niedziela, 21 listopada 2010

"Mój dzień" część I

Moje drogie czytelniczki:
Zabiję xD (tak, Mechalice, to się tyczy głównie Ciebie!)
Bo to przez was naszło mnie na pisanie nowej historii, zamiast czytanie jakiś dziwacznych rzeczy na poniedziałkowe wykłady. Cóż... Zawsze są poprawki xD.
Więc tak o to mam zaszczyt i przyjemność przedstawienia Wam mojej nowej historii o wdzięcznym tytule "Mój dzień". Część pierwszą proszę potraktować jako swoisty wstęp (Późniejsze będą sporo dłuższe). Kolejne party zapewne będę dodawać, ale nie mam pojęcia jak, gdzie i kiedy xD. Ta część... jest nieco zawiła i w sumie właśnie o taki efekt mi chodziło ^ ^.
Dobra, nie marudzę więcej, zapraszam do czytania ^ ^.

*** *** *** *** *** *** ***


To miał być mój dzień.

Z zagryzionymi ustami stoję przed drzwiami do gabinetu. Nie chcę tam w chodzić. Nie mogę. To… To wszystko nie miało tak się stać. Los miał się potoczyć całkiem innymi drogami.
Asystent. Zostałem pieprzonym asystentem. Po tylu latach walki, nie tylko z wrogiem, ale i całą wioską. Tam wtedy… To miał być mój dzień.

Biały materiał połyskiwał w słońcu. Palce blondyna delikatnie przebiegły po czerwonych wyszyciach. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Jeszcze tylko kilka chwil, kilka minut, kiedy to w końcu z dumą będzie mógł przyodziać strój Hokage.

Cofam się kilka kroków. Jasna cholera.
Nie wejdę tam. Nie dam rady. A nawet jeśli… Nie zdołam się powstrzymać przed obiciem tej złośliwie uśmiechniętej gęby.

- Zdenerwowany?
Niebieskooki gwałtownie odwraca się w kierunku głosu. Swoje zmieszanie próbuje ukryć pod szerokim uśmiechem.
- Jak jasna cholera – odpowiada, drapiąc się po karku. – Jak żeś to wytrzymała, babciu? Mnie zżera od środka przeczucie, że coś popisowo spartolę.
- Głupek. – Kobieta podchodzi do niego, nastrasza kołnierz jego bluzy i przyklepuje niesforne blond kosmyki chłopaka. – No, teraz lepiej. Szykuj się. Wyjdziesz tam i powalisz wszystkich na kolana.


Wolałbym już osobiście zostać klubowym zwierzakiem Akatsuki, niż wleźć do tego cholernego pomieszczenia. Rozglądam się dyskretnie dookoła. Jakby tak wcisnąć te papiery Kakashiemu? Tak w ogóle, to za jakie skarby zgodziłem się przyjąć tę posadę?

Na ulicy słychać nagłe poruszenie.
- Czyżby tłum fanów? – zapytuje Tsunade zaczepnym tonem. Jednak coś w tych odgłosach nie podoba się Naruto. Coś jest z pewnością nie tak.
Blondyn z wahaniem podchodzi do okna.
Za świstem wciąga gwałtownie powietrze.


- Naruto? Wszystko gra?
Wznoszę oczy ku niebu, posyłając Bogu błagalne prośby o zesłanie spokoju na swoje biedne, skołatane nerwy.
- Tak, Sai. Jak najbardziej.
- To dlaczego od pięciu minut wgapiasz się w klamkę, jakby wymordowała pół wioski?
- A skąd wiesz, że tego nie zrobiła? – pytam, zerkając na niego z ukosa.
- Naruto, to klamka.
Ah, ta złośliwość rzeczy martwych.

- To niemożliwe – niedowierzający szept wyrywa się z ust blondyna.
Piąta również spogląda przez okno, a na to co widzi, reaguje zduszonym krzykiem.


Sai odchodzi, pozostawiając mnie z czarnymi myślami.
Dobra, czas skończyć z marudzeniem. Im szybciej załatwię sprawę z tymi papierzyskami, tym szybciej będę mógł odreagować spotkanie z obecnym Hogake.
Sięgam ku klamce, kiedy to drzwi ktoś gwałtownie otwiera z drugiej strony. I tak oto stoję, oko w oko z nim…

Martwe ciało Orochimaru zostało brutalnie rzucone na dziedziniec przed głównym budynkiem. Wokół czarnowłosej postaci zebrał się już spory tłum ludzi. Osobnik odgarnia z czoła czarne pasma włosów i z uśmiechem samozadowolenia spogląda w kierunku Naruto, który gwałtownie cofa się od okna.
- Nie, nie teraz… - mamrocze gorączkowo blondyn. – Dlaczego wracasz dzisiaj…


- Sasuke.

Nikt nie pamięta, że w tym dniu miałeś składać przysięgę. Miałeś zostać mianowany. Miałeś spełnić swoje marzenia…

Wszyscy za to zdają sobie świetnie sprawę z tego, iż w owym dniu Sasuke Uchiha wrócił. Zabił swojego mistrza, a jego truchło przywlókł do Konohy. Oczyścił swoje nazwisko. Na tyle, iż tłum skandujący jego imię, zdołał nakłonić starszyznę na zmianę wyboru Hokage.

Mało kto wie, że w tym dniu zawalił się twój świat.

5 komentarzy:

  1. Ale zrobiłaś to z miłości do mnie! ;P (albo przez mój szantaż emocjonalny xD) A miłość przezwycięży nawet prace domowe, sprawdziany, wykłady inne mniej ważne rzeczy.

    "To dlaczego od pięciu minut wgapiasz się w klamkę, jakby wymordowała pół wioski?
    - A skąd wiesz, że tego nie zrobiła? – pytam, zerkając na niego z ukosa.
    - Naruto, to klamka. "
    Ale mogła zrobić! Ja się jak najbardziej zgadzam z Naruto - oprócz tego, że komuś mogła się gdzieś wbić, gdy sobie trenował szybkie sprinty na krótkie korytarzowe dystanse, można się też na niej powiesić. Ale to już chyba trza być nieźle zdesperowanym ^^

    Tak jak mieszkańcy Konohy xD Albo Sasuke zrobił się tak superultrazajebisty, że zastosował sobie jakiejś genialne genjutsu, albo tłum uległ zbiorowej halucynacji, albo nie wiem co xD
    Biedny Naruto, Sasuke został hokage i teraz będzie miał przeryp ^^

    Ajlawju ^^
    mechalice

    OdpowiedzUsuń
  2. A widzisz??? Nie tak trudno olać studia i coś napisać =^.^= Skąd ja genialna wiedziałam, że jednak coś napiszesz?? ^.^ Uwierz mi Irdine, my się tym nie martwimy ;)

    Opowiadanie już mnie wciągnęło, więc pisz dalej ;] Jedno jest pewne kawałek z klamką jest świetny, ale to już stwierdziła Mechalice, więc nie będę po niej powtarzać (kleo musi być oryginalna ;P). Strasznie pieprzysz Narusiowi życie... Zamiast hokage asystent... hańba! ;B

    No cóż, na dzisiaj koniec Y.Y Nie mam weny, żeby Ci wysmażyć taki długaśny komentarz ^.^
    Czekamy z utęsknieniem na nowe notki ^^
    kleopatra

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja no jak o tai można? Biedny Naru. Tylko przytulać i pocieszać biedaka. Sasuke - podłością mi zaleciało no ale nie będę go jak na razie zbyt pochopnie oceniać. Poczekam na dalsze części by wyrobic sobie o nim opinię. Jak na razie biedny Naru i podchodzący pod podłość Sasu.
    Pierwszy rozdział przypadł mi do gustu. Bardzo nawet. Zatem pozostaje mi czekać co przyniesie dalszy rozwój wypadków.
    hehhehe a wykłady nie zając, nie uciekną:D zawsze można się podokształcać na przerwach^^
    A i tak klamki mordercy:D
    pzdr:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo nowe opowiadania.Cieszę się ogromnie i niezmiernie.
    A więc Sasuke przyszedł i zgarną posadę z przed jego nosa, biedny blondynek.Mam nadzieje że utrudni życie brunetowi....Ojjj

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy weszłam tutaj, aby kolejny raz przeczytać Twoje opowiadanie, nie mogłam uwierzyć, w to że widzę nowy rozdział kolejnego opowiadania. Przez pięć minut wpatrywałam się w ten tekst, jak ciele w malowane wrota, potem zaś przywołałam się do porządku i przeczytałam. No cóż...muszę Ci powiedzieć (napisać) że nie zawiodłam się. Przeciwnie. Bardzo podoba mi się ten rozdzialik i nie mogę doczekać się kolejnego. Przede wszystkim dziękuje Ci, że znów zaczęłaś tworzyć nowe opowiadanie. Naprawdę bardzo lubię Twój styl pisania :D Mogę powiedzieć, że jestem Twoją fanką- choć nie lubię tego słowa, tutaj najbardziej pasuje :D Czekam na dalsze części i serdecznie pozdrawiam ;D
    Kauru

    OdpowiedzUsuń