A, co mi tam xD
NejiSasu - Jak zawsze dla Mecha :)
*** *** *** *** *** *** ***
Bohaterowie poniższego opowiadania nie są w pełni odpowiedzialni za
swoje czyny, z racji stanu wskazującego, w jakim się znajdują. A tym bardziej
żadnej odpowiedzialności nie ponosi aŁtorka.
Wołowina i inne nieszczęścia
Mięso z iście epickim skwierkiem niemalże podskoczyło na rozgrzanym
ruszcie. O ile skwierk mógł być epicki. I o ile kawał, definitywnie martwej,
karkówki mógł jeszcze podskakiwać.
Sasuke westchnął dyskretnie, a jego westchnięciu towarzyszył syk wody,
która właśnie zetknęła się z rozżarzonymi kawałkami węgla. Zmarszczył brwi. I z
nie lada satysfakcją ugasił kolejny płomień, który nieśmiało wychylał się z dna
grilla.
- SA-SU-KE! - zawył mu tuż nad uchem irytujący głos. A głos ten do
osoby trzeźwej nie należał.
- Nie drzyj się, kretynie - powiedział, bez krzty emocji, wciąż
wpatrując się w karkówkę. - Śmierdzisz. Piwem.
- Naprawdę? - Blond czupryna pojawiła się w zasięgu jego wzroku. A zaraz
potem ukazały mu się rozbiegane, niebieskie oczęta przyjaciela. - Może to ma
coś wspólnego z faktem, że piłem ów zacny napój. Powinieneś też spróbować.
- Śmierdzieć?
- Napić się, Sasuke. Napić! - zawył Naruto radośnie, niemalże wieszając
się na czarnowłosym.
- Odsuń. Się.
- Byś chociaż w swoje urodziny był bardziej...
- Pijany?
- Ludzki, tępa strzało. - Głos Uzumakiego nie stracił ani odrobiny
radości. Ale się odsunął. I wlepił oczęta w Uchihe, najwyraźniej prowadząc
jakiejś bardzo istotne dla istnienia wszechświata rozważania. A przynajmniej na
to wskazywała lekka mgiełka przysłaniająca błękit jego oczu. Albo był to też
efekt przegięcia z ilością spożytego trunku.
Sasuke skłaniał się ku drugiej opcji.
- Rozważę twoją propozycję - obiecał solennie, dla świętego spokoju.
- Jestem pewien, że by był tu, gdyby mógł - zaczął ni stąd, ni z owąd
Naruto. - Wiesz, może też z racji tego, że mieszkacie razem, byłoby mu trudno
się wykręcić. Ale wiesz... No... To nie jego wina, że babcia dowaliła mu
zadanie. No i nie babci wina, że zadanie się przeciąga. Jestem pewien, że
właściwie stara się jak może, żeby jeszcze zdążyć. I wcale się nie zdziwię, jak
zaraz bohatersko stanie w bramie i...
Uchiha spojrzał z lekkim wahaniem na karkówkę. Chyba była już gotowa.
Przeniósł wzrok na paplającego przyjaciela, słuchając go jednym uchem i
ponownie zerknął na grillujące się mięso. Sięgnął po widelec, nabił na niego
pokaźny kawałek mięsa. Przyjrzał mu się uważnie. I znowu spojrzał na Naruto. I
wepchnął mu ją do gardła.
Po incydencie z gorącym kawałkiem mięcha postanowiono odizolować Sasuke
od grilla. Właściwie, to niewiele go to obeszło. Zwłaszcza, że już pokaźny
talerz karkówki wylądował na stole. Tak więc Uchiha siedział teraz i wpatrywał
się w usmażone mięcho. I miał nadzieję, że skoro już pozbył się Uzumakiego, to
nikt nie będzie mu przeszkadzać w marnowaniu czasu na smętne rozmyślania.
- Tyyy... PATAŁACHU!
Brew Sasuke drgnęła w tiku nerwowym. Ta... Pozbył się Uzumakiego. Jasne.
- Boże, Naruto! - warknął, nie odrywając spojrzenia od karkówki. -
Odwal się.
- Nie-e!
- Dlaczego?
- Bo... - Blondyn zrobił dramatyczną pauzę. - Bo nie.
- Za co? - Uchiha wzniósł oczy ku niebu, w błagalnych modlitwach
prosząc o zbawienie.
- Znalazłoby się kilka przewinień - odrzekł dyplomatycznie Naruto. - To
co? - kontynuował, stawiając na stole dwie butelki. - Skusisz się?
- Doszukujesz się niepotrzebnych problemów - stwierdził poważnie
Uzumaki, otwierając kolejne piwo. Łyżeczką. Co było lepszym posunięciem, niż
to, kiedy próbował zrobić to kunaiem. Jednak, na szczęście jego i wszystkich
zgromadzonych ludzi, Kakashi, niczym dobry duch, odebrał mu sprzęt ostry, zanim
doszło do czegoś bardziej krwawego, niż
wbicie sztyletu niemalże w czoło Sasuke. Ochraniacz dobra rzecz, musiał
przyznać Uchiha, gdy z wyraźnym zamyśleniem skinął głową na słowa przyjaciela.
I sięgnął po butelkę. Trzecią... Albo czwartą. Czy tam szóstą, kto by tam
liczył.
- No - dorzucił, po chwili rozważań. - I nie lubię Hinaty.
- Co?
- Nie lubię jej.
- Dlaczego? - Naruto zerknął na obiekt ich rozmowy, o której wspomniał
Sasuke. Właśnie stała przy Ino, razem z innymi dziewczynami, gdzie toczyła się
najwyraźniej żywa dyskusja. Hinata chyba jednak tylko się przysłuchiwała, a
przynajmniej tak to wyglądało po krótkiej obserwacji.
- Bo to Hyuuga.
Uzumaki zgłupiał. Na chwilę.
- Wiesz - zaczął z lekkim ociąganiem blondyn. - Bo Neji...
- No właśnie! - sapnął Uchiha. - To Hyuuga! A jest taka...
Nienejiowata!
Niebieskie oczęta spojrzały na niego z wyraźnym powątpieniem. Ale
nawet, jeżeli Naruto uznał jego wypowiedź za kretyńską, to nie dał po sobie
tego poznać. Wzruszył ramionami i uniósł butelkę w geście toastu.
- Zdrówko?
-Tak, jestem zły, że go tu nie ma - oświadczył zażarcie Sasuke, po
kolejnym łyku piwa.
- Noale...
- To, że to nie jego wina, wkurza mnie jeszcze bardziej - syknął. I
ponownie przechylił butelkę. - Bo widzisz... Bo widzisz... Tak to jest.
- Nie widzę - stwierdził dobitnie Naruto.
- I wkurza mnie, że jest taki... taki... No.
- Dokładnie. Z tym się zgodzę. - Uzumaki żywo przytaknął, przez co
jedna z butelek z głośnym stukotem potoczyła się pod plastikowy stół. Blondyn
zanurkował zaraz za nią.
- Ale bez tego nie byłby... No taki! - Dokończył. Sam nie wiedział, o
jakie konkretne słowo mu chodzi. Nejiowaty?
Uchiha, lekko zazując, zerknął na przyjaciela, który wciąż chyba
próbował wymacać zrzuconą butelkę.
- Mam wrażenie, że mnie nie słuchasz.
- Słucham! - krzyknął blondyn, równocześnie próbując energicznie
poderwać się do pionu. Dzięki czemu efektownie przywalił łbem w blat. -
Ałaaa...
- Lubię patrzeć, jak trenuje - przyznał Sasuke z lekkim zażenowaniem.
Naruto westchnął, z niejakim rozmarzeniem. Oczęta miał wbite w postać
Kakashiego.
- No - przyznał, przytłumionym głosem.
- Wiesz, to jak się rusza. Jego gesty - zgłębiał się dalej Uchiha. -
Jak walczy jest taki... No, wiesz o co mi chodzi.
- No - powtórzył Uzumaki. Ręka na której opierał głowę, zjechała po
blacie, tak, że teraz jego głowa swobodnie spoczęła na. Jednak wciąż nie
spuszczał wzroku z Hatake.
- A wiesz, co lubię najbardziej? Tak jeżeli chodzi o wygląd.
- No.
- Jego włosy. Takie... Miękkie, takie długie...
- I sterczące - westchnął ponownie Naruto.
- No... Chwila, że co?
- Chcę żeby tu był - powiedział żałośnie Sasuke. Zaraz potem
odchrząknął, nieco zakłopotany. Wcale nie chciał tego powiedzieć. A już na
pewno, nie chciał tego powiedzieć takim mizernym głosem. Już i tak powinien
czuć się niekomfortowo, bo siedział na skleconej z desek ławce, razem z
blondynem, który niemalże spał na nim, uwieszony w dziwacznym, pijackim
uścisku.
Jednak Naruto go nie wyśmiał. Właściwie to w ogóle nie zareagował.
Uchiha zerknął na niego podejrzliwie.
Uzumaki zachrapał.
- Do cholery z takimi przyjaciółmi - warknął. Po sekundzie
namysłu, z czystą premedytacją ,
zepchnął blondyna z ławki.
Sasuke z wręcz krwiożerczym błyskiem w oku wbił widelec w pokaźny
kawałek karkówki. Naruto odsunął się od niego nieznacznie.
- Daj spokój - sapnął czarnowłosy. - Nie mam zamiaru cię atakować.
- Nie? - pisnął Uzumaki, ponownie się przesuwając kawałek dalej.
- Nie, jestem głodny.
- O! - Najwyraźniej to zdanie przypadło blondynowi bardzo do gustu. Tak
więc, momentalnie znowu znalazł się strasznie blisko przyjaciela. - To sobie
też wezmę. Ha, trzeba się dobrze odżywiać, co nie, Sasuke? W końcu jesteśmy
shinobi i musimy... Ups!
Uchiha zamarł.
Zamarł też Naruto.
I zamarła także karkówka, którą Uzumaki nieopatrznie zrzucił na głowę
Sasuke, podczas swojej przemowy.
Zamarli także wszyscy inni, gdy w czarnych oczach uaktywnił się
Sharingan.
I wtedy mięso zaczęło latać.
- Rozumiem, że jesteście pijani - powiedział Kakashi, jakiś czas
później, uważnie spoglądając na swoich byłych uczniów. Siłą przytargał ich z
podwórka do domu, w nadziei, że tu już nikomu nie zaszkodzą. Rzucając mięsem.
Dosłownie. Jak można za pomocą kilku kawałków wołowiny zrobić takie
pobojowisko?! - I rozumiem, że z pewnych powodów, możesz być rozdrażniony,
Sasuke...
- Dupa - warknął dojrzale czarnowłosy. - Jestem trzeźwy.
Kakashi spojrzał na niego z wyraźnym powątpieniem.
- Ja też! - dorzucił radośnie Naruto. Jednak zaraz jego mina stała się
mniej radosna, a bardziej zielonkawa. Błyskawicznie przysłonił usta dłonią. -
Ale chyba nie czuję się najlepiej...
Hatake westchnął.
- Słuchaj, Sasuke - zaczął pojednawczo, zerkając przelotnie na
Uzumakiego, który dla odmiany postanowił legnąć się na kanapie. - To, w
Neji'ego tu nie ma...
- Wiem, że nie zrobił tego specjalnie! Zresztą, mniejsza z tym, że go
dzisiaj tu nie ma. Nie jestem babą. Po prostu, nie ma go już za długo! -
warknął. - Mógłby się już łaskawie pojawić, nie będę na niego czekać cholera
wie ile.
- Nie? - zapytał Kakashi, w swoim domniemaniu dosyć niewinnie. Jednak odpowiedzi nie zdążył uzyskać.
- Ka...Kashi... - rozległo się gdzieś, z okolicy kanapy. - Będę...
Rzy...
Sasuke stanął w wejściu do ogrodu. Z niejaką ulgą oparł się o framugę
drzwi. I wcale nie chodziło o to, że miał drobne problemy z utrzymaniem
równowagi!
Zgromił podwórze ponurym spojrzeniem.
Po karkówkowej wojnie, którą stoczył z Naruto, wszyscy chyba
postanowili zdezerterować. Po za kilkoma wyjątkami, które nie były w stanie o
własnych siłach przemieścić się do swoich domów. Nie, żeby w jego domu można
było zobaczyć lepsze rzeczy. Sam Uchiha wyszedł, zaczerpnąć świeżego powietrza,
bo jakoś nie miał ochoty oglądać Uzumakiego w komplecie z miską i
podtrzymującym go Kakashim.
Sasuke zgrzytnął zębami. To nie fair! Też chciał, żeby Neji trzymał mu
miskę!
Sasuke kopniakiem posłał kawałek niedojedzonej karkówki w bliżej
nieokreśloną przestrzeń. Zaczynał chyba powoli trzeźwieć. I strasznie mu to nie
odpowiadało. Wbił ręce w kieszenie, a spojrzenie w jeszcze gwieździste niebo.
Gdyby nie promile we krwi, to z pewnością by był świadomy tego, że niedługo
zacznie się robić jasno.
Nagle czyjeś ramiona owinęły się wokół jego pasa.
Uchiha spiął się nieznacznie. I obiecał sobie solennie, że jeżeli to
jakimś cudem Naruto, to weźmie i go zabije.
- Odwal się - powiedział i po chwili ciszy dorzucił z dumą. - Mam chłopaka.
Osobnik, a jakże, puścił go.
- Naprawdę? - zapytał głos, w którym pobrzmiewała nuta zadowolenia.
Oczy Sasuke rozszerzyły się gwałtownie, obrócił się błyskawicznie.
- Neji - powiedział i zaraz zganił się za głupkowaty uśmiech, który
wykwitł na jego twarzy. - Neji - powtórzył, już nieco mniej radośnie.
- Miałem wrócić wcze...
- Neji - sapnął po raz trzeci jego imię. Przed rzuceniem się na
chłopaka powstrzymywał go jeden tyci, malutki, szczególik. Z ociąganiem przełknął ślinę. Oj, to nie był
dobry pomysł. - Mi... Ska...
1. Wielkie dzięki za kolejne opowiadanie, czyta się super. Jedyne do czego ja mógłbym się przyczepić to paringi. Jestem sasunarutowcem, więc...
OdpowiedzUsuń2. Sasuke, którego marzeniem jest, by Neji trzymał mu miskę... Hahaha! Dobre!
3. Mam nadzieję, że pomimo licznych obowiązków będziesz często wstawiać notki, szczególnie czekam na XVIII już część głównego opowiadania...
4. Pozdrawiam i weny życzę!
Ps. WIDŁY się znalazły. Chyba jakiś okoliczny chłop zapuścił się na przedmieścia i się nie bał i podje... To znaczy wziął i pożyczył sobie. Ale oddał! Zostawił na progu mojego, domu wraz z workiem pszenicy. I co ja z nim zrobię? No nie obsieję mojego ogródka! Może będę karmił pszenicą wene moich ulubionych autorek i autorów, bo to delikatna i wybredna ptaszyna podobno... Najważniejsze, że widły się znalazły! Więc... Pzdr
UsuńPs. 2 Karkówka na grila to chyba raczej wieprzowa?
UsuńNie-eeeee xD Ja nie chcę wideł xD Widły są zUe xD A ja piszę! Grzecznie i cały czas!
UsuńKiedy czytam takie słowa to zaciesz pojawia mi się na gębie...
UsuńCudo, cudo, cudo! Kocham. <3 Relacja z czytania była wczoraj na sb, więc powtarzać się nie będę - milutkie, cudne i rhomantyczne opko, no. Facet idealny powinien zawsze podtrzymywać miskę, no przecież. Od dzisiaj i to niech będzie moim marzeniem! ;) Tylko żeby rzeczony idealny facet miał idealne włosy, ale to rozumie się samo przez się w tej idealności. x3
OdpowiedzUsuńmaxiii, ty hejterze, na mechowy (tzn. mój!) fav pairing narzekasz!!! ;0
Ja i hejter? No wiesz... Jak mogłaś? Zraniłaś moje serduszko, wbiłaś kunai prosto w serce dattebayo...
UsuńMogłam. :C Sam mnie zraniłeś przeokrutnie - przecież Neji ma lepsze włosy od Naruto, nooooo.
UsuńTo Naruto jest super no i Sasuke! Inni tylko to postacie poboczne... Włosy też ma najfajniejsze!
UsuńDzieci, nie ranić mi się tu. Już grzecznie do zabawy! :D
UsuńAleż się uśmiałam na tym opowiadaniu. Jeszcze ocieram zły z oczu xD
OdpowiedzUsuń"To nie fair! Też chciał, żeby Neji trzymał mu miskę!" To jest najlepszy tekst! Ta zazdrośąć xDD
Mam nadzieje, że kontynuacja powstanie bo jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się wołowinowe przygody Saska xD
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
Pico
Dziękuję za miły komentarz ^ ^
UsuńKontynuacja może i kiedyś powstanie, że tak zacytuję Mecha: Seria nie jest definitywnie zamknięta ;)
W sumie jestem niemalże pewna, że pewien mały szantażysta zmusi mnie do kontynuacji... xD
Chcę poznać tego szantażystę! Świetny człowiek musi być! :D
Usuńtez już go lubię xD
UsuńPico
Czyżby to ja i moje widły?
UsuńPrzeoczyłam moment, w którym dorobiłam się więcej niż jednego szantażysty xD
UsuńRatunku?
Iiiiiiiiiiii, to było bombowe... Jeszcze tu wrócę, żeby przeczytać wszystko od początku. Karkówka była the best ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, uśmiałam się z niego, wspaniałe teksty, no przynajmniej dobrze, że była wojna na wołowinę, a nie na kunaje ;] moze pokusisz się o kontynuację? Bo jestem bardzo ciekawa jak potoczą się te wołowinowe przygody Saasuke...
Weny.......
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ojej, cudowny blog. o.O Jak ty pięknie piszesz, masakra. Sama bym tak chciała, ale mam nadzieję, ze jeszcze się nauczę duzo. W ogóle ten one-shot to mistrzostwo, dobrze że ta Mecha, której to zadedykowałaś istnieje i cię męczy, bo naprawdę - wow. Pisz częściej, będę stałą czytelniczką!!!
OdpowiedzUsuńA przy okazji, chciałam zaprosić cię na mojego bloga: http://yaoi-abunai.blogspot.com/
Niedawno zaczęłam, wiem, że nie pisze tak genialnie jak ty (>.<), ale mam nadzieję, ze ci się spodoba i zostawisz komcia. :D
Ej, a tak w ogóle zabawna sprawa, bo do tej pory myślałam, ze w adresie masz napisane, że sasuneji, a nie sasunaru. OMG, chyba sobie kupie okulary. ;0
UsuńHaha, w sumie, to nie zaszkodziłoby, gdybyś pisała więcej SasuNeji. <3 Cudowny pairing, szkoda, że tak mało jest z nimi opowiadań. Ech, ale mam nadzieję, ze postarasz się, żeby było tego więcej. : D Heh, będę zaglądać!
Jaa cie :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajny one-shot :)
Humor przypadł mi do gustu i twój styl również, podoba mi się jak piszesz, Ird :D
Postacie wyszły w porządku :3
Najbardziej cieszyłam twarz kiedy Sasuke zaczął gadać o Nejiowatości Nejiego i ogólnie o tym, że jest "TAKI" xD
W ogóle fu, jak ja nie lubię grillowanych rzeczy ani karkówki, więc dobrze, że to mięcho sobie poleciało ^^
Ohoho, Ski :D
Jak już pisałam: Cieszę się, że się spodobało :D
OdpowiedzUsuń