niedziela, 24 kwietnia 2011

"Mój dzień" część IX

Jeżu drogi, już tak męczę ten rozdział, że naprawdę mogłabym go w końcu skończyć xD.

Więc, powiem tak: Studiowanie jest złe. Złe i niemoralne. A przynajmniej takich kierunków jak mój. Ostatnie trzy tygodnie spędziłam na ślęczeniu po nocach, które czasami kończyło się o 13 po południu po zakończonych zajęciach. Po tygodniu życia wyłącznie kawą i projektami mój organizm... zaczął się buntować xD. Muszę wymyślić nowy sposób na utrzymywanie się w stanie "nie-spania", który nie zawiera w sobie kofeiny...
A teraz próbuje wszystkie te nocne godziny odespać i w końcu przerzucić się na system dzienny. Co mi kompletnie nie wychodzi xD.
I piszę kolejną część. Co mi idzie lepiej ^ ^.

Mechalice: Kiciuuuś <3 Jakiż on pięęęękny! A taaaaa mordka! Idealnie ujęłaś w słowach to, co wyraża xD. Niach, niach, ustawie go sobie na tapetę <3.
Zostaw tą kawe! Kawa jest zUa! Po 5 kolejce kawy, o 7 rano, współlokatorka stwierdziła, że jestem wcięta... Nie moja wina, że zaatakowały mnie moje własne buty! I szafa... I łóżko... Oj tam, nie ważne. Kawa jest po porostu zUa, nie wnikaj dlaczego. I to wcale nie ma nic wspólnego z tym, że idąc na uczelnie prawdopodobnie mruczałam do siebie coś w stylu "Ładne kwiaaatki, ale ładne. Łoo, a jakie mam buciki śliczne i sukieneeeczke". A już na samej uczelni moje myśli zajęło wyliczanie najszybszej trasy do pierwszego lepszego WC, kiedy to nadmiar ów napoju chciał chyba samoistnie opuścić mój organizm.
Hm... FARTUCHszop, dla zdesperowanych, ze słit różowym szyldem reklamującym <3 Mrrr... Tak, to zapewne to magiczne miejsce zaopatruje naszych bohaterów w ich urocze wdzianka. Pewnie Uzumaki tam też znajduje swoje pomarańczowe dresy :D.


*** *** *** *** *** *** ***

"To twój dzień, Naruto. To twój dzień."

Ściskasz w dłoniach w dłoniach czerwony materiał togi, zapatrując się przed siebie.
Tak, to twój dzień.
Dzień, na który czekałeś całe swoje życie.
Będziesz Hokage. Nie...
Jesteś już Hokage. Jedyne, co jeszcze pozostało to oficjalna prezentacja, przed mieszkańcami Konohy. Już nic, nie jest w stanie odebrać ci twojego spełniającego się marzenia.


- Naruto? Wszystko gra?

- Hm? - Blondyn spojrzał z roztargnieniem na Tsunade, która właśnie pojawiła się w pomieszczeniu. - Ta... Myślę, że tak.

Kobieta podeszła do Uzumakiego i potarmosiła go po blond kosmykach.

- Ciesze się, że się zgodziłeś - powiedziała z uśmiechem.

- A czemu miałbym się nie zgadzać - mruknął pod nosem, próbując uratować jakoś swoją fryzurę. - No patrz, co żeś zrobiła.

Kobieta spojrzała na niego z uwagą.

- Lepszym pytaniem by było: dlaczego miałbyś się zgadzać?

Naruto westchnął.

- Widzisz... - zaczął po chwili wahania. Uśmiechnął się delikatnie. - Kto weźmie w garść tę wiochę, jak nie ja?

- Głupek. - Tsunade włożyła mu na głowę kapelusz. - I że też to ja będę prowadzić przysięgę takiemu...

- Zaraz, zaraz - przerwał jej niebieskooki. - Jak to, ty? Przecież według tradycji, przecież poprzedni Hokage powinien...

- Jak nie patrzeć, to kiedyś to była moja funkcja.

- Wiesz, że nie o to mi chodzi - prychnął. - Szanowny Uchiha nie ma na tyle godności, żeby spojrzeć mi prosto w oczy?

Naruto zacisnął dłonie w pięści.

To było takie... głupie z jego strony.

Nie widział Sasuke od pobytu w wiezieniu i właściwie z tego powodu było mu źle.

Powinien być zadowolony. Powinien... No właściwie sam nie wiedział, co powinien. W każdym razie oczekiwał, że po tym wszystkim Sasuke zrobi "coś".
Matko kochana, cokolwiek!

Sytuacja nie została wyjaśniona w żadnym stopniu, a Naruto ów wyjaśnień oczekiwał. Jedyne, czego zdołał się dowiedzieć, to to, że właśnie Uchiha wstawił się za nim, dzięki czemu został oczyszczony z zarzutów. I to, że czarnowłosy wytypował go na swojego zastępce na stanowisku.

No w takim wypadku chyba miał prawo oczekiwać szczerej rozmowy, czyż nie?!

Chociaż po dłuższym zastanowieniu Naruto chciał tylko... Chciał go zobaczyć.
Z jakiś irracjonalnych, nielogicznych dla niego powodów, chciał ujrzeć oblicze tego czarnowłosego drania i... Improwizować.

- Jeszcze mi powiedź, że nie pojawi się dziad na ceremonii to chyba padnę - mruknął pod nosem, ściągając kapelusz i niedbale rzucając go na krzesło.

Tsunade nie odpowiedziała.

Blondyn łypnął na nią podejrzliwie.

- No chyba se żartujesz?! - warknął. Sam nie wiedział czemu, ale zaczynał się denerwować. Chyba po prostu miał nadzieje, że chociaż dzisiaj zdoła go zobaczyć. - To już jest niepoważne!

- Dlaczego w ogóle tak bardzo ci na tym zależy? - W brązowych oczach dało się ujrzeć błyski irytacji. - Naruto, to przez niego wylądowałeś w więzieniu!

- To nie... - Blondyn zająknął się. - To wcale nie tak...

- A jak niby? No jak? Uchyl rąbka teks swojej cholernej tajemnicy, żebym chociaż mogła spróbować zrozumieć, dlaczego tak go zaciekle bronisz?!

"Dlaczego, Naruto? Dlaczego go bronisz?"

- Ja... - zaczął niepewnie. - To nieważne...

- Dla kogo to nie jest ważne? Wykańczasz się dzieciaku i jeżeli z czymś nie potrafisz sobie poradzić, to dlaczego nie poszukasz pomocy u innych? Nie mówię tu tylko o sobie, ale...

- Poradzę sobie - prychnął. - Nie dzieje się nic, z czym miałbym sobie nie poradzić!
- Mam taką nadzieję, bo jak niby masz sobie dać rade z problemami Kobohy, skoro ze swoimi średnio ci idzie?

Blondyn z wrażenia rozdziawił usta.

- To... To był chwyt poniżej pasa - sapnął, po dłużej chwili milczenia.

- Kto jak kto, Naruto, ale ja w ciebie wierzę. Więc nie pozwól się zmieniać jakimś pierdołom.

- Babciu... - Uzumaki przymknął oczy i pomasował dłonią skroń. - Ja po prostu... Kurwa mać, powiedz mi tylko, dlaczego Uchiha nie pojawi się na ceremonii.

Zadawał sobie sprawę, że w tym momencie kierowało nim pełne zaślepienie niewiadomo jak naiwnymi pobudkami, ale musiał to wiedzieć. Musiał!

- Naruto...

- Nie, nie każ mi tłumaczyć. Sam nie wiem, dlaczego w ogóle mnie obchodzi, co się dzieje z tym draniem. Ale po prostu muszę wiedzieć! Babciu, proszę...

- Dobrze.

- Hm? - Blondyn zmarszczył brwi.

- Dobrze, powiem. Ale co wtedy zrobisz? Co da ci ta wiedza? Jesteś o krok od spełniania swoich marzeń, czy znowu chcesz to wszystko zaprzepaścić?

- Co masz na myśli? Dlaczego niby miałbym...

- On opuszcza Konohe.

Naruto otworzył usta, tylko po to, aby je po chwili zamknąć. Jego brwi powędrowały ku górze, a niebieskie oczy wpatrywały się w była hokage z dozą niepewności i zdziwienia.

- Że co? - wydukał ze zdziwieniem.

- Sasuke złożył rezygnacje z funkcji i za porozumieniem ze starszyzną opuszcza wioskę.

- Co masz na myśli? - Naruto za nic nie chciał przyjąć do wiadomości tego, co jasno usiłowała mu przekazać Tsunade.

- To co mówię - warknęła kobieta, łapiąc go za ramiona. - Słuchaj, nic na to nie poradzisz, to jego decyzja, z którą w sumie nie powinieneś chcieć mieć nic wspólnego, więc daj sobie siana i zacznij porządnie przygotowywać się do tej cholernej przysięgi, dobra?!

- Babciu... - Niebieskooki odsunął delikatnie jej ręce i cofnął się o krok. Pokręcił głową, pozwalając, aby blond kosmyki zasłoniły mu oczy. - Ja... Chyba muszę zrobić coś, co spotka się z twoją dezaprobatą.

"Dlaczego, mój drogi? Dlaczego?"


Czarnowłosa postać wolnym krokiem zmierzała właśnie ku głównej bramie.

Widział ją.

Coraz wyraźniej.

Coraz bliżej.

- Nie! - wrzasnął niemalże histerycznie, ciasno przylegając do jej pleców. - Nie rób tego.

- Czego, Naruto? - zapytał Sasuke głosem wypranym z emocji. Nie obejrzał się na blondyna, nie odtrącił jego dłoni, ale też nie przyciągnął go bliżej do siebie. Nie zrobił niczego.

- Nie zostawiaj mnie.

Z ust Uchihy wydobyło się prychnięcie.

- Jesteś idiotą.

- Wiem.

- Kretynie, miałeś spełnić swoje marzenie.

- Wiem.

- Mogłeś mieć wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłeś.

- Wie... A to akurat nie do końca prawda - mruknął, wciskając noc w szyje czarnowłosego, jednocześnie wieszając się na nim, ciasno oplatając ciało Sasuke rękoma i nogami.

- A czego ci niby brakowało do pełni szczęścia? - W głosie Sasuke pobrzmiewała irytacja.

- Ciebie.

- Mnie?

- Ciebie.

- Jesteś idiotą.

- Już to mówiłeś.

- Dlaczego, Naruto? - zapytał Sasuke, odczepiając kończyny Uzumakiego od swojego ciała, aby po chwili spojrzeć mu prosto w oczy.

Blondyn pokręcił głową, którą po chwili wahania oparł o klatkę piersiową Uchihy.
- Dlaczego, Sasuke? - wyszeptał po chwili milczenia. - Dlaczego znowu chcesz mnie opuścić? Na ile lat tym razem?

- Nie... Ja... - Czarnowłosy zaciął się. - Skrzywdziłem cię. Nie chciałem, żebyś musiał mnie oglądać. Ja... Chciałem, abyś...

- Kretyn. - Naruto chwycił dłoń drugiego mężczyzny, ciasno splatając na niej palce.

- Ja...

- Nie - przerwał mu. - My. Oboje jesteśmy kretynami. Oboje boimy się tego, co możemy do siebie czuć. Dlatego się krzywdzimy. Boimy się nieznanego, a który z nas kiedykolwiek zaznał miłości?

- Miłości?

- Obawiam się, że tak - odpowiedział, z delikatnym uśmiechem na ustach.

- I kiedy niby żeś to niby wymyślił?

- Dzisiaj. Widzisz, rozmowy z Tsunade bywają inspirujące.

- Kretyn - sapnął czarnowłosy, chwytając Uzumakiego za podbródek, tak, aby móc spojrzeć w niebieskie tęczówki.

- To już ustaliliśmy.

- Ale mój kretyn.

- Tak - wyszeptał Naruto, wplatając palce w ciemne kosmyki Sasuke. - Twój.

"Dlaczego, Naruto? Dlaczego?"

"Bo to mój dzień. Bo to w końcu jest mój dzień..."

*** *** *** *** *** *** ***

To ten... Koniec moi drodzy ^ ^. A przynajmniej tego opowiadania. Mam nadzieję, że się podobało.
Mam kilka pomysłów na następne historie, ale... Cóż, czas, czas i jeszcze raz czas :). Coraz ciężej jest mi znaleźć chwile, które mogę poświęcić na wklepywanie w worda kolejnych zdań. Nie powiem, że tego nie lubię. Bo lubię, jednak studia zaczynają dawać mi się we znaki, a muszę też znaleźć czas, na inne rzeczy, takie jak spokojne opierdzielania się przed telewizorem :D.
Dziękuje za Wasze komentarze. Naprawdę się cieszę, że moja radosna twórczość spotyka się z Waszą aprobatą i cóż... No to tyle, dziękuję jeszcze raz i zapraszam na przyszłe notki, które dotyczyć już będą całkiem innych historii i, które mam nadzieję, że w ogóle uda mi się jeszcze kiedykolwiek napisać :)
Wesołych Świąt Wam życzę,
Pozdrawiam serdecznie, do szybkiego usłyszenia,
Irdine.

6 komentarzy:

  1. Że już? Ale żeś szybka:D
    Myślałam, że może chociaż reakcję tłumu zobaczę, minę Sakury, uśmieszek Shikamaru..ale nie dane mi, nie dane.
    Jednak końcówka w pewnym stopniu mi to wynagradza.
    Sporo rzeczy jest ukrytych między wierszami a nie podane na tacy. Dobrze, przynajmniej człowiek czuje niedosyt a nie przesyt.
    Ja czuję taki lekki niedosyt.
    I cieszę się strasznie, że Sasuke uświadomił sobie kilka rzeczy. Tylko ta jego ucieczka była taka dziecinna. Powinien śmiało wypiąć pierś do przodu i stawić czoło prawdzie.
    Naruto okazał się tym mądrzejszym, a może raczej tym odważniejszym.
    Czekam na kolejny twór spod twej ręki.

    Mnie kawa usypia i wykańcza więc jej ni pijałam siedząc po nocach. Mnie wspomagała herbata no ale nie każdego pobudza herbata^^
    Spóźnione Wesołych Świąt:D ewentualnie na zaś na przyszły rok.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy studiowanie jest aż tak złe, ale dawanie korków na pewno. xD Wykończę tego mojego przyszłego gimnazjalistę i sama zaraz przestanę mówić po niemiecku chyba. Może powinnam dla odmiany zacząć korepetycje z angielskiego? xD

    Kawy nie zostawię! *rzuca się w kierunku ekspresu niczym Rejtan, szarpiąc gors koszuli* Kawa jest moja i ja ją kocham, i my się kochamy obie, i w ogóle codziennie wypijam minimum 4 filiżanki. :P Zgubne młodociane przyzwyczajenia. O tyle złe, że potem muszę szamać coś słodkiego, bo czuję, że na wieczór mi cukier spada - moja kawa musi być mocna i gorzka, bo inna kawa to jakieś nie-wiem-co, a nie kawa. ^^

    Ale taki interesujący stan to ja podobno miałam, jak wpadłam na głupi pomysł mieszania piwa z koniakiem (wiedziałam, że to zło, ale ja muszę przekonywać się o wszystkim doświadczalnie). "Podobno", bo mam taką dziurę i nie bardzo kojarzę, co ja tam wyprawiałam. Kurde, normalnie jakby mi coś wyżarło kawałek mózgu i pozbawiło pamięci. xD""

    Ale w FARTUCHszopie oprócz fartuszków i dresików, to chyba by trza jeszcze w ofercie umieścić mój antygwałtowy popcorn. xD Zrobiłby furoręęęę! ^^

    A teraz myślę, że po moich wstępach, czas na część właściwą. :P Część właściwą zacznę tak, że nie wiem dlaczego, ale tak jakoś mi szybko zleciało to opowiadanie. o.O Dunno why, ale tak jakoś. Jakoś. W sumie niby tu nie ma nic więcej do wymyślania robienia Bór-wie-jakich opisów, dorabiania niekoniecznie potrzebnych ciągów dalszych, ale i tak w sumie stwierdzę, że mi zleciało szybko i tyle.

    Ach, ach... I cóż ja mam tutaj napisać, skoro to ostatni rozdział? ;)
    Hał słit! ;D W sumie cieszę się, że Sasuke okazał się być odrobinę lepszy, niż zawsze go o to posądzam. Cóż, wielka akcja uświadamiająca Naruto daje efekty. :) I nieeeee, Sasuke + wypięta pierś do przodu nie ma prawa zaistnieć. xD On prędzej komuś by coś urżnął, niż zdecydował się przyznać do czegokolwiek.

    I chociaż w sumie ja bardziej lubię melodramaty, to i tak mi się podobało. I to takie z samobójem na końcu lubię najbardziej. xD Ale nikt nigdy takich nie pisze, więc zadowalam się hepi loffami. :P

    I tylko znowu się przyczepię, że "ów" się odmienia, a oboje odnosi się do dwójki osób o różnej płci. :)
    Z tego powodu do poprawki jest to zdanko:
    "Sytuacja nie została wyjaśniona w żadnym stopniu, a Naruto ów wyjaśnień oczekiwał."
    No i jeszcze to:
    "- Nie - przerwał mu. - My. Oboje jesteśmy kretynami. Oboje boimy się tego, co możemy do siebie czuć."
    To znowu nie są jakieś wielkie błędy, ale akurat te mnie denerwują, więc od razu wyłapuję i wyciągam za kudły z każdego możliwego tekstu, jaki przeczytowuję. xD Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie denerwuje w tekstach, ale to moja preferencja, a nie błąd, więc w sumie nie muszę się o tym rozpisywać i się nie rozpiszę. :P Toteż moją nienawiść do "iż" zostawiam, jako słodką tajemnicę.

    I Ty nie pisz, że "Ci się uda kiedykolwiek napisać", bo będzie foch. Naprawdę foch. A w fochaniu się mam wprawę i trzeba mnie długo błagać, abym się łaskawie zdecydowała odfochać, więc Irdine, miej się na baczności, co Ty tutaj wypisujesz. xD
    Całuski,
    mechalice

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo... Musiałam przestać czytać, a Ty już kończysz... Oj Irdine, droga Irdine... Rozdział cudny :D Troszkę niedopowiedzeń, odpowiednia atmosfera... Cud, miód i orzeszki ^^ Ogólnie nie mam weny na dłuuuugaśny komentarz, ani na taki jakie pisałam wcześniej, więc niech Ci wystarczy, że rozdział mi się bardzo podobał i czekam na nowego ficka ^,^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Deedwardą. Gdzie mina Sakury i uśmieszek Shikamaru?!?!!?!? Zniszczyłaś mi dzieciństwo...

    Odpowiedź na ostatnie pytanie była naprawdę idealna. świetnie wkomponowała się w opowiadanie ...albo opowiadanie w nią. Choć jak na mój gust to mógłby jeszcze zawrócić i złożyć tę durną przysięgę (Leć kretynie!!!)

    Mam nadzieję że jeśli ukażą się kolejne historii twojego autorstwa rola głównego komentatora pozostanie obradzona w ten sam sposób. Wybacz, co by nie mówić - Kyuubi rządzi.

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  5. To było... Szybkie. Zdążyłam się właśnie wczuć i co, i koniec? Niszczysz mi życie, chciałam zobaczyć, jak ta jędza, Sakura, będzie sobie włosy wyrywać. Romans z Kyu wybił mnie na tyle z rytmu, że byłam w stanie uwierzyć, że zobaczę tu KyuNaru. Nie żebym była zawiedziona. Ah, te moje dziwne wyobrażenia ;_;
    Jak na mój gust, to było dobre, ale stanowczo zbyt krótkie. Za mało tego dupka, Sasuke, za mało jędzowatej Sakury, za mało Shikamaru, za mało... Wszystkiego. ;_; Czuję naprawdę ogromny niedosyt, to było świetne, ale tak szybko się skończyło. Nie rób mi tak więcej, proszę :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Następne cudowne opowiadanie, a końcówka przesłodka, normalnie rzygam tęczą :* Czuję jednak lekki niedosyt, trochę za szybko się skończyło, ale tak jest zawsze ze świetnymi
    tekstami ^^

    OdpowiedzUsuń