Z racji tego, że pisanie czegokolwiek nie idzie mi wciąż... i wciąż... Publikuje o to, to, co powstało wyłącznie z winy i przyczyny Mecha (o, chyba się powtarzam xD), która jako jedyna miała okazję ów dzieło przeczytać. Kontynuacja Warzyw i owoców, a więc niczego mądrego nie należy się spodziewać, zapraszam ^ ^.
Dżem i konfitury
*** *** *** *** *** *** ***
- Dżem, dżem, dżem… Hm…
- Sasuke?
- O tu, a nie. Fu…
- Sasuke?
- No cholera jasna… AŁA! – wrzasnął czarnowłosy, po
efektownym wyrżnięciu głową w blat kuchennej szafki. Nie, żeby poprawiło mu to
nastrój. Nie, żeby wyrżnięcie głową w blat poprawiało nastrój komukolwiek.
Sasuke skrzywił się, zmarszczył gniewnie czoło, a jego oczy
przybrały kolor szkarłatu, kiedy przez długie sekundy wpatrywał się w półkę
wypełnioną rozmaitymi słoikami.
- Neji – zaczął na pozór spokojnym tonem.
- Hm?
- Podaj mi dżem.
Hyuuga bez szemrania przycupnął obok chłopaka i wychylając
się nieznacznie chwycił pierwszy lepszy słoik. Nie mówiąc ani słowa podał go
czarnowłosemu.
Uchiha z jeszcze większą wściekłością spojrzał na trzymaną
przez Neji’ego rzecz. I prychnął.
- Zwariowałeś – stwierdził, niebezpiecznie niskim tonem.
- Nie wydaję mi się.
- Więc dlaczego – warknął coraz bardziej rozwścieczony. –
Podajesz mi to?
Białe oczy spojrzały na słoik ze zdziwieniem. No trzymał…
Dżem, jak nic. Skierował wzrok na swojego chłopaka. I powoli zaczął się
zastanawiać, czy Uzumaki nie posiada przypadkiem jakiejś instrukcji obsługi do
Sasuke, skoro przyjaźnił się z nim przez tyle lat.
- Bo… Dżem? – zaryzykował odpowiedź.
- Wyprowadzam się.
Neji zerknął na słoik, a następnie znowu na swojego
chłopaka. Hm… Chyba zaczynał mieć strasznie dziwne omamy słuchowe. Fakt, zawsze
bardziej ufał swoim oczom, ale jakoś nigdy uszy mu nie szwankowały. Aż do
dzisiaj.
- Naprawdę? – zapytał, postanawiając jednak zawierzyć swoim
zmysłom.
- Skoro jesteś takim kretynem, że nie potrafisz dostrzec
subtelnej różnicy między dżemem, a tym czymś, co dzierżysz w dłoni, to tak –
powiedział Sasuke, wstając z klęczek.
Neji musiał przyznać, że chłopak prezentował się zabójczo, z
wściekłością wyrytą w błyszczących szkarłatem oczach i głosem drgającym od
powstrzymywanej furii.
I kiedy tak Hyuuga podziwiał wygląd Sasuke, to ten,
mamrocząc pod nosem jakieś groźby i przekleństwa, opuścił jego kuchnie. A potem
mieszkanie.
Chłopak zmarszczył brwi.
Chyba coś mu… Umknęło.
- Że co zrobił? – Naruto przyciągnął do siebie kolejną miskę
zupy.
Kakashi delikatnie ją odsunął.
Naruto ponownie ją przyciągnął, rzucając siwowłosemu
mężczyźnie wyzywające spojrzenie.
- Wyprowadził się – powtórzył Neji, z niejaką obojętnością
patrząc, jak Hatake po raz kolejny próbuje odwieść blondyna od pochłonięcia
trzeciej porcji ulubionego dania.
- Hej! – sapnął niebieskooki, odbierając swój posiłek i
trzymając go po za zasięgiem Kakashi’ego. – Ale, że jak to? – zwrócił się
ponownie do Hyuugi. – I nic nie powiedział?
- Że jestem kretynem.
- Tak bez powodu? – zapytał sceptycznie blondyn. – Tak bez
powodu, to wybacz, ale wyzywa tylko mnie.
- Podałem mu to. – Neji postawił na barowym blacie słoik.
- O – bąknął niebieskooki, odkładając ramen i chwytając
przedmiot, który rozwścieczył Sasuke.
- Co to? – zainteresował się siwowłosy, który w tym czasie
zdążył pochłonąć zupę Naruto. Oczywiście w ramach uchronienia chłopaka, przed
spożywaniem niezdrowych pokarmów.
- Dżem - stwierdził Neji.
- Konfitury – powiedział w tym samym czasie Uzumaki.
- A co za różnica? – Kakashi wzruszył ramionami.
- Dla nas? – zapytał blondyn, krzywiąc się śmiesznie na
widok pustej miski. – Żadna. Dla Sasuke… Hm… Ja bym to określił nieco głębszą…
sprawą na podłożu emocjonalnym.
- O.
- No właśnie. Dobra – Naruto podniósł się z krzesła. –
Pogadam z nim. Cholera wie, co do tego ciemnego łba strzeliło. Za
przeproszeniem Neji, ale twój chłopak ma nieźle napierdzielone pod czołem. Kakashi pocze… A gdzie ten czort?
Oboje rozejrzeli się wokół siebie.
Ale Kakashi już był bardzo daleko od ramenowej budki.
Sasuke z nie lada satysfakcją spoglądał na pole treningowe,
które właśnie dewastował. Znaczy… Spopielał. Właściwie, to jedyne co usiłował
spopielić, to trzy drewniane pale umieszczone na środku terenu. I prawdę
powiedziawszy nie za dobrze mu szło. Chociaż… Środkowy pal się chyba lekko
dymił, a ten po prawej był nieco zwęglony i…
- AGHR – Uchiha jęknął przeciągle opadając bez sił na plecy.
- No, no, no. Takich emocji nie widziałem u ciebie chyba od
dnia, w którym Naruto skopał ci dupsko przy…
- Zamknij się, jeżeli chcesz dożyć świtu.
- Ranisz mnie – stwierdził Kakashi, usadawiając się obok
byłego ucznia. Pomimo wypowiedzianych słów wcale na zranionego nie wyglądał.
- Dopiero mogę cię zranić, jeżeli nie zejdziesz mi z oczu.
- Przecież wcale na nich nie stoję.
Sasuke westchnął wewnętrznie, nie reagując na marny dowcip.
- Czego chcesz? – zapytał, jak najszybciej pragnąc pozbyć
się niechcianego gościa.
- Ha, pytanie brzmi, czego TY chcesz.
- Nie filozofuj mi tu, tylko mów, nie mam czasu na użeranie
się z tobą.
- O – mruknął Kakashi, wyciągając z kieszeni uniformu
pomiętą paczkę papierosów. Wyciągnął jedną fajkę, przyjrzał się jej z pewnym
wahaniem, poczym ponownie schował ją do paczki. – A co, dzieci w domu płaczą,
czy chcesz pognać tłumaczyć się Hyuudze?
- Ty weź lepiej…
- Albo przeżyjesz tę rozmowę ze mną, albo czeka cię
pogawędka z Naruto. Osobiście wolałbym, żebyś skłonił się ku otwarciu swojej
duszy w mojej obecności, bo po waszej ostatniej poważnej rozmowie Naru na trzy
dni wylądował w szpitalu.
- Aghr…
- Bo przecież nie poszło o dżem.
- Podał mi konfitury – mruknął Sasuke w ramach wyjaśnień.
- Straszne.
- A żebyś wiedział – warknął czarnowłosy, podrywając się do
siadu. – Jak mam żyć z człowiekiem…
-I tu jest pies pogrzebany.
- Hę?
- Słuchaj, Sasuke, jesteś dosyć… Ciężką osobą do zniesienia,
mówiąc delikatnie. Tak samo jak Hyuuga. Ale, szczerze powiedziawszy, od razu
widać, kto w tym związku robi problemy i muszę od razu przyznać, że nie jest to
Neji.
- Jakie problemy? – oburzył się czarnowłosy. – Ja nie robię…
- Ile wytrzymałeś zanim się wyprowadziłeś? Ile u niego
mieszkałeś, po kilkumiesięcznym zastanawianiu się, czy w ogóle to zrobić? Trzy
dni? Cztery?
- …
- No? – ponaglił go.
- Dwa.
- Sam widzisz.
- No właśnie nie widzę! – niemalże wrzasnął Uchiha, mierząc
byłego mistrza wściekłym wzrokiem. – Nie rozumiem o co ci chodzi!
- Uciekasz. – Kakashi z ciężkim westchnięciem. – Boisz się.
Nie wiesz, jak się zachować. Właściwie to się nie dziwię. Od zawsze byłeś…
Sam. Ciężko jest się nagle przestawić,
nie?
- Dlaczego ty tak… Grrr… - warknął, zrywając się z trawy.
- Przemyśl to sobie, Sasuke – powiedział spokojnie Hakate,
również się podnosząc. – I leć później do Neji’ego, bo nic lepszego ci się w
życiu nie trafi.
I tak Sasuke kolejnego dnia wylądował przed bramą do domu
Neji’ego.
I wgapiał się w klamkę przez dobre dziesięć minut, zanim nie
obrócił się na pięcie i nie pognał przed siebie. A raczej, pognałby, gdyby nie
to, że tuż przed jego nogami pojawił się słoik, o który by się wychrzanił,
gdyby nie refleks nabyty na treningach.
Z typową dla siebie podejrzliwością schylił się słój.
I zaraz o mało go nie wypuścił.
Trzymał… Dżem.
Porzeczkowy.
Z dziwną miną wgapiając się w słoik wrócił do domu. Swojego.
Powieka Sasuke zadrgała gwałtownie. Poczym zadrgała jeszcze
raz.
Pośpiesznie wyskoczył z wanny, obwinął się ciasno ręcznikiem
w pasie i podreptał do zlewu, na którym…
Na którym, tuż obok kubka ze szczoteczką do zębów, stał
słoik. Dżemu.
Śliwkowego.
Coś tu stanowczo było nie tak.
Sasuke miał już powoli… Dosyć.
Znalazł dżem w kaburze, między zwojami. Wiśniowy.
Znalazł go też na dawno nieużywanym strychu, na który wlazł
wynieść część nieprzydatnych gratów. Brzoskwiniowy.
W gabinecie Hokage. Ananasowy.
To wcale nie pomagało mu rozwiązać swojego problemu z
nieumieniem mieszkania z drugim człowiekiem. Chociaż może…
Uśmiechnął się lekko, widząc przed drzwiami do swojego
pokoju kolejny słoik dżemu. Malinowego.
Chociaż może troszeczkę dawało mu to do myślenia.
Do ostatecznych wniosków doszedł, gdy kisząc na polu
treningowym, znalazł na jednym z pali dżem o smaku aronii. Właściwie to Sasuke
nie wiedział, że otrzymał słoik z dżemem z aroni, bo nigdy w życiu nie słyszał,
że można te nieszczęsne owoce na dżem przerobić. Ale, skoro jego prezenty
zaczynały mieć coraz dziwniejszy wygląd, to musiał interweniować.
I tak Sasuke ponownie znalazł się przed wejściem do domu
Neji’ego.
Westchnął ciężko, popychając toporne drzwi.
Zdołał ustalić kilka niezaprzeczalnych faktów.
Po pierwsze: po kilku miesiącach marudzenia, w końcu zgodził
się zamieszkać u Neji’ego. No może nie marudzenia. W końcu Hyuuga nie marudzi,
on… Pytał. I w końcu, po którymś pytaniu zadanym z zaskoczenia, zgodził się. I
po dwóch dniach od zamieszkania u chłopaka, Sasuke zdecydował się
zdezerterować.
Iście nie w jego stylu.
Po drugie: Uchiha musiał się zgodzić z Kakashim. Bał się. A
nie powinien. Nie znał za dobrze uczucia strachu, ale Neji je w pewnym sensie wywoływał. No… Tak samo jak radość, czułość,
czy podniecenie. Zdecydowanie, Neji wywoływał więcej pozytywnych, niż
negatywnych uczuć. I to chyba irracjonalne, w dziwaczny sposób bać się osoby,
którą się koch… Lubi.
Po trzecie: Nawet, jeżeli uznałby, że z Hyuuga i on nie mają
większych szans na wspólne, udane życie… To nie powinien wykorzystywać dżemu,
jako przyczyny rozstania.
Sasuke skradał się wzdłuż korytarza. Właściwie to nie bardzo
wiedział, co powinien powiedzieć, czy też zrobić, jak już znajdzie Neji’ego.
Właściwie to najchętniej by znalazł się gdzieś daleko stąd. Nie… Właściwie… To
najbardziej by chciał, żeby jego głupia ucieczka nie miała w ogóle miejsca.
Słodki zapach uderzył go w nozdrza.
Pociągnął nosem.
To coś w kuchni.
Przyczaił się przy drzwiach do pomieszczenia.
To… Hm… Pociągnął jeszcze raz. Kurde, nie potrafił
zidentyfikować zapachu.
Z rozmachem otworzył drzwi.
I zamarł.
Neji… Jego Neji… Kucharował. Coś… Coś śmiesznie bulgotało w
dużym garze ustawionym na największym palniku kuchenki. Hyuuga nie zareagował
na wejście gościa. Zamiast tego, wyciągnął z lodówki talerz, wcześniej
ściągając garnek na ułożony na blacie ręcznik. Nabrał na łyżkę gotującej się
wcześniej substancji i… Chyba ciapnął ją na talerz. Sasuke nie mógł jednak tego
jednoznacznie stwierdzić, gdyż chłopak był odwrócony do niego tyłem.
Z ciekawością Uchiha podszedł do niego i zerknął mu przez
ramię.
Dżem.
Tam. Na talerzu.
Dżem.
Nabrał z talerza na palec nieco substancji, nie zwracając
uwagi na to, że Neji odsunął się i właśnie spoglądał na niego z wyraźnym
tryumfem w oczach.
Sasuke skosztował wyrobu.
I zamarł.
- Dżem – wyszeptał po chwili. Na jego twarzy wykwitł
promienny uśmiech. – To…
Obrócił się, żeby coś powiedzieć, jednak w kolejnej
sekundzie Neji przyciskał go do kuchennego blatu, całując zachłannie i nie
zważając na to, że ręka Uchihy wylądowała w talerzu z dżemem.
A Sasuke dawał się całować, czując, że znajduje się w
odpowiednim miejscu. O nie, nie pozostawał dłużny. Zwłaszcza, że Naji smakował
dżemem. Słodkim, wspaniałym dżemem z…
- Truskawki – mruknął między pocałunkami.
- Hm?
- Kocham dżem z truskawki.
- Ja… - zaczął Neji. I dał mu buziaka w nos. Tak jak za
pierwszym razem, gdy Sasuke przebywał w tej kuchni. – Ja ciebie też.
Sasuke zamarł. Rozdziawił usta w chwilowym szoku, aby po
chwili rozciągnąć je w uśmiechu.
- Dokładnie. Mój ty truskawkowy dżemie.
1. Fajne!
OdpowiedzUsuń2. Wole jednak SasuNaru/NaruSasu.
3. Jak długo jeszcze ma mnie skręcać z ciekawości co do dalszych losów bohaterów głównego opowiadania? No jak długo jeszcze, dattebayo? (robie minę naburmuszonego Naruto i się nadyma) No zlituj się... (przebiegle robi minkę zbitego kociaka i wyciągając łapki prosi o przytulenie)
4. Znam zwrot "kucharzył", ale "kucharował" jest mi nieznany.
5. Czyszcząc widły (żeby nie zardzewiały, bo już druga kandydatka się na widły znalazł - Anix hehe) pozddrawiam i mega Wena życzę!
Ja, osoba uprzywilejowana chyba, znałam to już wcześniej, prawda to. Skryłam opowiadanie w folderku na kompie i oddawałam pokłony codziennie przez 2 minuty i 17 sekund, serio :D Jest cudne i śliczne, loff bardzo, niemożliwie bardzo. <3
OdpowiedzUsuńWięcej SasuNeji, w tej chwili jestem pewna że przemawiam w imieniu moim i moim, i moim, a więc całego tłumu ludzi!!! :D
Całuski,
mecha
(co dziwne ostatnio dość mocno zajęta spamowaniem na forach i, o dziwo, fejsbuku)
Gdzie tam nic mądrego, wręcz przeciwnie! A w dodatku zabawne było. Dżem tu, dżem tam... Aż strach mi teraz otworzyć szafę ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Spadłam z krzesła xD Tak szczerze mówiąc... to ja też nie odróżniam dżemu od konfitur xD Współczucia Nejiemu :D W sumie... to chyba dl tego nie bardzo lubię NejiSasu. Obaj dumni, obaj uparci. Dwóch pod jednym dachem - armagedon. Znam to, mam identyczną sytuację z siostrą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Hej,
OdpowiedzUsuńto było coś fantastycznego, bardzo ciekawie ukazałaś Sasuke. Tekst o instrukcji obsługi Sasuke mnie bardzo rozśmieszył, Kakashi dba o Naruta, aby ten nie jadł za dużo nie zdrowej żywności. Miła pogawędka Sasuke z Kakashim, i wszędzie spotykane słoiki z drzemem ;]
Weny...
Pozdrawiam Basia
Ej czemu mi wcześniej nie powiedziałyście że jest cała seria jedzeniowa? Hmmm?
OdpowiedzUsuńIrdine, wiesz co musisz zrobić żebym Ci wybaczyła xDD
Nie no, ale tak serio (o ile cokolwiek dotyczące tego tekstu może być na serio :P) to uśmiałam się jak nigdy! Sasuke jest tak cudownie niekanoniczny <3 Miałam wrażenie ze sie zamienił osobowościa z Naruto :P
Treaz chcę jeszcze więcej SasuNeji! dużo dużo więcej XD
Weny, Madary i ruskich dzieci!
Pico ;*
P.S. Cieszę się, że blog ma nazwę SasuNeji :D
(mecha pjonteczka :D)
...
Usuń...
...
SasuNARU! NARU, kuźwa xD xD xD Nie ma żadnych pjonów! Ja się tak nie bawię xD
MADARA <3
Cieszę się, że się podobało ;) I tak, wiem, że to jest w cholerę niekanoniczne xD
To dobrze, że tez uważasz że SasuNeji lepiej pasuje do bloga XD
UsuńTo kiedy kolejna część serii jedzeniowej? xD
Pico aka Sasza ^^
Czuję się otoczona xD Udzielę mojej ulubionej odpowiedzi ostatnimi czasy: Po egzaminie? xD
UsuńTo dobrze, że sesja sie już kończy ^^
UsuńPico
W teorii to mi się skończyła w piątek xD W teorii już nieco bardziej praktycznej... To 21 pozbędę się indeksu! :D
UsuńZ bólem to czytałam ;-; Nienawidze NejiSasu. Oczywiście pomijałam te czułe momenty bo aż mnie coś z nerwów ściskało. Tu powinien wejść Naru zapierdolić Nejiego i przycisnąc Sasuke do ściany potem Sasu jeszcze by pokopał Hyuuge, wzieliby ten dżem i wyszli trzymając się za ręcę a garnek oddali by za tydzień ;-; ale to tylko moja wersja XD
OdpowiedzUsuń