wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział II.XI

*Bunkru, bunkru. Tajniacko przemyka się przez internetowy bezskres*

Hm... Skaszaniłam, jeżeli chodzi o odstęp między tą notką, a poprzednią. Skaszaniłam jeżeli chodzi o długość i treść tego, co aktualnie umieszczam. I w ogóle...

Ale to wszystko przez sesje, dziwne wyjazdy, jeszcze dziwniejsze plakaty do wykonania, kolejne szykujące się szkolenia i choróbsko, które się przypałętało! No...

A w ogóle to odkryłam, że mogę prowadzić zajebiaszcze czaty w komentarzach jak na łonecie, więc bądźcie czujni bo przerzucam się na odpowiadanie właśnie w tej zajebiaszczej opcji xD

Mizuri: Trochę dziwnie się czuję, czytając życzenia sylwestrowe xD Kuźwa coraz bardziej widzę, jak czasowo skaszaniłam xD
Dziękuję bardzo za miłe słowa i ciesze się, że Ci się u mnie spodobało.

Mechalice: Tak sobie myślę, że to dobrze, że czujesz do mnie lof. W końcu dzieci powinny lofciać swoich rodziców xD.
W każdym razie, sesja zUa już powoli dobiega końca, jeszcze tylko kilka wpisów dorwać, jedną popraweczkę odwalić i będę mogła... Cieszyć się nowym semestrem... Który jest do bani... Ja pierdziele, nienawidzę swojego kierunku xD xD xD. Eeeej, chyba też powrócę do tej zasady xD Nie ważne, czy siedzę, czy nie siedzę nad projektami i tak zgarniam te same stopnie, ale wiocha xD. I to ściema, że architektura jest kierowana pod ochronę środowiska! Żaden kierunek, który zużywa aż tyle papieru nie ma prawa być posądzany o ochronę środowiska! xD

Ethariel: O dziękuję bardzo ;) Niestety nie biorę udziału w takich rzeczach, ale dziękuję, że o mnie pomyślałaś ^ ^.

Basia: Chyba jesteś pierwszą osobą, która napisała mi, że woli drugie opowiadanie ;). Dziękuję za komentarz i ciesze się, że spodobała Ci się moja radosna twórczość.

Maxiii: No juuuż, nooo xD

Bez dalszego marudzenia, zapraszam na rozdział XI! :D


*** *** *** *** *** *** ***

- Risu! Śniadanie!
Naruto chwycił patelnie, zgrabnym ruchem podrzucając jej zawartość, ażeby nie przywarła do powierzchni, a następnie odłożył ją na zgaszony palnik. Drugą ręką pokroił pomidora na kilka równych części, doprawił go i ułożył na talerzu, na którym następnie wylądowała wcześniej przygotowana jajecznica.
- RISU! – wrzasnął ponownie. Chwycił czajnik z zagotowaną wodą i zalał herbatę. Zerknął w stronę drzwi.
To było nawet fascynujące, z dnia na dzień dowiadywać się, że dzieciak Gobi jest większym leniuchem niż on sam. Ta, fascynujące… Do czasu.
- Przysięgam – warknął pod nosem, ruszając w kierunku sypialni. – Że własnych dzieci nie zdołałbym wychować na aż takich nicponi. RISU!
Usłyszał urwany, dziecięcy śmiech. I coś w stylu „cii!”
Zatrzymał się gwałtownie. Przymknął oczy, próbując się uspokoić. Obrócił się gwałtownie na pięcie i wrócił do kuchni. Mamrocząc nieprzyjemne rzeczy wyciągnął jeszcze jeden talerz i kubek na herbatę. Nałożył kolejny przydział posiłku, wstawił wodę na następną porcje naparu.
Wciąż psiocząc na swój żałosny los, ponownie ruszył ku sypialni. Bez większych ceregieli odciągnął zasłony i nie zdziwił się, że młodej nie ma już w łóżku. Z rosnącym uczuciem irytacji stanął przed szafą, otworzył ją i oznajmił:
- Śniadanie gotowe.
Dwie czarnowłose postacie spojrzały na niego jak na debila.
„Świetnie…”

Kilka sekund później Naruto siedział przy stole, zawzięcie wbijając wzrok we własną herbatę. Na krześle obok siedziała Risu, która z wyraźną radością rozciapywała podane jedzenie po całym blacie. A naprzeciwko…
Uzumaki połamał trzymaną w ręku łyżkę.
- To już będzie trzecia w tym tygodniu – oznajmił beznamiętny głos.
Blondyn wbił wściekły wzrok czarne oczyska.
- Itachi – warknął, przymykając oczy. – Możesz wynieść się z mojego mieszkania?
- Nie.
- Dlaczego?
Uchiha wzruszył ramionami.
Naruto wrzasnął. Przeciągle.
- Słuchaj – zaczął, siląc się na spokojny ton. – Nie chcę mieć nic wspólnego z tobą, ani tym bardziej z twoim bratem. Nie wiem skąd żeś wytrzasnął mój nowy adres i właściwie niewiele mnie to obchodzi. Ba, nawet nie chcę wiedzieć, jak złamałeś moje zabezpieczenia, wystarczy tylko…
- Dlaczego?
- Bo mnie to nie interesuje? – warknął, mrużąc wściekle oczy. Naprawdę nie miał ochoty…
- Dlaczego zostawiłeś Sasuke?
- A wal się. Akurat tobie nie mam się zamiaru tłumaczyć.
- A komuś masz zamiar?
Naruto zamilkł, zaskoczony pytaniem.
- Może Sasuke? – zasugerował czarnowłosy.
- AGHR…
Minął już tydzień.
Cholernie zwariowany tydzień, którego właściwie miał już dosyć.
Naruto wbił wzrok w sufit.
A ów cholerny tydzień zaczął się od raportu Sasuke.

Blondwłosa postać stała naprzeciw dwójki czarnowłosych shinobi.
Ręka Madary zadrżała. Nie wiadomo, czy ze strachu, czy z podniecenia.
- Kyuubi? – zapytał pełnym uciechy głosem.
- Chciałbyś. – Postać zaśmiała się złowieszczo i już w kolejnej chwili znalazła się przy najstarszym z Uchitów. Jednak zanim zdołała zadać cios, Madara zniknął, odpychając od siebie Sasuke i pojawił się kilka metrów przed nią.
- Uciekasz, myszko? – zapytał Naruto. Nie… To nie był Naruto. To było jego ciało owładnięte mroczną chakrą. To było jego ciało, na które Uzumaki nie miał żadnego wpływu, nie był świadomy jego ruchów. To było… Właściwe nie dało się określić słowami .
Czerwona chakra wolnymi pląsami smagała skórę blondyna. Wchłaniała się w nią, przejmując nad chłopakiem kontrolę.


- Madara uciekł, a Uzumaki zaczął zachowywać się jak kretyn.
Naruto uniósł półprzytomny wzrok na ludzi znajdujących się w gabinecie. Każdy się na niego gapił, a on nie za bardzo wiedział, o co mogło chodzić. Cóż… Miał drobne problemy z koncentracją.
- Co? – zapytał głupkowato, rozglądając się po twarzach, w poszukiwaniu jakiejś wskazówki mówiącej, czemu właśnie się stał głównym obiektem obserwacji zebranych. – Em… - zająknął się. Chwycił kręcącą się przy nim dziewczynkę. – To co? Możemy już iść ta?
- Dlaczego przede mną uciekasz? – syknął Sasuke, który nagle znalazł się niebezpiecznie blisko blondyna.
- A dlaczego miałbym uciekać? – burknął, uparcie wlepiając wzrok w podłogę. – Masz chyba o sobie za wysokie mniemanie.
- Tak? Więc czemu…
- Dajże mi spokój.
- To nie zachowuj się jak idiota!
- Odwal się, będę robił co mi się podoba!
- Więc nie zaprzeczysz, że zachowujesz się idiotycznie?!
- A weź spie…
- Zamknijcie się – przerwał im głos Tsunade. – Obaj. Nie mam zamiaru słuchać waszych dziecinnych utarczek. Wypad mi stąd. WSZYSCY!

No…
Naruto przełknął ciężko ślinę i spojrzał ukradkiem na brata Sasuke.
Czarnowłosy przyglądał mu się uważnie. I nie mrugał. Jaki normalny człowiek nie mruga aż tyle czasu?!
„Życie jest do bani.”
Pomyślał smętnie.
Wtedy u Tsunade… Ostatni raz widział Sasuke. I od tamtej pory unikał go ze wszystkich sił. Wyprowadził się od Sakury, wziął wolne i starał się jak najmniej opuszczać mieszkanie. Cóż… Po prostu nie dawał możliwości, aby doszło do przypadkowego spotkania.
Po pewnym czasie, w którym gorączkowo zastanawiał się co zrobić ze swoim życiem, doszedł do wnioski, że najlepszym wyjściem będzie nie narażanie się na towarzystwo młodszego Uchihy, do momentu, aż ten przestanie kipieć ze złości na jego widok, lub do chwili, gdy Naruto zdoła powstrzymać szybsze bicie serca po spojrzeniu w czarne oczęta byłego kochanka.
A przecież ta chwila kiedyś nadejdzie.
Znaczy na pewno.
Chyba…
Naruto stłumił westchnięcie. Wiedział, że to nie był najlepszy plan w jego życiu, ale jak na razie nie wpadł na lepszy. Więc z braku laku postanowił się trzymać tego.
W każdym razie… Od początku tego cholernego tygodnia jego życie wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, a miały na to wpływ dwie osoby. Pierwszą z nich był brat Sasuke, który z jakiś dziwacznych względów postanowił torturować go swoją obecnością dzień w dzień, od kiedy wrócił tylko z ostatniej misji. I rzucał co chwilę jakimiś głupimi aluzjami. I w ogóle to nielegalnie włamywał mu się do mieszkania… Drugą zaś… Była córka Gobi, cholerny mały potomek demona, który doprowadzał go powoli do szału i w tym momencie… A no właśnie?
- Risu. – Blondyn uświadomił sobie, że dziewczynka za długo siedziała cicho. Zły znak. – Co robisz?
- Rysuje – odparła niewinnie smarkula.
Uzumaki zmrużył podejrzliwie oczy.
- Aha… A mogę wiedzieć czym?
- Masełkiem.
- Yh… ŻE CO?

- Risu, rajstopy!
- Nieee! – dziecko z przerażającym wrzaskiem pognało przed siebie. Uzumaki warknął mentalnie.
- Chodź tu, natychmiast! Zimno jest na dworze, musisz założyć…
- NIE! NIE LUBIĘ!
- Jeżu drogi – westchnął do siebie. – Skąd to ma tyle siły w płucach?
Itachi wzruszył ramionami.

- Siku…
- Błaaagaaam, nie – jęknął blondyn, zrezygnowany rozpiął kamizelkę Risu. Po raz trzeci. A już byli tak blisko wyjścia z domu.

- Drzwi.
- JUŻ – warknął do czarnowłosego, przetrzepując kieszenie. – Kuźwa, gdzie te cholerne…
Metalowy przedmiot błysnął w dłoni Itachi’ego.
- Dawaj to – warknął, odbierając mu klucze. – I idźmy już w końcu. I tak jesteśmy spóźnieni na wizytę w szpitalu. Tsunade mnie zabije. I pewnie tylko wyłącznie mnie, bo przecież wszystko na tym cholernym świecie jest moją winą…

Klucz ponownie zadzwonił w drzwiach. Naruto wcisnął się do domu, popychając przed sobą Risu.
- I nie przeżyjesz, bez tej cholernej lalki? – warknął blondyn bardziej do siebie, niż do towarzyszącej mu dziewczynki.
- Ciocia Sakura dała mi Amelie.
- Fascynujące.
- Samej byłoby jej smutno.
- Z pewnością.
- Wujku?
- CO?
- Siku…

Naruto z pewną dozą czułości spoglądał na Risu, która aktualnie wtulała się w swoja matkę.
Gobi delikatnie gładziła włosy dziewczynki, szepcąc do niej słowa pocieszenia. A blondynowi z niejasnych przyczyn zrobiło się smutno.
Zagryzł wargę, przyglądając się tej scenie z coraz większym przygnębieniem.
W ciągu tego tygodnia… Przyzwyczaił się do obecności małej rozrabiary. Pomimo wszystkich problemów jakie mu przysporzyła i w ogóle… Teraz, kiedy musiał się z nią rozstać, chociaż jeszcze nie dawno wyczekiwał tego momentu z niecierpliwością, to czuł się… Po prostu źle.
Nie będzie przyjemnie wracać do pustego domu, w którym nie usłyszy dziecięcego śmiechu, ani też głosu Sasu…
Wzdrygnął się, próbując zmienić tor swoich myśli. Wcale mu się nie podobało to, że zaczynał popadać w jakieś dziwaczne humory. I zamierzał jak najszybciej coś z tym zrobić.
Najlepszym wyjściem było udanie się na długą, samotną misję. Jak najdalej od Konohy.
I w ogóle…
To zachciało mu się ryczeć.
A w międzyczasie ktoś bezszelestnie wcisnął się do pomieszczenia i oplótł go ramionami, w które Naruto zgłębił się mimowolnie, pomimo tego, że dobrze wiedział do kogo należą oraz, że to nie jest najlepszy pomysł. Ale chociaż przez chwilę mógł poczuć się tak, jak kiedyś, gdy Sasuke był dla niego tym kimś najważniejszy w życiu. Westchnął mimowolnie, poddając się delikatnemu kołysaniu.
Zimny nos wcisnął się w zgłębienie w jego szyi.
„Koniec z tym.” Pomyślał stanowczo, postanawiając to przerwać, dopóki… Nie doszło do czegoś dziwnego.
- Sasu, ja… - zaczął, próbując oderwać się od Uchihy.
Jednak czarnowłosy mu na to nie pozwolił.
- Ci…
- Sasuke – warknął w końcu, siląc się na złość. – Zostaw mnie.
- Nie.
- Sasuke. Powie…
- Ci…
Naruto umilkł gwałtownie. A mała igiełka radośnie zagłębiła się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą Sasuke gmerał dłonią.
- AŁA! – wrzasnął blondyn, odskakując gwałtownie od czarnowłosego. – ZWARIOWAŁEŚ DEBILU?! PADŁO CI NA ŁEPETYNĘ?! LECZ SIĘ CZŁOWIEKU! CO ŻEŚ MI WSTRZYKNĄŁ?!
- Nei Kakri*. – Sasuke wzruszył ramionami. Właściwie to wyglądałby nawet dość niewinnie, gdyby nie to, że w jednej dłoni swobodnie porzucał zużytą strzykawkę.
- Kakri – powtórzył Uzumaki. Zmarszczył czoło, próbując przypomnieć skąd zna tę nazwę. Skojarzył. Ze szkolenia. – To… Trucizna. Drzewo Kakiri… Jego owoce zmiażdżone dają proszek… Właśnie, proszek, a ty dałeś…
- Rozcieńczyłem. Z sake dla lepszego efektu.
- Ty podstępny, cwany… - Nie dokończył, nie zdążył.
Padł. I pewnie trzasnąłby w podłogę, gdyby nie to, że ręce Sasuke sprawnie złapały go tuż nad podłogą.
- I szybszego – dodał po chwili, jakby Naruto mógł go usłyszeć.
- No, no, no powalasz romantyzmem. – Doszedł do jego uszu głos Gobi. – Aczkolwiek miło, że uciąłeś jego wrzaski.
Uchiha zacisnął usta w grymasie, który z braku laku można było określić uśmiechem.
- Daj mu czadu, wujku! – Zakrzyknęła radośnie Risu, pokazując Sasuke dwa uniesione w górę kciuki.
Ale Naruto już nie mógł tego zobaczyć.

Naruto przeciągnął się z rozkoszą, pozwalając aby następnie jego ręce swobodnie opadły na poduchy.
Już dawno tak dobrze nie spał.
W końcu ostatnio Risu dała mu nieźle w kość, no to teraz mógł przynajmniej…
Wrzasnął przeciągle i wstał gwałtownie. Znaczy… Wstałby, gdyby nie to, że zaplątał się w pościeli, wywinął na łóżku dziwaczny piruet i wyrżnął twarzą w podłogę, zaraz po tym, jak przypadkiem sturlał się z wygodnego materaca.
- Ożesztywdu…
Przerwał, gdy usłyszał parsknięcie. Dwa parsknięcia. Dwóch Uchihów.
Odchrząknął.
Miał przejebane.
- Ekhem… - zaczął, nieco zakłopotany. Nie za bardzo wiedział, co się wokół niego dzieje.
- Twój chłopak – zaczął Itachi, nie zważając na to, że Naruto właściwie to chciał coś powiedzieć. – Jest nieogarnięty.
- Wiem. – Na ustach młodszego z braci gościł łagodny uśmiech. Ciemne oczy wpatrywały się wprost w twarz Naruto. – I chyba za to go kocham.
Serce blondyna zamarło na chwilę.
Otworzył usta.
I zamknął je.
I ponownie otworzył.
- Idę – mruknął Itachi, usuwając się w kierunku drzwi. Najwyraźniej miał dość patrzenia na Uzumakiego udającego rybę wyciągniętą z wody. – A ty – spojrzał na brata z powagą. – Nie schrzań.
Blondyn wygrzebał się z okrycia i z naburmuszoną miną stał teraz naprzeciwko Sasuke.
- Czy ty mnie… - powiedział niebezpiecznie niskim tonem. – Porwałeś?
- Tak – przyznał czarnowłosy bez wahania. W kolejnej sekundzie znajdował się tuż przy nim, sprawiając, że Naruto ponownie stracił na chwilę oddech. – I jestem zawsze gotów zrobić to ponownie, gdybyś czuł się nieprzekonany.

19 komentarzy:

  1. "Skaszaniłam, jeżeli chodzi o odstęp między tą notką, a poprzednią. Skaszaniłam jeżeli chodzi o długość i treść tego, co aktualnie umieszczam. "
    Rety, Irduś, nie przeżywaj. Ty to piszesz dla rozrywki, dla słit komciów, i może dla mnie, no! (y, znaczy, no chyba. xD)

    "Drugą ręką pokroił pomidora na kilka równych części, doprawił go i ułożył na talerzu, na którym następnie wylądowała wcześniej przygotowana jajecznica. "
    Przepraszam, ale... pomidor. xDDD

    "Diwie czarnowłose postacie spojrzały na niego jak na debila.
    „Świetnie…”"
    Literówka, poza tym zdanie trochę zabrzmiało, jakby Itachi i Risu oboje siedzieli w szafie. o.O" Jeśli tak, rany, wolę nie wiedzieć po co.

    "Uzumaki połamał trzymaną w ręku łyżkę.
    - To już będzie trzecia w tym tygodniu – oznajmił beznamiętny głos."
    Lol, ja to mam dziwne skojarzenia z całkiem niewinnymi fragmentami -- Matrix. xD
    "- Nie próbuj zgiąć łyżki - to niemożliwe. Spróbuj raczej zrozumieć prawdę.
    - Jaką prawdę?
    - Łyżka nie istnieje.
    - Łyżka nie istnieje?
    - Wtedy spostrzeżesz, że to nie łyżka się zgina, lecz ty sam."

    W ogóle to -- prześwietny Itachi! :D Cudowne dialogi! Loff!
    I jako naczelna hejterka masła w postaci nieprzetworzonej (tosty się nie wliczają, bo to masło stopione. ^^) nie pochwalałam wyboru przez Risu tego kawałka tłuszczu w celach rysowniczych.
    No i nie powiem, że Itachi i Naruto to nie ładne młode małżeństwo z dzieckiem. Jacy zgodni, jaka sielanka! xD

    "- Wujku?
    - CO?
    - Siku…"
    Masz mnie, Ómarłam.

    I rany, ten Sasuke, ze strzykawkami (brr) -- element stanowczo niebezpieczny dla społeczeństwa!


    No dobra, przeczyt!
    Jeszcze raz się powtórzę -- Itachi jest świetny, gęba sama mi się śmieje na scenkach z nim. Właściwie ta cała Risu też niezła aparatka. Straszliwie przyjemnie mi się czyta o problemach innych z dziećmi. W sumie, to doszłam do wniosku, że dzieci dopóki nie znajdują się blisko mnie, są fajne, tak to niezmiennie deklaruję moje nielubienie ku tym miniaturowym dorosłym z adhd i abstrakcyjnym poglądem na świat. :)

    I kurde, plan Sasuke jest genialny. :) W zasadzie początkowo obawiałam się, że polecisz stylistyką "najlepszym sposobem na wyrażanie uczucia tak czystego jak miłość jest gwałt, no ba!", ale szczęśliwie do tego nie doszło. W każdym razie nie wygląda, żeby doszło, no. ^^ Albo Naruto o tym nie pamięta. xD

    Ogólnie, lajkam tę ostatnią scenę bardzo i mogę sobie potrzymać kciuki, żeby teraz jakoś to się ułożyło Naruto z Sasuke. Fajnie by było chyba, żeby JUŻ, W KOŃCU doszli ze sobą do ładu. ^^

    Choć w sumie, jak się nie da ułożyć z Sasuke, nie widzę większych przeciwwskazań dla blondyna na zapolowanie na starszego z braci... :P Głównym argumentem mogłyby być dłuższe włosy, o ile tylko Naru dzieli mój włosowy fetysz.
    W zasadzie, włosowy fetysz to zło. Ostatnio strasznie męczę się na fizyce, bo mój kolega sobie zapuścił, a że siedzi tuż przede mną, to mnie straszliwie kusi... Bo takie ładne, falowano-kręcone są, w kolorze miodowego blondu, nooo~~ xD Wizja warkocza, za który mogłabym go pociągnąć nie daje mi spokoju.

    Dobra, a wracając do tonu bardziej serio, to się stęskniłam za Twoimi fikami. ;< Naprawdę je lubię i powinnaś częściej aktualizować, shame on you, moja droga!
    Napisze petycję, uważaj, będzie popularniejsza niż ta w sprawie acta! xD

    I jeszcze takie tam, literówki:
    "Blond włosa postać stała (...)"
    Blondwłosa razem, word lubi to rozdzielać aż za bardzo.

    "- Zamknijcie się – przerwał im głos Tsunade. – Obije."
    Obaj.

    "Zimno jest na dworze, musisz ubrać…"
    Założyć -- szlag, sama ciągle robię ten błąd i nie umiem nad nim zapanować. :<

    W zasadzie, to byłoby na tyle.
    Całuski!
    mecha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irduś lubi przeżywać, wszystko i wszędzie i w ogóle to robiąc sobie zawsze siarę na maksa xD Moja psychika ostatnio robi dziwne rzeczy i niestety nie mam na nią większego wpływu.
      Eeej, to chyba jasne, że piszę dla Ciebie xD No może nie tylko i wyłącznie, ale sama chyba nie zaprzeczysz, że "Warzywa i owoce" są jak najbardziej kierowane ku Tobie xD
      Tak, oni właściwie siedzą w szafie. Nie, nie wiem po co. Nie mam pojęcia o co mi wtedy chodziło xD Zostawmy tę kwestię do momentu, aż aŁtor przypomni sobie, co właściwie miał na myśli pisząc dziwne rzeczy xD Widzę, że masz pewien uraz do pomidorów xD xD xD.
      No przecież aktualizuje systematycznie! Znaczy... Raz na jakiś czas. Kiedy tylko coś napiszę! A ostatnio to ten... Wyrwa czasowa po prostu! o! A jak napiszę, że tu już było pełno nowych notek od grudnia tylko jakiś zUy zazdrosny haker mi je pousuwał to ktoś mi uwierzy?
      ...
      Chyba nie potrafię kłamać...
      Petycja? Jasne xD Już mam pewną wizję xD "Jeżeli chcesz, żeby Irdine zawaliła studia... Wciśnij jeden."

      Usuń
    2. To może skierujesz ku mnie jeszcze jakiś sequel "Warzyw i owoców"? "Ryże i makarony" na przykład! No czyż ryże i makarony nie brzmią kusząco? xD

      Rany, naprawdę siedzą w szafie? xDDD
      U mnie też Itachi siedział w szafie w "Skazanym na Sasuke" -- uznałam, że w bardzo inteligentny sposób nawiążę tym samym do frazy "wyjść z szafy". xD Ale nic dziwnego, moja radosna twórczość, to tęczowy gejoland, więc nic dziwnego, że Itaś też okazuje się być tęczowym facetem. :D (pominę, że powinnam to skończyć już dawno, a leży i leży...)

      Niedobry ten haker. :< Jego haniebny czyn wielce mnie zasmucił.
      Yyy,mam problem techniczny. Jeden mam wcisnąć na telefonie, czy na kompie? :P

      Usuń
    3. Ryże... Makarony o.O Ryże i... Makarony... Źlej, tudzież jeszcze gorzej xD Córo droga, nie dawaj mi dziwnych pomysłów xD Seria produktów żywnościowych się rozrasta i niedługo obiegnie cały świat xD Chyba powinnyśmy założyć wspólnego blogaska na łonecie, ażeby wspólnie tworzyć żarciowe twory xD xD xD

      Mechaś, Mechaś, masz do czynienia z niedorobionym architektem... NA KALKULATORZE! Opcjonalnie program w pralce xD.

      Usuń
    4. Hyh, załóżmy blogaska o żywności! xD Tym sposobem niechybnie opanujemy świat! Nikt się temu nie będzie w stanie oprzeć, nie ma ludzi o tak silnej woli. ;3
      Mogę nawet zrobić nagłówek w Paincie! ^^

      Kalkulatory, pralki... tego jakoś nie mam pod ręką. Bym musiała albo nurkować po torbę, albo udać się na piętro, a nie bardzo mi się chce. xD Z tego więc wynika, że studiów nie zawalisz. ^^

      Usuń
    5. Hm... To byłaby dopiero twórcza sposobność do dręczenia ludzkości... Rób, rób, widzę przed nami świetlaną przyszłość.

      Cholera, nie zawale? Nożesz, kiedy mnie w końcu wywalą... Jeszcze je skończę i będę musiała... Iść do stałej pracy o.O

      Usuń
    6. Ty uważaj, bo zaraz odkryję, że dżemy i konfitury też są urokliwe i naprawdę to zrobię. W sensie nagłówek. ;P

      Stała praca. xD Daaaleeekooo przede mną, a i tak mam nadzieję mieć robotę prostą, łatwą i przyjemną. Chyba że skończę jako nauczyciel, ugh. :<

      Usuń
    7. Dżemy... Konfitury... Truskawki...
      NAGŁÓWEK! TAK! :D :D :D

      Mieszkanie pod mostem i nielegalne kradnięcie prądu z pobliskiego kiosku też się liczy jako stała praca?

      Usuń
    8. Lol, nieeeee... Bym musiała zaraz wejść na stronę jakiegoś spożywczego, porobić copypastę na jakiś art i... wiesz, jak to będzie genialnie źle wyglądać? xD

      Tak, bycie żulem jest stałą pracą. Chester jest żulem i ma nawet na bilety do kina! Więc może uda ci się uzbierać nie tylko na umeblowany karton. ^^ http://youtu.be/NUfjyYvs2qA

      Usuń
    9. Mecha, dewenujesz mnie... Ja tu... Kończę pisać coś dziwnego, a Ty mi tu marudzisz, że Ne-e? No jak to tak xD

      Eeeej xD Ten gościu został moim idolem. Jak dorosnę, będę Żulem xD.

      Usuń
    10. KOCHAM CIĘ ZA DŻEM <333
      i nie denerwuję cię, bo cię kocham :>

      Chester też jest moim osobistym idolem. Chaaange, you got chaaange? ^^

      Usuń
    11. deWENUJESZ, do denerwowania mnie jest Ci daleko xD Co teraz? Ryże, Makarony czy wołowina kontra wieprzowina? Zaczynam się bać xD

      Usuń
    12. Wszystko jest fajne i odpowiednim wydaniu może okazać się konfliktowe. xD
      Słodkie i słone przekąski, soki kontra napoje gazowane też... Rany, rany, tyle do wyboru! ^^
      Wen Cię poprowadzi na dobrą drogę, powiadam Ci!

      Usuń
  2. Cudna notka, chyba się posikam ze śmiechu... Siku... A do tego Uchiha - porywacz i to bez cienia skruchy (tak trzymać Młotkowi czasami chyba trzeba metod drastycznych i młotkiem do łba wbijać haha). A na poważnie, to dzięki za świetną notkę i proszę, nie rób tak więcej, nie znikaj na tak długo... To odbija się źle na mojej słabej psyche...
    Życzę weny na tony ( a nie na kartki) i pozdrawiam
    maxiii (przez 3 i)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoj, przepraszam, już poprawiam ^ ^ Dziękuję za miły komentarz i postaram się nie robić aż tak masakrycznych przerw ;)

      Usuń
    2. Ja się nie gniewam... Trzymam za słowo, bo inaczej do spółki z rozwścieczonymi fanami zrobimy najazd na Soplicowo... Oczywiście wyłgam się sianem i powiem w sądzie, że to przez moją rozstrojoną psychikę i że nie wiem skąd te widły w Twoich plecach się wzięły (teraz obłąkańczy śmiech) HAHAHAH HAHAH HA HAHAHAHAHA HAHAHA...
      Pzdr i Wena życzę
      maxiii

      Usuń
    3. Taka jedyna reakcja, na jaką mnie w tym momencie stać: xD xD xD
      A rozdział się pisze! Ha! Już jest ponad dwie strony wordowe! :D
      Co do tych fanów... No cóż, chyba mnie się wykruszają ostatnio niestety... xD

      Usuń
  3. Świetny blog.
    Obserwuje i zapraszam również do obserwacji mojego bloga.
    pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń