki piersiowej dłonie owinięte zieloną chakrą.
- Żyje - wysapała z trudem. - Jeszcze.
Czerwień błysnęła w niebieskich tenczówkach, gdy zostały skierowane na postać lidera Akatsuki.
- No no, doprowadźcie mi go do ładu - krzyknął radośnie Madara w pouczającym geście machając palcem wskazującym. - Jego oczęta mi się przydadzą jak nie patrzeć. Ot, zakochani - dodał rozmarzonym tonem. - Tylko takich stać na takie głupie poświęcenia. Własna rodzina mi plany psuje, co to się porobiło na świecie...
Czerwona macka lisiej mocy zaatakowała go nagle, zmuszając do zamilknięcia. Przynajmniej chwilowego.
- Oj, czyżbyś się zdenerwował? Toż to nie ma o co się gnie...
Kolejne pasmo pomarańczowej chakry owinęło się wokół jego kostki i swobodnym ruchem uniosło go do góry, a następnie trzasnęło nim o ziemię.
- Naru... - zaczęła Hokage, z wyraźną obawą w głosie. Niedobrze. Uzumaki najprawdopodobniej znowu stracił nad sobą panowanie, przez co nieokiełznana lisia moc przejęła inicjatywę nad jego zachowaniem. Musiała to powstrzymać i to jak najszybciej.
- Interesujące.
- Co? - Kobieta z poirytowaniem zerknęła na... Kyuubi'ego? - Co ty tu robisz?
- Patrzę.
- Coś ty? Patrzysz?  Jakoś nie spodziewałam się ujrzeć twoje obliczę tak szybko, po tym, jak pokłóciłeś się z Uzumakim. Zwłaszcza po twoim widowiskowym odejściu.
Demon, nawet jeżeli nie pasowało mu zuchwałe zachowanie kobiety, ograniczył się jedynie do rzucenia jej pogardliwego spojrzenia i prychnięcia.
- Niecodziennie można zobaczyć takie widowisko. - Kyu w końcu wzruszył ramionami i wskazał na Naruto. Właściwie...  Na owiniętego pomarańczową chmurą chakry, nieruszającego się Naruto.
Tsunade nie zrozumiała jednak zainteresowania lisa.
- Mało żeś się napatrzył, jak demoluje wszystko co napotka, gdy twoja chakra zaczyna dawać mu się we znaki? Szczerze powiedziawszy, to twoja wina, że tak się dzieję...
- Ja nie kazałem jakiemuś patałachowi pieczętować się w nadpobudliwym dzieciaku - stwierdził, z nutą rozdrażnienia w głosie. - W dodatku: nieumiejętnie pieczętować.
- Ty...
- Sza, nie mam ochoty wysłuchiwać pieśni pochwalnych o Czwartym. Lepiej spójrz na Naruto.
Tsunade spojrzała.
- I?
- Ach, ślepota ludzka - sapnął demon. - On to kontroluje.
- Co?
Lis w geście irytacji wzniósł oczy ku niebu.
- Moją chakre, kobieto. Dzieciak jakimś cudem potrafi nią kierować. Przynajmniej chwilowo.
- Chwilowo...
- No... - Kyu podrapał się w rudą łepetynę. - Nie wydaje mi się, żeby umiał długo się kontrolować. A przynajmniej nie teraz, bez odpowiedniego treningu. A skoro już nieźle mu idzie, to jakąś szansę na przyszłość widzę.
- Pani Tsunade...
Umęczony, lekko drżący głos odwrócił ich uwagę od poczynań Naruto.
- Ja... - Sakura zbladła znacznie. Pojedyncze kropelki potu pojawiły się na jej skroni, a ruchy dłoni straciły wyraźnie swoją płynność. Musiała zdrowo nadszarpnąć swoje zapasy siłowe. - Nie mogę powstrzymać krwawienia. Nie wiem, co jest grane...
- To może ty zajmij się leczeniem - powiedział Kyuubi, zwracając się do Hokage. - A ja zrobię coś, żeby dzieciak przypadkiem nie rozwalił połowy twojej wspaniałej wsi. Chociaż nie powiem, Gobi i tak już odwaliła niezłą rozróbę...
A Naruto bez jakiegokolwiek zainteresowania obserwował jak kolejna macka lisiej mocy krępuje ruchy Madary. Mężczyzna wyślizgnął się, tylko po to, aby zahaczyć o wijącą się po ziemi cieńką nić chakry, która błyskawicznie owinęła się wokół jego nadgarstków.
To było nawet zabawne. Patrzeć, jak ktoś z marnym skutkiem próbuje wydostać się z pajęczej sieci pomarańczowej mocy. Jak mucha. I jakże satysfakcjonujące byłoby to, że ów muchą jest Madara. Byłoby. Gdyby w jakimś stopniu go to właściwie obchodziło.
Tymczasem Uzumakiego ogarniał spokój. Spokój, który nie towarzyszył mu od wielu, wielu lat. Niemalże bezgraniczny. Mógłby się w nim zatopić, zanurzyć już na zawszę. Czuł, jakby odnalazł swój azyl, z którego spokojnie mógł obserwować, jak główny prowodyr jego zmartwień zostaje zniszczony. Och, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje. Tylko, że jego myśli nie były zmącone żadnymi emocjami. Miał przed sobą wytyczony jasny cel, polegający na unicestwieniu Uchihy i nic innego się w tym momencie nie liczyło.
I właśnie dlatego...
Zmarszczył brwi.
Właśnie dlatego...
Jakieś wyjątkowo drażniące "coś" próbowało przebić się przez jego kokon bezpieczeństwa. Zignorował to.
Ponownie swój wzrok skierował na szarpiącego się w chakrowych więzach lidera Akatsuki. O, ponownie udało mu się wyrwać. I ponownie został spętany.
Naruto przymknął oczy. Odetchnął spokojnie. Wszystko szło jak najlepszym torem. Jak najlepszym... A czyjaś dłoń chwyciła go za ramię i szarpnęła nim gwałtownie, przez co zachwiał się i z pewnością zaliczyłby nieprzyjemny upadek z podłożem, gdyby nie to, że wpadł w czyjeś ramiona.
Z niejakim zdziwieniem obserwował,  jak skupisko pomarańczowej mocy, w której się przed chwilą znajdował, rozsypuje się niczym kupka piasku. I to samo dzieje się z nićmi, w które wplątał się Madara. Jednak czarnowłosy mężczyzna był już na tyle poobijany, że po prostu legną na ziemi, z twarzą wciśniętą w trawę.
Blondyn był nieco otumaniony. Zamrugał zawzięcie oczami i postanowił rozeznać się w sytuacji. Cóż... Ktoś go trzymał. Na rękach, znaczy się. Niczym cholerną panienkę! Spojrzał poirytowany na tego kogoś, z zamiarem stanowczego wyrażenia nieprzychylnej opinii, na temat trzymania go jak dziewczyny. I zgłupiał.
- Kyu?
- A niby kto inny mógł cię wyciągnąć z tego kokonu, którym żeś się otoczył? To moja chakra, nie zapominaj, mnie nie zaatakuje.
- No - potwierdził głupio. - Ale wiesz. Mógłbyś już mnie postawić na ziemi, czy coś. Czuję się nieco niekomfortowo.
Jednak zanim lisi demon zdążył spełnić jego prośbę, to wszystkie stłumione emocje wróciły do niebieskookiego, chyba nawet z podwójną siłą. Wyrwał się z jego uścisku, stając błyskawicznie o własnych siłach.
- Sasuke! - wrzasnął niemalże opętańczo, rzucając się w kierunku, gdzie dwie kobiety próbowały nie dopuścić do śmierci czarnowłosego.  - Co z nim?
- Cholera - warknęła Tsunade. Chwyciła dłoń Naruto i przycisnęła ją mocno do wciąż krwawiącej rany Sasuke. - Tamuj!
Hokage wyszperała z kabury strzykawkę wypełnioną jakąś lśniącą substancją i wbiła ją pewnie w ciało Uchihy. Zdezorientowany blondyn starał się nie zwracać uwagi na to, że krew, która przesiąka jego rękawice należy do Sasuke. Przełknął ślinę.
- Sakurcia - zaczął powoli.
- Nie... Nie rozumiem - wysapała zmęczona dziewczyna. Chakra wokół jej dłoni migała niespokojnie, jakby miała zaraz zniknąć. - Nie mogę tego zatamować. Ja... Próbuję, ale ta rana cały czas... Jakby coś blokowało przepływ mojej mocy.
- Jak mam pomóc?
Zielone oczy spojrzały na niego z wyraźnym smutkiem.
- Nie wiem...
- Wasze lecznicze zdolności tu nie pomogą. - Głos lisa rozległ się gdzieś nad jego głową. - A przynajmniej tak mi się wydaje, jeżeli dobrze wnioskuję.
- Czyli?  - Tsunade pociągnęła go za rude kłaki, zmuszając go, do zniżenia się do ich poziomu. - Co masz na myśli?
- To, że ta rana została zadana przy pomocy demonicznej chakry. Znaczy się, esencji z demonicznej chakry.
- Co?
- No przestań. - Demon ponownie rzucił kobiecie poirytowane spojrzenie. - Nie udawaj, że nie słyszałaś. Przecież każda wioska prowadziła nad tym eksperymenty. Jeden z głównych powodów, dla których trzymano w nich ogoniaste bestie.
- Nie mam bladego pojęcia o co ci chodzi.
Lis uniósł wdzięcznie brew.
- Nie?
- Nie! Ty cholerny...
- Kyu... - Głos Naruto był dziwnie cichy i spokojny. - Proszę.
- No dobra. - Dziewięcioogoniasty uniósł dłonie w geście poddania. - Mniejsza z tym, że każda wioska chciała mieć bron idealną. Esencja z chakry demona to właśnie taka broń. Czy raczej, trucizna. Odpowiednia dawka zabija niemalże natychmiast, bez żadnych śladów.
- Przecież on go potrzebował - wtrącił Uzumaki. - Madara. Chciał żywego Sasuke.
- A odpowiednia paraliżuje.
- Więc... - zaczęła Tsunade.
- Więc dzieciak oberwał ni w ząb, ni w oko. Gdzieś pomiędzy. Teraz jego organizm męczy się z substancją, ale jest raczej na straconej pozycji.
- I? - zapytał Naruto, wpatrując się uważnie w czerwone oczyska. - Co my możemy zrobić?
- My? Nic...
- Kto?
Zaległa cisza, w której Uzumaki ani myślał spuścić wzroku z lisa.
- Nie rozumiem pytania.
- Nie bądź tępy, pchlarzu. Kto może mu pomóc?
- W tym momencie? Nikt.
- KTO?!
Kyuubi przyjrzał mu się uważnie. Wyraźnie się zawahał przed udzieleniem odpowiedzi.
- Demon znający techniki uleczające.
Naruto przeniósł wzrok na twarz Sasuke. Tak spokojną. Niewyrażającą żadnych emocji.
Jakimś trafem wiedział, co należało zrobić. Albo raczej, z kim musiał się skonsultować.
"Nanabi."


11 komentarzy:

  1. No wreszcie jesteś! Gdybym tylko wiedział kto podp... wróć, kto przywłaszczył sobie moje widły (a żniwa były i wielu mogło ich potrzebować) to już dawno zrobiłbym z hich niecny (hahaha - opętańczo się śmieje). Ale tak na poważnie. Cieszę się z nowej notki i mam nadzieję, że skoro wypoczełaś to szybko dodasz ciąg dalszy. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie tam wypoczęłam, toż to obóz przetrwania był xD I przetrwałam!

      Ojooj, biedne widełki, oby się szybko znalazły! :D
      *tajniacko chowa coś za plecami*

      Usuń
    2. poszukujący wideł...28 sierpnia 2012 21:58

      Skoro to był obóz przetrwania, to tu ma zastosowanie przysłowie, które mówi, że co nas nie zabije to nas umocni... A skoro masz tyle mocy, to pisz, pisz, pisz.... Zresztą studenci mają jeszcze wolne dattebayo...

      Usuń
    3. Studenci mają poprawki xD No przynajmniej niektórzy xD No ja xD Niech już będzie, że jestem takim leniwcem, że coś mi zawsze na wrzesień zostaje xD

      Usuń
  2. Oj dawno mnie tu nie było, dawno i wiesz co? Przez ten czas udało Ci się stworzyć naprawdę piękną opowieść, którą dzisiaj przeczytałam jednym ciągiem, gratulacje ;)

    Sam pomysł wykorzystania demonów może żadną nowością nie jest, ale sposób w jaki to opisałaś zdecydowanie poprawił moje zdanie o nim. Ogólnie można wręcz powiedzieć, że udało Ci się tak to odświeżyć, by 'wyglądało' jak nowe.

    Świątynia Bijuu i 'roztrzepany idiota' z dostępem do niej... Aua. Jeśli odpowiednio tym pokierujesz, a wierzę, że tak będzie to naprawdę stworzysz coś, co mogłoby się ciągnąć seriami i dalej byłoby zabawne (jak na razie dokończ tę, a później możesz pomyśleć o 3 :p)

    Ogólnie co tu mówić? Czytam i próbuję ułożyć szczękę ponownie na swoim miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kleoś! Jesteś! JUPI! <3

      Dziękuję za miły komentarz ^ ^. Cieszę się, że moja radosna twórczość wciąż Ci się podoba ;)

      Usuń
    2. Jasne, że mi się podoba :p
      Przez Ciebie drugi, albo i trzeci raz czytam to od początku (Podła cholera :P)

      Usuń
  3. O, tak! Już mogę skomciać, bowiem powróciłam z mojej wielkiej, długiej i strasznej podróżny do innego województwa, by uskutecznić polowanie na przeceny oraz kilka innych spraw jeszcze. :P

    " - Oj, czyżbyś się zdenerwował? Toż to nie ma o co się gnie...
    Kolejne pasmo pomarańczowej chakry owinęło się wokół jego kostki i swobodnym ruchem uniosło go do góry, a następnie trzasnęło nim o ziemię. "
    Ałałała, biedaczyna. :C

    "- Ja nie kazałem jakiemuś patałachowi pieczętować się w nadpobudliwym dzieciaku - stwierdził, z nutą rozdrażnienia w głosie. - W dodatku: nieumiejętnie pieczętować. "
    Och ten Kyu! Taki empatyczny! <3

    Tak sobie czytam, jak to Naruto masakruje Madarę swoją typową dla głównych bohaterów niezwykłą supermocą, a tutaj nagle masakrację przerywa Kyu. No ej. :C Ale za styl w jaki to zrobił i tak należy mu się 10/10 pktów. :)
    Watek z Esencją ciekawy, ciekawy. Nie mogę się doczekać kolejnego roz... SasuNeji. :D


    I takie tam jeszcze:
    "Czerwień błysnęła w niebieskich tenczówkach, gdy zostały skierowane na postać lidera Akatsuki."
    tęczówkach

    "- Tylko takich stać na takie głupie poświęcenia."
    Tylko ich, bo inaczej jest powtórzenie

    "Jakoś nie spodziewałam się ujrzeć twoje obliczę tak szybko (...)"
    Oblicze

    " I jakże satysfakcjonujące byłoby to, że ów muchą jest Madara."
    Ową, 'ów' się odmienia.

    "Jednak czarnowłosy mężczyzna był już na tyle poobijany, że po prostu legną na ziemi, z twarzą wciśniętą w trawę. "
    Legł

    "Hokage wyszperała z kabury strzykawkę wypełnioną jakąś lśniącą substancją i wbiła ją pewnie w ciało Uchihy. "
    I do tego fragmentu mam małe 'ale'. Jakkolwiek ampułki można tachać ze sobą wszędzie, tak strzykawek wypełnionych rożnymi płynami i już wyposażonymi w igły chyba nie bardzo. I to jeszcze tak bez opakowania. ;0 Sobie pomyślałam, ze w kaburze mogłaby mieć przegródki jak na długopisy w piórniku takie, ale to znowuż troche niepewna sprawa, bo przy wyszarpywaniu rzeczona igła mogłaby się złamać, a to już wysoce niepraktyczne, więc coś tu chyba jest nie do końca napisane.

    No, to całuski!
    mecha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, do innego województwa? Paszporty wam sprawdzali? xD (sorry, mieliśmy z tego podziere na któreś wakacje xD)

      Że KakaNaru miałaś na myśli? :> no no xD Przydałoby się jakieś, nie powiem xD.

      Ach, te błędy, cholery jedne xD Naprawdę zastanawiam się nad betą, ale no cóż... Pozostańmy na tym "zastanawiam" a to i tak jest sukces!

      Hm... No, masz racje xD Przyznam, że zaczęłam pisać jakieś głupoty o medycznych ninja w komentarzu, ale doczytałam to co napisałaś dalej i noo... No xD Masz rację z mojego punktu widzenia. Poprawię to, zaraz po tym jak się ogarnie, razem z resztą błędów ^ ^ (to znaczy, jakieś jutro pojutro...) Cholera, nie lubię takich gaf strzelać xD

      Usuń
    2. Nie zdążyli sprawdzić, bo śmignęłam, zanim zdążyli się obejrzeć. :P

      Że SasuNeji. :P

      Nikt nie lubi gaf, ale mecha wyłapała i błędy znikną. :D

      Usuń
  4. Hej,
    ach rozdział jest cudowny, Naruto kontroluje czakrę Kyuu, dość szybko wrócił Kyuubi po tym jak się obraził, bardzo mi się podobały rozmowy lisa z Hokage, były po prostu niesamowite.
    Weny życzę Tobie
    Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń