sobota, 28 sierpnia 2010

Rozdział VIII

Mwahahaha! Haha! Ha... Ha? No xD Jak państwo widzą Irduś szaleje i dodaje nexta. Aj soł iwil, soł macz iwil hłehe xD Sama nie wiem jak ja to robię. Ale się skończy takie dodawanie, niechże się tylko październik zacznie. Chociaż może przy odrobinie szczęścia uda mi się zakończyć całą historię jeszcze przed tym nieszczęsnym miesiącem. Co nie zmienia faktu, że męczy mnie kolejne story... Pomińmy marudzenie o zaległych projektach.
Dobra, przejdźmy do ciekawszej rzeczy, czyli Waszych komentarzy:

Kleopatra: Eee... A wiesz, nie pamiętam ^ ^. Wyczytałam w jakimś dziwacznym miejscu zapewne. A mam talent do wyszukiwania takich miejsc w internecie xD.

Deedwarda: Ciekawa wizja z tymi pazurami xD. Może kiedyś to wykorzystam xD.

Mechalice: Mam dziwne wrażenie, że niedługo Twoje komentarze będą dłuższe od moich notek xD. Sprawę gryzienia zostawmy na inny dzień, okej? Chyba, że się skusisz na mój mały palec od stopy xD. Czy przerażę Cię pisząc, że obejrzałam teledysk i nawet mi ten niemiecki nie przeszkadzał o.O? Co ty ze mną robisz? xD Ale błagam... Nigdy więcej gadżetów ze "Zmierzchu". Na dobrą sprawę też rozmyślałam nad kwestią owej edwardowej części ciała (Jeżu, jak to brzmi xD). Jednak nie wymyśliłam nic konstruktywnego niestety. Chyba, że z Belli taka gorąca kobita, że nawet umarlaka zmusi to tegestamteges... Albo faszeruje Edzia jakimiś dziwacznymi substancjami wspomagającymi to i owo. A dziękuję, mój tyłek ma się dobrze, aczkolwiek z poduszki chętnie skorzystam. Ty weź jakieś ostrzeżenia wprowadzaj na początku komentarza, dobrze? xD Ten zawał jest w sumie coraz bardziej realną wizją...

*** *** *** *** *** *** ***

„Jeżu, ale on jest paskudny…”
„Długo rozmyślałeś nad tą kwestią?”
„W zasadzie to była główna myśl, jaka mi przyszła do głowy, gdy miałem z tym gadem do czynienia po raz pierwszy.”
„I przez tyle lat ujmowałeś ją w słowa, aby w dniu dzisiejszym podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami?”
„Wredny jesteś.”
„Staram się, a teraz zajmij się tym padalcem i wracajmy do wioski. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć jak twój kochaś próbuje skopać twój zgrabny tyłek.”
„Uważasz, że mam zgrabny tyłek?”
„Ja nie, za to Uchiha zapewne ma inne poglądy na temat tych kościstych czterech liter.”
„Chyba za dobrze się bawisz patrząc jak się z nim męczę…”
- Widzę, że udało ci się wyrwać spod opiekuńczych skrzydeł Tsunade.
- O cholerę ci chodzi? – zapytał Naruto mrużąc gniewnie oczy. – Zresztą, nie mam zamiaru wdawać się z tobą w dyskusję! Oddawaj Sakure!
- Twoją różowowłosą przyjaciółeczkę? – Sanin uśmiechnął się paskudnie. Z ociąganiem złożył dłonie w pieczęcie. Spowiła go gęsta chmura dymu, a gdy opadła Naruto ujrzał skrępowaną cienkimi linami nieprzytomną Haruno. Dziewczyna nie wyglądała na mocno poobijaną, jednak to ani trochę nie uspokoiło chłopaka. – Proszę, już mi nie jest potrzebna.
- Ty… - warknął wściekle, z zamiarem rzucenia się na Orochimaru i rozpłaszczenia jego gadziej gęby gołymi rękoma. Jednak nim zdołał to uczynić, jego lisie przeczucie kazało mu się odwrócić. Za jego plecami czaił się Kabuto, który już zamachnął się na blondyna Zanim jednak ręka siwowłosego chłopaka wystrzeliła w jego stronę, Uzumaki niezgrabnie przekoziołkował w bok. Stanął niepewnie na nogach, tylko po to, aby ktoś brutalnie pozbawił go przytomności przywalają mu piąchą po głowie…

„Pamiętasz kiedy zaczęliśmy się dogadywać?”
„Jak mógłbym zapomnieć… ”

Był piękny letni poranek. Drużyna siódma miała akurat wolny dzień. Siedemnastoletni Naruto zmierzał powoli w kierunku budki z ramnen. Towarzyszyły mu wrogie spojrzenia i ciche szepty mieszkańców wioski.
„Za co?” Pomyślał smętnie przewracając oczami.
Jakaś wyjątkowo gruba baba właśnie wskazała na niego głową z wyraźną niechęcią i konspiracyjnym tonem powiedziała coś do swoich koleżanek. Odwdzięczył się głupiemu babsztylowi kulturalnym gestem pokazując jej środkowy palec, na co w grupce kobiet dało się słyszeć syknięcie dezaprobaty.
„Mógłbyś ich zniszczyć…”
„Mógłbym. I przy okazji cię uwolnić, nie? W końcu z chęcią byś rozpierdzielił całą wiochę w ramach zemsty za zapieczętowanie cię.”
„O tak, z tym się zgodzę.”
„Nie licz na to.”
„Dlaczego? Też ich nienawidzisz. Mógłbyś ich usadzić. Już nikt nie ważyłby się na ciebie krzywo spojrzeć. Masz moc, żeby…”
„Zamknij się!” Blondyn zgrzytnął zębami. Był naprawdę przygnębiony, a paplanina Kyuubiego naprawdę mu nie pomagała pozbyć się czarnych myśli.
„Powinienem cię zabić, za takie odnoszenie się do mojej osoby.”
„Ale nie jesteś w stanie.” Pomyślał złośliwie. Cholera, stracił apetyt…
„Nie, jeszcze nie. Ale nadejdzie dzień, w którym dasz się złamać.”
„Chciałbyś.”
Naruto pokierował się na skraj wioski. Przy odrobinie szczęścia chociaż tam nie będą towarzyszyły mu paskudne komentarze ludzi. Westchnął cierpiętniczo zwalniając nieco kroku. Ostatnio miał wrażenie, że jego życie jest jednym wielkim pasmem niepowodzeń.
„Dlaczego tak się męczysz, kiedy rozwiązanie swoich problemów masz na wyciągnięcie ręki?”
„Bo nie jestem taki jak ty!”
„Mógłbyś sprowadzić Sasuke…”


„Zawsze potrafiłeś celnie mnie dobić.”
„Przepraszam.”
„Że ty mnie co robisz?!”
„Przepraszam. Byłem… Za ostry. Nawet jak na moje standardy.”
„Świat się kończy…”

Blondyn przystanął. To naprawdę był celny cios. Zacisnął ręce w pięści.
„Ja…”
„Spełniłbyś obietnicę daną przyjaciółce.”
„Zamknij się!” Naruto w końcu zdołał się otrząsnąć. „Ty nic nie rozumiesz! Jak możesz w ogóle żyć sam ze sobą?! Nie potrzebuję twojej pomocy! Słyszysz?! Sam zdobędę potrzebną mi siłę i sprowadzę go z powrotem! Nie muszę iść na łatwiznę, aby tego dokonać! Ty parchata podróbko lisa, nigdy, NIGDY nie dam ci się zmanipulować, bo wiem, że sam potrafię wszystko osiągnąć!”
Odetchnął głęboko. Z błyskiem determinacji w błękitnych oczach ruszył ku polom treningowym. Miał zamiar od razu zabrać się za ciężkie ćwiczenia.
„Wiesz co? Jesteś naprawdę upierdliwym bachorem. Upierdliwym, ale też bardzo interesującym…”

„To chyba były najmilsze słowa, jakie od ciebie usłyszałem.”
„Już nie przesadzaj… A w sumie, może masz nawet rację.”
„No. Od tamtej pory, żeśmy się coraz lepiej dogadywali.”
„Co nam się przydało podczas twojej kolejnej misji.”
„Oj tak, przydało się…”

„Cho…lera…” Piekący ból przeszył ciało Naruto. Walka z Deidarą przeciągała się w nieskończoność i chłopak powoli zaczynał tracić siły. Że też akurat musiał go dorwać, kiedy wracał z samotnej misji! A przecież miała to być rutynowa akcja…
„Może pomóc?”
„Jasne.” Sarknął w myślach. „A potem zrobimy małą rozwałkę i zniszczymy całą Konohe! Tak dla zdrowia.”
„Mówię poważnie.”
„Ja też.”
„Zginiesz.”
„Najwyżej.”
„Uparty…”
Nagle dzieciak poczuł się, jakby nagle wstąpiły w niego nowe siły. Jego ciało rozświetliła lekka pomarańczowa poświata, która po sekundzie zniknęła, wraz z bólem, który męczył go jeszcze chwilę temu.
„Zaszkodziłoby ci, gdybyś czasami poprosił o pomoc?”

„Dlaczego w ogóle mi wtedy pomogłeś?”
„Z nudów.”
„Serio?”
„Częściowo. Wiesz, przesiedzenie kilkunastu lat w ciele nadpobudliwego dzieciaka i nie odzywanie się do niego praktycznie ani słowem nie jest ekscytującym zajęciem.”
„A więc, zaczęliśmy się dogadywać bo wszechmocnemu Kyuubiemu zaczęło się nudzić?”
„W gruncie rzeczy? Tak. Ale jakbyś nie pamiętał, to jeszcze sporo czasu musiałem zabiegać o twoje zaufanie…”

Naruto jęknął głucho, opadając na kolana. Nie miał już sił. Nawet na to, żeby wspomóc się lisią chakrą. Tych pieprzonych przeciwników było po prostu za dużo.
„Już po mnie.” Pomyślał ponuro. Może, gdyby nie oddalał się tak bardzo od swoich towarzyszy, to mógłby chociaż liczyć na jakąś pomoc z ich strony. Psia mać! Nawet nie miał siły próbować zwiać z pola bitwy.
„Mógłbym cię stąd wyciągnąć…”
„Jak?”
„Gdybyś zgodził się, abym przejął twoje ciało…”
„Chyba zwariowałeś, że pozwolę ci na coś takiego! Skąd mogę mieć pewność, że nie odwalisz jakiegoś numeru?!”
„Będziesz musiał mi zaufać.”
Blondyn przygryzł dolną wargę. Był w kropce. A rozwiązanie lisa ani trochę nie przypadło mu do gustu.
„Słuchaj, któryś z tych patałachów zaraz naprawdę poważnie cię zrani. Więc zgódź się, dobrze? Przyrzekam, że nic nie wywinę.”
„Przyrzekasz?”
„Tak, tak, na moje futro…”
„Dobra.” Westchnął z rezygnacją. „Niech ci będzie.”
W następnej chwili jego przeciwnicy cofnęli się z przestrachem, gdy czerwone oczy zmierzyły ich pogardliwym spojrzeniem.


„Dlaczego ty zawsze przyrzekasz na swoje futro?”
„Bo to najcenniejsza rzecz jaką posiadam.”
„…”
„No co? Nie widzisz, że to czyni przysięgę bardziej wartościową?”
„Oczywiście, gdybyś powiedział to wtedy, nie wahałbym się ani chwili! A przypomnij mi, to po tamtej akcji wylądowałem na tydzień w szpitalu?”
„Taa… I wtedy odkryliśmy, że to pieczęć Yondaime tak utrudnia przepływ mojej chakry.”
„I wpadłeś na genialny plan, żeby ją zmienić.”
„Hej, skorzystałeś na tym, więc nie marudź. W sumie dziwię się, że tak szybko dałeś się przekonać.”
„Pf, ja to ja. Gorzej, że potrzebowaliśmy osoby trzeciej, żeby tego dokonać. Z Sakurą nie poszło tak łatwo jak ze mną.”

- Ty… Zwariowałeś, prawda? Przy zdrowych zmysłach w życiu byś nie wpadł na taki popaprany pomysł!
- Ale Sakura…
- Chyba w nie zdajesz sobie w pełni sprawy co chcesz zrobić! To szaleństwo! My mówimy o Kyuubim! Dziewięcioogoniastej, krwiożerczej bestii!
„Ależ dziękuję.”
- Proooszę, wysłuchaj mnie chociaż do końca…
- Nie ma mowy!
„Daj mi z nią pogadać.”
„Ale ja wtedy…”
„Nic ci nie będzie, jeżeli ją przekonam. A myślę, że jestem bardziej przekonujący niż ty.”
W następnej chwili Sakura stała oko w oko z Kyuubim.
- Witam. – Skłonił się nisko i od razu przeszedł do rzeczy. – Mam nadzieję, że w pełni zdajesz sobie sprawę z tego, jaką krzywdę wyrządzasz swojemu przyjacielowi?
- O co ci chodzi? – zapytała nieufnie. Już raz widziała jak Naruto zezwalał lisowi na przejęcie swojego ciała, jednak jeszcze nigdy nie rozmawiała z Kyuubim osobiście. I wolała zapewne, aby taki stan rzeczy się zachował…
- O to, że pewnego miłego dnia pieczęć Yondaime źle zniesie nadmiar mojej chakry i uaktywnią się założone na nią zabezpieczenia.
- Co?
- Naruto zginie.

„Chciałem cię zabić za to, że ją tak nastraszyłeś.”
„Wiem. Ale mówiłem prawdę, nie? I jak nie patrzeć poskutkowało.”
„Ha! Sakura do dziś krzywo na ciebie patrzy, kiedy zdarza ci się przejmować moją zacną osobę!”
„Nie pomyślałeś może, że to jej zwyczajowy wyraz twarzy kiedy po prostu widzi twoją gębę?”
„…”
„No już, nie denerwuj się. Najważniejsze, że się udało.”

Kyuubi podwinął koszulkę ukazując dziewczynie pieczęć widniejącą na brzuchu Naruto.
- Słuchaj, wystarczy, że uderzysz chakrą w te czarne punkty jednocześnie. Ja się zajmę resztą. Będę miał większą swobodę, ale to nie znaczy, że wywinę coś głupiego. A blondasowi to naprawdę pomoże.
Po dłuższej chwili wahania, w której padło wiele niewybrednych słów pod adresem lisa, Sakura wykonała polecone jej zadanie.


„Po tyradzie, którą ci urządziła, dziwie się, że jeszcze miałeś ochotę cokolwiek robić.”
„Jestem wytrzymały.”
„Jak to szło? Aha: Ty zmodyfikowana wersjo popapranego zła, wyrwę ci kłaczek po kłaczku to parchate futro, jeżeli coś niedobrego mu się stanie.”
„Bezczelna…”
„Coś ci się ostatnio teksty powtarzają.”
„Myślę, że już możesz zająć się ważniejszą kwestią.”
„Jaką?”
„Obudź się, Naruto. Jesteś cały czas nieprzytomny…”

Uzumaki zmarszczył nos, zamrugał i jęknął. Łeb go nawalał niemiłosiernie, jakby męczył go tygodniowy kac. Albo i gorzej. O, a w dodatku miał całe zdrętwiałe ręce. Spróbował rozeznać się w sytuacji, w jakiej aktualnie się znajdował.
„Oj.”
Nie było za ciekawie. Znajdował się w ponurym pomieszczeniu przypominającym grotę. Otaczał go półmrok, jedynym źródłem światła była świeczka stojąca nieopodal. Zerknął w górę i widok jeszcze bardziej mu się nie spodobał. Sufit niknął w ciemnościach, ale nie to go zmartwiło. Jego dłonie były skrępowane mocnym łańcuchem, który został przykuty gdzieś na górze, tak więc blondyn wisiał bezwładnie, jak szmaciana lala.
Spróbował chakrą rozerwać więzy, jednak jedyne co uzyskał to dość mocne trzepnięcie prądem, które było na razie tylko ostrzeżeniem. Zapewne jakby spróbował ponownie, uderzenie byłoby mocniejsze.
„I co teraz?”
„Wydrzyj się, może akurat ktoś cię usłyszy.”
„Ty tak poważnie?”
„Sarkazm mógłby kopnąć cię w tyłek, a i tak byś go nie poznał.”
„W każdym razie… Co się stało?”
„Ktoś cię znokautował.”
„Kto…?”
„Nie mam pojęcia. Nie rozpoznałem tej chakry.”
„Ktoś idzie.”
Faktycznie, dało się słyszeć kroki, które najwyraźniej zmierzały w jego kierunku. Po chwili czekania w kręgu światła ukazała się gadzia twarz Orochimaru, któremu nieodłącznie towarzyszył Kabuto.
Naruto zmierzył nowoprzybyłych ponurym spojrzeniem. Cholera… Znowu wpakował się w jakieś bagno.
- Witaj, Naruto. Widzę, że w końcu raczyłeś się obudzić.
- Goń się – odwarknął na widok jego obleśnego uśmiechu. – I wypuść mnie!
„Bo zaraz sam się uwolnię, a to będzie nieprzyjemne.”
- Oh, nie. Widzisz, Naruto… Przez ciebie straciłem naprawdę wspaniałe ciało. Sasuke był już niemal gotów. Niestety, pokrzyżowałeś mi plany.
- Co ty pierdzielisz – sapnął, próbując znieść jakąś dogodniejszą pozycję. – Przecież dobrze wiesz, że od początku był szpiegiem. Miał rozwalić całą tą twoją śmieszną organizację. Cóż, prawie mu się udało, co nie? Szkoda tylko, że tobie znowu udało się wyślizgnąć.
- Zapewne taki był jego początkowy plan – zgodził się sanin.
- Co masz na myśli? – Naruto nie podobał się kierunek, w którym zmierzała rozmowa.
- To, że niemalże pozyskałem umysł Uchihy, a z tym samym jego całego. Niestety drobny szczegół nie pozwolił mi zrealizować moich planów. Czy domyślasz się, co nim było?
Blondyn zrobił głupią minę.
- Eee…
„On chyba ma na myśli ciebie.”
„Serio?”
- Przez twoją marną egzystencję mój plan spalił na panewce.
- Eee… - kontynuował swoją marną wypowiedz Naruto. Jakoś jego mózg nie chciał przetrawić podawanych mu informacji. – Ale, że czemu?
- Bo Uchiha wrócił do Konohy tylko i wyłącznie dla ciebie – łaskawie wytłumaczył mu gad.
„Dla mnie?”
„Młody, proszę cię. Zacznij używać tego czegoś co odpowiada za twoje myślenie i reaguj trochę szybciej.”
- Właściwie, to nawet lepiej. Dzięki temu doszedłem do wniosku, że mogę uzyskać ciało o wiele lepsze, z mocą przy której sharingan wydaje się być marną zabawką. I przy okazji zemścić się za udaremnienie wszelkich moich planów. Oh, a o ile dobrze się orientuję, to strata owego shinobi sprawi, że Tsunade szlag jasny trafi. A ja będę posiadaczem mocy dziewięcioogoniastej bestii.
„Czyli, że on znowu mówi o mnie?”
„Brawo, geniuszu.”
- Chyba cię poje…
- Proszę, bez ordynarnych słów.
- W życiu się nie zgodzę, żeby być pojemnikiem na twoją parszywą osobę!
- Ależ ja nie pytam się o twoją zgodę. – Orochimaru wyszczerzył się obleśnie. – Właściwie, dziwię się, że zdołałeś wywinąć się od ochrony Tsunade. Wiem, że przejrzała moje plany w stosunku do ciebie. Najwyraźniej nie przewidziała twojej determinacji w próbie ratowania panny Haruno.
- Skrzywdziłeś moją przyjaciółkę, tylko po to, żeby mnie dorwać? – zapytał wściekle blondyn. Cholera jasna! Powoli wszystko nabierało sensu. To dlatego, nikt mu nic nie mówił! Dlatego był ganiany ze wszystkich akcji i dlatego Sasuke go tak pilnował! Cholera, cholera, choleeera!
„Kyu?”
„Się robi dzieciaku.”
Lisia chakra zaczęła go wypełniać. Spróbował roztrzaskać krępujące go łańcuchy. Blondyn syknął, gdy ponownie przeszył go prąd.
„Kur…wa. To było silniejsze.”
Spróbował użyć większej mocy, jednak jedyne co uzyskał, to większa porcja bólu i kpiący śmiech Orochimaru.
- Nie masz co się wysilać. Im więcej mocy użyjesz, tym silniejszą wywołasz reakcję. Jedyne co osiągniesz, to najwyżej strata przytomności.
- Zamknij się! – wrzasnął blondyn, wciąż usiłując się uwolnić. Gad rzeczywiście mówił prawdę. Na łańcuchu nie było widać nawet śladu zniszczeń, a ból powoli stawał się nie do zniesienia.
„Przestań, nic tym nie osiągniesz!”
„To co mam robić?! ”
„Uspokoić się. Coś wymyślimy.”
- Nie szarp się, to i tak ci nic nie da. I stracisz okazję rozmowy z pewną damą.
„O kurwa mać…”
W kłębach pary wodnej pojawiła się Gobi.

4 komentarze:

  1. *stawia ostrzeżenie i rzuca się na klawiaturę*
    *po chwili przypomina sobie coś i rzuca poduszkę w przestrzeń* W razie czego xD
    *ponownie rzuca się na klawiaturę*

    Od stopy?... Palec od stopy to se możesz wsadzić! xD Czekam na lepsze propozycje :]

    Nie przerazisz, ja jestem stary praktyk od wymuszania rożnych rzeczy. Dopóki nie powiesz, że się podoba (można wyrazić słowami: Omygy! Jakie to było słit, zaloffciankowałam się do śmierci!!!11oneone1!!), to ode mnie spokoju nie dostaniesz xD Osobiście z bardziej zabawnych teledysków poleciłabym Ci "Dusche" (zakochuj się dalej xD) i "Fette Elke", które ma wersję animowaną ;D I się zamykam xD

    Bella i gorąca kobita? *zwiecha* Już prędzej to faszerowanie - tylko jak by mu, u licha, działał metabolizm? O_o
    Ha, ja nie wiem, czy Ty miałaś tę wątpliwą przyjemność przeczytania gorącej łóżkowej sceny nocy poślubnej Eduardo i Belli, ale... sexu im nie napisała xd Przeskoczyła doi poranka "po", żeby Eward miał się nad czym emować ;P
    Zresztą to jest takie głupie, że nawet podzielę się linkiem, gdzie możesz sobie luknąć na ten cudny fragment literatury wraz z komentarzami analizatorek: http://przyczajona-logika.blogspot.com/2010/03/jestem-potworem111oneone-czyli-dodatek_4503.html.
    I, ostrzegam, przy tym naprawdę nie należy jeść, ani pić - już samo zetknięcie grozi rozprostowaniem zwojów mózgowych.

    Kiedyś spadnę z fotela przez Ciebie i Ty będziesz musiała mi pożyczać poduszki xD
    "(...)Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć jak twój kochaś próbuje skopać twój zgrabny tyłek.”
    „Uważasz, że mam zgrabny tyłek?”"
    Just lol xD

    Jak przyszedł czas na flashback miałam taka idiotyczną wizję, że Naruto i Kyuubi siedzą sobie razem w domu na kanapce i oglądają jakieś zdjątka. Moment jest bardzo nostalgiczny, w tle odzywają się skrzypce, a w oczy Naruto ciemnieją pod wpływem wzruszenia...
    Emm, utnijmy, okej? xD W każdym razie, żeby nie było za słodko, gdzieś tam następuje zmiana repertuary muzycznego i nawalanie się czym popadnie, bo Kyuubi ośmielił się powiedzieć, że ta koszulką, którą Naruto założył 28 września nie pasowała mu do butów... Och, a potem to już pewnie tylko Armageddon i kolejny amerykański film katastroficzny xD

    Łaa, Kyuu zostanie rzucony na pożarcie Gobi xD Dawaj nexta, bo suspens mnie zdednie ;P
    Całuski,
    mechalice

    OdpowiedzUsuń
  2. Oszaleję... Przez ciebie potłukłam sobie mój zgrabniutki tyłeczek i i zniszczyłam pazurka... (Mam nauczkę, opowiadania Irdine czytać na baaardzo dużym fotelu i nie robić przy tym nic innego, a przede wszystkim nie piłować paznokci...)

    No dobra, wracam do tematu, dzięki, że mnie powiadomiłaś... Notka, świetna, super, fantastyczna, nieprzewidywalna, emocjonująca... (Dopisz sobie jeszcze jaka... xD)

    Naru nowym ciałem Orosia? (Kocham tan skrót :DD)Ty masz naprawdę niesamowite pomysły... Dał się wziąć na najstarszy podstęp świata, no ale cóż...W końcu to Naruto... Ale współczuję mu, biedak, myślał, że faktycznie coś znaczy dla Uchihy, a to tylko (albo i nie tylko) rozkazy... Wyjaśnisz tę kwestie? Plosie... *Oczka kota ze Shreka*

    Retrospekcje, super... Ale wtedy, też bym zwyzywała Kyuubiego. Jak to było? A tak:
    "Ty zmodyfikowana wersjo popapranego zła, wyrwę ci kłaczek po kłaczku to parchate futro, jeżeli coś niedobrego mu się stanie."
    Boskie...

    Za to Gobi... Niesamowite, wplotłaś ją w najmniej oczekiwanym momencie, myślałam, że raczej podstawi mu klona Sakury... Ale Gobi... Zemsta na Kyuubim? Oryginalnie, ale ciekawa jestem, jak ty ich z tego wyplączesz??? No cóż staraj się, chociaż teraz to już nic nie powinno mnie zaskoczyć xD

    Pisz szybko nową notkę, bo już usycham... :p
    Łap wenę za ogon, jak ucieka
    kleopatra

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiedziałam że porwanie Sakury to była pułapka, można było się tego domyśleć.I tak myślałam że Tsunade przewidział plan gada. A więc Gobi pomogła schwytać Naruta, co za larwa ale jak ona się uwolniła, to mnie zastanawia. Wiedziałam po prostu wiedziałam że Sasuke wrócił dla Naruta bo go kocha, no a ten głąb dopiero to sobie uświadomił, mało spostrzegawczy on jest.Ciekawe czy relacje Uchihy i Uzumakiego się poprawią po tym czego dowiedział się blondyn.Ciekawi mnie czy z opresji uratuje go Uchiha, czy sam znajdzie sposób uciezki, pomimo tych kajdan które przy wzrości chakry powodują ból. Czekam na nexta, już nie mogę się doczekać.Zapowiada się strasznie ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nexta chcę:D
    Zżera mnie ciekawość od środka i od zewnątrz.
    Orochimaru podła gadzina. W sumie ja kiedyś się zastanawiałam czemu akurat Sasuke upatrzył na pojemnik a nie Naruciaka. Już ja bym brała tego z demonem jako gratis. No ale to Orochimaru, może nie lubi na blond się nosić.
    Retrospekcje fajnie się wplotły w całość. Też bym tak chciała uciąć pogawędkę leżąc nieprzytomna. Ale nie mam z kim. Ot sprawiedliwość.
    Sakura akurat umie nawrzucać innym co myśli.
    Gobi teraz zadecyduje co z Kyuu. Powinien był ją przeprosić jak miał szansę. I nie zostawiać jej tak na pastwę losu. Pewnie wtedy Kabuto się napatoczył i ją przekabacił wizją zemsty na lisie.
    Sasuke chyba się nie ociąga i już smyra do kryjówki gadziny?
    Aaaaa i jak Sakura dała się złapać(tak na marginesie)?

    OdpowiedzUsuń